18:28:00

Ach te włosy... Trychoxin



W okresach wzmożonego przesilenia fizycznego i psychicznego moja córka Alicja raz po raz musi zmagać się z wypadaniem włosów. Wypadają w tak dużej ilości, wręcz garściami..., że co niektórzy dziwią się, że jeszcze jakieś włosy na głowie jej zostały. Nie brzmi to zbyt dobrze, prawda? Trafiają się i tacy, którzy pocieszają (a raczej próbują) ją słowami "Nie martw się. Kupimy ci ładną perukę". Ech.. Ci ludzie... nietakt czy też bardzo wysublimowane poczucie humoru? ;)

W nasze ręce podczas jednego z takiego "napadu" związanego z wypadaniem włosów wpadła kuracja Trychoxin - szampon i zestaw ampułek przeznaczony do stosowania przez miesiąc. I choć bez wątpienia - miesiąc to dosyć krótki czas na przetestowanie takiej kuracji... to jednak nawet po takim czasie można zauważyć małą poprawę w kwestii ilości wypadających włosów :)


W skład kuracji wchodzi szampon oraz 12 ampułek (na 24 aplikacje - w cyklu 6 dni stosowania, jeden dzień przerwy). Szampon na delikatny, przyjemny dla nosa zapach, nie zawiera parabenów, silikonów, SLS i SLES. Pieni się umiarkowanie, bez wątpienia na pokrycie włosów do łopatek... Nie wystarczą dwie krople, ale to 250 ml spokojnie wystarcza na mycie włosów przez miesiąc :) Włosy i skóra głowy są dobrze oczyszczone, ale szorstkie i tępe w dotyku, konieczne staje się zastosowanie jakiejś fajnej, zmiękczającej odżywki. To nie było dla córki zaskakujące ani nie stanowiło problemu. Szampon miał przede wszystkim zapobiec przerzedzaniu się włosów - w tej roli sprawdził się naprawdę dobrze - choć może to dzięki połączeniu jego stosowania z ampułkami? Alicja oczywiście po spienieniu produktu zostawiała go jeszcze na kilka minut na głowie, aby substancje w nim zawarte... kwas oleanolowy (zapobiegający nadmiernemu wypadaniu włosów), apigenina (zwiększająca mikrokrążenie w skórze głowy, co umożliwia lepsze przenikanie substancji aktywnych), peptide biotynylo GHK (wzmacniające włosy poprzez lepsze "ukorzenienie"), arginina (odżywiająca włosy) mogły lepiej wnikać i oddziaływać na skórę głowy :)


Potem przychodziła kolej na drugi etap kuracji - czyli ampułki :)
Odnoszę wrażenie, że w ciągu zaledwie miesięcznej kuracji... ampułki nie mogły zadziałać lepiej niż poprzez zmniejszenie wypadania włosów - I w tej roli naprawdę dobrze się spisały :) Działały w trzech fazach - przez hamowanie wypadania, wspomaganie wzrostu, wzmocnienie zakotwiczenia włosów.

Ampułki nie obciążały włosów - zarówno kiedy preparat był nakładany na mokre włosy... jak i wtedy, kiedy na suche. Alicja odczuwała niekiedy po aplikacji delikatne pieczenie, jednak był to jedynie dowód na to, że substancje pobudzają krążenie w skórze głowy.

Kuracja Trychoxin to bardzo skoncentrowana terapia, która wspiera konsumentów w walce z wypadaniem włosów... I rzeczywiście ich ubywanie ulega zmniejszeniu. Czy powoduje wzrost nowych, tzw. baby hair? Myślę, że po miesiącu kuracji jest to bardzo trudno stwierdzić. Jestem jednak pewna, że jej systematyczne stosowanie przez np. trzy miesiące może dawać naprawdę spektakularne efekty :)

Linia Trychoxin to naprawdę dobre preparaty przeciwko wypadaniu włosów, jednak ich stosowanie wymaga wspomagania za sprawą produktów pielęgnujących i odżywiających włosów, które u mojej naturalnej blondynki w trakcie kuracji bez zastosowania odżywki były bardzo trudne do rozczesania, matowe i... zaczęły ciemnieć od skóry głowy. Nie przejmujcie się tym jednak... to w końcu jedynie cena tego, żeby w przyszłości miało co ciemnieć ;))

6 komentarzy:

  1. Dobrze, że terapia działa. O włosy trzeba dbać a nie myslec o peruce ;) Czy poza tym nie ma zmian w hormonach, zdrowiu? Bo to zwykle od tego się zaczyna. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że działa. Z pewnością rozwiąże problem wielu kobiet.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wypadanie włosów jest strasznie upierdliwe i wymaga dużo cierpliwości. Niestety efektów nie widać od razu, tylko po co najmniej miesiącu. Ja ostatnio polubiłam wcierkę do skóry głowy Banfi. Po niej włosy zaczęły rosnąć jak szalone. Mam nadzieję, że włosy Alicji wkrótce odżyją i kuracja przyniesie jeszcze lepsze efekty :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę pokazać córce,ona też ma podobny problem:Dobrze że preparat się sprawdził:))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Taaak... po tym upalnym lecie wszystkim włosy wypadają... Fajne te ampułki!
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja postawiłam na naturalne kosmetyki. W dodatku po wcieraniu w skórę głowy oleju rycynowego i płukaniu wodą z octem po myciu, nie trzeba stosować żadnych odżywek. Moje, sceptycznie nastawione do takich metod synowe,też sie w końcu przekonały, że to dobre.
    Oczywiście,ten olej to np. nie częściej niż raz na tydzień.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Stara Kobieta... i ja , Blogger