Babcia zawsze mi powtarzała, że "każdy je to czego mu brakuje, więc ty wnusiu cukru nie potrzebujesz 😉" Przewrotne to zapewnienie było z jej strony, bo tymczasem sama chętnie robiła smaczne syropy i soki... a jeszcze chętniej je smakowała. Tak więc z dzieciństwa pamiętam całą gamę kolorowych buteleczek, słoiczków z magicznymi owocowymi smakami. A nalewka Babci tzw. dereniówka, smakowana w ukryciu... tego nie zapomnę 😉mhm... mina (nie wróżąca nic dobrego) mojej mamy gdy mnie zobaczyła... po spożyciu... pamiętny smak!
Dzisiaj, więc trochę wspomnieniowo 😉 na słodko-gorzko 😊
Syrop z owoców derenia (8,50 zł), czyli rośliny przybyłej do Polski z okolic Kaukazu - to prawdziwy, naturalny smakołyk. Smakiem przypomina trochę wiśnię. Jest naprawdę pyszny!
Idealnie sprawdza się:
- jako do dodatek do herbaty (i innych gorących napojów)
- dodatek do twarogu, jogurtów (sos waniliowo - dereniowy do galaretki - zrobił u mnie prawdziwą furorę!)
- jako baza do aromatycznych nalewek
- a także samodzielnie - np. jako polewa
Syrop z owoców derenia oprócz tego, że idealnie wkomponował się do sosu do galaretki... także niejednokrotnie poratował moje gardło. Gdy zaczyna boleć mnie gardło, drapie mnie w nim... sięgam po łyżeczkę tego syropu. Ten sposób sprawdza się u mnie zawsze - działa niezawodnie! Przynosi ulgę, powstrzymuje u mnie rozwój bólu gardła i działa zapobiegawczo, działając jak balsam.
Zawartość cukru w składzie może budzić pewne zwątpienie... czy aby to na pewno takie zdrowe, ale należy pamiętać o tym, że syrop ze Skworcu nie zawiera konserwantów i sztucznych barwników. Zawiera natomiast duże ilości żelaza, makro i mikroelementów oraz pektyn. Chociażby ze względu na zbawienne wpływ tego syropu na moje gardło - będę do niego powracała. 😊
Jarzębina do herbaty (niestety aktualnie niedostępna, ale warto zaglądać na stronę https://www.skworcu.com.pl/, ( pewnie się jeszcze pojawi 😊) nie zdobyła z początku mojego uznania. Słynie ze swojej dużej zawartości witaminy C, kiedy byłam dzieckiem wszyscy powtarzali mi, że jest trująca... Dzisiaj wiemy, że dobrze przygotowana nie szkodzi, ale.... jest naprawdę gorzka i do samodzielnego jedzenia lub do mięs moim zdaniem zupełnie się nie nadaje. Gorzkość i cierpkość okropna! Także w zwykłej herbacie. Ale już ją otworzyłam... nie lubię wyrzucać jedzenia, a ją należy zużyć w ciągu 7 dni od otwarcia. Myślałam, myślałam... i wymyśliłam: zaczęłam kombinować z herbatą i jarzębiną, w końcu po dwóch próbach stworzyłam zestaw idealny dla siebie. 😊
Herbata a'la Stara Kobieta:
- zielona herbata
- cytryna
- mała łyżeczka miodu wielokwiatowego lub z lipy
- czubata łyżeczka jarzębiny do herbaty
To dla mnie idealny, smaczny napar - rozgrzewa, dodaje energii i chęci do życia. W tej sytuacji, do jarzębiny z herbatą będę powracała - szczególnie w okresie jesienno - zimowym. Może nie codziennie, ale będę sobie robiła takie jarzębinowe kuracje 😁
Syrop z pędów sosny (8,50 zł za 150 ml) to gęsty, słodki syrop, który także idealnie sprawdza się we wszelkich jogurtowych sosach. To zdrowa i bardzo smaczna alternatywa dla cukru dodawanego do herbaty oraz kolejna ciekawa baza dla nalewek.
Syrop z zielonych pędów sosny także pomógł mi na gardło - ze względu na swoje właściwości wykrztuśne oraz detoksykacyjne. Dlatego polecany jest jako preparat wzmacniający terapię lecznicze w przeziębieniu i kaszlu. Olejek terpenowy zawarty w syropie - polecany jest przy schorzeniach układu krwionośnego, jednak z tego samego powodu - jednak przy jego stosowaniu powinny uważać osoby chorujące na przewlekłe schorzenia płuc. Co jeszcze dobrego w tymże syropie? Garbniki, flawonoidy i ogromne pokłady witaminy C 😊 Zdrowa pychota!
Pyszności :P
OdpowiedzUsuńOczywista:-))
UsuńJeszcze nie spotkałam się z takimi syropami. Dobrze jest dowiedzieć się czegoś nowego. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWarte są poznania:-))
UsuńBrzmi smacznie.Sama robię co roku konfiturę z pigwowca z dodatkiem imbiru , goździków, cynamonu. Jest fantastyczna do zielonej herbaty :)
OdpowiedzUsuńTeż polubiłabym taką konfiturkę:-))
UsuńSame ciekawe rzeczy piszesz. Mnie aktualnie przydałby się syrop z pędów sosny, bo mnie paskudne przeziębienie dopadło:(
OdpowiedzUsuńTo nie ma co się zastanawiać tylko próbować:-) Życzę szybkiego powrotu do zdrowia:-))
UsuńSyropem z pędów sosny leczyła mnie Babcia, gdy byłam przeziębiona. Nie przepadałam za nim, ale skuteczny był. Muszę i ja podczas problemów z gardłem wypróbować syrop z owoców derenia.
OdpowiedzUsuńTe nasze Babcie to mądre kobiety były:-))
UsuńMmm, brzmi pysznie i zdrowo w dodatku, super :)
OdpowiedzUsuńI takie jest:-)))
UsuńJest wczesny poranek, po Twoim poście lecę na dół do kuchni zrobić zamiast kawy gorącą herbatę ( z czymś).:))
OdpowiedzUsuńBez herbaty nie zaczynam poranka:-)
UsuńOd razu sobie zapisałam. Żadnego z tych jeszcze cudów nie próbowałam :)
OdpowiedzUsuńNie zawiedziesz się:-)))
UsuńSyrop, a raczej nalewkę z sosny, zrobiliśmy w tym roku. Czeka w spiżarni na swoje pięć minut.
OdpowiedzUsuńChętnie uczestniczyłabym w tych pięciu minutach;-)
UsuńPrawdziwe domowe przetwory....cóż może być lepszego?
OdpowiedzUsuńA z ciekawostek kulinarnych mam w domu miód spadziowy jodłowy, o nicodziennej, zielonej barwie i słodkim zapachu igliwia :))
Ależ mi apetytu na robiłaś...jestem fanką miodów wszelakich:-)
UsuńU mnie zawsze w domu królowały domowe dżemy. Żaden ze sklepu nie pobije tych smaków.
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie tę minę Twojej mamy, na pewno nie wróżyła nic dobrego 😂
Przyznaję rację...to nie była dla mnie miła chwila ujrzeć mamy minę;-)
UsuńSuper smaki wybrałaś i tyle informacji podałaś, bardzo Ci za to dziękuję, bo spiżarnie przygotowuje i mi trza:) Z dzieciństwa też pamiętam różne smaczki i moja babcia i mama...różności robiły.Bardzo lubiłam konfiturę z róży i gruszki w specjalnej zalewie,a z dziwolągów w czasie kwitnienia akacji :naleśniki z kwiatami akacji:)uściski.
OdpowiedzUsuńNaleśniki z kwiatami akacji...jak to ładnie brzmi i smakuje też pewno cudownie...akurat dzisiaj robię naleśniki z bananem i jabłkami w środku:-)) Pozdrawiam serdecznie:-)
Usuńwow, ale ciekawe nowość, myślałam, że jarzębina jest trująca
OdpowiedzUsuńTeż tak myślałam...a do czasu gdy jej zakosztowałam, ale sama raczej za jej przetwarzanie raczej się nie zabiorę:-)
UsuńBędę tu przychodzić, bo bardzo ciekawy blog, te pyszności , pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń