11:17:00

Pięć zdań

SŁOWA 

Słowa mają moc, tworzą naszą rzeczywistość i potrafią zmieniać nasze życie. Czasem niosą dobrą energię, a czasem strącają z piedestału naszej pewności siebie. Są słowa, których używamy codziennie nie zdając sobie nawet z tego sprawy. Niektórych używamy w całym ciągu i tak powstają całe zdania. Te zdania mogą mieć magiczny wpływ, wywrzeć nawet presję na nas... w ten sposób, że zaczynamy się zastanawiać(?) i być może coś zmieniamy w sobie, albo wprost przeciwnie... jeszcze bardziej ugruntowujemy w sobie przekonanie, że czynimy dobrze. 

Inni bardzo wpływają, tym co mówią, na to jak sami o sobie myślimy. Moi rodzice... Tato bardzo dużo ode mnie wymagał i bardzo chwalił jednocześnie, gdy mi się coś udawało... tym samym wierzyłam w swoje możliwości tak bardzo, że nie było sprawy, której bym się nie podjęła. Mama zajmowała się stroną estetyczną mojego wychowania i dbała, żebym czysta, wyprasowana była, a wszystko to elegancko związane wstążką. Babcia zaś opowiadała i pokazywała jak to wszystko precyzyjnie połączyć, by dobra z tego dziewczyna powstała, co to poradzi sobie w życiu i jeszcze nikomu nie zawadzi... miło będzie na nią spojrzeć, posłuchać i tak dalej. Potem nauczyciele w różny sposób, używając przede wszystkim zdań dopingujących wpływali na moje decyzje. Zawsze znajdzie się ktoś, co powie coś, co sprawi, że zmienimy nasze postrzeganie siebie. Może nawet zaczniemy pracować nad sobą w innym kierunku, jeśli poprzedni był nienajlepszy, albo udoskonalimy się w tym, co z domu wynieśliśmy.

PODSUMOWUJĄC

Różni ludzie, różnie na nas, poprzez wypowiedziane słowa - działają.

I TAK... ZDANIE I

Będąc w II klasie Liceum wybrano mnie do odegrania (to zasługa mojej polonistki profesor M. Żurowskiej) w przedstawieniu plenerowym, na deskach sceny w Szamotułach, pod basztą zamku tamtejszego... rolę księżnej Beaty Kościelskiej, matki Halszki z Ostroga. Halszka była dziedziczką ogromnej fortuny, na skutek czego była zamieszana w liczne intrygi matrymonialne i polityczne. W nich to udział miała jej matka, która pod przymusem za niechcianego Łukasza Górkę, swą córkę Halszkę wydała. Bardzo ciekawa i dość skomplikowana to historia, w niej intryg pełno. Ale nie dziś o niej. Tylko o mnie, która w tej sztuce zagrała, a reżyserią zajął się Stanisław Owoc i Włodzimierz Kłopocki, aktorzy Teatru Polskiego w Poznaniu.

"POWINNAŚ ZOSTAĆ AKTORKĄ, doskonale umiesz nosić kostium historyczny, masz talent."

usłyszałam z ust wielu, opinie pełne niekłamanego zachwytu, które bardzo mnie przejęły. Zaczęłam się wtedy jeszcze bardziej interesować się teatrem, filmem, interpretacjami różnymi. Parodiowałam ludzi i sytuacje, tak w codzienności zwyczajnej. Nie zostałam wprawdzie aktorką, bo poznałam swojego męża, który wypowiadał inne ważne zdania... ;-) Ale miłość do teatru została, a umiejętności... hmmm nieraz wykorzystane przeze mnie zostały, by rozbawić kogoś, by przyśpieszyć jaką sprawę. Dużo by tu opowiadać np. jak zagrałam, bo bardzo potrzebowałam mieć paszport na pilny wyjazd, tak od ręki wydany. W dwa dni otrzymałam. :-))) Ale się działo :-)) Wszelkie zgrywy, których do dzisiaj nie boję się wyprawiać, bardzo umilają mi życie, nadają dystans do siebie, a moim poczuciem humoru zarażają, niejednego gbura rozbrajają, napięcie rozładowują :-) Gdy w pewnej rozmowie (żartobliwie w moim mniemaniu) na pytanie o pracę, odpowiedziałam, że  jestem aktorką ze spalonego teatru (czyli słabą aktorką nie odnoszącą sukcesów, tyle że robiącą dużo szumu wokół siebie)... w odpowiedzi usłyszałam: naprawdę? a który teatr spłonął? biedna pani... Musiałam być przekonująca ;-)) 

ZDANIE II

TY TO ZAWSZE SPADASZ NA CZTERY ŁAPY  - powiedziane z przekąsem, zazdrością, nawet ze złością. Wypowiedziała to zdanie, rywalizująca ze mną młoda kobieta (22 lata młodsza ode mnie), bliska mi, która nie wiedzieć czemu chciała ze mną konkurować i to w szerokim aspekcie życia. A tak się nie da. W rywalizacji wszyscy, którzy w niej udział biorą powinni startować z tej samej linii. Inaczej to nie jest rywalizacja. To żenada.  Ale to od tych słów zaczęłam się zastanawiać, jak to ze mną jest? I doszłam do wniosku, że... że faktycznie tak jest. Mam to szczęście, że los jest dla mnie niezwykle łaskawy i daję sobie zwykle ze wszystkim radę, mimo wszelkich trudności, i zawiłości jakie przynosi życie. Nie jedna osoba już by odpuściła, usiadła w kącie i zapłakała. A ja nie! A to dlatego, że postępuję według własnego przekonania, nie pytam nikogo o zgodę, wierzę, że wszystko jest możliwe. I nawet jak spadam, to nie jest tak źle, a czasem nawet lepiej niż przedtem :-) To porównanie do kota nie było życzliwe, bo sugerowało, że unikam jakiś konsekwencji z uczynienia czegoś złego. A nie, że kolejny wykaraskałam się z kłopotów (nie przeze mnie zawinionych) dzięki swojej zaradności, może specyficznej osobowości... zawsze pozytywnie nastawionej. Zamiast słów podziwu, że tak mi się udało, bo umiem zawalczyć o swoje życie, usłyszałam w tonacji poczucie niesprawiedliwości i zawodu. Od tego czasu czuję się jeszcze bardziej zmotywowana do tego, żeby nie dać po sobie "ujeżdżać jak na łysej kobyle", tylko działać. Dziękuję za te słowa!

ZDANIE III

ZAWSZE  MUSISZ BYĆ TAKĄ BARONOWĄ?  - usłyszałam zapytanie ;-) Dotyczyło, to tego, że "w Twoim wieku, to nie powinnaś tego i tego i po co te maniery; wydumane, precyzyjnie dobrane ubrania i słownictwo, i tak dalej, i tym podobne".  Może też, że jestem zarozumiała, za kogo lepszego się uważam... Bo? Bo wszystko nazywam po imieniu... zło nazywam złem, dobro dobrem - nie inaczej? Lubię przebywać z fajnymi ludźmi, jeść nawet jeśli suchy chleb, to na ładnej porcelanie. Bez względu na okoliczności zawsze dbam o swoją godność, którą wyrażam sposobem bycia, stosunkiem pełnym szacunku do innych, co nie znaczy, że nie upominam się o swoje prawa.

Słowa o "baronowej" -  bynajmniej, nie dotyczyły przykładu baronowej Krzeszowskiej z "Lalki" Prusa... bladej, skromnej, w ciągłej żałobie. Baronowa w określeniu mojej interlokutorki, to określenie sardoniczne, odwołujące się do tego, że zawsze dbam o szczegóły w doborze ubrań, słów, na każdy temat mam swoje zdanie i dyskutuję tylko na tematy, w których mam coś do powiedzenia, przywiązuję wagę do tzw. kindersztuby, krytykuję hipokryzję i indoktrynację, i mówię wprost... Jestem pewna siebie. I tyle. Jeśli tak zachowuje się baronowa, to niewątpliwie szlachcianką jestem :-) I nie ma się tu z czego śmiać ;-) Taka już jestem i nie zmienię tego.

ZDANIE IV

ALA, TO DA CI KIEDYŚ POPALIĆ - powiedziała do mnie starsza córka (może nieco zazdrosna), kiedy w sposób niezwykle pozytywny wypowiadałam się o jej 20 lat młodszej siostrze, która cechuje się pracowitością, ciekawością świata dotyczącą szerszego spektrum, niż u przeciętnego człowieka zafiksowanego tylko na sobie. "Dać popalić"... co miało oznaczać, że Ala mnie jeszcze w życiu wymęczy, dokuczy i tak mi da w kość, że z nerwów wpadnę w obłęd. I to będzie o wiele gorsze od tego jakie starsza córka wówczas miała ode mnie wymagania. (Może roszczenia?) Miała rację w pewnym sensie, ta moja Kasia. 

To tak w skrócie ;-) : samodzielna od małego była ta Ala... nauka, czytanie i jeszcze praca, zawsze radość jej sprawiały. Sama poukładała sobie życie, bez złotówki ode mnie. Teraz jest studentką, żoną, młodą mamą i  jeszcze znajduje  czas, żeby mi dać popalić :-))  Suszy głowę bym dbała o siebie, pilnuje bym wszystko miała, niczego mi nie brakowało, by nie skrzywdził mnie ktoś, gnębi bym nie zaprzestawała swoich pasji, bym odpoczywała jak najwygodniej, odczytuje moje pragnienia, które leżą jedynie w mojej głowie... katuje wymyślnym, dobrym jedzeniem, akceptuje moje wybory, bombarduje swą miłością każdego dnia. Dodatkowo jeszcze, gdy teraz ma córeczkę, która imię ma moje, to  dręczenie podwójne jest :-))) w uśmiechach, dotykach, czułościach. Masz rację Kasiu, nie mam czasu na nic... zamęczona jestem. Przez uciechy i fajne podniety :-)

ZDANIE V (jakby w odpowiedzi na zdanie IV ;-))

KOCHAM CIĘ. JESTEŚ NAJLEPSZA MAMĄ NA ŚWIECIE. I ZAWSZE MOGĘ NA CIEBIE LICZYĆ. Na takie dictum, cóż powiedzieć. Cieszyć się i nie zepsuć tego. Jak najwięcej o siebie dbać, by w dobrej kondycji jak najdłużej żyć i wspierać tych, którzy kochają nas. Bycie mamą, to nie jedzenie słodkiego ciastka... czasem to koszmar, udręka, czasem radość, tak samo jak czasem smutek... na początku odpowiedzialność za małego śmiesznego człowieczka, zachwyt nad pierwszym słowem... często płacz nad innym, w późniejszym dziecka wieku i irytacja lub duma. Takie to pomieszanie. Ale słowa, że jest się najlepszą mamą na świecie, to wzruszenie i podsumowanie, na które nie liczyłam, ale otrzymałam. I jestem za nie wdzięczna. Niczego więcej nie potrzebuję :-))

PUENTA

Oczywiście, więcej słyszałam zdań, które zapamiętałam i może niektórymi się nawet w życiu kierowałam, albo je odrzucałam. Trudno jednak pisać o wszystkich. Ani czasu, ani cierpliwości tyle. Nauczyłam się, że warto słuchać, i że nawet jeśli słowa ku nam wypowiadane nie są zbyt nam przychylne, to zawsze możemy znaleźć w nich coś, co dobre będzie dla nas.

A TAK NAPRAWDĘ... nie ważne jest to co inni myślą o nas, tylko to co my myślimy o sobie :-))





24 komentarze:

  1. Masz rację, puenta jest bardzo prawdziwa ale jest pewna, wąziutka jej część mówiąca ,,jak Cię widzą tak Cię piszą" , która w dzisiejszych czasach zdobywa ogromną trafność społeczną. Przez długie lata w pewien sposób ignorowałam ją, ale któregoś pięknego dnia próbowałam przetestować i jak najbardziej tak jest. Mało tego, mówienie o sobie w sposób zachwalający się, czy prawdziwy czy nie ale wymieniający osiągnięcia, tworzenie wokół siebie nawet iluzji perfekcjonizmu - działa, tak zaczynają spostrzegać Cię inni, mimo, że absolutnie nie masz pojęcia o czymś :))) Fenomen współczesności :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze świetny post, piękna stylizacja i cudowny uśmiech :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Taka 'baronowa' jest wielkim darem dla innych. Słowa mają wielką moc, jedne mnie totalnie skopały, inne podniosły. Z biegiem lat jednak nauczyłam się, którym słowom nie pozwalać na to, by aż tak mnie kopały w dół, nauczyłam się też skupiać na tych dobrych, a od Ciebie zawsze ich otrzymuję dużo. Cały ten post to kolejna dawka dobra, nauki i szczerości, którą bardzo cenię. Również dobro nazywam dobrem, a zło złem i już. :) Też mnie podobnie do 'baronowej' nazywano, ma to gdzieś, znam swoją wartość. :) Pozdrawiam Cię serdecznie, a cenną jesteś ogromnie kobietą, szczerą, dobrą, jesteś sobą, podziwiam. ;))) <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie napisane.Jestes bardzo silna, podziwiam i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz rację, słowa mają moc , a niektóre zdania pamiętamy całe życie.
    Jak zwykle zachwycasz, bądź baronową, bo bardzo Ci z tym do twarzy, niech mówią co chcą:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznaję bez bicia, że jestem tu pierwszy raz, ale zostaje na dłużej, bo mi się bardzo podoba to co napisałaś. Po NICU spodziewałam się całkiem kogoś innego, powinnaś go chyba zmienić bo wcale do Ciebie nie pasuje.
    Z tym co napisałaś zgadzam się w 100%. Słowa to ważna rzecz w naszym życiu. Potrafią ranić ale też potrafią dodawać nam skrzydeł. Do niedawna jeszcze myślałam że żyję nie dla siebie a dla innych. Teraz już wiem że JA przede wszystkim a dopiero potem inni. To mnie ma być przede wszystkim dobrze. I tego się teraz trzymam.
    Pozdrawiam i dziękuję za wizytę u mnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo mądre słowa. Trzeba myśleć o sobie pozytywnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Staram się nie popadać w pesymizm. Chroni mnie przed tym wrodzone poczucie humoru, ale już kiedyś wspominałam, że mam w sobie duuuuużą dozę melancholii. Taka dwoistość natury. Powinnam jednak na swojej koszulce wydrukować "uważaj, co mówisz", może to niezbyt stylistyczne wyrażenie, ale taki skrót rady dla tych, którzy przy mnie na mój temat się wypowiadają. Jestem "gąbką", wchłaniającą każde słowo czy gest i ogromnie wszystko przeżywającą. Skoro tak się nie da, mam w duszy wdrukowane: "Uważaj, kogo słuchasz..." oraz "I kto to mówi..."

    OdpowiedzUsuń
  9. Dorotko Ty jak zwykle radosna i urocza tym razem w słonecznej barwie :) A dzieci rosną tak szybko :) zapamiętaj jak najwiecej, niech Twoje serce robi zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Słowa mogą i leczyć, i kaleczyć. A Twoje słowa motywują, Dorotko.
    Uściski.

    OdpowiedzUsuń
  11. Słowa mają ogromną moc i dlatego powinniśmy uważać co i do kogo mówimy. Z drugiej strony zbyt często ludzie nie mówią tego co myślą. Wspaniały tekst Dorotko, bardzo inspirujący do przemyśleń. Cieplutko pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Słowa potrafią budować i burzyć, głaskać i uderzać ... i nawet jeśli się ich nie bierze na serio, zapadają w serce i umysł.

    OdpowiedzUsuń
  13. Duzo racji w tym co mowisz. I puenta jak nalezy. Z wielkim zainteresowaniem przeczytalam co napisalas. Przebojowa z Ciebie Kobitka :) Pozdrawiam najserdeczniej.

    OdpowiedzUsuń
  14. Staram się uważnie dobierać słowa (choć oczywiście nie zawsze się uda) gdy rozmawiam z dziećmi (nie tylko swoimi). One podwójnie wszystko odbierają...
    Ps. A miłość siebie samego jest podstawą miłości bliźniego. I nie inaczej:)

    OdpowiedzUsuń
  15. słowa mają wielką moc. Mogą komuś podciąć skrzydła, albo dodać sił!

    OdpowiedzUsuń
  16. słowa to moc. Słowa ranią ale i budują. Słowa dają kopa do działania ale i potrafią zdołować. Dobierajmy je rozważnie

    OdpowiedzUsuń
  17. oj tak, slowa mają ogromną moc, jednak myśle że czasami nadajemy wypowiedziom niektórych zbyt dużą wartość. Czasem nie doceniamy sensu wypowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  18. I właśnie dlatego, dobrze mieć tyle pewności siebie, aby mieć odwagę posłuchać i pomyśleć co tak naprawdę mówią inni ludzie i nie przyjmować do siebie jeśli to tylko ich frustracje, a nie mądrość przemawia. Rodzice dla dziecka są drogowskazem i oby był dobry. Dziękuję za komentarz o Warszawie. Dziś zamieściłam zdjęcia z Powązek, to naprawdę piękne mijsce, o ile ktoś lubi cmentarze. :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetnie napisałaś. Starajmy oceniać siebie jak najlepiej i nie patrzmy co inni powiedzą. Czasami to jest trudne. Pięknie wyglądasz . Pozdrawiam serdecznie 🌞🌞🌞🌞🌞

    OdpowiedzUsuń
  20. niesamowite jak ludzie bez namyslu wypowiadaja zdania

    OdpowiedzUsuń
  21. Słowa , słowa, słowa...To wszystko prawda co piszesz . One mają moc wielką. Te ważne zapamiętałam. Pozdrawiam :-).

    OdpowiedzUsuń
  22. wielu nie wie, jak przez proste zdanie potrafią wyrządzić innym przykrość, a jeżeli słyszy sie go od najbliższych to boli najbardziej
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetny tekst, jak zawsze 🥰 słowa motywują i słowa pogrążają.. pozdrawiam serdecznie słoneczną dziewczynę 🥰

    OdpowiedzUsuń
  24. Masz rację, ważne co my o sobie myślimy. Słowa mogą bardziej zranić, niż można byłoby się spodziewać. Może czasami lepiej by było przemilczeć.
    Świetnie wyglądasz :0) Cieplutko pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Stara Kobieta... i ja , Blogger