Pamiętacie postać Pinokia? Fikcyjną postać stworzoną przez Carla Collodiego?
Pajac wystrugany z kawałka drewna odczuwający wszystkie ludzkie doznania i emocje. Pinokio, żeby żyć musi pić, jeść; dotykają go też choroby; podlega różnym słabościom. Drewniany człowieczek dokonywać też musi różnych wyborów, za które spotykają go kary i nagrody. Ale Pinokio nie jest dość dojrzały by z wszystkim sobie poradzić i stąd zaczyna kombinować by żyć jak mu wygodnie, i stąd bierze się u niego kłamstwo, którego używa by zdobyć pieniądze, zaufanie, by ułatwić sobie życie w nie najprzyzwoitszy sposób. Stąd też rośnie mu coraz dłuższy nos. Gdy postępuje słusznie nos mu maleje, gdy mija się z prawdą nos rośnie na potęgę i tak w kółko... aż, aż wreszcie zrozumiał na czym polega dobro, i że nie jest ono wcale tak trudne, a kłamstwo, które trzyma go w szponach niesie tylko spustoszenie w jego życiu – i stał się prawdziwym człowiekiem w odsłonie dziecięcej chłopczyka, dobrego syna.
Nim się jednak to sprawdziło, wiele złego się wydarzyło i wcale tak łatwo nie było.
Czy nam, którzy codziennie kłamiemy... posługujemy się kłamstwem każdego dnia, w różnych sytuacjach, z pobudek tysiąca, powodów niezliczonych – uda się kiedyś pojąć jak bardzo się mylimy, jak bardzo błądzimy używając w naszym życiu kłamstwa, zgadzając się na nie, tkwiąc w nim, usprawiedliwiając je (?)
Jesteśmy Pinokiami, tyle, że nie rosną nam nosy (na szczęście, bo jakbyśmy na rano w tramwaju, czy autobusie, w tym ścisku… pomieścili się z tymi nosami... nie jeden nos byłby przyczyną awantury, że nadłamany, uszkodzony... oj, działo by się, działo 😉 i do tego te reakcje, uszczypliwości na temat ich długości.
Ten najpopularniejszy grzech - kłamstwo traktujemy bardzo łagodnie, wynajdujemy dla niego wytłumaczenia, usprawiedliwienia i niespecjalnie się nim przejmujemy.
- To dzięki manipulacji kłamliwej skłócamy ze sobą ludzi, bo zazdrościmy im czegoś, albo razi nas ich przyjaźń z nami niepołączona.
- Przekazujemy informacje niezgodne z prawdą by podnieść swoją rangę, a ukrócić czyjś inny autorytet. Czynimy to z zazdrości, ze złości, z frustracji, a także zemsty.
- Konwersujemy przy herbatce, luzując wodze fantazji by się przedstawić z innej, lepszej strony i brniemy tak daleko, że zaczynamy uzależniać się od tej rzekomej prawdy i to krótka droga do mitomanii. Z tej nie ma drogi odwrotu bez straty dobrego swojego wizerunku.
- Związek zbudowany na kłamstwie i iluzji rozpada się w chwili gdy przypadkowo ujawnia się prawda i wtedy dobrze się składa, bo hipokryzja ustępuje miejsca wolności. A wolnym można być tylko wtedy gdy się mówi prawdę.
- Z grzeczności kłamiemy, by nie wchodzić w konflikt i obiecujemy coś, umawiamy się by nie sprawić komuś przykrości. Ale po drugiej stronie jest myślący człowiek, który szybko wyczuje naszą nieszczerość lub tylko materialistyczne pobudki płynące z tego spotkania.
- Od wagi zmylenia, kłamstwa zależy czy zostanie ono nam przebaczone, czy my przebaczyć potrafimy – gdybyśmy usłyszeli prawdę to jeden ból by nas dotknął... przy kłamstwie tak często będzie się powtarzał, ile razy jego przypomnienie pojawi się nam w mózgu.
- Kłamiemy bliskiej, chorej osobie... zapewniając, że wszystko będzie dobrze, choć przed minutą uzyskaliśmy informację od lekarza, że to ostatnia już prosta chorego. To nie jest altruizm, to oszustwo – nikt w takiej chwili nie chce być oszukiwany.
- Dla zysku, pozyskania rzeczy materialnych, dla władzy objęcia, dla wywyższenia się, dla zyskania znajomych, poznania przyjaciół przedstawiamy kłamliwy swój portret przerysowany kolorowymi farbami, choć prawda jest smutna, szara i brudna.
- Z tchórzostwa kłamiemy, że wiemy: …........ lista długa, możemy............. jeszcze dłuższa, umiemy.......a jakże, znamy i mamy kontakty.......i to jakie, sprostamy....... choć zasadniczego pojęcia nie mamy....itd. Wszystko po to, by obraz nasz zachęcił kogo innego do zrobienia z nami interesu, powierzenia pieniędzy, zdobycia miłości.
- Wszyscy sobie obiecują choć w głowie już mają plan zastępczy jak się ze sprawy wykpić i tu rodzi się następne kłamstwo.
- Jedno drugim pogania i następne przywodzi... półprawdy, niedomówienia, specjalne zapomnienia, wprowadzanie w błąd....
- Kłamiemy bez zastanowienia i specjalnie z ułożonym misternie do przodu planem strategicznym by uzyskać zamierzone, egoistyczne, egocentryczne, egotyczne plany. A wszystko po to by w pełnym konformizmie sobie żyć. Nieistotne za jaką cenę, skoro tchórze nie rozliczają swoich rachunków, bo wymyślą następne kłamstwo dla uzasadnienia ich nie płacenia.
- Wszechobecne kłamstwo powoduje, że nie wierzymy nikomu... wszędzie podejrzewamy zło, manipulacje. Padają autorytety i nasze systemy wartości.
- Kłamiemy lekarzom by zyskać zwolnienie, urzędnikom by umorzyli postępowanie, kłamiemy w Sądach by obniżyć wyrok, kochanej osobie by nie sprawi przykrości, żonie gdy mamy skok do innej piękności, dziecku, że wyrósł w kapuście, babce, że jeszcze sto lat będzie żyła, a ona ma już 110, przyjaciółce, że pięknie wygląda choć z radością witamy na podbródku jej nowe zmarszczki; kłamiemy żonę, że szef nie dał nam premii choć wczoraj właśnie przepiliśmy ją w knajpie...itd.
Usta kłamią, dusza pustoszeje, oczy błądzą, a jak to sumienia używa to, to ono nie daje spać... do tego kłamstwo doprowadza.
Do tego wszystkiego ćwiczyć trzeba pamięć; by to wszystko spamiętać i nie pogubić się w tej plątaninie, która z czasem traci początek, a końca nie widać, więc trudno jak Pinokio dojść do ludzkiego prawdziwie wcielenia.
Wszyscy jesteśmy Pinokiami, ale wszyscy mamy szansę, żeby odwrócić ten stan. Jak i po co?
Po to, żeby w tym świecie pełnym chamstwa, niesprawiedliwości, nietolerancji, niezrozumienia, plastiku, elektroniki, wirtualnej rzeczywistości, bezmyślności – nie wyobrażać sobie zbyt wiele; oczekiwać na swoją miarę i trzymać się przy wierze, że będziemy tymi jedynymi, robiącymi swoje, pozostaniemy sobą i nie stoczymy na dno. Tylko wtedy uczciwie będziemy patrzeć sobie w lustro (przy pełnym oświetleniu).
Jak to uczynić? Raz zdobyć się naprawdę i szczerze wyznać jak jest, bez ubarwiania, bez zatajania.
To będzie bolało! Ale tylko ten jeden raz, a potem możemy zacząć nowy początek, z czystą kartą, spokojną głową, z uśmiechem rozluźnionym na twarzy, a nie sztucznym i spiętym jak podczas kłamania.
Prawda istnieje, to kłamstwa wymyśla się. Te wymysły są destrukcyjne, one nie budują tylko niszczą. Jeszcze masz wątpliwości – to powiedz prawdę i sprawdź jej działanie. Chroniąc się, unikając konfliktów, dostosowują się do innych wbrew sobie, rewanżując złem, z przymusu czy mimowolnie – kłamiemy i nic nas nie usprawiedliwia, że stajemy się wskutek tego hipokrytami, i ludźmi pustymi... drewnianymi ludzikami bez serca czującego.
Ja Stara Kobieta nie pozwolę już by w moim życiu przeważało kłamstwo i mówię to całkiem otwarcie... żadnej nienawiści i żadnej zgubnej nadziei, że ktoś się zmieni... lepiej odejść od razu, zakończyć relacje niż dawać się oszukiwać... taka osoba już się nie zmieni, a ja jestem za Stara, żeby kolejny raz dać się nabrać, i sama coś naprawiać, coś czego ja nie zepsułam wcześniej.
Jestem smutna, że nie będę mogła już paru osobom uwierzyć i zła, że dałam się podejść jak małe dziecko. Musiałabym kłamać, że jest inaczej, ale nie chcę być Pinokiem – lubię swój zgrabny nosek (bez fałszywej skromności 😉) i serce szczere, otwarte na wszystkich. A tamte osoby? Gdzieś są, ale już poza moim polem myślenia😊
Jeszcze jedno! Nie wierzcie i nie dajcie sobie wmówić Kobiety – czy Młode czy Stare, gdy inni Wam mówią, że jesteście za grube, za chude, za głupie, nie dość ładne, nic nierozumiejące, że Wam nie wypada, lub nie powinnyście, bez talentu, bez wdzięku............ to wierutne kłamstwo, które miałoby Was zdyskwalifikować. Nie pozwólcie na to!
Odpowiedź jest jedna, której należy udzielać by obronić się: nie wszystkim muszę się podobać, nie wszyscy muszą mnie lubić i doceniać – w końcu nie każdy ma dobry gust 😉😆