16:35:00

Proszenie... wyjście ze swojej strefy komfortu czy normalne działanie?*

Proszenie... wyjście ze swojej strefy komfortu czy normalne działanie?*

Żyjemy w takiej teraźniejszości, że bardziej zdajemy sobie sprawę z tego jak bardzo jesteśmy od siebie zależni... jaki tworzymy łańcuszek zależności, wspólnotowości z tego wynikającej.

I dochodzi do sytuacji, że przychodzi nam kogoś o coś prosić. 

Choć całe swoje życie byliśmy przekonani, że raczej samemu wszystko sobie powinniśmy załatwić, sprawić, zrobić, bo to lepiej smakuje i większa satysfakcja niż z wyproszonej rzeczy. Bo wyproszona rzecz t nie cieszy tak samo, jak z własnej woli dana. A jednak... jeśli nie poprosimy, to nie dostaniemy... . Bo skąd ktoś ma wiedzieć, czego potrzebujemy, pragniemy... jeśli się nie zwrócimy ze swoimi oczekiwaniami do otaczających nas osób.

Nikt nie siedzi w naszej głowie. Najbliższe osoby, bardzo empatyczne... mogą domyślać się o co nam chodzi, jaka ewentualna pomoc nam jest nam potrzebna... jaką emocję powinni zapewnić kochanej osobie. Ale nikt obcy, albo ktoś z kim nie jesteśmy na co dzień.... nie będzie się domyślał, co nam kołacze w głowie, o sercu już nie wspomnę. I wtedy wyartykułowanie swojej potrzeby jest bardzo pomocne. 

Proszenie, nie przynosi ujmy. 

A może uszczęśliwić obydwie strony... proszącą jak i tę prośbę spełniającą. Bo możliwość dawania, samo dawanie... może być wielką przyjemnością.

Jeśli nie zobaczymy, że farba ze ścian odłazi, że drzwiczki skrzypią... nie usłyszymy i gałka od szuflady nie zostanie nam w dłoni.... to nie będziemy wiedzieć, że coś musimy z tym zrobić. To takie empiryczne doznania, które powodują, że coś robimy. To są prośby przedmiotów martwych.
Psiak i kociak potrafi poprosić, upomnieć o swoje potrzeby na swój sposób...  spojrzeniem przejmującym, miałknięciem, szczęknięciem, pomerdaniem ogonkiem, przytuleniem, liźnięciem.

A człowiek może wypowiedzieć słowo... P R O S Z Ę...

Magiczne słowo, które wiele może. W kontaktach międzyludzkich, kiedy ktoś z racji wykonywanego zawodu czyni dla nas usługę, za którą płacimy... P RO S Z Ę przecież nie zaszkodzi. Błędne, nieuzasadnione jest myślenie o kimś, że "jest jak d...a do s...a", ma zapłacone za wykonywaną pracę i my o nic dodatkowo nie musimy prosić.

Jeśli nie poprosimy, nie dostaniemy. Nawet jeślibyśmy mieli nawet usłyszeć "nie", to nie usłyszymy ani "nie" ani "tak"  jeśli nie zadamy pytania, swojej prośby nie wypowiemy.
A przecież możemy usłyszeć "tak". Dlatego trzeba , a nawet warto spróbować wydusić z siebie prośbę.

Pod warunkiem, że nie chcemy nic wymusić szantażem, zła wolą.... tylko czyste intencje nami powodują.

O co i kogo można prosić?

Niby każdego o wszystko, ale to nie takie proste, to złożony jest temat.

Bo takie proszenie o miłość na przykład... proszenie o miłość jest jednak nie do końca właściwe. Serwuje złe emocje po obydwóch stronach... żal, ból... niesmak, gniew.
Taka prośba podchodzi pod żebractwo (?) raczej. Żądanie o coś co istnieje tylko w naszym umyśle. Tu trzeba mieć szacunek do siebie, zdrową samoocenę własnej osoby, bo inaczej tyko możemy zranić siebie. Tą prośbą szczęścia nie osiągniemy. Poświęcanie się dla innej osoby, która nie dostrzega naszej wartości nie przybliży miłości. Jeśli ktoś nie reaguje na Twoje uczucie, to zostaw go w spokoju... miłości, przyjaźni, sympatii, uwagi, troski … nie wyprosisz. Prawnie możesz jedynie zobowiązać kogoś do troski, ale nie do miłości.

Prosić to nie wstyd!

Można prosić o wsparcie w trudnej sytuacji... emocjonalne... nawet egzystencjalne... bo akurat jesteśmy w trudnym momencie życia i sami nie dajemy rady. Proszenie i skorzystanie z pomocy to nie wstyd, ani ujma na honorze. To nie słabość, to odwaga … a odwaga potrzebna jest do życia.
Żyjemy nie tylko dla siebie... jeśli zostaliśmy dobrze wychowani, a nie tylko wyhodowani, to zdajemy sobie doskonale sprawę z tego, że dzisiaj dajemy... jutro, pojutrze odbieramy. Zawsze ktoś, komuś coś daje , zabiera, znów daje i tak tworzy się krąg. I lepiej dla nas byśmy z niego nie wychodzili, tylko go jeszcze skuteczniej tworzyli i umacniali... bo razem łatwiej się żyje. Łatwiej i bez wątpienia … weselej :-))

Ludzie, ludźmi... bracia mniejsi, braćmi mniejszymi... rzeczy, to tylko rzeczy, ale istnieje los, który gdzieś tam w gwiazdach mamy zapisany... Gdy nie bardzo nam sprzyja zwracamy się do Boga, do gwiazd, do opatrzności, do sił, w które wierzymy... i prosimy... P R O S I M Y!
- o czas, żeby był nam dłuższy dany
- ulgę w cierpieniu, którego doświadczamy z różnych przyczyn
- o wyrozumiałość nad tym co czynimy
- o poprawienie relacji z bliskimi
- o szczęście dla ukochanych osób
- o deszcz i słońce
- o uśmiech wokół (nawet pod maseczką ;-))
O... o … wszystko można, czasem wręcz trzeba prosić. A potem tylko być wdzięcznym. Tylko tyle :-))

Ja Stara Kobieta proszę... chcę się obudzić w świecie, gdzie KoronaŚwirus już nie rządzi... uciekł z podkulonym ogonem i nie macha już na nikogo. P R O S Z Ę!!!

*Tekst dedykowany Sylwii. Proszenie to normalne działanie, które wymaga jednak od nas często wyjścia z własnej strefy komfortu - starajmy się, aby proszenie powodowało u nas jak najmniejszy dyskomfort. 








12:13:00

Czytać / oglądać może każdy!

Czytać / oglądać może każdy!

Dzisiaj przyszła pora na kolejną porcję świetnych książek, które posiadają swoje ekranizacje (lub też powstały w ramach inspiracji filmem / serialem, a mimo to reprezentują świetny poziom literacki i fabularny) :) Siedem bardzo różnorodnych książek, które angażują czytelnika i umilają czas :) Autorką jest oczywiście Alicja, a ja się pod tym podpisuję obiema rękoma, albo i nie :) Zresztą tak jak w poprzednim poście "Alicja poleca. Stara Kobieta rekomenduje" :) 

Horror? 

"Carrie" Stephen King - na podstawie książki powstały dwie ekranizacje - w 1976 roku i 2013 roku

"Ludzie z wiekiem nie stają się lepsi, stają się tylko sprytniejsi. Kiedy jesteś starszy i mądrzejszy, to wcale nie przestajesz obrywać skrzydełek muchom, po prostu potrafisz wymyślić lepsze powody, żeby to usprawiedliwić. " 

Stephen King, "Carrie"

Bardzo "delikatna" literatura grozy, która nie wbija w fotel, nie straszy mocno, ale porusza kilka strun... ciekawie skonstruowana (zawiera wycinki z gazet, relacje świadków, fragmenty książek za sprawą których poznajemy historię głównej bohaterki), pokazująca jak bardzo młodzież może być brutalna, do czego prowadzi agresja i fanatyzm - w moim odczuciu ma ważny wymiar społeczny. Powieść o ludzkiej podłości, ale także kruchości, z elementami paranormalnymi. Jej najmocniejszą stroną jest dynamiczność jednej z głównych bohaterek. Bardzo polecam - "Carrie" to krótka, treściwa i wciągająca pozycja. 

Ekranizacje są także niczego sobie, choć w opinii krytyków... ta starsza jest lepsza... w sumie... zgadzam się z tym. 

Kilka słów Starej Kobiety: 
Literatura grozy, horror... to zdecydowanie nie moje klimaty, jednak doskonale zdaję sobie sprawę, że nie jest to także gatunek dominujący w zainteresowaniach czytelniczych Alicji..., więc jeśli jej się spodobało... może spodobać się wielu osobom ;) 


Literatura dla małego i dużego

"Fantastyczny pan Lis" Roald Dahl - na podstawie tej historii powstał film Wesa Andersona - prawdziwy majstersztyk!

"- Mój kochany, futrzasty przyjacielu! – powiedział – Czy znasz na c a ł y m  ś w i e c i e kogoś, kto nie sięgnąłby po kilka kur czy kaczek, gdy jego dzieci przymierają głodem?"

Roald Dahl, "Fantastyczny pan Lis"

Fantastyczna książka o fantastycznym lisie, która będzie stanowiła rozrywkę nie tylko dla dziecka w wielu 7-8 lat, ale także dla dorosłego - a może przede wszystkim właśnie dla niego, ponieważ on dostrzeże w niej pewne filozoficzne nutki, pytania o moralność, niejednoznaczne podejście do kradzieży. Pan Lis kradnie z troski o rodzinę, staje się prześladowany... aż dochodzi do tego, że zostaje zbawcą zwierzęcego towarzystwa. 80 stron (z ilustracjami!) świetnej zabawy, pogoni, ucieczki... i poszukiwania ocalenia. Roald Dahl to po prostu klasa sama w sobie. 

Film Wesa Andersona rozwija filozoficzne i moralne wątki zapoczątkowane w tej historii, stanowi dopełnienie, a zarazem rozwinięcie tej opowieści... o wszystko to co podskórnie dorosły czytelnik przypisuje tej powieści, myśli, zdarzenia, o których jednak wprost w książce nie ma mowy. O ile książka jest świetna, o tyle film jest prawdziwym majstersztykiem.

Kilka słów Starej Kobiety:
"Fantastycznego pana Lisa" nie czytałam, ale znam film... i uwielbiam. Genialna animacja, z której oglądania zarówno dziecko jak i dorosły będą mieli radochę ;) A to ona jest nam teraz tak bardzo potrzebna!

Niekoniecznie pozytywna powieść - ale ważna, bo uwrażliwiająca

"Przerwana lekcja muzyki" Susanna Kaysen - na podstawie powieści powstał kultowy film z Winoną Rayder i Angeliną Jolie

"Jedną z większych przyjemności, jakie ma człowiek zdrowy psychicznie (bez względu na to, co by to miało oznaczać), jest to, że spędza on znacznie mniej czasu na rozmyślaniu o sobie samym. "

Susanna Kaysen, "Przerwana lekcja muzyki"

"Przerwana lekcja muzyki" jest bardzo ważną książką, której akcja rozgrywa się w szpitalu psychiatrycznym... nie brzmi to zbyt pokrzepiająco, jednak jest to bardzo ważna pozycja pokazująca, że "szalonym", "chorym psychicznie" może zostać okrzyknięty każdy z nas. To po części autobiograficzna powieść autorki, która uwrażliwia na drugiego człowieka, a jednocześnie przedstawia psychikę młodej, zdolnej, a jednak zagubionej emocjonalnie dziewczyny próbującej poskładać swoje życie w szokującym dla niej samym świecie i środowisku. 

Film jest wyraźniejszy pod wieloma względami, ale i książka i film nie są przerysowane i nachalne. Nie wymuszają na nas zdziwienia, łez czy smutku.

Kilka słów Starej Kobiety:
To bardzo ważna książka, bo choć może niewywołująca uśmiechu na twarzy... to pokazująca, że szaleństwo jest pojęciem względnym, a każdy z nas... ma prawo czasami płakać, być smutnym, wstać lewą nogą - to ludzkie i zupełnie normalne. 

Klasyczna powieść dla młodego czytelnika

"Pajęczyna Charlotty" E.B.White - na podstawie powieści powstał film w 2006 roku oraz animacja w 1973 roku

"Wiesz, zaczynam martwić się o Franię. Słyszałeś, co ona opowiadała o zwierzętach? Wydaje się jej, że one mówią.
- skąd wiesz, może tak jest? - Pan Arable zaśmiał się pod nosem. - Sam się czasem nad tym zastanawiam. Poza tym o Franię nie trzeba się niepokoić. Dziewczyna ma po prostu wyobraźnię. Dzieciom wydaje się, że słyszą różne rzeczy. " 

E.B.White, "Pajęczyna Charlotty"

Są takie powieści, które z upływem lat nie tracą na swojej wartości, w których ludzie ciągle, mimo mijającego czasu chcą się zaczytywać. Do tej grupy bez wątpienia należy "Pajęczyna Charlotty" E.B.White – urocza, ciepła i wzruszająca opowieść o niezwykłej przyjaźni pająka ze świnką, która już od ponad sześćdziesięciu lat ujmuje dzieci jak i dorosłych. "Pajęczyna Charlotty" to opowieść o przyjaźni, której głównymi bohaterami są zwierzęta. To jednak także powieść o odchodzeniu, przemijaniu, samotności, jasnych i ciemnych odcieniach życia. Piękna i wzruszająca.... z pewnością oczaruje każdego młodego czytelnika. To piękne dzieło o przyjaźni i o tym, że każdy ma swoje miejsce w świecie, i prawo do życia. Książką o przygodzie jaką jest samo życie.. Barwne postacie, szybka akcja i gama emocji. 

Kilka słów Starej Kobiety: 
Klasyczna powieść, którą poznałam już za młodych lat... wspominam ją miło, choć chyba bez nostalgii ;) 

Powieść o zderzeniu kultur autorstwa noblisty

"Hańba" J.M.Coetzee - powieść została zekranizowana w 2008 roku

"Może to dobrze robi człowiekowi, jeśli od czasu do czasu upadnie. Byle tylko nie potłukł się na kawałki. "

J.M.Coetzee, "Hańba"

Najbardziej znana powieść noblisty, a zarazem historia człowieka, który wchodzi w zupełnie obcą społeczność, której prawa i zwyczaje są dla niego niezrozumiałe, zupełnie sprzeczne w stosunku do tego, do czego był przyzwyczajony. To książka o akceptacji, o gwałtach, które zadajemy i gwałtach, których doświadczamy. Historia tolerancji, umiejętności pogodzenia się z losem, a jednocześnie wielka nauka o pozwalaniu innym na podejmowaniu własnych decyzji i błędów. "Hańba" pokazuje jak bardzo ludzie są różni, jak wiele akceptacji wymaga od nas życie z drugim człowiekiem, a jednocześnie jak wiele dojrzałości i samoświadomości potrzebujemy, aby żyć tak jak my chcemy, a nie jak tego wymagają od nas inni. Książka Coetzee angażuje czytelnika i pokazuje, że nawet gdy upadamy... możemy się podnieść - a z upadku wyciągnąć dla siebie naukę.

Kilka słów Starej Kobiety: 
Coetzee przez długi czas odmawiał zrealizowania ekranizacji "Hańby" - w końcu jednak jeden ze scenariuszy przekonał go, że warto... potwierdzam: warto! "Hańba" jest świetnym, poruszającym filmem, który ogląda się w miłym napięciu dotyczącym tego... co będzie dalej? 

Świetny kryminał na podstawie świetnego serialu

"Broadchurch" Erin Kelly - książka powstała na podstawie serialu

"Niektórych świateł nie da się zgasić" 
Erin Kelly, "Broadchurch"

Tym razem Stara Kobieta poleca, a Alicja się podpisuje ;)

Zawikłana zagadka kryminalna, wyraziste postacie bohaterów i mała angielska miejscowość, w której dochodzi do morderstwa. Wszyscy wszystkich znają, więc wieść o tym, że ktoś z nich jest mordercą paraliżuje miasteczko. Angielski klimat, ciekawa zagadka kryminalna i zderzenie dwóch różnych charakterów - kobiety, matki i obywatelki, która jest przekonana o niewinności mieszkańców oraz szorstkiego śledczego. Ogromny plus za klimat i ukazanie emocji bohaterów, które rekompensuje nie do końca dobry warsztat pisarski autorki.

Jest idealnym odtworzeniem serialu, a jednak... serial zwycięża ze względu na ujęcia i kadry :) I co najważniejsze... serial posiada więcej sezonów niż ilość wydanych książek w Polsce (jak dotąd tylko jedna).

Kilka słów Alicji: 
Książka ze sporą ilości emocji w której jednak rozwiązanie zagadki nie jest rzeczą najważniejszą. Ma swoje plusy i minusy. Ukazuje życie w małym miasteczku, ciekawych bohaterów no i ma świetnych bohaterów z krwi i kości, a zakończenie wbija w fotel. 

Opowieść o wojnie nie tylko dla młodzieży

"Złodziejka książek" Markus Zusak - na podstawie tej historii powstał film w 2013 roku

"To nie jest skomplikowana historia. Składa się z:
– dziewczynki
– pewnej liczby słów
– akordeonisty
– niemieckich fanatyków
– żydowskiego boksera
– licznych kradzieży" 

Markus Zusak, "Złodziejka książek"

Bez wątpienia niezwykła, porywająca książka... Nie jest to kolejna "lukierkowa" pozycja na rynku wydawniczym. To książka o sile słów, zaufania, przyjaźni. Pomimo tego, że nie jest to książka historyczna uświadamia jedną bardzo ważną rzecz... że Hitler działał za pomocą słów... Historia Liesel to piękna powieść, która wzrusza i bawi... Całą historię dopełniają rysunki, które świetnie dopasowują się do treści.  Jedna z najbardziej zapadających w pamięć powieści... być może dlatego, że narratorem jest Śmierć? Nie ma więc co liczyć tutaj na rozczulanie się nad jej działaniami...

Film jest dobrze zrobiony i ciekawy, jednak w tej sytuacji... to książka wygrywa - rewelacyjna lektura!

Kilka słów Starej Kobiety: 
Pamiętam z jakimi wypiekami na twarzy czytała ją Alicja... kojarzę fabułę, chyba widziałam nawet skrawki filmu - interesujące fragmenty ;) 

I tak wspólnymi siłami, podzieliłyśmy się z Wami... tym co czytamy i oglądamy. Mamy nadzieję, że wybierzecie coś dla siebie. Pokazując co czytamy, jaki stosunek mamy do danej literatury, czy filmu... pokazujemy jakie jesteśmy, co dla nas istotne, a co zupełnie bez znaczenia.
''W połowie człowiek składa się z książek, które przeczytał''... dawno, gdzieś usłyszałam takie słowa. W 100 procentach się z nimi zgadzam. A Tato nie raz do mnie mówił... Dorotka, poczytaj trochę, bo coś głupio dzisiaj wyglądasz :-))

16:50:00

Nie ma kogo słuchać... w kwestii ciała rozważania

Nie ma kogo słuchać... w kwestii ciała rozważania
stara kobieta

Nie ma kogo słuchać, siedzisz w domu sama, lekko załamana...  bo obwód w pasie szeroki się robi, a kolana grube jak balony... do tego ramiona obwisłe grubości jeszcze większej nabrały... w lusterku zszarzałe oblicze. A tu nie wiadomo jak szybko sytuacja się zmieni i codzienność wróci.
Czujesz się gorsza niż byłaś i do tego złość ogromna Tobą targa, że nie tak wszystko miało być.

Pozbądź się złości

I zrozumiałe są to emocje, lecz dla ratowania siebie należy je przekształcić w dobrą energię. W paliwo, które doda nam siłę. Złość jest niebezpieczna jeśli skierujemy ją przeciwko komuś, gdy zaprzeczamy, że istnieje w nas, gdy ją wypieramy.
Zamiast trzęsących się ze złości rąk, irytacji trzeba parę oddechów zrobić (albo wykrzyczeć się) i zastanowić: czego potrzebujemy naprawdę i jak do tego się zabrać. Bo wiadomo, że samo nic się nie zrobi.
Czy chcesz być szczęśliwa i zdrowa, czy tkwić w złości i cierpieć? Tkwienie w złości nie przynosi radości. Jedynie przybliża do depresji, która potrafi zabić nawet.
Pozwól złości minąć. Skieruj całą energię z niej, na to co chcesz zmienić.

Posłuchaj samej siebie

Nie ma kogo słuchać, posłuchaj siebie... swojego ciała... masz na to wyjątkowy moment... . Jeśli teraz go wykorzystasz, to jest szansa, że po całym dramacie otaczającej nas pandemii, Ty odnowiona wejdziesz w życie.
Stwórz listę rzeczy, które są dla Ciebie ważne, trudne, radosne i przyuważ jak przy nich zachowuje się Twoje ciało. Czy oddech masz przyśpieszony, kiedy tętno Ci wzrasta, a obojętność powoduje omdlenie, rezygnację i brak łaknienia.

A może czasem coś bardziej Cię boli, drętwieje, kłuje... czujesz się bardziej zmęczona... kiedy, w jakim momencie chce Ci się płakać. A kiedy drgawek ze śmiechu, zupełnie niewytłumaczalnego dostajesz?

Nie ma kogo słuchać, posłuchaj siebie... zauważ co mówisz do siebie. Czy bezustannie jesteś niezadowolona i krytykujesz tylko siebie.... włosy, twarz, usta, nogi i biodra. A może jeszcze dodatkowo przepraszasz wszystkich dokoła, za to, że przybyło Ci parę kilo i twarz masz zszarzałą od niewyspania.

Nie ma kogo posłuchać, posłuchaj siebie... skup na swoich myślach i zwróć uwagę jak one wpływają na Twoje ciało, na Twoje zdrowie.

Nie ma kogo posłuchać, posłuchaj siebie... i odrzuć swoje lęki związane z możliwością zarażenia się, zachorowania. A jeśli przyjdzie choroba, to traktuj ją nie jak karę, czy dopust boży, lecz jako kolejne zadanie do wykonania. Choroba nie jest Twoim wrogiem, ona chce Ci coś powiedzieć.
Zaufaj swojej intuicji i współpracując z lekarzem, dbaj o swoje zdrowie szukając przyczyn choroby, a nie skupiając jedynie na skutkach. Co się dzieje, że boli brzuch czy plecy dokuczają?

Emocje wpływają na Twoje zdrowie 

Nie ma kogo posłuchać, posłuchaj siebie... i zwróć uwagę jak emocje wpływają na Twoje zdrowie. Jakie emocje są odpowiedzialne za kłucie w mostku, pieczenie pod żebrem, ucisk w brzuchu.
Dzięki uświadomieniu sobie jawnemu, co wpływa tak bardzo na nasze bóle...  możemy wyregulować stan naszego samopoczucia. Wymaga to jednak bezwarunkowej akceptacji siebie, bez wyrzekania się jakichkolwiek części ciała. Wtedy będą one ze sobą współpracować daleko lepiej. Ja osobiście wypróbowałam metodę wyśmiewania z tych moich kawałków ciała, które wcześniej za bardzo krytycznie zaopiniowałam ;) 

Nie ma kogo posłuchać, posłuchaj siebie... nie zapominając, że 90% funkcji w naszym ciele przebiega bez naszego świadomego udziału. Oddychamy, serce w piersi nam bije normalnie, ale z radości kołacze, ze smutku zamiera. Pijemy, słuchamy muzyki, oglądamy widoki i przecież nikt nie mówi naszym oczom aby oglądały świat, a uszy słuchały szmerów  wiatru i muzyki ptaków. To cud. Ciało jest cudem bardzo skomplikowanym, a my powinniśmy tak samo jak dar życia, szanować je.

Twoje ciało nie musi być doskonałe

Nie ma kogo słuchać, posłuchaj siebie... przyjmując, że Twoje ciało nie musi być ciałem modelki, nie musi być doskonałe. Pragnienie doskonałości jest zrozumiałe, jesteś człowiekiem, kobietą i podatność na takie pragnienia są do wytłumaczenia... zresztą pojawiają się samoistnie. Ale posłuchaj siebie, bo przecież masz kontrolę nad tym co myślisz i sobie w głowie układasz. Od tego wszystko zależy. Od słyszenia siebie i własnych myśli.

Nie ma kogo posłuchać, to posłuchaj siebie... . Nikt nie ma prawa i nie jest w stanie zniszczyć Twojego szacunku, troski, miłości do Twojego ciała jakie masz. Musisz sobie przyrzec, bo jest teraz ku temu czas, że nie będziesz słuchała słów pełnych nieżyczliwości pod adresem swojego ciała, jego niedoskonałości. I to niezależnie czy od kogoś obcego, czy słów wyłaniających się z Twojego ciała czeluści. Żadnych docinków i porównań.

Nie ma kogo słuchać, słuchaj siebie... i zrozum, że od Twoich myśli i przekonań na własny temat... od tych sygnałów, które Ty dajesz... zależy Ciebie przez innych pojmowanie.

Nie ma kogo posłuchać, posłuchaj Starej Kobiety :-)) która wierzy w afirmację. W to, że jesteśmy takimi jak o sobie myślimy. Jak sobie z emocjami radzimy.

Wolność, czyli możliwość bycia zadowoloną

Nie ma kogo posłuchać, posłuchaj Starej Kobiety... Najpierw musimy odkryć kim jesteśmy, co lubimy, kochamy, w czym dobrze czujemy. To jest pierwszy etap życia. W drugim... celowo pokazujemy kim jesteśmy... do tego służy też nam ciało. Jedne kobiety upiększają się i tym odzwierciedlają duszy sedno, a drugie naturalne uznają piękno. I jedno i drugie postępowanie jest odpowiednie, jeśli zadowalają zainteresowane strony. Na tym polega wolność! :)

rozważania o ciele

stara kobieta - ciało

20:24:00

Rozstania... o mnie się nie martw...

 Rozstania... o mnie się nie martw...
rozstania

ROZSTANIA WYRAZEM NASZEGO ŻYCIA UCZUCIOWEGO

Rozstania były, są i będą. Do końca świata ludzie będą się zakochiwać, kochać i czasem rozstawać. Rozstania tak jak miłość są wpisane w nasze życie emocjonalne.
I różne miotają nami wtedy uczucia... od złości, bezsilności, gniewu, rozpaczy, rozżalenia aż do... po przemyśleniu, na zimno rozpatrzeniu...  do uspokojenia... a nawet wdzięczności.
Niby to wszystko jest sprzeczne ze sobą, ale każda ze stron do rozstania inaczej podchodzi i inne wprowadza nastroje.
Jednej ze stron wydaje się, że to koniec świata, a druga czuje ulgę...  czasami cierpią obie, bo bardzo by chciały, ale nie potrafią być ze sobą. Na początku wydaje się, że ból rozstania zostanie z nami na zawsze i wszystko inne co się przydarza jest mało ważne.

Efekt domina

sobie tworzymy. Od rozstania, poprzez cierpienie, wściekłość, rozżalenie po zaniedbywanie obowiązków codziennych, tych zwyczajnych.... bo dopamina, która wydziela się w naszym organizmie i daje motywację do działania… nie wytwarza się. Tą dopaminą było uczucie do ukochanego, dla niego wszystko się sprężało i do działania motywowało. A teraz? BUM! wszystko  po kolei się w jedną linię smutku składa. Spada poziom serotoniny dzięki, której odczuwaliśmy szczęście. I po początkowym niepokoju, zaczyna kiełkować w nas agresja, bunt, jeszcze strach... te uczucia połączone z tęsknotą, paniką wywołaną rozstaniem powodują, że wpadamy w przygnębienie.
A przygnębienie, to zobojętnienie doprowadzające do bierności... poczucie beznadziejności nie widzi nic dobrego, żadnego słońca, promyka i czyni z życia zgliszcza. Tkwimy w nich... rozpada się wszystko dookoła. Łącznie z relacjami z naszymi innymi bliskimi nam osobami.
Wali się wszystko jak kostki domina.

Upadki są częścią naszego funkcjonowania 

 "Siła człowieka nie polega na tym, że nigdy nie upada ale na tym, że potrafi się podnosić" powtarzając Konfucjusza

Choć ja Stara Kobieta uważam, że rozstanie to nie upadek, to potknięcie zaledwie, a cytując Goethego "Potykając się można zajść daleko. Nie wolno tylko upaść i nie podnieść się."

Tak czy inaczej, to nie koniec świata gdy z kimś się rozstajemy... życie musi toczyć się dalej... i toczy... mimo naszego rozczarowania. Domino na nowo trzeba do pionu postawiać.
Taka jest natura naszego życia. Nie same wzloty nam są dawane. Ale też potknięcia, upadki sromotne... oprócz słodyczy, gorzkie pigułki też się wpisują w nasze życie.
Rozstanie nie musi być musi być życiową klęską. Wprost przeciwnie może być otwarciem na nowe...

Warunek

Pod warunkiem, że dobrze zamkniemy tę furtkę, że po łzach, załamaniu znajdziemy w sobie dość siły by wytłumaczyć sobie nową sytuację, w której nie jesteśmy już z tą kochaną wcześniej osobą.
To różnego rodzaju przeżycia, doświadczenia powodują, że stajemy się bardziej dojrzali, przez co sensowniej podchodzimy do tego co się nam przydarza.
Rozstanie miłosne, kiedy kochamy, ale druga strona już nas nie chce i odchodzi, albo inaczej... gdy my kochamy, ale straciliśmy na przykład zaufanie... i to my z bólem musimy się oddalić... nie widząc sensu takiego związku... Jakie by  nie były powody rozstania... powodują one wyrwę w naszym życiu emocjonalnym... psychika niejednokrotnie pada. Przez to wszystko się w życiu rozpada. Nie tak pracujemy, nie tak się uczymy... o ile skupić na czymkolwiek potrafimy.

Bycie z kimś na siłę to nie miłość

Trzeba być wdzięcznym za to, że partner pozwolił nam w sposób empiryczny nauczyć się na nim właśnie... kochać...
W miłości nie chodzi o to, żeby być z kimś na siłę... bo takie postępowanie unieszczęśliwia obydwie strony.
Najważniejsze, żeby każdemu rozstaniu towarzyszyła rozmowa. W celu wyjaśnienia, dlaczego tak się stało? co nas w związku zabolało?
Rozumiem, że taka konfrontacja może być niewygodna i ranić bardzo. Ale to, że się o czymś nie rozmawia, to nie znaczy, że tego nie ma. Moment rozstania powinien być momentem największej szczerości... bez zamiatania pod dywan, udawania i wymyślania czy milczenia ostentacyjnego.


Truizm godny rozpatrzenia ;-)

Rozstanie, to może być lepszy początek niż przeszłość mizerna, do której byliśmy przyzwyczajeni i tak bezrefleksyjnie w niej utopieni, że do głowy by nam nie przyszło, że  mogłoby być inaczej...

Wnioski!

Zamienić "porażkę" w sukces. Posłuchać osób, które przeżyły podobne sytuacje, poczytać, może porozmawiać z psychologiem, albo postawić przed sobą lustro i szczerze, prosto we własne oczy, za i przeciw wypunktować... co było w naszym związku. To oczyszczenie by wylizać się z ran, by panikę zamienić w wyciszenie i stres od nas odepchnąć. Stres obniża naszą odporność, wprowadza do naszego organizmu osłabienie, a co za tym idzie poczucie beznadziei, apatii i melancholii... stąd pierwszy krok do depresji.
I to wszystko, gdy przed lustrem wyjaśnimy sobie... nasza rozpacz zamiast wprowadzać nas w destrukcyjne stany, pozwoli stanąć nam na nogi... z nową energią.

Nowa energia

Przyjdzie wtedy, gdy oczyścimy wszystkie dróżki z rozpamiętywania tego co było... wyrzucimy z głowy, z szuflady i torebki... stare zdjęcia, prezenty, pamiątki... Przestaniemy pisać smsy, e- maile, wrzucimy do spamu kontakty ze wspólnymi znajomymi, będziemy unikać miejsc kojarzących się z byłym, wracać do wspomnień z nim związanych... Nie myślmy jednak, że to ucieczka - to świadomy wybór nowej drogi. 
Tylko w ten sposób... usuwając bodźce, które będą przypominać o starej miłości... tylko w ten sposób... zamykając jedną furtkę... możemy otworzyć całkiem nowe wrota... na nową miłość.
Bo tak jak w piosence... "każda miłość jest pierwsza, najgorętsza....



Mamy ciągle szansę na nowe otwarcie. I wróci sen w nocy, apetyt o poranku i uśmiech w ciągu dnia,  łzy przestaną drążyć koryta na twarzy (a na takie żaden krem nie zaradzi ;-) )

"O mnie się nie martw" zaśpiewaj mu Małgosiu...

Jesteś młodą, dopiero w życie wchodzącą osobą. Nie pozwól by to rozstanie, którego doświadczyłaś, wybiło Cię z życia. Prawdziwa kobieta jest świadoma swojej wartości, szanuje siebie, na tyle mocno, że potrafi z podniesioną głową odejść od osoby, która nie potrafiła jej docenić. (to powtarzaj jak mantrę sobie, potem córce swojej, a ona swojej... Tak się tworzy pewność siebie, poczucie wartości własnej i godności osobistej, której nie zastąpisz niczym :-)) 
Nie pozwól by tęsknota za chłopakiem owładnęła Tobą tak bardzo, że zatracisz siebie.

Odetchnij, zaufaj temu co bliscy Ci mówią, daj sobie czas, okaż cierpliwość, pogódź się z nieobecnością ukochanego, nie wmawiaj sobie, że był idealny (przypomnij sobie jak nie raz źle Cię potraktował)… Wiem, że teraz jesteś w sytuacji, która utrudnia Ci powrót do dobrej codzienności... zamknięcie w domu... odizolowanie od znajomych, przyjaciół, codziennego, normalnego życia... ale to minie. A Ty znowu zaczniesz podbijać świat - jako młoda, piękna singielka. 


rozstania

rozstania

rozstania


14:19:00

Apar - odpowiedniki perfum, czyli nie musisz przepłacać :)

Apar - odpowiedniki perfum, czyli nie musisz przepłacać :)

Moja babcia prawiła, że mężczyzna może zapomnieć jak ubrana była kobieta, ale zapachu jej długo nie zapomni :-))
Obecnie nasze możliwości zakosztowania zapachów towarzyszącym innym osobom są zdecydowanie ograniczone ;) Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, żebyśmy dbały o swój zapach... niekoniecznie w ten najdroższy z możliwych sposobów, czyli kupując oryginalne perfumy. Nie będę jednak zachęcała również do kupowania podróbek perfum - różniących się delikatnie flakonikiem czy literką w nazwie. 

Odpowiedniki perfum

to wyjście, które od dawna najbardziej mi odpowiada. Estetyczne, miłe dla oka buteleczki, zapachy bardzo podobne lub wręcz identyczne do tych oryginalnych, w dodatku w przyjaznych cenach: 20 ml za 14,90 (idealne do torebki!), 50 ml za 29,90 zł, a malutkie - wręcz próbki - 3,2 ml za 4,90 zł. 

Apar

to bardzo dobre odpowiedniki perfum, których cena w stosunku do jakości nie jest wygórowana  - szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że trzymają się na skórze konkretnie 6 godzin, a nawet dłużej! Bardzo dobrze utrzymują się na skórze i oczarowują swoimi zapachami. Firma posiada dość sporą ofertę zamienników dla znanych i cenionych na całym świecie zapachów - zarówno tych damskich jak i męskich. Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć o kolejnych damskich - są to perfumy intensywne, dosyć ciężkawe, bo ja właśnie w takich zapachach od lat gustuję - oczywiście nie wylewam na siebie mnóstwo tych perfum, żeby ludzie w moim otoczeniu się podusili ;) Ale kropelka tam, kropelka tu... tak, żeby odpowiednie osoby wyczuły je w odpowiednich momentach ;) ;)
  • F219, czyli inspiracja perfumami Yves Saint Laurent Black Opium - oryginalne perfumy Black Opium kiedyś dostałam w prezencie, ale niestety kot postanowił po raz pierwszy skoczyć na łazienkową półkę... i tym samym się z nimi rozstałam ;) Bolało, bo był to naprawdę piękny zapach. Odpowiednik Apar stanowi tego godną rekompensatę, choć zdecydowanie tańszą ;) To wyrazisty orientalno - waniliowy zapach, który szczególnie dobrze sprawdza się u mnie jesienią, zimą, podczas wieczornych kolacji i zmysłowych, namiętnych spotkań ;) Tak, tak...odbywam takie spotkania:-))) Owoc granatu, lotosu, magnolia, piwonia, piżmo, drzewo, ambra... - zdecydowanie lubię takie intensywne, mocne, odrobinę ciężkie zapachy, więc idealnie wpisują się w mój gust :) I trzymają się... REWELACYJNIE!
  • F190, czyli inspiracja perfumami Thierry Mugler Angel - w tym zapachu, nieznanym mi w wersji oryginalnej kryje się spontaniczność połączona z ekskluzywnością.. To słodkie, a zarazem orientalne połączenie nut zapachowych owoców, kropli rosy, miodu, czekolady i karmelu... czyli coś dla prawdziwych łasuchów :) Ale... słodką czekoladą zdecydowanie lepiej pachnieć niż ją wcinać ;) 
  • F168, czyli inspiracja perfumami Narciso Rozgriguez for her - połączenie kwiatowo - drzewnej zmysłowości, w której wraz z upływającym czasem zaczyna dominować piżmo. Kolejny intensywny i bardzo trwały zapach, który szczególnie dobrze sprawdzi się w chwilach namiętności, jesieni i zimy. Brzoskwinia, róża, piżmo, bursztyn, paczuli i drzewo sandałowe... uwielbiam to połączenie!
  • F101, czyli inspiracja perfumami Gucci Rush - to typ szyprowo - owocowy, połączenie frezji, jaśminu, róży, gardenii, wanilii i paczuli - jak widzicie to kolejny zapach pobudzający zmysły, ponieważ takie najbardziej lubię :) Choć tak naprawdę, to ja wszystko lubię i wszystko cieszy mnie jak dziecko ;-) Ale to tak na marginesie :-))
  • F102, czyli inspiracja perfumami Gucci Rush 2 - to zdecydowanie najlżejsze połączenie z tych wszystkich przeze mnie dzisiaj zaprezentowanych, kwiatowo - piżmowy, lekki, świeży. Konwalia, narcyz, drzewo, frezja, róża, gardenia, dąb, piżmo, porzeczka... - nienachalny i piękny!


Jeśli jest coś co może stanowić wadę w odpowiednikach Apar jest to coś... co nie zawsze wadą będzie ;) Wszystkie flakoniki się takie same - to może nam utrudnić trochę stosowanie naszych ulubionych perfumów, jeśli zaopatrzymy się w kilka tej samej pojemności - wtedy po numerach musimy się orientować, jakich właśnie zamierzamy użyć. Ale jeśli mamy dwa swoje ukochane perfumy - i kupimy jeden pojemności 50 ml, a drugi 20 ml... problem zostaje zniwelowany :) Możemy również je stawiać po różnych stronach półeczki, pomieszczenia itd. (w ten sposób ćwiczyć pamięć ;-))... - jak widzicie nie jest to coś, czego nie da się przejść - a gdy zapamiętamy numery - będą się pięknie prezentować w tzw. "kupie" ;) 

To zdecydowanie najlepsze odpowiedniki perfum, na jakie trafiłam - nie mają mdlącego, mydlanego, takiego tandetnego zapachu, a posiadają za to świetną trwałość :)

Przed nami święta (dla niektórych indywidualne bardzo, mimo to warto, choć dla siebie samej, ładnie pachnieć :-))

21:21:00

Alicja poleca. Stara Kobieta weryfikuje.

Alicja poleca. Stara Kobieta weryfikuje.

Społeczna kwarantanna teoretycznie jest wymarzonym czasem do czytania...

Obroty księgarni internetowych w ostatnim czasie wzrosły. Powodów takiego stanu rzeczy jest co najmniej kilka: 
  1. Biblioteki i księgarnie stacjonarne są zamknięte.
  2. W ramach akcji #zostańwdomu nie spotykamy się ze znajomymi, od których normalnie pożyczamy książki.
  3. Teoretycznie (bo z dziećmi lub na home office może być różnie ;)) lub też praktycznie mamy więcej wolnego czasu do zagospodarowania, który normalnie poświęcaliśmy również na wspomniane wyżej spotkania ze znajomymi, spacery po lesie, rower, basen lub inne aktywności :)
W związku z powyższym dzisiaj u mnie o sześciu bardzo różnorodnych książkach. Łączy je jedno – wszystkie one zostały zekranizowane. Tak więc… jeśli siedzicie w domu z mężem, dziećmi, wnukami, rodzeństwem, partnerem, chłopakiem itd… itp.. lub sami, ale nie chcecie się zanurzać w książce (nie każdy musi lubić czytać!) to historie w nich opowiedziane możecie poznać za sprawą filmów/seriali.

O różnorodność zestawienia zadbała moja córka, która na co dzień prowadzi stronę Książki – inna rzeczywistość. Jest to jego pierwsza część – tak aby nie zarzucać Was od razu zbyt dużą ilością inspiracji 😊 Ona również jest autorką poniższych rekomendacji – ale spokojna głowa! – jej gustowi czytelniczemu ufam w pełni! Pamiętajcie – każda z tych pozycji to polecajka podwójna – zarówno książkowa jak i filmowa (mimo, że mowa będzie tylko o literackich wersjach) – wszystko zostało przeczytane i obejrzane – i co najważniejsze: bardzo pozytywnie odebrane! Gorąco liczę na to, że każda(y) z Was znajdzie tu coś dla siebie 😊 

Przyszedł więc czas... by oddać głos Ali :)

Kryminał 


"Paradoks" Igor Brejdygant - powieść powstała na podstawie serialu z Bogusławem Lindą

"Świat wypełniony jest po brzegi nudną oczywistością. Na szczęście to tu, to tam, z morza banału, wystają jak wyspy paradoksy i tajemnice, które ożywiają nasz umysł, przypominają nam o tym, że życie jest jednak zdarzeniem dosyć wyjątkowym."

Igor Brejdygant

Genialny polski kryminał. Powieść odarta z infantylności i tanich chwytów. W "Paradoksie" nie tylko zachwyca wielowątkowa fabuła ale także sam język... niezwykle dopracowany i po prostu dobry.
Postacie unurzane w świecie pełnym zła, intryg, niebezpieczeństw oraz problemów społecznych takich jak alkoholizm... są jasnym elementem tej powieści, choć nieidealni, słabi i z wieloma wadami. Są tak ludzcy jak tylko to możliwe do oddania w książce. Zyskują sympatię. "Paradoks" nie jest "szorstką" powieścią. Jest wysublimowany, emocjonalny... i tak piękny jak to tylko możliwe w przypadku kryminału. 

Choć świat w powieści Brejdyganta jest raczej ospały i mroczny, rządzony przez złych ludzi... to jednak nie jest czarno - biały. Co więcej jest to jedna z tych książek w których dobroć staje się piękną plamą na krajobrazie ułożonym ze zła. Jestem ogromnie oczarowana powieścią Brejdyganta - jej wielowątkowością, konstrukcją, bohaterami. To niesamowita historia kryminalna, która daje czytelniku coś więcej niż tylko czysto kryminalną rozrywkę. To literacki majstersztyk, który trzyma w miłym dla czytelnika napięciu do ostatniej strony. Bardzo ludzka, emocjonalna i przede wszystkim poruszająca temat ludzkiej moralności i różnie pojętej sprawiedliwości. Niezwykle głęboki kryminał, który nie skupia się jedynie na zagadkach kryminalnych, ale także towarzyszącym ludzkiemu życiu wyborach moralnych.

Kilka słów Starej Kobiety:

Oglądałam serial i przyznaję - wbija w fotel! Książka stanowi bardzo wierne odwzorowanie serialu - nie braknie w niej rzeczywiście emocji - nie jest okrojona i uboga - co ogromnie doceniam, ponieważ to jednak sztuka, żeby jednak nie pójść po najmniejszej linii oporu i po prostu scenariusza serialowego nie przepisać :)

Dramat, romans, a może komedia? 


"P.S. Kocham Cię" Cecelia Ahern - na podstawie książki powstał film z Hilary Swank

"Czy ludzie naprawdę chcą wiedzieć, jak się czujesz, kiedy mówią: "Jak się masz"? A może tylko próbują być uprzejmi? Następnym razem, kiedy sąsiadka zapyta mnie: "Jak się masz?", odpowiem jej tak: no cóż, prawdę mówiąc tak sobie, dziękuję. Jestem nieco przygnębiona i samotna. Wkurzona na świat. Zazdroszczę ci twojej idealnej rodziny, ale nieszczególnie zazdroszczę twemu mężowi, że musi z tobą żyć. " 

Cecelia Ahern, "P.S. Kocham Cię" 

Jedyna książka, która sprawiłam że płakałam - płakałam ze smutku i płakałam ze śmiechu. Opowieść Holly, której mąż umarł i zostawił po siebie dziesięć listów, czyli dziesięć poleceń dla niej... - jest naprawdę niesamowita. Przejmująca, wzruszająca, rozbawiająca - do tego stopnia, że śmiałam się w głos! To moje tegoroczne odkrycie, choć książka została wydana już w 2004 roku. 

"P.S. Kocham Cię" ujmuje swoją prawdziwością i bohaterami z krwi i kości. W tej książce nie ma idealnych ludzi, samych kobiet sukcesu i księcia na białym koniu, a główna bohaterka po tragedii, która ją spotkała nie dostaje nagle pracy na najwyższym stanowisku, które nie odpowiada jej kompetencjom. Holly budzi sympatię, ale potrafi także nieźle zirytować. Nie ma w tej książce urodzonych szczęściarzy, ludzi, którym zawsze wszystko wychodzi od A do Z - chciałoby się powiedzieć, że nie ma w tej powieści "idealnych instagramowych zdjęć", zawsze świetnie się czujących i wyglądających kobiet - jest za to ekscentryczna rodzinka Holly. Cecelia Ahern pokazuje prawdziwe słodko - gorzkie życie, w którym jest miejsce na wiele chwil szczęścia, ale także smutku, braku motywacji i zniechęcenia. I właśnie takie - prawdziwe książki trafiają do mnie najlepiej! Pokazują, że zawsze może być lepiej. Wciągająca, podnosząca na duchu i angażująca powieść. 

W tej konkretnej sytuacji polecam zapoznać się szczególnie z książką - film nie ma tej magii i najśmieszniejszych sytuacji (właśnie tych, przy których śmiałam się w głos) - w ogóle... film skupia się na aspekcie smutku występującym w tej powieści - zabrakło w nim tego humoru, który sprawił, że pokochałam historię Holly całym sercem! Dlatego warto na niego patrzeć jako na coś zupełnie odrębnego, książką jedynie inspirowanego. 

Kilka słów Starej Kobiety:

Nie lubię powieści obyczajowych i bardzo rzadko po takowe sięgam, ale w tej sytuacji... czuję, że zrobię wyjątek - chcę się głośno śmiać! W końcu teraz to właśnie śmiech jest najbardziej potrzebny! :)

Powieść inspirowana faktami


"Ikar. Legenda Mietka Kosza" Maciej Pieprzyca - na kanwie tej samej historii powstał film z Dawidem Ogrodnikiem

"Kiedy gram, widzę" 

Mieczysław Kosz

Przejmująca opowieść o polskiej legendzie jazzu, niewidomym geniuszu fortepianu - nie biografia, ale powieść inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Bardzo intymna, skrząca się humorem i oczyiwiśćie muzyka. To także opowieść o wielkim człowieku, który w drodze do sukcesu musiał zmagać się z wieloma trudnościami, a gdy ten sukces już osiągnął towarzyszyła mu wielka samotność, emocjonalne wzloty i upadki. Książka Pieprzycy to historii o człowieku, który stał się muzycznym kolosem... na glinianych nogach, bo jego upór, determinacja i przekonanie o swojej niezłomności i wielkim talencie bywały dla niego zgubne. Nie można jednak odczytywać tej powieści jako smutnej - nie braknie tu bowiem anegdotek i niezłomności głównego bohatera. Przybliża wielkiego muzyka i zachęca do poznania jego twórczości. 

Kilka słów Starej Kobiety: 

Wspaniała opowieść o wspaniałym muzyku! Nic dodać nic ująć :) , że dreszcz mi po plecach przebiega. Lubię prawdziwe historie. One powodują, że dreszcz po plecach mi przebiega.

Klasyka horroru (choć nie horror)

"Frankenstein" Mary Shelley - najlepsza ekranizacja wg recenzentów to ta z 1933 roku


"Ach, po cóż się szczycimy naszą wrażliwością odróżniającą nas od nierozumnych bydląt? Ona tylko osłabia naszą wolę. Gdyby nasze podniety ograniczały się do głodu, pragnienia i pożądania, bylibyśmy niemal wolni, a tak wstrząsa nami każdy podmuch wiatru, każde przypadkowe słowo lub zawarty w owym słowie obraz."

Mary Shelley, "Frankenstein"

Wielowątkowa powieść o potrzebie akceptacji, przyjaźni, tolerancji, o wielkiej samotności, odpowiedzialności za swoje dzieci (czy też stworzenie), dzieło o przerażającej mocy nauki, która może nieść za sobą tyle samo złego co dobrego. Bardzo niejednoznaczna i piękna. Wbrew pozorom nie chodzi w niej jedynie o grozę i strach. 


"Frankenstein" to niezwykła, niesamowicie sensualna powieść, która przyprawia o gęsią skórkę i całkowicie pochłania. Wciąga, zmusza do dalszego przewracania kartek. Jest tak niesamowita, piękna, poruszająca, z wybitnymi kreacjami bohaterów - rewelacyjna reprezentantka literatury gotyckiej. Nic w powieści Mery Shelley nie jest czarno-białe... wszystko jest wielobarwne, wielowymiarowe. Dodatkowo "Frankenstein" zawiera wiele znaczeń i kontekstów społecznych. Oczywiście - to nie jest literatura grozy, która przeraża, ale to piękna klasyka bez której myślę, że większości horrorów by dzisiaj nie było. To jedna z tych książek, w której jest wszystko, jednak w tak wyważonych proporcjach, że treść się wręcz połyka w zatrważającym tempie. Czuć charakterystyczny klimat romantyczny..., jednak przede wszystkim wielką klasę tej powieści i to jak głębokim utworem jest. "Frankenstein" okazał się jedną z najlepszych i najważniejszych książek w moim życiu... Bardzo, bardzo polecam! 

Kilka słów Starej Kobiety: 

Ekranizację oglądałam lata temu i bardzo polecam! Książka... otwiera oczy i pozwala poznać tragedię Frankensteina i potwora przez niego stworzonego (który tak naprawdę wcale nie nazywa się Frankenstein). Uświadamia jak bardzo popkultura po części skrzywdziła postać monstrum stworzonego przez naukowca. Przejmująca i dająca przemyślenia lektura... dobra na oderwanie od rzeczywistości.

Klasyczna opowieść o miłości


"Z dala od zgiełku" Thomas Hardy - na podstawie książki powstał wzruszający film z Carey Mulligan 

"Bezpieczniej jest korzystać z pierwszej nadarzającej się sposobności i bez namysłu zastosować się do niej, niż mieć plan gotowy i czekać, kiedy uda się wprowadzić go w czyn. "

Thomas Hardy, "Z dala od zgiełku"

Akcja tej powieści rozgrywa się z dala od zgiełku wielkich miast. Sielankowe krajobrazy z farm i okolicznych małych wiosek nadają jej klimatu. Sama fabuła, choć wydaje się może odrobinę trywialna w praniu okazuje się niezwykle ciekawa, intrygująca i co najważniejsze zaskakująca oraz wciągająca. Jednak rzeczą zupełnie urzekającą jest narrator, który sprawia, że "Z dala od zgiełku" staje się powieścią niezwykle swojską.

"Z  dala od zgiełku" to dramat w którym nie brak miłości ani chwytających za serce wydarzeń. Pokazuje walkę człowieka z własnymi słabościami i hipnotyzuje... To klasyka, która mnie nie nużyła ani przez chwilę. Powieść napisana pięknym językiem, która zasługuje na uwagę i rozkoszowanie się nim. Co najważniejsze to dzieło dojrzałe i mądre. Zero trywialności i zero głupot. Jedna z tych lektur ,na które warto poświęcić czas... Historia kobiecej dumy, niezłomności w świecie rządzonym przez mężczyzn, sercowych rozterek oraz niespodzianek, które przynosi życie.  Po prostu świetna. 

Kilka słów Starej Kobiety:

Bardzo nie lubię romansideł, ale trzeba przyznać..., że ta konkretna powieść mimo wszystko mnie do siebie przekonuje :) 


Powieść grozy dla młodszego czytelnika


"Koralina" Neil Gaiman - na podstawie książki powstała animacja "Koralina i tajemnicze drzwi" 

"Ty naprawdę nie rozumiesz, prawda? - rzekła. - Ja wcale nie chcę wszystkiego, czego pragnę. Nikt tego nie chce. Nie tak naprawdę. Co to za zabawa dostawać wszystko, o czym się marzy, tak po prostu? Wtedy to nic nie znaczy. Zupełnie nic."

Neil Gaiman, "Koralina"

Powieść Gaimana po raz pierwszy przeczytałam jako jedenastolatka. "Koralina" jest baśnią z elementami grozy, która zdecydowanie zainteresuje młodego czytelnika. Przyprawia o gęsią skórkę i budzi niepokój - szczególnie w chwilach gdy mowa o "drugiej matce", która chce przyszyć Wam guziki zamiast Waszych normalnych oczu. Jednak to wszystko to strach kontrolowany i dawkowany w odpowiednich dawkach. Myślę, że nie ma co obawiać się nocnych koszmarów. Wredne szczury, przyjazny kot, oczy z guzików i wiele innych dziwnych zdarzeń, które mają w "Koralinie" to coś co z pewnością zwróci uwagę młodego czytelnika. Subtelna groza dla młodszego i starszego czytelnika, A w dodatku... świetny film!

Kilka słów Starej Kobiety:

Oglądałam "Koralinę" z Alą, gdy ta była dużo młodsza... i nie wspominam tego w przeciwieństwa do Harrego Pottera jako ogromnej traumy :) ;)

Dzięki czytaniu książek życie możemy mieć podwójne, nawet potrójne i być kim tylko chcemy. Przez to możemy dłużej żyć... jako złoczyńca, naukowiec, zakochana dziewczyna... być na wojnie, w pięknych salonach, wędrować po górach... i przy tym szalone emocje (niekiedy dalekie od tych codziennych ;-)) To wszystko zgodnie z zaleceniami epidemiologicznymi... siedząc w domu. "Czytanie książek, to najpiękniejsza zabawa jaką sobie ludzkość wymyśliła" powtarzała Wisława Szymborska. Czy ktoś zaprzeczy i powie, że się myliła :-)) ? 
Copyright © Stara Kobieta... i ja , Blogger