Dzień coraz szybciej gaśnie, lato gorące przechodzi do historii, a ja się cieszę, że kolejne przeżyć mi się udało. Choć nie wszystko w nim tak jak bym chciała się poukładało. Wiatr strąca kropelki z lisków na drzewach, a ja się raduję, że nie jestem jedną z tych kropelek. I śpiewam sobie.. śpiewam... a kto Starej zabroni? ;)
Śpiewam sobie jak kiedyś sobie śpiewałam na tę samą dosłownie nutę tylko z innym nieco tekstem, że: Sześć Dziesiątek mieć lat to nie grzech... he... he... i dalej: Ciągle umieć się śmiać, to nie grzech... z życiem być za pan brat... to nie grzech... lalala... laaa... Nie mieć forsy na gest to nie grzech... nic złego w tym nie jest i to też nie grzech... lala... lala... I dalej jeszcze i jeszcze raz... śpiewać na cały głos i życiu prosto w nos... to nie grzech.... lalala... lala... Moje życie wciąż trwa... lalala...
I szczęście, szczęście jest we mnie... w tym co czuję, co wiem, co jem... w tym, że ktoś chce bym zaopiekowała się jego psem. We wszystkim je odnajduję i tym bezmiernie raduję. W ludziach, rzeczach. Zwłaszcza w tych pierwszych, których pragnę jak kania dżdżu, by byli ze mną tu i tu i w tym, tamtym i owym.
Że jeszcze chce mi się marzyć, tęsknić i nie bezmyślnie w tym życiu tkwić tylko działać, kochać i nudzie mówić stanowcze NIE!
A tu telefon przerwał mi, jesienne radosne ... lalala ... lala...
Dzyń... dzyń! Dzyń, dzyń, dzyń!
- Mam problem - usłyszałam głos mojej o 10 lat młodszej ode mnie Agaty.
- W czym mogę Ci jakoś pomóc ? - zapytałam ostrożnie. W ostatnim czasie moje plecy uginały się nieco od własnych trosk i problemów. Ale co tam :)
- Dawaj! - zachęciłam lakonicznie.
- Czy Twoim zdaniem dojrzała kobieta ma prawo do szczęścia, miłości, dobrej zabawy... mimo dolegliwości, jakie się pojawiają... mimo doświadczeń, które czasem ciążą?
- Głupie pytanie! To oczywiste. A coś bardziej do rzeczy?
- To wobec tego, dlaczego kobietom dojrzałym przypisuje się role babci, mentorki czy pola ćwiczebnego... nie mówiąc już o starej d.... itp, itd. Jeden z młodszych mężczyzn poznanych przeze mnie w internecie zwierzył mi się właśnie, że zawsze zastanawiał się jak to jest zasypiać i budzić się przy starszej kobiecie? Wyobrażasz sobie ten romantyzm? Że niby starsza pani śpi inaczej?
- Tak, jasne! Z otwartą gębą... znaczy buzią bez zębów, bo szczęka naturalnie spoczywa w szklance obok, a wszystko to spowite zapachem naftaliny i strumieniem kapiącej śliny na haftowanej pierzynie. Zamiast z Tobą gadać... niech zadzwoni do Macrona i z nim sobie wymieni poglądy. Ja bym się tym nie przejmowała. Swoją drogą to moja Babcia mawiała, że "w starym piecu diabeł pali", co oznacza, że dojrzali ludzie też mają temperament i to czasem zaskakująco duży;-)
A moja mama mówiła, że: "na starej p... najlepiej się ćwiczy" więc nie wiem co jest bliższe prawdy? Pewnie we wszystkim jest źdźbło prawdy... a jedno do drugiego i zbierze się prawdy miarka.. Choć jak się głębiej zastanowić to nie tyle zasypianie przy starszej pani jest problemem (jak jest do tego wszystkiego nudna :)), ale przebudzenie młodszego mężczyzny, która patrzy na Ciebie badawczo, analizując być może defekty, zmiany, które z wiekiem się pojawiają. Zresztą nie znoszę określenia starsza kobieta... wolę Stara kobieta ... jest takie pełne wyrazu, krwiste, mięsiste ;-) a nie obojętne i wyblakłe..."starsza" podkreśla bardziej nijakość niż jakość. Ale odbiegłam od tematu.
- To normalne u Ciebie - fuknęła Agata - Choć jak się głębiej zastanowić to nie tyle zasypianie przy jak to wolisz starej pani jest problemem tylko przebudzenie u boku mężczyzny, który patrzy badawczo na nią, lustruje, analizuje defekty, zmiany, które z wiekiem się pojawiają. Zauważyłaś, że faceci bez względu na wiek szukają kobiet, które spełniają ich oczekiwania... nie biorąc pod uwagę ich wrażliwości. Młodzi marzą o nocach z seniorką, dojrzali przeprowadzają eksperyment pt. "pomarszczona skóra jest nadal wrażliwa", a starsi dowodzą sami ledwo już co dowidzący, że "są jacy są" tylko mnie kochaj ... ja cię oglądać nie muszę ;-)
- No może tak jest, ale nie generalizowałabym aż tak. Skoro nie udaje Ci się nawiązać nowych relacji damsko męskich... to może wolisz pozostać przy roli babci i mentorki. To nie są złe role jak do nich odpowiednio podejść :-) Choć według mnie nieobecność mężczyzny wcale nie przeszkadza by ciągle by kobietą i się realizować.
- Ale co zrobić z tęsknotą za czyimś dotykiem, cierpieniem z braku bliskości z drugim człowiekiem? Jak obejść się bez czyjejś obecności, towarzystwa, czułości?
- Świat pełen jest samotnych ludzi... tak kobiet jak i mężczyzn. Jedni szukają drugiej tzw. połówki ... dopełnienia, uzupełnienia lub przeciwności... jedni i drudzy chcą być spełnieni.
- Mam wrażenie, że dla dojrzałych kobiet przypada rola obserwatora lub "obiektu doświadczalnego" A ja chcę, domagam się, żeby ktoś zobaczył we mnie człowieka, który myśli, przeżywa, czuje, pragnie, pożąda.
- Każdy, na każdym etapie swojego życia potrzebuje miłości tak samo - to prawda bezwzględna. Tylko każdy wiek inaczej ją wyraża. Taka drobna zmiana.
Po rozmowie z Agatą myślałam trochę o jej problemie związanym (?) z co tu dużo mówić: brakiem faceta. Zastanawiałam się czy na takim etapie dziesiątek lat na swoim koncie mamy prawo do pragnień, tęsknot, pożądania i miłości? Czy może już tylko do szacunku, a co gorsze: litości?
Zadzwoniłam do Agaty: Agato jesteś piękną i mądrą kobietą, i jeszcze pół życia przed Tobą... jesteś jak jesień, która nadeszła: złota, pachnąca, pełna zadumy, spokoju, ukrytych tajemnic... zamiast martwić się i wzdychać do ptaszków, które odfrunęły... zacznij swoją zmysłową naturą tworzyć sobie nową przestrzeń... pełną nowych barw, zapachów, z dobrymi, wesołymi myślami otwartymi na innych... lecz nic na siłę... A wtedy przyfruną odpowiednie ptaki i nawet z jesieni wiosnę Ci uczynią... bądź cierpliwa i nie przestawaj być Sobą.
Lala lala... szczęście jest we mnie i to nie grzech :-)) A jeśli chodzi o pewnego pana? To ja dla pana czasu nie mam... jesień nastała! nacieszyć muszę się nią, a pan mi tu wygląda na nudnego dziada ;-)