15:39:00

JESTEM SPEŁNIONA - Alfabety Starej Kobiety

JESTEM  SPEŁNIONA - Alfabety Starej Kobiety

SPEŁNIENIE, CO TO?

Spełnienie, to taki stan kiedy czujemy, że mimo iż parę rzeczy nam nie wyszło, nie ze wszystkim jest idealnie, to wiemy, że zrobiliśmy wszystko tak jak chcieliśmy i teraz możemy więcej, ale niekoniecznie musimy. Wędrówką jest życie człowieka - to prawidłowe stwierdzenie. I gdy już wiesz, że ta wędrówka zbliża się do mety... to albo jesteś z niej zadowolony, albo nie. Każde urodziny, które w kalendarzu określa dla każdego jakiś czwartek, któregoś lipca, lub marca i różnego roku, jak też innej godziny - to ten dzień, w którym jeśli mamy  już pełną świadomość, że przeszłość za nami jest o wiele dłuższa niż przyszłość przed nami, to wtedy nadchodzi nas refleksja, pytanie: jacy jesteśmy, czy szczęśliwi, co jeszcze może się zdarzyć (?) Wierzę, że większość z nas nie chciałaby nic zmieniać, tylko w zdrowiu jak najdłużej trwać. Przynajmniej ja tak mam.

ZASTANOWIENIE

Ostatnio miałam sporo czasu, żeby zastanowić się nad sobą. W jakim punkcie życia trwam? Co dalej, gdy pewne emocje już mnie nie dotyczą, a zdarzenia fascynujące być może też już poza mną? Tak krok, po kroczku zrobiłam sobie rachunek z przeszłości i "biznesplan" na przyszłość nakreśliłam. Odkreślam grubą kreską, co było i w teraźniejszości, która jest inna, trudniejsza niż 20, 40 lat wstecz, bo z krótszym biegiem do mety, co nie ukrywam, że mnie trwoży, bo bardzo kocham życie :-)Ale nie ma co naprzód martwić się, tym na co wpływu nie mamy, tylko iść... do przodu, bez cofania i zbyt długiego parkowania ;-)

Tak analizując siebie, stwierdziłam, że: JESTEM  SPEŁNIONA.

CO TO ZNACZY?

Spełnienie, to osiągnięcie wszystkiego o czym się marzyło, a czasem ciut więcej. Ważne żebyśmy my sami byli zadowoleni z tego co mamy. Zdarza się, że poczucie spełnienia przychodzi za późno i czujemy rozżalenie. Nigdy nie jest idealnie. I tak.... czuję się osobą spełnioną, tzn. szczęśliwą. Mam poczucie, że wzięłam ze swojego życia wszystko co najlepsze. Teraz bujając się w hamaku, myślę, że osiągnęłam wiele... choć nie zawsze świeciło słońce. Ale deszcz też był potrzebny, choćby dla ochłody gorącej głowy.

ALFABETY: O ASPEKTACH BYCIA SPEŁNIONĄ STARĄ KOBIETĄ

Trochę groch z kapustą... co literka, to inna iskierka - do życia zachęta :-))) 

Tak więc zaczynamy: 

A - AMBICJA. "Musisz być ambitna, nie możesz się poddawać, sama swoje sprawy załatwiać. Praca, talent, trochę szczęścia, ale przy tym, ambicja w życiu jest konieczna." Słyszałam to od pierwszych dni, kiedy zaczynałam kumać co do mnie mówi tato, mama i w szkole nauczyciele. I taka byłam, wszystko musiało być tak jak sobie wymarzyłam, a inni coraz wyższe stawiali mi poprzeczki... i tak skakałam... aż się dzisiaj obudziłam i pomyślałam: już nie muszę podskakiwać, teraz będę odpoczywać :-))

B - BIEDA dotknęła mnie kilka razy w życiu, tak samo jak i zamożność duża. Ale ani jedno ani drugie nie miało wpływu na to kim byłam. Zawsze starałam się być elegancka, zadbana i z podniesioną wysoko głową... aż do chmur nieraz, gdy bardzo źle było i wyprostowana, ale z pokorą gdy tak dobrze było. Zawsze się z innymi dzieliłam i jak mało, i jak dużo w portfelu było. Przez to, że nie fetyszyzowałam nigdy pieniądza.... na wszystko wystarczyć musiało. Zdrowie wtedy dopisywało, więc mimo, że trudno, to i tak łatwiej niż by się wydawało, było.

C  - CZAS... to najcenniejsze w życiu, zaraz po zdrowiu. Świadomość, że mam go coraz mniej, jest tysiące razy gorsza niż np. świadomość, że na coś brakuje pieniędzy. Bo cóż pieniądze mogą... kupić czas, sprawić by zwolnił tempo, by zatrzymał się w dobrym momencie? No nie. I tak mi żal, że tak mi dobrze jest, a niedługo skończyć się może... moja najmłodsza wnusia Dorotka uświadomiła mi, że idzie zmiana... najpierw to smutna była refleksja. Teraz jest radość niepojęta. 

D - DZIECI. Moje dzieci, to już dorośli ludzie ze swoimi życiami, problemami i radościami. Cieszę się, że są szczęśliwi, mają swoje dzieci... jeśli czegoś żałuję, to tego, że może zbyt mało czasu im poświęciłam. Moja praca i zapewnienie im wszystkiego co najlepsze, bardzo ten mój czas wypełniały. Na szczęście praca była moją pasją, dawała zadowolenie. Najbardziej związana jestem z najmłodszą córką, bo jej świat pokazywać musiałam sama. Gdy owdowiałam miałam 45 lat, Alusia 2 i pół roku. Ale dałyśmy radę! Dzisiaj ona już ma córeczkę. Alicja właśnie zaliczyła trzeci rok studiów z maksymalnymi wynikami. Jakaż jestem dumna. 

E - EKSTRAWERTYCZKA - to ja (mimo upływu lat), pełna żywiołu, gadulska obłędnie, roztrzepana, beztrosko optymistycznie nastawiona do świata. I wiem, że nierzadko gdy się odwrócę, to inni wymownie na swych czołach zakreślają kółko, którego ja miałabym być odbiorcą ;-) Ale niczego sobie z tego nie robię :-) To ludzie dają mi energię i nadają tempo mojemu życiu. Bez nich byłabym pozbawiona pasji życia w każdym aspekcie.

F - FRAJDA największa to to, że miałam (i nie straciłam) w sobie przekornego chochlika: gdy inni mi mówili, czy usiłują mówić nadal, co jest dla mnie dobre i nie chcą dać prawa do swoich odpowiedzi - to mam odwagę by skreślać ich, skreślać po całych dniach. I wcale mi nie żal. Ja pozostaję sobą.

G - GRZECH - to się Wam nie spodoba... ale moje grzechy, których na własnym ciele i duszy doświadczyłam, pozwoliły mi nie działać tylko wyobraźnią, marzeniami, tylko stuprocentowo żyć i docenić życie, kochać ludzi i świat. Cieszyć się, że jestem na nim. :-)))))))))))

H - HUMOR - poczucie humoru jest afirmacją mojej godności, wyższości nad tymi, którzy go nie mają. Niezależnie co mi się przytrafia, to poczucie humoru pozwala mi dawać sobie radę. To podstawa: umieć się śmiać z siebie, różnych sytuacji i innych wprawiać żartem, w dobre samopoczucie. Jestem fanką czarnego humoru, wręcz wisielczego i najbardziej bawi mnie jak ludzie nie rozumiejąc, odrzucają go. Może nie rozumieją, a może są zbyt ważniaccy, żeby go pojąć :-) Humor dodaje pieprzu do uczty życia, a mądry człowiek potrafi śmiać się ze swoich błędów, ale też wyciągać z nich naukę. Kpina z siebie tak wiele dodaje energii, że żadna używka nie da rady :-)

I  - INTELIGECJA w moim odczuciu, w dzisiejszej rzeczywistości... czasem wygodniej rżnąć głupa :-) Inteligencja niekoniecznie jest podstawą odniesienia w życiu sukcesu, ale niewątpliwie pomaga w radzeniu sobie z porażkami. Lubię rozmawiać z inteligentnymi osobami. Jak nie ma  ich w pobliżu, o nastawiam się na rozmawianie ze sobą ;-) Bywam czasem męcząca ;-))

J - JUTRO. Jutro jest niepewne, ale ważne jest to, żeby mieć świadomość, że wszystko zmienia się nieubłagalnie. I nie ma na to rady. W jednej chwili jest pięknie, w drugiej koszmarnie. Wszystko to przeżyłam i wiem, że nie mogę dać zmarnować się żadnej chwili, dlatego mam przekonanie, że jutro też muszę wykorzystać do cna. Tak jak ja chcę. Nie inaczej :-)

K - KREW - często powtarzałam, że nie mam czasu na sen, bo we mnie krew wrze do działania. Bo ja krew w żyłach mam =... nie zupę pomidorową ;-) I okazało się, stosunkowo niedawno, że to prawda jest, a nie wymysł mój... krew mam bardzo gorącą... hemoglobina i hematokryty nie mogą się w niej pomieścić ;-) Może stąd we mnie ta namiętność do życia i wszystkiego w nim :-)

L - LEPIEJ - mówi mój znajomy - to już było. I tak powtarza ile razy ze sobą rozmawiamy. A ja mu przypominam, jak to on kiedyś oczekiwał na czas, żeby lepiej i łatwiej było aż nie będzie trudności. Słyszę tu niezgodności ;-) Ja teraz mu mówię, że nie czas tracić czasu na to, że będzie lepiej, tylko w tym momencie powinien być szczęśliwy, bo oczekując, przypadkowo - może nie zdążyć :-)

Ł - ŁAKOMSTWO. Rodzice powtarzali, że ja nie jem po to, żeby żyć, tylko żyję po to, żeby jeść. Łakomstwo to grzech. To prawda niestety. Lecz łakomstwo w przeciwieństwie do seksu nie rodzi zobowiązań. Wyjąwszy zobowiązania wobec siebie, przemoc wobec siebie, swojego ciała. W ten właśnie sposób potrafiłam być nie raz baardzooo puszysta.... ale nie żałuję. Byłam też bardzo szczuplutka, taka figura jak dla hecy (z przodu plecy, z tyłu plecy). Babcia prawiła, że w pewnym wieku, to lepiej mieć pięć kilo za dużo, niż pięć kilo za mało ;-) i teraz to chętnie sobie powtarzam :-)

M - MĘŻCZYŹNI - byli i są w moim życiu. Jedni kochali, drudzy zdradzali, uczyli i ogłupiali... doceniali i stłamsić próbowali. Ale ci ostatni szybko się dowiadywali, że ze mną nie warto zaczynać. Wiele mnie nauczyli. Od pierwszego Witka w pierwszej klasie szkoły podstawowej, z którym mnie w parę ustawili, co wcale nie po mojej myśli było. Mężczyźni - mężowie, kochankowie, przyjaciele, tacy tam różni... na każdym etapie życia pojawiali się, znikali. Przeglądałam się w ich oczach i nie potrzebowałam lustra ;-) I dalej tak jest :-) Może dlatego, że niektórzy z nich nie mają tak dobrego wzroku, albo są mało krytyczni ;-)))

N - NADZIEJA. Nie tracę nadziei. Nadzieja według mnie - to nie przekonanie, że wszystko dobrze się skończy lecz pewność, że wszystko ma sens bez względu jak się skończy. Wtedy łatwiej pokonuje się trudności i nie ma na końcu rozczarowania :-) 

O - OGRANICZENIA. Zawsze jakieś są. Nie ma co udawać, że ich nie ma. Uczę się ciągle jak uwalniać się od nich i nie narzucać sobie bezmyślnie nowych. Rozumiem, że większość z nich mieści się w mojej głowie. Jeśli z czymś walczę, to jedynie z dręczącym myśleniem, że czemuś nie podołam, nie sprostam. 

P - PIEC - z niejednego pieca chleb jadłam i poparzyłam też nie jeden raz, dlatego nauczkę miałam i z  mijającym czasem starałam się być bardziej ostrożna w swoich poczynaniach. Starałam... ale nie do końca. Po prostu bywało, że wchodziłam w kłopoty jak w masło.... wierząc, że wszystko będzie jak trzeba. Nieraz porządnie narozrabiałam, ale jak kot, na cztery łapy, jednak spadałam ;-) Teraz nieco wyciszyłam się i bardzo cenię sobie tzw. święty spokój.

R - RYZYKO. Było i ciągle jest wpisane w moje życie, i każdego z Was, który chce żyć na 100%. Ja  starałam się żyć na 100% . W wielu sprawach zawodowych, prywatnych podejmowałam decyzje nieraz karkołomne, ale myślałam, że albo przez nie będzie mi lepiej, albo przynajmniej zdobędę doświadczenie i będę mądrzejsza. Czy się opłaciło? Jak to w życiu... raz tak... raz nie. Ciekawie było. W osiemdziesiątym dniu znajomości wychodziłam za mąż, w jednym dniu zmieniałam intratną pracę na inną, trudniejszą itd. itp. Szybko podejmowałam decyzje :-)  Nie nudziłam się :-))

S - STROJE. Zawsze lubiłam się ładnie odziewać, dodatki dobierać. Babcia mówiła, że nie szata zdobi człowieka, ale w pewnym wieku może ładnie zakrywać:-) Tak więc stawiam teraz na gustowne zasłanianie, a tylko buzi odkrywanie, w uśmiechu zniewalającym. Cóż, takie zmiany :-)

T - TWARDZIEL. Moje życie to jak obracanie się na kole, raz w górze, raz w dole. Musiałam wstawać, otrzepywać kurz i dalej jechać. Były momenty, kiedy moje koło zanurzało się głęboko w w bagienkach i zdarzało się, że chwilowo nie dawałam rady i błędy popełniałam. Do dzisiaj za niektóre płacę, ale jestem twarda... byle czego się nie boję... jeśli, to... sfrustrowanych, zazdrosnych, głupich ludzi.

U - UCZUCIA. Te istotne są bardzo... miłości i przyjaźni nigdy mi nie brakowało. To największa wygrana w życiu. Teraz też tak mam... mam się do kogo przytulić, do kogo zadzwonić i do mnie dzwonić też chce ktoś... i dzielić swoimi radościami, przemyśleniami, ale też smuteczkami, bo w życiu nie wszystko jest słodkie.

W - WOLNOŚĆ... wszystko mogę, nic nie muszę. Zawsze czułam, że wolność jest dla mnie najważniejsza. Zazdrość chorobliwa mojego pierwszego męża bardzo mnie martwiła. Czułam, że miłość taka mnie przytłacza. Znalazłam jednak sposób, by się uwolnić od poczucia uwięzienia w złotej klatce. I wszystko zaczęło działać inaczej. Jak to zrobiłam? Posądzana ciągle o zdradę, bardzo przykro mi było żyć w takim stanie. Więc? Faktycznie zdradziłam. Choć męża kochałam. Już nie miałam poczucia, że jestem omotana złą energią. Sama się z niej uwolniłam. Choć nie jestem z tego dumna. 

Z - ZDROWIE. Nic nie jest dane raz i na zawsze. Zdrowie też. Zacytuję mojego ulubionego Konfucjusza. "Mamy dwa życia - to drugie zaczyna się, gdy dociera do nas, że tak naprawdę mamy tylko jedno." Mam przekonanie, że zdrowie wymaga stanu równowagi między wpływami środowiska, sposobem życia, a własną naturą. Mam podstawy, żeby tak mówić - depresja też nie jest mi obca i z autopsji wiem skąd do nas przychodzi. Wiem jak ubierać twarz w uśmiech, choć w środku wodospad łez ;-) Ale wszystko po coś jest... czasem coś dobrego trzeba stracić, by coś lepszego dostać.

Ż - ŻMIJA. Przytrafiły mi się w życiu dwie żmije. Obydwie udawały wielką troskę i przyjaźń. Tak naprawdę, to zazdrosne były... nic złego im nie zrobiłam, tylko byłam... byłam sobą. Jedna wiedziała wszystko najlepiej, nie potrafiła rozmawiać tylko wydawać pouczenia. Druga w niewybredny sposób mnie oceniała. Ale wiem, że kobiety gadać muszą... niech gadają... to tylko słowa... ja wiem, kim jestem, co robię, co czuję i nic nikomu do tego. nie dam się więcej obrażać.... Jak komuś poniżanie, obrażanie sprawia ochotę, to świadczy tylko o tym, że jest niedojrzałym jełopem. Dla takich osób szkoda czasu... ja dobrze się czuję w swojej skórze :-))

PUENTA

Jak tu nie czuć się spełnioną kobietą, kiedy żyje się dłużej niż pół wieku i jest się bogatą kobietą, bo? Bo umiem cieszyć się z tego co mam:-))) Zdrówko by się przydało w większej dawce, ale cóż... Co dziesięć lat ustalam sobie ile mam lat (aktualnie 59) i tak żyję sobie spokojnie, nie przejmując specjalnie niczym :-)) Osiągnęłam swego czasu sukces w biznesie, byłam i jestem kochana, dałam światu nowych ludzi, godziłam wiele ról, jestem świadomą kobietą i ciągle głodną, i spragnioną, nieobojętną... Życzę sobie, by gorzej nie było i tyle :-)))




Copyright © Stara Kobieta... i ja , Blogger