Bycie punktualnym to podstawa nie tylko dobrych manier, wyznacznik klasy danej osoby, ale to także jedna z najważniejszych cech określających naszą kulturę osobistą.
I oczywiście zdarza się, że okoliczności takie są, że spóźnienie jest nieuniknione... tzw. splot nieoczekiwanych zdarzeń, które właśnie wystąpiły na naszej drodze. Jednakże zakładając, że jesteśmy ludźmi myślącymi, mających się też za dalekowzrocznych... da się przewidzieć korki, radio zawiadomi o utrudnieniach na drodze, a spotkanej niespodziewanie osobie umiejętnie wytłumaczymy, że się właśnie śpieszymy i poplotkujemy przy innej okazji.
Należałoby też wcześniej wyruszyć z danego miejsca z tzw. zapasem czasowym, bo lepiej pięć minut zaczekać niż pięć minut być spóźnionym.
Bardzo, bardzo na punktualność w relacjach tak z bliskimi jak i w sytuacjach z obcymi jestem wyczulona.
Od maleńkości miałam wpajane, że czas to pieniądz i należy go szanować.
Szacunek okazujemy drugiej osobie przez poszanowanie jego czasu i to bez względu czy wiemy o nim tyle, że to bardzo zapracowany zawodowo człowiek czy emeryt bez większych zobowiązań. Czas jest tylko jeden i dla każdego jednakowo ważny.
Nie mamy prawa lekceważyć nikogo przez naszą beztroskę odnoszącą się do czasu.
Pewna moja znajoma podkreślająca na każdym kroku, że jest osobą mocno zapracowaną i nie ma czasu... z wyższością chętnie podkreśla, że ten czas jest jakby dla niej mniejszy, krótszy, a i tak bardziej zaawansowany... w sensie zapracowany ;-)… niż dla mnie, bo według niej mam go więcej, bo skoro nie wychodzę na określoną godzinę do pracy i do tego jestem emerytką... to? To mój czas jest inny... większy, i na pewno nie tak cenny jak jej. (Mniej przydatny czy co? ;) )
Jestem wyrozumiała i tolerancyjna. Znając ją parę lat przyzwyczaiłam się do jej specyficznego pojmowania świata, w którym ona jest najważniejsza i nie widzi swoich wad... za to zalety wymienia gorliwie... choć nie za bardzo subtelnie. Ale cóż nie ma ideałów, każdy coś za uszami ma.
Ale ostatnio... woda z dzbana się przelała i ucho urwało.
Umówione byłyśmy w jej (nazwijmy ją Marzenka) miejscu pracy o 13.45. Marzenki nie było w umówionym miejscu. Telefon też milczał, ponoć nie zabrała go ze sobą, żeby go nie zgubić ;-) Po pół godzinie jak gdyby nigdy nic pojawiła się i ani słowem nie przeprosiła, ani wytłumaczyła.
- Na obiedzie była - zawiadomiła jedynie.
Parę dni później już rano byłyśmy umówione, że o 14-ej przyjdę.
Tego dnia bardzo źle się czułam, moje bóle kręgosłupa były nasilone.
Ale cóż, nie chciałam zawieść... leków się naćpałam... no i w drogę.
Punktualnie o 14-ej się stawiłam.
Oczywiście... Marzenki nie było.
Pomyślałam, że może znowu jest na obiedzie (choć wydawało mi się to niemożliwe) A jednak... oczywiście tak było. Smacznie w towarzystwie kolegi obiad zajadała.
- Znacie się? Może coś zjesz? Kawy się napijesz? - zapytała kęs kurczaka przełykając.
Koleś spojrzał ledwo bokiem i frytki zagarniał z talerza, nie odzywając się ani słowem.
- Nie, dziękuję... już jadłam. To ja pójdę i zaczekam. Tam u ciebie. - odpowiedziałam lekko zmieszana. Czułam się dziwnie skrępowana tak stając nad nimi w talerze zaglądając.
- Oki, zaraz skończymy... jemy... w końcu jest pora obiadowa - mrugnęła zalotnie Marzenka.
Odeszłam szybko, sytuacją nieco zniesmaczona. Była ze mną umówiona, a wybrała obiad z kolegą zupełnie nie przejmując się tym jak ja będę się czuła w tej sytuacji i jakie to nieuprzejme z jej strony. Ale Marzenka w tym nic nie widziała zdrożnego. Każdy ma inną wrażliwość. Ja nie czekałam. Było mi przykro i głupio, że kolejny raz w ten sposób zostałam doświadczona. Napisałam smsa: Przepraszam, ale muszę wrócić do domu.
- Ok. Nic się nie stało. - obojętną odpowiedź przeczytałam.
Obraziła się? Nie zrozumiała?
Śpieszę wytłumaczyć: nieistotne jest jak długo żyjemy tylko jak wykorzystujemy dany nam czas. Osobistą sprawą każdego jest jak go przeżywamy. Niegrzeczne (co najmniej;)) jest lekceważenie kogoś przez nie szanowanie jego czasu lub bagatelizowanie znaczenia... jakoby było znacznie mniejsze.
Punktualność to staranność okazywana ludziom, to skrupulatność i rzetelność w wykonywaniu obowiązków, to precyzja w działaniu... to łatwiejsze życie, to szacunek dla jego daru.
I tak na co dzień spotykamy się w urzędach, ośrodkach, które mają pomóc nam w ratowaniu naszego zdrowia (umyślnie nie piszę o ośrodkach zdrowia, bo to śmieszna jest nazwa dla mnie) z nie poszanowaniem czasu, wręcz wzgardliwym podejściem do niego... dlatego w prywatnych relacjach nie pozwolę sobie na niefrasobliwym odbieraniu mi go. Za stara jestem na to ;-))
Punktualność* dzięki niej możemy zaoszczędzić czas na przeżywanie cudownych chwil, które nas ominą gdy stracimy czas na bierne oczekiwanie, a potem spędzanie czasu z ludźmi, którzy nas nie doceniają i nie traktują jako cel sam w sobie tylko jako narzędzie do osiągnięcia jakiegoś celu.
W ten sposób naruszają naszą godność, dobro osobiste.
A przecie nikt inny jak my sami jesteśmy beneficjentami, dysponentami, kreatorami naszego czasu, ale tak by nie szkodzić, nie ranić nikogo. Bo inaczej podważamy zaufanie do siebie. A ono jest podstawą każdego dobrego, zdrowego związku.
Chyba się nie mylę :-))
Stylizacja:
szalik - 1 zł (sh)
koszula - 3 zł (sh)
spodnie - 5 zł (sh)
torebka i buty - prezent