17:54:00

Lato nadeszło!


Lato nadeszło. Co prawda pogoda za oknem nie zawsze to potwierdza..., ale zaczął się sezon wakacyjny. Na ulicach lada chwila pojawią się tłumy opalonych ludzi, a ja przychodzę dzisiaj do Was z recenzją dwóch produktów, które w tym wakacyjnym okresie mogą się przydać. 



Marzycie o opaleniźnie bez ekspozycji na słońcu? Bez solarium? Chcecie mieć ciało lekko muśnięte opalenizną?

Z pomocą może Wam przyjść Brązująca mgiełka olejkowa duo - formuła z bursztynem. Najlepiej sprawdzi się u osób, które już troszkę muśnięte słońcem zostały - wyrówna, podkreśli i pogłębi opaleniznę, jednak nawet osoby bardzo blade nie mają co narzekać. Brązującą mgiełkę Lirene powinno się stosować 1 - 2 razy w tygodniu (pierwsze efekty widoczne są po kilku godzinach) w zależności od tego jak intensywną opaleniznę zamierzamy uzyskać. Mgiełka bardzo dobrze się rozprowadza, nie pozostawia smug ani przebarwień.... szybciutko wchłania i nie brudzi ubrań. Ufff! 😊

Olej z karotki, ekstrakt z bursztynu i AquaCell delikatnie nawilżają i nadają skórze blask. Mgiełkę stosowałam wiosną, aby nadać skórze delikatny koloryt - i byłam bardzo zadowolona. Efekty były bardzo szybko widoczne, a kolor opalenizny (w przeciwieństwie do większości samoopalaczy) nie był żółty. Nawet jeśli gdzieś się nie posmarowałam... skóra nie wyglądała jakby została potraktowana samoopalaczem. Mgiełka nie wysuszała mojej skóry, nie podrażniała, nie zostawiała smug..., a oprócz efektu opalenizny delikatnie ją pielęgnowała. Jedyne zastrzeżenie mam co do wydajności... bardzo szybko jej ubyło! Poza tym: bardzo fajny produkt.



Opalenizna opalenizną, ciało muśnięte słońcem ciałem muśniętym słońcem, ale ochrona przeciwsłoneczna szczególnie latem (choć także przez cały rok) jest wyjątkowo ważna. Z pomocą w ochronie twarzy przyjdzie nam REWELACYJNY hydrolipidowy ochronny krem do twarzy SPF 50 IR Lirene. System fotostabilnych filtrów mineralnych i organicznych chroni przed szkodliwym działaniem promienowania UVA i UVB. Składnik IR COMPLEX wzmacnia barierę lipidową, działa łagodząco oraz ochrania DNA komórek, wspomaga niwelowanie negatywnych skutków promieniowania podczerwonego. Witamina E oraz wyciąg ze złotej algi aktywuje proces odnowy i regeneracji komórek... i wreszcie alantoina - regeneruje naskórek, łagodzi podrażnienia.

Niektórzy kosmetolodzy uważają, że ochronę 50 powinno się stosować przez cały rok, aby nie dopuścić do niszczenia komórek, a tym samym spowolnić proces starzenia. Ja niestety przez wiele lat ignorowałam te uwagi, ale... w końcu zmądrzałam(choć długo to trwało) i od kilku lat( ściemniam - od roku!) intensywnie dbam o ochronę (szczególnie skóry twarzy) przed promieniowaniem. Krem ochronny Lirene stosowałam pod makijaż (działa!), a także jako jedyny krem podczas pobytu nad morzem  w czasie  ekspozycji słonecznej. W obu tych przypadkach sprawdził się świetnie. 

Krem powinno się nakładać co dwie godziny... z tym, że choć kremik ma wiele plusów - nie wchłania się samoistnie (więc nie radzę stosować go jako "produkt pozostawić do wchłonięcia") i trzeba go dobrze wsmarować w skórę, ale to żaden problem. Jeśli nałożymy go za dużo na twarz i nie wsmarujemy... licząc na to, że się wchłonie (np. podczas naszego pobytu na plaży) przeżyjemy zawód, ponieważ krem tworzy w takim wypadku na naszej twarzy maskę / skorupę. Zasycha i tyle (o dziwo wtedy też chroni 😉) Tylko ludzie dziwnie się na mnie patrzyli, a ja nie zdawałam sobie sprawy, że wyglądam jak klaun w tej masce z kremu(działo się;) Produkt Lirene stosowałam regularnie... i nad morzem buzi nie opaliłam. Twarz została świetnie ochroniona, a kremik spowodował, że uniknęłam zaczerwienienia i poparzenia. (Gorzej, że pierwszego dnia... jeszcze podczas podróży o nim zapomniałam i wtedy lekkie zaczerwienienie  było. Na szczęście zadziałał na nie łagodząco).

Posiadam ciemniejszą karnację skóry, więc ktoś może powiedzieć, że na oparzenia podatna nie jestem... to prawda. Skóra z ciała mi nie schodzi(raczej kuli od wieku;-), nie ma mowy o żadnym zaczerwienieniu po opalaniu, a choć twarz mam bledszą i delikatniejszą niż skórę reszty ciała... to mogło pomóc i mi, i Lirene w odpowiednim działaniu. Kremik przetestowałam także na przyjaciółce córki.

Asia, bo tak ma na imię - jest zupełnym bledziochem, a nawet przypadkowe ze słońcem spotkanie (np. podczas spaceru) kończy się dla niej zaczerwienieniem skóry i bólem. Momentami poparzeniami tak silnymi, że znajdują się na granicy poparzenia I i II stopnia. Nad morze przyjechała jednak z uśmiechem na twarzy, kremem ochronnym dla dzieci (a więc dla skóry jeszcze wrażliwszej) z filtrem 50, marki Nivea. Smarowała się co godzinę, po każdym wejściu do wody... Na buzię zastosowała wspomniany wyżej filtr Lirene. No i na czym się skończyło? Na tym, że dziewczyny musiały następnego dnia iść 6 km do najbliższej drogerii po jakiś żel łagodzący oparzenia, ponieważ Asia była poparzona, zaczerwieniona, a ból utrudniał jej poruszanie się, spanie, najprostsze czynności. Ramiona, dekolt, plecy, nogi... wszystko poparzone. Oczywiście oprócz twarzy. Twarz była tak blada jak wcześniej i taka już się ostała, czyli krem Lirene NAPRAWDĘ dobrze chroni. Dodatkowo mimo, że Asia ma cerę mieszaną ze skłonnością do wyprysków... nie spowodował u niej zapchania ani wysypu niedoskonałości. Ponadto jest bardzo wydajny, a i cenę ma przyjazną (na poziomie dwudziestu złotych). Rewelacyjny produkt i naprawdę wysoka ochrona.  😊🌞🌝

26 komentarzy:

  1. Ta mgiełka z bursztynem bardzo mnie zaciekawiła

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio - jest dobra - teraz jestem naturalnie opalona, ale przedtem bardzo się przydała:-))

      Usuń
  2. Brązująca mgiełka, która nie brudzi ubrań? Nie wiedziałam, że to możliwe ;)) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie stosowałam tego typu kosmetyków brązujących, zresztą opalać się też zbytnio nie lubię, więc praktycznie przez cały rok mam jasną cerę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem szczerze, że nie używam takich specyfików. Stawiam na naturalność.
    Ale każdy lubi inne rzeczy a tym co brakuje opalenizny z pewnością polecany przez Ciebie produkt się przyda.
    Pozdrawiam wakacyjnie ☀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię być opalona i kocham słońce, choć wiem, że nie jest to najzdrowsze dla mojej skóry, ale nie jestem idealna ;-)) Serdeczności obfite:-)

      Usuń
  5. Jeśli mgiełka nie brudzi ubrań to chętnie wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja się nie opalam bo w sumie nie mam gdzie hahah ! I własnie taa mgiełka jest rozwiązaniem. Ja ogólnie to czasem samoopalacz używam :) Buziak i :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja wykorzystuję każdy trawniczek, ławeczkę i każdy promyczek;-))Serdeczności:-))

      Usuń
  7. Opalenizna bez smug...jeżeli zachwalasz muszę spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie nie zrobiła...to chyba Tobie też nie wywinie numeru:-))

      Usuń
  8. Opalenizna z kosmetyku to bardzo dobra alternatywa dla tej naturalnej. Ja od lat używam https://www.naturativ.pl/sklep/p-27-balsam-samoopalajacy/
    Oczywiście poluję na promocyjne ceny, bo produkt tani nie jest. Świetnie się sprawdza, jest bardzo wydajny, nie powoduje smug. Najważniejsze, że stworzono go z naturalnych komponentów.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja nie opalam się nigdy, ponieważ nie lubię leżeć na słońcu. Zainteresowałaś mnie pierwszym produktem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie lubię leżenia, raczej robię to w biegu:-))

      Usuń
  10. Dzięki za wskazówki. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co, polecam się na przyszłość:-)) i buziaki przesyłam:-))

      Usuń
  11. Mgiełka wydaje się fajna ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mgiełka mnie zainteresowała,nigdy o niej nie słyszałam
    :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Stara Kobieta... i ja , Blogger