Słuszny - irytujący wiek
Za dwa miesiące skończę 65 lat... sześćdziesiąt pięć lat... jak to w ogóle brzmi? Nie będę ukrywać - ani koloryzować - dla mnie brzmi to: strasznie. Ta myśl o upływającym czasie, o tym ile jeszcze chciałabym przeżyć, zobaczyć, doświadczyć, ilu osobom dać pstryczka w nos, ilu ludzi uszczęśliwić.... a przecież mogę nie zdążyć (Ha! ha! Jeśli jesteś jedną z osób, której powinnam dać pstryczka w nos... nie ciesz się... zdążę to uczynić ;) Taka moja przekorna natura już ;)) irytuje mnie i wkurza. Ale jak przystało na "stateczną" kobietę po "sześćdziesiątce" postanowiłam poczytać o tym co mi wolno, a czego już nie... no i stwierdziłam, że powinnam według wytycznych pewnego przeczytanego artykułu wymienić pół szafy. Żeby było jedna
k łatwiej, stwierdziłam, że najpierw poczytam o tym, czego kategorycznie w tym słusznym już wieku nosić nie powinnam... łudząc się, że wszelkie niewymienione rzeczy pozostają już w moim zasięgu i wypada brać je do przymierzalni w lumpeksowej przymierzalni (tak, tak... mimo, że jestem już babcią - na shoppingi lumpeksowa chodzimy wszystkie trzy: Dorotka Senior, Alicja i Dorotka Junior - co ciekawe, nowe buty czy torebeczka wywołują u Juniorki taką samą ekscytację - jeśli nawet nie większą - jak u mnie, Seniorki. A Ala? Pozostało bez zmian. Coś tam dla siebie wynajdzie, ale w gruncie rzeczy... skupia się na swych dwóch Dorotkach. A co po łowach? Najczęściej lody... oj nie ułatwiają one wchodzenia w te dozwolone i niedozwolone "przepisami internetowymi" ubrania :)) I tak...
Nie wolno mi nosić
- sukienek i spódniczek mini - dopuszczalna długość minimum do kolana: ufff. Odetchnęłam z ulgą... nic z szafy nie muszę wyjmować, bo takich ubrań nigdy nie lubiłam, a najlepsza długość dla mnie to było chociaż do kolana... choć gdy później doczytałam, że ubrań tych powinny unikać panie nawet prezentujące przepiękne, zgrabne nogi... trochę się oburzyłam. No bo dlaczego? Gdybym miała w tym wieku jędrne piękne nogi... sylwetkę smukłą, skórę nawilżoną - niestraszne byłyby mi krótsze kroje;
- jegginsów i obcisłych spodni typu rurki - no i wpadłam. W stercie do wydania już miały wylądować prawie wszystkie moje spodnie... gdy uświadomiłam sobie, że przecież rurki rurkom nierówne, a ja staram się wybierać takie z grubszych, lepszych materiałów, które nie eksponują każdej grudki cellulitu. Lubię rurki. Noszę i będę nosić. Choć tu zdecydowanie podpadam, bo noszę nie dość że rurki (to jak widać na załączonym obrazku) to są to również zakazane...
- rurek z dziurami - staram się jednak, żeby było to dziury, które wbrew pozorom nie pokazują zbyt wiele (trudne w tym zadanie upilnowania mojej wnusi, która wymyśliła sobie zabawę w dziur w babcinych spodniach poszerzanie);
- legginsów - no dobra. tym naprawdę mówię nie i to nawet w domowych pieleszach - po co co rusz denerwować się chodząc do łazienki (a lustro mam tam na pół ściany)? Dla oszczędzenia stresu postanowiłam więc na ten punkt przystać i powziąć postanowienie, że tej części garderoby faktycznie "nie" powiedzieć mogę;
- krótkich dżinsowych spodenki - nigdy ich w moich szafie nie było i na pewno już nie będzie, choć... tak samo mam z popularnymi tzw. "rybaczkami", które choć zalecane po 60 - tce i nie tylko mnie zawsze odstraszały i do siebie zniechęcały. Na lato wybieram zwiewne spodnie (często 7/8), do tego bluzeczka, lekka narzutka i czuję się wtedy naprawdę komfortowo :)
- krojów z dużymi dekoltami - zalecany mały dekolt w serek lub owalny - nie mam z tym zakazem problemu, a jednocześnie gdy skóra w dobrej kondycji... nawilżona i złapana słońcem, nie boję się odkryć trochę więcej dekoltu, jednocześnie nie pokazując. gdzie już piersi się zaczynają :) I zazwyczaj towarzyszą mi szaliczki i szaliki różniaste... nie po to, żeby coś ukrywać, ale żeby podkreślać stylizacyjny zamysł i duszę mą frywolną;
- tenisówek - niewygodne obuwie przeznaczone dla młodych... bo teraz to już tylko skórzane mokasyny? No niezupełnie. Trampki pokochałam z wiekiem - uwielbiam je, mam kolekcję w różnych kolorach, choć jak widać na zdjęciach nie unikam obcasów, balerinek ani nawet mokasynów... córka z początku namiętnie mnie do nich przekonywała... teraz już przekonywać nie musi, a te wędrują pomiędzy naszymi szafami :)
Mam 61 lat i nadal piękne nogi, naprawdę niejedna nastolatka takie by chciała. No i będę nosić spódniczki nad kolano, skrzętnie chowając duży brzuch i liczne brzuszne fałdki pod luźnymi ciuszkami. Oszukuję ludzi ile się da:-))) A rurki do obcasów owszem, to nic, że kręgosłup boli, dla wrogów wytrzymam :-) Trzymaj się piękna Kobieto, ważne, co nosimy w sobie:-)
OdpowiedzUsuńGratuluję 6 lat wspaniałego bloga i życzę wielu kolejnych! :) Jak mam na coś ochotę i dobrze się w tym czuję, to w nosie mam ograniczenia. Trzeba cieszyć się życiem :)
OdpowiedzUsuńNo cóż też należę do tych 60+ , ale ważne na ile się człowiek czuje a nie ile PESEL wskazuje. Z garderobą nigdy nie miałam problemów. Lubię na sportowo i wygodnie!! Spodnie z dziurami, buty na obcasie , duże dekolty, czerwona szminka i paznokcie, nigdy mi się specjalnie u mnie nie podobały więc nie muszę się ich wyzbywać. Zresztą należę do tych osób które zawsze na pierwszym miejscu stawiały na wygodę. Lubię łazić po sklepach ale głównie oglądać :-)
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się mijającym czasem i żyj tak jak byś miała naście lat, olał konwenans, ważne żebyśmy my czuli się dobrze .
Pozdrawiam
Lubię oglądać Twoje stylizacje. Uwielbiam też "słowo pisane" Twoje Dorotko:)
OdpowiedzUsuńZ chęcią będę zaglądała kolejne 6 lat, i kolejne...
Serdecznie pozdrawiam:)
Dekoltów nigdy nie nosiłam bo mój biust i tak zbytnio był zauwazalny😀 trampki lubię choć zawsze obcieraly mi pięty , kocham szpilki ale teraz wolę balerinki Super wpis i super fotografie super kobiety😊
OdpowiedzUsuńZabrakło mi zdjęcia!
OdpowiedzUsuńMyślę, że my, a jestem Twoją rówieśnica, przywiązujemy większą wagę do stroju niż młodsze dziewczyny, a zwłaszcza do doboru kolorów.
Spodnie i legginsy bardzo mi pasują, bo mam długie szczupłe nogi i nawet w tramkach wygladam smuklo.
Młodość nosimy w sobie.:)) Tego nikt nam nie zabroni:))
Zawsze wyglądasz pięknie i elegancko:)))Gratuluję rocznicy blogowania i wiele następnych lat życzę:)))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńDorotko, co tam te 60 lat z haczykiem. Wyglądasz pięknie, młodo i promiennie, masz swój styl i to się liczy. Uwielbiam oglądać Twoje stylizacje modowe i czytać Twoje skrzące się inteligencja i dowcipem teksty.
OdpowiedzUsuńUściski posyłam.
Śliczna stylizacja, Dorotko! Jak zwykle zresztą. Wszystko wspaniale dobrane.
OdpowiedzUsuńCzego u siebie nie mam- spodni z "dziurami", butów na wysokim obcasie i płaskich balerin. Ale moja stylizacja musi być przystosowana w minimalnym stopniu do miejskich warunków, a w większości do wiejskich dróg.
Zgadzam się, że uśmiech jest obowiązkowy !
Gratulacje z okazji pięknej rocznicy blogowania i wielu, wielu lat z tak pięknymi postami jak dotychczas!
Pozdrawiam serdecznie
Ostatnio przeczytałam na YT jakich kolorów nie powinna nosić kobietą 50+, wyszło na to, że wszystkie kolory są niewłaściwe. Takie rady to bzdura. Noszę kolory które lubię i nie zamierzam tego zmieniać.
OdpowiedzUsuńNie powinnam nosić trampek? Niby dlaczego? Lubię na sportowo. Noszę rurki, proste dżinsy i dzwony, bo Lubię.
Twoje stylizacje są piękne, wyglądasz ślicznie i sympatycznie.
Pięknie wyglądasz i masz gust. Jeżeli nawet ktoś pisze że nie należy tego czy tamtego nosić to ja pewnie z moimi kreacjami łamię te zasady. Ważne żeby w ubieraniu zachować umiar i nie wyglądać śmiesznie. Gratuluję rocznicy blogowania i aby tak dalej :-). Zarażaj nas swoim uśmiechem i pogodą ducha :-).
OdpowiedzUsuńOjej, a mój komentarz zniknął:( W każdym razie wyglądasz pięknie, młodo i promiennie, Dorotko, masz swój styl i to jest super. Podziwiam Cię!
OdpowiedzUsuń