19:08:00

ZAMIAST...? O WDZIĘCZNOŚCI i*

ZAMIAST

Napisać listę osób, które nie mają się cieszyć idąc w pogrzebowym orszaku za urną z oślimi uszami, w której kogut spopielony leży... :-)) to pomyślałam, że zacznę pisać pamiętnik... pamiętnik wdzięczności.

BO CAŁE NIEDOBRO, NIE ZŁO... bo zło jest wtedy, gdy krew się leje niepotrzebnie, łzy z bólu, nie wzruszenia też się leją się itd. i inne traumy straszne. Ale niedobro, to zwyczajne - jest spowodowane przez innych lub siebie samego lub tak niechcąco los Cię szturcha i masz zapalenie spojówek, rogówki owrzodzenie. I trochę zmienia się pole widzenia, a raczej niewidzenia. Niedobro stawia Cię w nowej sytuacji i oprócz tego... okulista, farmaceuta okazują się Twoimi najlepszymi przyjaciółmi. I Ci, którzy myślą o Tobie, gdy Ty sama siedzisz sobie i w lustrze pogadać z "sobą - nie sobą" możesz  tylko. "Nie sobą", bo oczy podbite, a zamiast białej wyspy z niebieską wstążką owijającą czarny kamyk, widzisz dwa pasma szkliste, różowiste. Jesteś wkurzona i  smutna jednocześnie. I wtedy widząc inaczej, siedząc w tym samym miejscu jednakże, nie myślisz i piszesz o sobie w drugiej osobie (to przez to szczypanie w oczach) tylko???

ZACZYNAM PISAĆ DZIENNIK WDZIĘCZNOŚCI

Bo narzekanie niczego nie zmienia, a zmienię sobie sposób myślenia i będę miała z tego przyjemność. Ależ to truizm... a jak jeszcze dopiszę, że nie będę pasywnie czekać aż zdarzy się cud w moich aktualnych zamierzeniach, tylko będę działać uruchamiając wszystkie swoje możliwości... to już banalność myślenia. Nic nowego nie wymyśliłam.

JEDNAK

Będąc wdzięczną za to co mam, a nie pragnąc więcej i bardziej tego, czego nie mam... akceptując te chore oczy i nie koncentrując się tylko na nich... nie zapominając wszakże o wyleczeniu ich... TERAZ  w pamięci mojej zostało jak wiele to zapalenie spojówek mi dało. Poszukałam i znalazłam w tym "niedobru", całym kilka osób, które wcześniej znałam, a teraz jeszcze więcej w nich wartości poznałam.
Znalazłam ludzi, których znałam i inaczej na nich spojrzałam. Brzmi to nieco durnowato, ale tak się wszakże stało :-))

WDZIECZNĄ będąc szybko wiele dobra dostałam. Drobiazgi mniejszej i większej rangi mnie spotkały. Chociaż w ten sposób nie powinno wdzięczności się ważyć. I tu sentencja Epikura mi się nasuwa: "Ktoś, kto tego, co posiada, nie uważa za największe bogactwo, będzie nieszczęśliwy nawet, gdyby posiadł cały świat. "

I TO BYŁ DOPIERO WSTĘP CZYM WDZIĘCZNOŚC JEST I CZYM BYĆ POWINNA:-)))

Przecież nie chcę nikogo zanudzić doktrynami znanymi wszędzie.

ZACZYNAM PISAĆ DZIENNIK

21 stycznia, niedziela, 6.15 rano, dom

Poranek nietęgi, widzę na jedno oko, ale wdzięczna jestem, że choć jednym ogarniam co wokół.
Cały dzień według planu, nie ma co narzekać. W domu, u przyjaciół bez zmian, w polityce jak zwykle pożary tu i tam. Normalka.

23 stycznia, wtorek, moja ukochana pobliska Apteka

- O Boże jak pani wygląda, kto tak panią urządził?  - głośno zareagowała Agnieszka farmaceutka. Jej szczery wyraz bólu malujący się na jej twarzy, uzmysłowił mi, że doraźne leczenie nic nie da i naprawdę "niedobro" głębiej w oko wlazło.
- Pani idzie do okulisty, to wygląda poważnie, a właściwie to.. to pani wybaczy, wygląda pani strasznie.
- Skoro już wyglądem swoim straszę, to biorę sobie to do serca i lecę do okulisty - jestem wdzięczna, że do tej decyzji mnie przekonała.

WDZIĘCZNA, że okulistka mnie przyjęła chociaż nie byłam pół roku wcześniej umówiona.
WDZIĘCZNA, że odpowiednie leki mi zapisała, a Agnieszka z Apteki ściągnęła z innej apteki lek, który ogólnie niedostępny jest.
WDZIĘCZNA za czas od mediów oddalony.

TYDZIEŃ później niewiele się zmienia, ale na pewno jest lepiej niż przedtem.
Gdyby nie kolejna wizyta w Aptece i kolejna porada - koniecznie na ostry dyżur do szpitala. Posłuchałam i wdzięczna jestem, bo nowe leki do worka spojówkowego dostałam i jest? Jest jeszcze lepiej :-)))

I TA HISTORIA SIĘ NIE ZAMYKA, NA NOWĄ WDZIĘCZNOŚĆ OTWIERA i uzmysłowiłam sobie ile w tym czasie dobra dostałam i się nauczyłam, np. że wyrzucanie z siebie frustracji, nie pomaga absolutnie. Za to, to zrozumiałam, że to co o sobie myślę ma istotny wpływ na samopoczucie. Nie mogę psuć tego co mam, tylko dlatego, że mam chwilowo chore oczy... nie pragnę niczego wielkiego zadowalając się tym co mam i wtedy naprawdę przychodzi szczęście. Mnie to spotkało, niespodziewanie uzyskałam pomoc, której się nie spodziewałam. Ci wszyscy, Agnieszka jedna i druga, Sylwia i Arek, Dawid, Karina i jeszcze jedna obca dziewczyna ;-) Alicja, Halinka, Rafał i Róża, Beata. Hania i ta co imienia nie pamiętam ;-).. słowem, gestem, bezpośrednim wsparciem (oni wszyscy wiedzą o co chodzi :-))) sprawili, że odkryłam w sobie moc wdzięczności do życia w tym pokręconym świecie.

O WDZIĘCZNOŚCI WIELE RAZY PISAŁAM I JESZCZE PISAĆ BĘDĘ, bo to "Witamina W", która wszystko leczy.

ZAMIAST zastanawiać się jak to źle ostatnio wszystko idzie, to w głowie swojej rozpatrywać wdzięcznie, jak udało się dzisiaj piękne zakupy zrobić i za niewielkie pieniądze do tego jeszcze. Jak to Pani w Manekinie uśmiechnęła się pięknie i zatroszczyła o dobre jedzenie. WDZIĘCZNOŚĆ za słowa: babcia kochana, to moja przyjaciółka. WDZIĘCZNOŚĆ za miły uśmiech faceta z w tramwaju, który nie spojrzał na mnie jak na wrzód na starej d...e, a nawet sympatycznie zagaił. (szkoda, że nie był w moim typie ;-))

O RANY!!!

Tak bym mogła wyliczać do jutra. Wdzięcznie dziękuję Wam za przebrnięcie w tej analizie może nudnawej, ale prosto z duszy wziętej :-)))

WDZIĘCZNA JESTEM ZA TEN DZISIEJSZY DZIEŃ, jest 19.00 a mi humor dopisuje i Wam wszystko (no mniej więcej wszystko ;-))) przekazuję. 

*Była taka dziennikarka Irena D. się nazywała, można powiedzieć, że klasę miała. W PRL jeszcze program TELE - ECHO prowadziła i tam z różnymi postaciami konwersowała. Taka telewizja śniadaniowa, a raczej popołudniowa w szarym tamtym świecie. A Pani Irena każdy swój program kończyła słowami: Uśmiechnij się, jutro będzie lepiej! Telecho echooo (tajemniczo brzmiało :-))  Tak sobie pomyślałam, że może ona mimo całego optymizmu, może wdzięczności w sobie nie miała... dlatego zapomniana w starości samotnej odeszła, tam gdzie słońce nie wschodzi.


    

4 komentarze:

  1. Bo my tylko byśmy na wszystko narzekali...
    Ja też nauczyłam się cieszyć dniem dzisiejszym i dziękować za to co mam !

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, wdzięczność pozwala cieszyć się życiem na przekór wszystkiemu.
    A Ty zawsze piękna i elegancka, Dorotko.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też jestem wdzięczna, że jedno moje oko działa bardzo dobrze, drugie dobrze, że w ogóle widzi, chociaż że pofalowaną drogę :D Dużo zdrowia życzę, pięknie wyglądasz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem wdzięczna, że odkryłam tak wspaniałą osobę jak Ty i Twój blog.
    Będę tu z przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Stara Kobieta... i ja , Blogger