18:33:00

13 stycznia. Nie taki miał być finał.

Cisza. Krzyk. Smutek. Przerażenie. Jestem wkurzona. Moje smutki niczym wobec tragedii, która ma miejsce, gdy człowiek zabija Człowieka. Ten ugodzony śmiertelnie nożem niósł uśmiech, radość, tolerancję, życzliwość i walczył o dobro. A teraz jeszcze inny Człowiek chce zrezygnować z czynienia dobra przez rezygnację z przewodniczenia akcji, którą sam zainicjował... Bo Jego serce też pękło, choć On nie umarł. Ja to rozumiem, ale proszę... Jestem szaraczkiem, pionkiem, Starą Kobietą... Moja najmłodsza 20 letnia córka nie zna innego stycznia od tego z Wielką Orkiestrą... Panie Jurku! Obiecał Pan, że ta orkiestra będzie grać do końca świata i jeden dzień dłużej. Niech się Pan nie poddaje... Niech się Pan wzniesie ponad wszystko... Odnajdzie w sobie siły... Proszę dalej nadawać jej ton. Proszę!

#MuremZaJurkiem

7 komentarzy:

  1. Ja do tej pory jestem w szoku po tym wydarzeniu :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że zostaje w Orkiestrze... nie wyobrażam sobie Finału bez niego...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Jak to możliwe?

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba nikt się tego nie spodziewał...
    Miłego weekendu, Dorotko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Podpisuję się pod Twoimi słowami...
    Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla mnie to jest tak złe, absurdalne, potworne........że jeszcze długo w myślach będzie "siedzieć".

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Stara Kobieta... i ja , Blogger