17:27:00

Nieociosane myśli Starej Kobiety

Nieociosane, tzn. takie, które w momencie pisania przychodziły mi do głowy i niewiele się zastanawiając zaczynałam je spisywać. 

SCENERIA

Zielony, głęboki fotel... po jednej stronie wygodny wypoczynek, po przeciwnej biblioteka z książkami i półka też z nimi oraz regał, na którym monitor telewizora i kwiaty, kwiaty wszędzie. Monstera olbrzymia na białej, porcelanowej nodze i skrzydłokwiaty, draceny też wielkie, bluszcze pnące i inne jeszcze, co nazw nie pamiętam. W tej zielono, beżowo, popielatej scenerii ścian, na których obrazy z zielonymi liśćmi, żółtymi jabłuszkami i gruszkami złocistymi, tak jak te poduszki leżące na kanapie. Wielość tych poduszek...żółtych, zielonych, szarych... przepychających się na tapczanie... daje poczucie przytulności i ciepła w mieszkaniu. Delikatne żółte światło sączy się z różnych punktów w mieszkaniu... to oświetlając szare i żółte donice z kwiatami, to te beżowe, ceramiczne, po których włażą też ceramiczne zielone żaby. Na białym stoliczku z kółkami, jakieś porozrzucane książki, kartki i kałamarze z piórami, które gęsimi prawdziwymi są ozdobione.

Zielony, głęboki fotel, to miejsce, z którego można mieć ogląd na całość tej przestrzeni, gdzie żyję... śpię, czytam, piszę, myślę, jem, pichcę coś tam, zaglądam w okna sąsiednie... siedzę gdy biorytm niższy, czy wyższy... tu znajduję spokój w niepokoju... to moja wyspa. Przysuwam stół, na którym leży laptop.  Otwieram i piszę.... kolejne teksty Starej Kobiety. Dzisiaj, to przypomnienie niedawnych zdarzeń, których byłam świadkiem, bądź uczestniczką... opisy, refleksje... ot, zwykłe życie codzienne. 

MIŁOŚĆ

*Jak kogoś pokochasz prawdziwie, to możesz już zapomnieć o beztrosce. Bo jeśli masz na przykład pustą lodówkę, to nie martwisz się, że światło w niej Cię oślepia i Ty nie masz co wrzucić na ruszt, tylko, że Twoja córka, mąż czy kogo tam masz... nie dostanie jeść. A tych zmartwień jest o wiele więcej z różnych innych przyczyn. Twoje sprawy odchodzą na dalszy plan, bo jest ta druga osoba. Miłość to współodczuwanie... taka troska o jedzenie dla chorego bez obarczania go zakupami :-)) Jaka prosta, a zarazem trudna jest miłość... uczucie, w którym nic się nie wyklucza ;-)

NIE MYŚL O TYM

*Zauważyłam, że moje myśli mają olbrzymi wpływ na to jak mija mi dzień, przebiega sen. Różne sytuacje spotykały mnie w życiu, które wywracały z trudem ustalony ład. Na przykład po rozstaniu z drugim mężem, długo nie mogłam otrząsnąć się i każdego dnia napływały do mnie uporczywe koszmarne myśli. W dzień jakoś dawałam sobie z nimi radę, gorzej było w nocy gdy obłapiały mnie z całą mocą. Aż nadszedł dzień, gdy przed lustrem na głos powiedziałam: nie już go, na szczęście nie wróci, nie myśl o tym co było... jesteś mądra, dobra i masz po co żyć... jego nie było... on był tylko w obejrzanym filmie, których tyle oglądasz. Nie wrócisz już do tego film, nie będziesz oglądać starych produkcji ;-) Dobrze, że zło odstąpiło... nie możesz poddawać się naporowi przykrych wspomnień, bo one nie są twórcze, tylko zabójcze. A przecież kochasz życie. I gdy teraz jakaś niedobra myśl zaczyna mnie prześladować, to szybko ją odrzucam i wymieniam na nową dotyczącą teraźniejszości.

BRZYDKIE ŻYŁY

*Ma pani brzydkie żyły. Och jakie ma pani brzydkie żyły. Te stwierdzenia kilkukrotnie powtórzone przez pielęgniarkę - najpierw mnie rozbawiły, ale w miarę klepania mojej ręki i szukania żyły, z której miałam mieć pobraną krew... stawało mi się przykro, że pani tu się wyzłośliwia i jest niezadowolona. Jakby to wina była moja, że cieniutkie mam te żyły. Ale tyle lat mam pobieraną krew i jak dotąd nikt nie narzekał... w tak nieprzyjemny sposób. Zawołała koleżankę, bo sama nie dała rady. Oczywiście z góry uprzedziła, że ja te żyły... brzydkie mam ;-) i usta wykrzywiła w obrzydliwym grymasie. Tego już było dla mnie za wiele... brzydkie żyły ja mam, a pani włosy brzydkie ma - odpaliłam i dalej pociągnęłam... że z takim nastawieniem do pacjenta, z takim negatywnym  podejściem do pracy to nie wyjdzie nic dobrego. Do pacjenta przemawia się łagodnym, życzliwym tonem i uśmiecha się, a nie pogrąża go. Ta pani zapomniała, że nie jest od oceniania, narzekania tylko do pomagania.

Po wizycie u lekarza, z następnym skierowaniem na badania krwi... weszłam raz jeszcze do laboratorium i powiedziałam... Pani Józiu, tak pani na imię prawda... z szerokim uśmiechem zapytałam: kiedy pani nie będzie, bo ja na następne skierowanie tu mam, na krwi badanie? :-))

ZEMSTA

*Nieraz chciałoby nam się zemścić na drugim człowieku za wyrządzoną krzywdę. Tylko po co, skoro to tak pusta nierozwijająca emocja. A jednak nie daje nam to spokoju i tylko myśl o zemście niejednemu z nas daje wolę do życia. i to bardzo jest złe. Zemsta nie jest sprawiedliwością i wcale nie daje ukojenia, ani satysfakcji. Zemsta wywodzi się z nienawiści i wyzwala zbyt dużo energii i nie wiadomo w jakim kierunku pomknie, jak mocno uderzy i czy rykoszetem do nas nie wróci. Ale jest taki rodzaj zemsty, który jest bardzo skuteczny, a wyzwala dobrą energię... to sukces i szczęście, którym można uderzyć wroga w twarz. Czekałam na przyjazd tramwaju... wolna, szczęśliwa i pięknie ubrana, w kapeluszu z czerwoną wstążką przewiązanym. Chodzę sobie tanecznie po przystanku, pogrążona w przyjemnych myślach o mającym za chwilę nastąpić spotkaniu... podjeżdża tramwaj, a w nim... widzę siedzącego, opartego bokiem o szybę R...a, mojego byłego, który mógłby wygrać konkurs na chama. Na pewno zająłby pierwsze miejsce ;-) I  tutaj nie namyślając się wiele... zapukałam w szybkę stojącego tramwaju...hallo, hallo i uśmiechnęłam od ucha do ucha, jeszcze obróciłam ja tancerka i powachlowałam kapeluszem. Pokazałam smutnej twarzy zza szybki swoje szczęście. Złośliwie zmrużyłam oczy i zębami białymi błysnęłam radośnie. W jego oczach wściekłość i złość była odpowiedzią na mój sukces. Ten sukces to bycie bez R. wiodąc spokojne życie. Doskonale zrozumiał. Słodka to była zemsta i pozytywnie nakręcająca by jeszcze radośniejszą i szczęśliwszą być :-))

PRZEMOC  FIZYCZNA

*Z przemocą fizyczną spotkałam się tylko raz. To był pierwszy i ostatni raz. Mój drugi mąż złapał w gniewie za gardło moją najmłodszą córkę i przydusił ją do ściany. Moment później  leciały za nim jego ubrania i inne śmieci nie tylko przez drzwi... okno też było otwarte na trzecim, wówczas piętrze. Żaden gniew, żadna rozpacz nie daje prawa wyrządzać krzywdy drugiemu człowiekowi. A podnoszenie ręki na dziecko jest wyjątkowo niegodziwe. Może być traumą na całe jego życie. Jeżeli jesteśmy gwałtowni, wiemy o tym... tym bardziej powinniśmy kontrolować się, bo konsekwencje naszej gwałtowności mogą przełożyć się na całe nasze życie. R. ma zapisaną w genach wrogość do ludzi.... nie jeden raz użył przemocy wobec innych ludzi... ja nie czekałam na drugi raz. Teraz ja jestem szczęśliwa wśród fajnych ludzi, a on? On jest sam. To konsekwencja poczucia, że jemu więcej jest wolno, a inni... nie ważni są. Cieszę się, że byłam konsekwentna... żadnych drugich szans.

KLUCZ DO KLĘSKI

*To prosty klucz...  CHCIEĆ ZADOWOLIĆ WSZYSTKICH. Im szybciej do nas dotrze, że nie każdemu możemy się podobać, nie każdego będą śmieszyć nasze żarty, nie każdy chce naszej pomocy... .bo jedni ludzie Cię nienawidzą, bo odnosisz sukces, a drudzy, bo źle Ci się powodzi... im szybciej to sobie uświadomimy, tym szybciej będziemy szczęśliwi. Wiedząc, że nie zyskujemy tracąc i nie tracimy zyskując... możemy spokojnie egzystować, bo ludzie albo będą nas lubić albo nie i nasze sukcesy czy porażki nie mają znaczenia... zależy na kogo trafisz, kto stanie na Twojej drodze i czy ta osoba zaakceptuje Cię taką jaką jesteś. Nie można podobać się wszystkim, zadowolić wszystkich.... ale można przypodobać się sobie. W innym przypadku, gdy odwrócimy sytuację i tylko będziemy zwracali uwagę na to, żeby inni byli przez nas zadowoleni, zapominając o sobie poniesiemy porażkę. Bo zawsze znajdzie się ktoś niezadowolony, rozczarowany. A my jesteśmy tacy jacy jesteśmy i nie powinno nas obchodzić ludzkie gadanie, bo gadać ludzie zawsze będą ;-) Ważne jest to co my o sobie myślimy i te parę najważniejszych dla nas osób, które nie ma nam za złe ani sukcesu, ani porażki... są z nami, przy nas, niezależnie od wszystkiego.

TEŻ MOŻEMY BYĆ TOKSYCZNI

* Irytują, denerwują, zasmucają nas toksyczni ludzie, toksyczni z wielu powodów... fanatycy, narcyzi, snoby itd. itp. A przecież pomyśleć musimy, że my sami też możemy toksycznie działać na inne osoby. Czasem nie zdając sobie sprawy, że tacy jesteśmy. Przecież mogło się zdarzyć, że postąpiliśmy wobec kogoś źle i nie wiemy co zrobić, jak postąpić... . Żeby uświadomić sobie, że coś jest z nami nie tak, musimy zacząć od uczciwości... uczciwości względem siebie... wydychając dosłownie wszystko, co złe sobie pomyślimy... a układając w głowie plan jak naprawić błędy, ale nie czyniąc nic wbrew sobie. Obłuda i ukrywanie prawdziwych uczuć jest głupotą, stratą czasu i energii. Przetrenowałam to na sobie. Pracowałam kiedyś z ludźmi, którzy się szczerze szanowali, lubili, ufali sobie bezgranicznie. Te relacje powodowały, że wszystkie przedsięwzięcia firmy były imponujące. Praca sprawiała przyjemność, bo nie opierała się tylko na korzyściach, ale również na przyjemności jej wykonywania. Aż przyszedł moment kiedy zatrudniłam w firmie inne, dodatkowe osoby... Zaczęło się udawanie, intrygowanie. Po wierzchu było miło... ale pod spodem było tylko wykorzystanie do cna. Okazywanie przyjaźni, ukrywanie prawdziwych intencji - to nowi pracownicy byli. Zauważyłam to zbyt późno i to obróciło się przeciwko wszystkim... i dobrym i złym. Dzisiaj wiem, że to nie to, że nie zbyt późno zwróciłam uwagę... nie chciałam widzieć, tak było wygodniej, nawet milej, oszukiwałam sama siebie. Teraz wiem, że takim zachowaniem byłam toksyczna dla moich starych pracowników... 

Teraz wiem, że jeśli nie chcę być toksyczna dla innych, nie chcę by moje życie toksyczne było, to muszę być uczciwa względem siebie, w tym co mówię, myślę i czynię. Przy takim postępowaniu też nigdy już nie będę ofiarą. Nie zwinę się w kłębek i nie będę udawać, że mnie tu nie ma.

To wszystko się nam w życiu łączy, jedno z drugiego wynika... nic nie jest za darmo.

SIEDZĘ

* w zielonym, wygodnym fotelu i myślę o tylu rzeczach, które ważne i mniej ważne są w życiu i nachodzi mnie jeszcze jedna taka myśl, którą wypowiedzieć muszę: wszystkim, którzy we mnie nie wierzyli, źle mi życzyli, lekceważyli, bądź nieuprzejmi zaledwie byli :-) zazdrościli, usiłowali mi zaszkodzić, skrzywdzili mnie, nie chcieli zrozumieć... przebaczam i wdzięcznie dziękuję, że byli w moim życiu... bo to oni mnie też ukształtowali...  




14 komentarzy:

  1. Wspaniale o sobie piszesz,z przyjemnością czytam.Ja niektórych rzeczy dopiero się uczę i łatwo nie jest,ale mam nadzieję że powoli wyjdę na prostą i będę mogła spokojnie żyć...Pozdrawiam serdecznie:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Mądra z Ciebie kobieta, bo że piękna, to nie muszę przypominać ;) U mnie też by to było pierwszy i ostatni raz jeśli chodzi o córkę. Nie miałabym żadnych skrupułów. Co do żył, często słyszę narzekanie, ale tyle co mi żyły sponiewierano, tylko ja pamiętam. Boję się okrutnie chorowania, bo zawsze przez to cierpię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby nie choruję, ale przyznaję, że robię wycieczki po lekarzach , by wreszcie powiedzieli mi dlaczego tak ze mną przyjaźni się mój ból i skąd się bierze gnój i jest tak twardy, że nie odpuszcza mi... niestety wszyscy rozkładają ręce i za złe mi mają,a to, że za dobrze wyglądam, a to, że nie jeżdżę na wózku i inne takie tam insynuacje....ufff....Całuję Cię serdecznie:-))

      Usuń
  3. Takie nieociosane myśli świetnie ociosują człowieka, Dorotko. Czekam na więcej.
    Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz będzie o alergiach i jak z nimi walczyć:-))) Buziaki przesyłam:-)

      Usuń
  4. Cudnie i prawdziwie piszesz cudnie wyglądasz ale bez urazy, buty są okropne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dla mnie modne, urocze, wygodne i coś mają w sobie z tych lat XX wieku;)))ale doceniam Twoją szczerość... rozbawiłaś mnie...dziękuję:-)))

      Usuń
  5. Pięknie napisane :D Z twoimi słowami na temat miłości zgadzam się w 100%.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie, wdzięcznie dziękuję i całuję mocno:-)))

      Usuń
  6. Dziękuję, dziś bardzo mi to było potrzebne ;) Jak to czasem niby przypadkiem wejdziesz na jakiś blog, a to wcale nie przypadek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie dzieje bez powodu:-) Serdeczności przesyłam.

      Usuń
  7. Dziękuję wdzięcznie i pozdrawiam gorąco:-)))

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Stara Kobieta... i ja , Blogger