11:52:00

Kismet* i Alicja


To było tak… zaczęła pracować dziewczyna i co rano do tej pracy przychodziła. Przerwa w szkole, więc więcej czasu mogła poświęcić na uzupełnianie domowego koszyka.
Co rano o 5.30 wielkie wrota holu otwierała. I tak codziennie, niezmiennie od kilku miesięcy… o 22.30 te same zamykała… Pewnego takiego zwykłego poranka oprócz pisku zawiasów otwieranych drzwi powitał ją cichy głos.

To było: miałł, miał?
Zabrzmiało pytająco.

Przy nogach Alicji siedział kot. Z wielkimi uszami, z szeroko otwartymi zielonymi oczami patrzył na nią przenikliwie i chwila, moment zaczął ocierać się przymilnie o jej czarne spodnie. Te już po tym mizianiu nie były czarne, lecz szare i okłaczone. Za to kociak odzyskał barwę swojego przykurzonego futerka i ukazał całe jego piękno beżowo, pomarańczowo, szare – melanż niezwykle udany. Alicja usadowiła się na swoim stanowisku pracy, a kociak za nią. Każdy jej ruch, każdy krok odtąd był bacznie obserwowany. Nie trwało to bardzo długo, gdy kocie położyło się na grzbiecie przed nią na stole i pokazało swój brzuszek i całkowicie, z pełnym zaufaniem poddało jej, i zachęcało delikatnie ciągnąc ząbkami za jej marynarkę, do głaskania, pieszczenia tu po brzuszku, tudzież po łapkach, za uszkami.


Po tych pieszczotach kociak całkiem był już czyściutki, za to na czarno ubrana Ala nieco poszarzała, a dłonie jej przypominały ręce górnika po wyjściu z pracy.
Ale to w ogóle jej nie przeszkadzało... raczej zastanawiała się skąd kicia się tu wzięła w takim ogromnym centrum targowym, czy ma kogoś kto ją kocha, czy komuś uciekła, czy zgubiła się, czy porzuciła jakaś nieogarnięta osoba? Pytań mnożyło się wiele. Zwierzątko było bardzo miłe, ufne...taki słodziak po prostu. Serce dziewczyny ogarnęła miłość do tej ujmującej istoty, rozum przemyśliwał jak ją zabrać do domu i zapewnić wszystko? Lecz z drugiej strony obfotografowując kociaka, o którym już wiedziała, że to jak i ona dziewczyna jest – zastanawiała się czy tak może, czy to nie będzie kradzież, bo może właśnie ktoś płacze za nią?


Pytań wiele, odpowiedzi żadnej, a tu pracować trzeba.
Znudzona kocica poszła gdzieś sobie. Jakoś smutno się zrobiło. Wieczorem Alicja dowiedziała się, że od poprzedniego weekendu zaobserwowano tu pobyt kociaka. Nie wiadomo skąd przyszła i ogólnie przez różne osoby jest dokarmiana. Jej brudne futerko świadczyć może, że aktualnie nie ma domu, a to, że potrafi aportować nawet, jest grzeczna i ufna to, że być może taki dom miała.


Zachwycona Alicja nie mogła przestać o niej myśleć. Przed końcem pracy futrzak jeszcze raz przyszedł do niej i tęsknym okiem spoglądał za zamykanymi przez nią drzwiami.
Dylematy: czy może tak sobie zabrać kicię do domu trapiły Alicję w drodze powrotnej do domu. Jeszcze przed zaśnięciem oglądała sobie jej zdjęcia w telefonie. Następnego dnia zajęta od rana jeszcze innymi sprawami nie myślała już o niej. Dopiero donośne: miałłłuu!, przy otwieraniu porannym holu targowego przypomniało jej o Kici (jak ją w myślach nazywała). Wzruszające to było przywitanie. Teraz Ala  była już pewna, że przygarnie kocię i ta myśl bardzo ją radowała. 



Postanowiła, że pod koniec tygodnia zorganizuje dla niej transport, przygotuje potrzebny dla kota piaseczek, jedzenie i odpowiednie w domu miejsce.
Przez parę dni rytuał poranny się powtarzał, dziewczyna przekręcała klucze w zamku swojej firmy, przy niej stawała kocica, towarzyszyła jej trochę czasu... potem gdzieś znikała, a wieczorem na nowo, na pożegnanie się pojawiała. Alicja zaplanowane miała, że wszystko w łapkach kocicy jest... jeśli się okaże, że chce jej i przychodzić będzie, okaże przywiązanie, to dom Alicji też domem kociej dziewczyny będzie. Ale nic na siłę.


Aż nadszedł ten dzień, kiedy decyzja już podjęta, przygotowania do przyjęcia nowego członka rodziny już zakończone.
- Nie ma jej, nie przyszła … już południe, a jej nie ma... za długo się zastanawiałam, wątpiłam w nią, nie będzie z nami mieszkać – alarmujący sms do domu z kilkunastoma płaczącymi buźkami.
- Świnka to chyba była, nie kot. Sama sobie wybrała swój los – pocieszałam Alę przez telefon.
- Nie mów tak mamuś – obruszyła się Ala
- Może przyjdzie wieczorem? Zdaj się na los – próbowałam uspokoić córkę
Wieczór przyszedł, kicia nie.
Widocznie tak musiało być, nic nie dzieje się bez powodu, może wróciła do swojego domu, bo jakiś pewnie miała. To młoda jeszcze Kicia, z odruchem ssania, gdy dopadła do kocyka. Trudno, oby jej tam gdzie jest dobrze było. Sprawa zamknięta, nie mniej zrobiło się smutno.

Słowo pustka sugeruje , że czegoś nie ma, ale ta „pustka” jakaś ciężka i widoczna była.
Mnie – mamie Alicji też przykro było, bo wiedziałam od Alicji, ze zdjęć, jakie wielkie i niecodzienne było to między Alicją, a kocicą – porozumienie.
Kolejny poranek Alicji: otwieranie drzwi firmy, minuty, godziny... wieczór, powrót do domu... Nie, przedtem telefon:
- Czy może pani zostać na zmianę nocną, bo trzeba chorą osobę zastąpić?
- Dobrze, co zrobić (?) Jakoś dam radę... - odpowiedziała bez entuzjazmu dziewczyna. 
W nocy godziny dłużą się, a jeszcze po tak długim już przepracowanym czasie, oczy same zamykają się, a tu czuwać trzeba, nie spać.
Przez moment w głowie dziewczyny pojawiło się wspomnienie, kocicy, która chodziła za nią krok w krok nie zważając na to, że obok kręciło się wielu innych ludzi i czasu spędzonego na pieszczotach z nią...

1.30 w nocy. Czas płynie wolno, co robić gdy powieki ciężkie same zamykają oczy... książka przeczytana...
Dziewczyna otwiera laptopa i wchodzi na Facebooka. Portal służy jej wyłącznie do wymiany informacji o książkach, które są jej treścią życia. A tu???

Aż wstała, już powieki nie zamykały jej oczu, kompletnie otrzeźwiała... codziennie na fb pojawiają się setki ogłoszeń, a jej wyświetliło się akurat to: "Dzisiaj na poczcie głównej znalazłem kociaka pięknego i bardzo ufnego (tutaj portret Kici), szukam właściciela bądź oddam w dobre ręce. Ubolewam, że nie mogę jej zatrzymać. Mam psa, a ten dureń nie znosi kotów."
1.30 w nocy, Alicja zrozumiała dlaczego Kicia nie przyszła, i że musi zrobić wszystko, żeby ją odzyskać.
To, że córka została w nocy, w pracy - to jest znak, w przeciwnym razie by spała, a nie wchodziła na fejsa, i to że jej to właśnie ogłoszenie się wyświetliło… niesamowite wprost.
Nie patrząc na to, że to noc głęboka odpisała szybko, że zna kocicę... nie chciała jej od razu brać, bo nie chciała nikogo ranić, gdyby okazało się, że ma właściciela. Ale od kiedy dowiedziała się, że prawdopodobnie ktoś ją porzucił, to przygotowała się  na przyjęcie jej do domu, ale niestety Kicia zniknęła.

Nadawca ogłoszenia odpowiedział, że odezwie się rano zaznaczając, że jest już wiele osób, które chcą ją przygarnąć, w związku z tym prosi o opisanie warunków w jakich miałby przebywać kot: czy dom z gródkiem, jeśli blok, to które piętro, czy są inne w domu zwierzęta? Na szczęście nie chciał wyciągu z konta i zaświadczenia o stałej pracy (żadna tam śmieciowa umowa) :-)))
Ciągnęły Alicji się te godziny do ranka, a serce biło jej jak młotem z podekscytowania, żeby znalazca kotka się do niej odezwał.
Dziewczyna była zdeterminowana, by kotka z nią była, wierzyła, że ta na nią czeka, że są sobie przeznaczone. Ta chwila, w której pogodziła się, że kotka u niej nie zamieszka i od losu nie spodziewała się zmiany już minęła... czuła, że teraz ma szansę dostać to o czym marzyła, tę, na której punkcie oszalała.

Od pierwszego muśnięcia palcami, dotyku ciepłego kociego futerka nie mogła o niej zapomnieć, choć wypierała to z siebie.
Ja jako mama we wszystkim ją wspierałam, również w decyzji adopcji kociaka... nie mogłam przecież być przeszkodą na tej drodze do wspaniałej przyjaźni, wręcz miłości. Choć nie będę ukrywać, że sceptycyzmu było we mnie odrobinę... bo zwierzątko w domu to nie tylko przyjemność, ale też obowiązek, odpowiedzialność i też nie czarujmy się – wydatek. 


Ale zobaczyć oczy Alicji po znalezieniu się kici, to jak zobaczyć super gwiazdy na ciemnym niebie... w porównaniu ze zgaszonym spojrzeniem i smutnym głosie w momencie gdy zniknęła – to po prostu łapało za serce... nie mogłam zmieniać tego, co było jawnym przeznaczeniem.
Teraz o Kismet trzeba było zawalczyć, przekonać znalazcę kotka, że to Alicja powinna być z nią.
Jak to uczynić, jak zmiękczyć jego serce, że Kismet* powinna zamieszkać z nami.

Alicja opisała dokładnie swoje poznanie, znajomość z kociakiem, jej przyzwyczajenia, które poznała...”Jestem zdecydowana dać jej piękny, pełen czułości dom, w którym zazna troski, niczego nie będzie jej brakowało... jako, że poznałam, iż jest to indywidualistka i lubi być oczkiem w głowie... takim oczkiem będzie i nigdy niczego jej nie zabraknie. Jedzenia, picia, a także miłości i pieszczot. Czy myśli Pan, że gdyby mi nie zależało, to bym do Pana pisała po pierwszej w nocy, przysłała tyle zdjęć i screenów rozmów z moją mamą na temat kociaka. To jest Kismet – Przeznaczenie. Z nim nie można walczyć! Proszę, dla dobra Kici rozważyć moje słowa nie tylko w głowie , ale też w sercu... ona nie nadaje się do tego Pana co ma innego kota i chce towarzystwa dla niego... to jest dama, która lubi rządzić sama. Pozdrawiam. Alicja”

Następnego dnia w południe, koleżanka pana – znalazcy kota przyprowadziła do nas Kismet na czerwonej smyczy.  Ta zobaczywszy Alicję z miejsca przewróciła się na grzbiet i w całej okazałości pokazała brzuszek włączając głośny motorek... mrrruuu... mrummmruu....  mruuuu...
 *Kismet (po angielsku i turecku – przeznaczenie) jest z nami... zachowuje się tak, jakby zawsze tak było: Kismet, Alicja i ja … nigdy inaczej :-))


140 komentarzy:

  1. bardzo ładnie Pani wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale słodki ten kotek❤😙
    Pozdrawiam
    Lili

    OdpowiedzUsuń
  3. Co za wzruszająca historia:D
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdziwa, aż nie do uwierzenia:-) Pozdrowionka:-))

      Usuń
  4. Przeznaczenie jak nic! Stylizacja elegancka i schody znamienite:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam w uważnością, dużą przyjemnością i dość dziwnym uczuciem wzruszenia ...
    To faktycznie było Wasze przeznaczenie i wręcz idealne dla Kici imienie 😉 😁

    Bardzo się cieszę, mogłam być krótkim epizodem w tej niezwykłej historii i naocznym świadkiem radości z ponownego spotkania 😁

    Joasia - koleżanka pana 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Kismet to przeznaczenie, które jednak wyrwało się nam na chwilę, bo przyzwyczajona widać do podróżniczego trybu życia...ale wróciła i się nawróciła;-))...wybrała miłość i pełną miskę oraz spanie w pościeli zamiast przygód w wielkim strasznym świecie, gdzie moc niebezpieczeństw i zero spokoju. Pozdrawiam serdecznie:-)))

      Usuń
  6. Kicia sama wybrała. Pokazać brzuszek, oznaka zaufania. Od razu wiedziała, że może być bezpieczna. Ja też przygarnęłam trzy dzikuski i prawdą jest, że to przyjemność ale też obowiązki i wydatki. Pięknie wyglądasz. Pozdrawiam:):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej ulubiona pozycja spania, to spanie na grzbiecie z łapkami przednimi do góry:-))

      Usuń
  7. świetna historia, a niby taka prosta sytuacja ;) a pies, dureń mógłby koty polubić ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam jednego pieska o imieniu Lucy, który uwielbia koty:-)

      Usuń
  8. Wspaniała historia,a kotek na pewno był Alicji przeznaczony :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie da się uciec przed przeznaczeniem... ściskam serdecznie:-)

      Usuń
  9. Wygladasz kwitnąco :) kociak wypisz wymaluj mój Klakier :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo fajna stylówa.
    Pozdrawiam słonecznie ☀️

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękne z Was osoby. Od razu wszystko robi się jaśniejsze po przeczytaniu takiego tekstu. Pozdrowienia - Alicja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki i kłaniam się nisko...jak najjaśniejszych życzę dni:-))

      Usuń
  12. Widać spotkanie kotka i córki było zaplanowane :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktoś tam kieruje wszystkim ... wszystko jest po coś:-)

      Usuń
  13. Świetny kolor spodni i bluzki, ślicznie wyglądasz...pozdrawiam serdecznie,,,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Basieńko ... lubię ten zestaw...pozdrowionka:-))

      Usuń
  14. Kotek może urzec swoim ciepłem. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jaka to cudna opowieśc,to bylo przeznaczenie też w to wierze, często przygarniam takie porzucone zwierzęta, aktualnie w domu mam kotke i suczkę 💓

    OdpowiedzUsuń
  16. Bez dwóch zdań... Przeznaczenia ;) Ślicznie wyglądasz :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, dzięki... po trzykroć dzięki i całusy przesyłam:-))

      Usuń
  17. Kicia urocza i na pewno jej u Was dobrze:))Ty wyglądasz ślicznie:)))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcemy, żeby była szczęśliwa...brakuje jej trochę przestrzeni, ale wychodzimy z nią ... da się prowadzić na smyczy:-) Ściskam mocno:-))

      Usuń
  18. Niesamowita historia, aż dreszczyk poczułam. Piękne imię córka wybrała dla tego kota. A kot wybrał ją.
    Z przyzwyczajeniem nie wolno dyskutować, znam to z wielu historii. Tak musiało być.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki przypadek nieprzypadkowy to spotkanie Alicji i Kismet:-)) Dzięki i pozdrawiam serdecznie:-))

      Usuń
  19. Przed przeznaczeniem się nie umknie :)Piękna historia i piękne jej zakończenie, a właściwie nowy początek ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, nowy początek i dla Kismet i dla Alicji:-)) Pozdrawiam słonecznie:-)

      Usuń
  20. Cudowna opowieść, jak to życie potrafi nas zaskoczyć :)
    Pięknie Pani wygląda w tych kolorach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życie to w ogóle jest pasjonujące i każdego dnia zaskakujące... jestem oczarowana nim:-))

      Usuń
  21. Ależ nieniesamowita jest ta historia, koty w swoich wyborach są idealne a imię rewelacyjne. Świetna stylizacja,pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leży tu właśnie przy mnie, grzeje swoim futerkiem i cudownie mruczy...aż chętnie kimnęłabym obok niej;-) Dzięki za dobre słowa i pozdrawiam serdecznie:-))

      Usuń
  22. Fajna historia! :-)
    Nie uciekniesz przed Przeznaczeniem ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... już się pogodziłam, że nie da się uciec, więc biorę wszystko co los daje... również kicię:-))

      Usuń
  23. Niezwykła historia i do tego niesamowicie opowiedziana - to lubię.
    A Ty, Dorotko, promieniejesz.
    Serdeczności posyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęście mnie rozpiera, że żyję, że Ala szczęśliwa i kotka ma dom:-) Ściskam Cię serdecznie:-))

      Usuń
  24. Bardzo ładny zestaw, świetne spodnie (kolor) i bluzka :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez fałszywej skromności stwierdzam, że masz rację:-))) Dzięki za uznanie:-)))

      Usuń
  25. Kochana!
    Ciekawa opowieść :)
    Przepraszam, ale na moim blogu, jakiś chochlik złośliwy "skasował" komentarze!
    Milutko pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkiego najlepszego i precz z chochlikami złośliwymi...pozdrowionka:-))

      Usuń
  26. Cudownieee <3 No i wyglądasz przecudnie <3

    OdpowiedzUsuń
  27. Uroczy kociak. :) Zresztą wszystkie koty są cudne. :)
    P.S.Moja przyjaciółka zachwycona podesłanym jej tekstem o matce - wolnomyślicielce. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo serdecznie i pozdrawiam bardzo gorąco Ciebie i przyjaciółkę:-) Ucałowania:-))

      Usuń
  28. Swietna historia i super ze kicia jest z wami

    OdpowiedzUsuń
  29. Ale historia! Niesamowite. Sama jestem właścicielką kotów i uwielbiam te zwierzęta. Dobrze, że tak to się potoczyło i Alicja ją odzyskała, bo już się obawiałam, że jak zaginęła to już nic z tego wspólnego mieszkania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... w gwiazdach było zapisane, że tak właśnie ma być:-)) Ściskam Cię mocno:-))

      Usuń
  30. I tak to się zaczyna , czyli kociomania.Moje zwierzaki są (i były) wszystkie "kismety". I co i rusz zarzekam się, że już nigdy więcej. I co jakiś czas staje na moje drodze jakaś istotka, która bez nas nie radziłaby sobie.Mizianki dla Kismet.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Bracia Mniejsi, zasługują na nasz szacunek i miłość:-)) Uściski dla Ciebie i całej ferajny:-))

      Usuń
  31. Cudowna historia! :) Kocham koty i mogę o nich czytać i czytać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Uwielbiam koty i połączenie bieli z fioletem :) Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... czyli udało mi się trafić w sam środek;-)) Serdeczności ogromne:-))

      Usuń
  33. Wspaniała historia :) Fantastyczny komplecik, oczarowała mnie bluzeczka :)
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Jejku, jaki słodziak <3 Zakochałam się ;)

    OdpowiedzUsuń
  35. piękne opisane aż się wzruszyłam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ... opisałam tylko fakty:-))Całuski:-))

      Usuń
  36. Ależ wzruszający post, aż się popłakałam najpierw łzami smutku, potem radości. Też mam przygarniętą kicię - dokładnie taką samą "damę" jak Kismet;-) Już dwa razy zaginęła ale na szczęście wróciła ale dni rozłąki i oczekiwanie w niepewności czy jeszcze kiedyś ją zobaczę było koszmarem i wielką tęsknotą. Kotka będzie wiernym przyjacielem i z pewnością za nowy dom, miłość i piekę odwdzięczy się najlepiej jak tylko koty potrafią. Posiadanie w domu zwierzaka jest zarówno obowiązkiem, jak i dużą radością. Kismet wyczuła u kogo jej będzie najlepiej i wyczuła że to właśnie Alicja zostanie jej największą przyjaciółką i opiekunką. Szczęśliwe zakończenie pewnego etapu w życiu kotka - poszukiwanie nowego domu, z pewnością zapoczątkuje nowy etap w życiu Alicji - stanie się dla niego najważniejszą istotą na świecie.
    Dorotko, pozdrawiam Was wszystkie bardzo serdecznie i życzę wielu pięknych i niezapomnianych chwil spędzonych na pieszczotach z nowym członkiem rodziny. Jak zawsze wyglądasz bardzo elegancko i zjawiskowo :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Ci Inko za wszystkie Twoje piękne i dobre słowa ... wdzięcznie dziękuję!!! Kismet już nam uciekła, bo prawdopodobnie wychowywała się w świecie i tej wolności szerokiej była żądna, ale wróciła!!! Kolejny raz wróciła ... myślę, że teraz tak szybko nie będzie próbowała wycieczek, bo nie ma jak spokojny i pełen poczucia bezpieczeństwa dom ... chyba już to wie(?) Ściskam serdecznie:-))

      Usuń
  37. Jestem tu u ciebie pierwszy raz, ale muszę przyznać, że bardzo spodobał mi się twój styl pisania, naprawdę przyjemnie się to czyta :) Na pewno jeszcze nie raz zajrzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie i zapraszam bardzo gorąco:-)Całuski:-))

      Usuń
  38. Wyglądasz wspaniale w tej stylizacji, prawdziwa elegancka nonszalancja :-)

    OdpowiedzUsuń
  39. Wzruszające. Koty są bardzo mądre.

    OdpowiedzUsuń
  40. Pięknie opisana historia .Kotka będzie miała wszystko bo w nowym domu odnalazła miłość i czułość.Pozdrawiam cieplutko .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... tylko biegów i skakania będzie jej brakowało ... ale jakoś zaradzimy temu:-)) Całusy:-))

      Usuń
  41. Masz przepiękne buty https://zoio.pl/obuwie/szpilki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ... mam jeszcze takie w kolorze granatowym ... bardzo wygodne:-))

      Usuń
  42. Ogromnie wzruszająca i mądrze opisana historia, która skłania do wielu przemyśleń i wniosków. Bardzo klasycznie i niezwykle pięknie się reprezentujesz, styl godny do naśladowania w pozytywnym znaczeniu (nie do powielania, bo to plagiat) ale do klasycznego stylu, który jest osobistym odpowiednikiem każdej z nas indywidualnie. Zachwycasz sobą, jak i treścią...
    Czy mogłabyś zdradzić chociażby swoje Imię?

    Moc serdeczności *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Halinko za twoje piękne, dobre i pełne uznania słowa ... postaram w przyszłości nie zawieść Cię, abyś nie musiała zmienić zdania;-)) Pozdrawiam bardzo gorąco: Dorota:-))

      Usuń
  43. Świetnie Pani wygląda :D
    Świetna historia, a kotka słodka :*

    Zapraszam do wspólnej obserwacji <3
    grlfashion.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  44. Wspaniała historia :DDD. Ja mam dwa koty. Kot ma już 14 lat, a kotka 4 lata, nie są jakoś specjalnie zaprzyjaźnione, ale się tolerują. Kot jest dostojny, raczej samotnik, a kotka to maskotka wszystkich domowników i straszny pieszczoch. Mamy je od maleńkich kociaków, oba znalezione i przygarnięte. Koty są wspaniałe :DDD. Pozdrawiam serdecznie :DDD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwierzęta w ogóle są cudowne!!! Ściskam serdecznie:-)

      Usuń
  45. Piękna historia. Ja niestety jestem uczulona na sierść kotów i raczej muszę ograniczyć się do patrzenia na nie. :)

    OdpowiedzUsuń
  46. Podobno nic nie dzieje się przypadkiem :) Piękna historia o tym jak człowiek może nawiązać więź ze zwierzakiem. Tak się wczułam w sytuację Ali, że niemal było mi przykro, kiedy kociak nie zjawił się u niej w pracy... Dobrze, że wtedy postanowiła zostać! To się nazywa po postu przeznaczenie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różne są przeznaczenia, to akurat jest miłe i radosne:-)) Pozdrawiam serdecznie:-)

      Usuń
  47. ależ mi się podoba ta stylizacja! pięknie!

    OdpowiedzUsuń
  48. Dobre imię dla kotki. Praktycznie sama je sobie przyniosła. Oraz jestem przekonana, że będą szczęśliwe. I Kismet i Alicja ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko w rękach jednej i łapkach drugiej;-)) Buziaki:-)

      Usuń
  49. Piękne spodnie, krój i kolor! :)
    Udana stylizacja :)

    OdpowiedzUsuń
  50. Ale cudowna stylizacja taka trochę z pazurem ;)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mowa o kocie, to i swój pazur trzeba pokazać:-)) ŚCISKAM SERDECZNIE:-))

      Usuń
  51. Wyglądasz prześlicznie w tej stylizacji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za uznanie i miłe słowa😊😊😊Pozdrawiam gorąco☺

      Usuń
  52. Moje serducho też zdobyła taka jedna przybłęda ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TO JESTEŚ BARDZO ZAJĘTA;-) Pozdrawiam Was bardzo serdecznie:-))

      Usuń
  53. Pięknie, spodnie cudowne :)
    Zapraszam na nowy post :)
    www.stylishmegg.pl/2018/06/dwie-propozycje-sukienek-na-wesele.html

    OdpowiedzUsuń
  54. Piękna historia :) Ja jestem wielką kociarą, bez kotów nie wyobrażam sobie życia :) W moim rodzinnym domu zawsze był jakiś kot. Odkąd zaczęłam zarabiać sama, utrzymuję trzy koty. Mariolę, Grażynkę i Bogusię :) Mariola to stary kot, Bogusia to oswojony dziki kot a Grażynka to podrzutek, którą jako kociaka ktoś przerzucił przez mój płot. Kocham wszystkie koty i miałabym ich ze dwadzieścia, ale nie byłabym w stanie wszystkich utrzymać dlatego 3-4 to odpowiednia dla mnie ilość :) ależ się rozpisałam ale o kotach to ja bym mogła pisać i pisać :)
    Pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koty, zwierzęta zmieniają wszystko ... na lepsze:-) Pozdrawiam serdecznie:-))

      Usuń
  55. Kismet... rzeczywiście... wiesz że kocham koty, one nie są dla byle kogo... cieszę się, że trafiła do Was :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Jesteśmy szczęśliwe, że jest z nami ... Kismet mam nadzieję, że też, bo pokazuje swoje przywiązanie i mruczy tak często z rozmarzeniem i namawia mnie do snu (to najbardziej lubię:-)) ŚCISKAM CIĘ BARDZO MOCNO I PRZESYŁAM MIZIANKI OD KICI:-))

      Usuń
  56. Wspaniała historia z cudownym zakończeniem!
    A Ty, Dorotko, wyglądasz promieniejesz :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno nie promienieć jak szczęście chodzi po domu i jeszcze przepięknie mruczy:-)) Dzięki i ściskam mocno:-))

      Usuń
  57. Piękna historia. Moja Miecia też mnie sobie wybrała, bo miał być inny kotek, ale uciekł, za to przydreptała taka malutka kuleczka szara z rudą plamką na grzbiecie i z ogromnymi uszami jak u nietoperza. Jest już z nami dziewięć lat i dla nas jest najcudowniejszym kotem na świecie :)
    Pozdrawiam Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie wygląda prawdziwa miłość ... niezapowiedziana przychodzi i jeśli jest prawdziwa to zostaje i trwa, trwa, trwa.......... Ściskam Ciebie i Miecię:-))

      Usuń
  58. Ciekawa historia, super zdjęcia! :)

    OdpowiedzUsuń
  59. Piękna historia i cudowna kicia!<3
    Wspaniale i stylowo Pani wygląda!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ogromnie wdzięcznie i pozdrawiam serdecznie:-))

      Usuń
  60. kawę o smaku pomarańczy uwielbiam, ale w porze zimowej i przedświątecznej, to skojarzenie świąt i pomarańczy, które kiedyś dawno temu można było kupić tylko przed świętami. Twoja opowieść jest piękna i wzruszająca! sama bardzo lubię koty, mam ich aż trzy:) Pozdrawiam cieplutko:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja kawę brule bardzo sobie chwalę ... też kiedyś miałam jednocześnie trzy koty, a potem następne trzy, ale wtedy miałam wielką chatę i ogród i one miały cudownie, a teraz mamy zmianę, i jest mniej miejsca choć w sercu wciąż nieograniczone powierzchnie:-)) Ściskam serdecznie:-))

      Usuń
  61. Też uważam, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Piękna historia i kotek cudowny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko prawdziwe łącznie z kotkiem:-)) Buziaki:-)

      Usuń

Copyright © Stara Kobieta... i ja , Blogger