LĘK
On jest obecny w naszym życiu... Najpierw jest szeroki korytarz i mnóstwo pootwieranych drzwi. Wszystko przed nami... ale też jakieś drobne i większe lęki, a potem coraz większe, bo nam się wydaje, że szanse mamy coraz mniejsze. Idziemy raz wolniej, raz szybciej, czasem biegniemy tym korytarzem o nazwie ŻYCIE i kolejne drzwi za sobą zamykamy. Obracamy się w tył i przeraża nas ilość pozamykanych, czasem na dobre zatrzaśniętych drzwi, o których wiadomo, że się już nie otworzą. I odczuwamy lęk, bo piękno, młodość, perspektywy rozwoju... za nami wszystko... tak się wydaje. Nie przyznajemy się, ale często odczuwamy lęk, ogromny... nie przyznajemy się nawet przed sobą... co dopiero przed innymi. Kolejne drzwi, które jeszcze są otwarte kojarzą się nam z tym wszystkim, co widzieliśmy w przeszłości obserwując starzenie się rodziców czy dziadków. Chcielibyśmy za wszelką cenę nie docierać do tych drzwi, cofnąć się do tych już pozamykanych. Lęk nie pozwala nam na normalne funkcjonowanie. Bo jak normalnie żyć z poczuciem straty, która w nas tkwi... rozżaleniem, że wszystko tak szybko minęło. A korytarz nie dość, że z coraz mniejszą ilością drzwi, to coraz węższy się nam wydaje, ciaśniejszy i trudniejszy do pokonania. Czy tak jest? Tak... bo coś minęło.
CO MINĘŁO?
Młodość, a z nimi nadzieje, ludzie, którzy byli nam bliscy, a teraz gdzieś tam w chmurkach wojują... uroda, zdrowie, sprężystość ciała, gładkość skóry, blask włosów, jasność umysłu, pewność siebie...
STĄD W NAS TEN STRACH
Byliśmy niemądrzy, kiedy nie mogliśmy doczekać się dorosłości, czas nam się bardzo dłużył i nagle... to przecież nieuniknione... starzejemy się od chwili urodzenia. I cóż dziwimy się, że nas też dotyka wygląd naszej mamy, babci, gdy stare już były i nie tak wydolne. Myśleliśmy, że to nas nie dotyczy, że inaczej nas ta starość dopadnie. Boimy się utraty atrakcyjności, odrzucenia, samotności, niedocenienia. Nie potrafimy oswoić się z upływem czasu. Ale jesteśmy różni, więc jednym to przychodzi łatwiej, innym trudniej. Słuchając i oglądając media, gdzie kult młodości i miłości tylko w młodym wieku jest przeznaczony i taki piękny, to popadamy w smutek, że wiele już nas nie dotyczy. To poczucie nieodwracalnej straty nas pogrąża.
I CO Z TEGO WYNIKA?
Żal, frustracja, gniew, depresja i jeszcze większy strach, że jako starzy nie będziemy potrafili stawić czoła przeciwnościom, że nieważni już jesteśmy i niewiele zrobić możemy... jak też, że niewiele nas czeka. A skoro tak myślimy o sobie, to stajemy się zrzędliwymi, niewyrozumiałymi, pozbawionymi poczucia humoru... osobami. Nie potrafimy się cieszyć z tego co mamy. Patrzymy za często wstecz i widzimy te drzwi pozamykane, a przed sobą niewiele tych pootwieranych. A to jest w naszej głowie, że ten korytarz coraz krótszy nam się zdaje, dodatkowo węższy... węższy, bo tracimy otwartość do świata, wiarę, że to co przed nami wcale nie musi być gorsze. Jest inne, inaczej ładne, inaczej brzydkie... inne po prostu. A ten korytarz, który mamy jeszcze przejść, to też powinno być dla nas wyzwanie, tak jak na początku gdy zaczęliśmy po nim iść.
PODEJDŹMY DO TEGO TAK...
Upływający czas to dar. I nie każdy go otrzymał. Ciężko pogodzić się z tym pędzącym czasem, że świadomością, że starość się zbliża, a z nią niewidoczność, bezczynność... I można słuchać, że trzeba żyć chwilą i nie przejmować się niczym... ale ile to trzeba mieć wewnętrznej siły i odwagi, konsekwencji, optymizmu w sobie, żeby podołać tak ekstremalnym zmianom jak przejście ze stanu uniesienia do stanu padania ;-))) Czasu nie da się wskrzesić... trzeba się z z nim pogodzić. A najlepiej ZAPRZYJAŻNIĆ.
PRZYJAŹŃ
Przyjaźń to najlepsze co sobie możemy ofiarować. Nie wypierać z siebie na siłę tego lęku, że boimy się starości... tylko oswoić się z nim i z sobą zaprzyjaźnić. Z sobą, najbliższą i najbardziej znaną nam osobą :-) Do tego trzeba dojrzeć. Są tacy, którzy nigdy do tego nie dojrzewają i nie radzą sobie... Pielęgnowanie w sobie myśli, że wszystko co najlepsze już było i skończył się tym samym nasz czas... to prosta droga... nieprzyjaźnienia się z sobą, tylko odpychania siebie od życia.
Starość jest w głowie... a im się ma więcej lat, tym bardziej rosnąć powinna w nas świadomość ile nieistotnych problemów kiedyś zatruwało nam czas... A teraz? Przemyśl... wciąż masz to samo imię, oczy te same i uśmiech... warkoczy już nie masz, może nawet zęby inne ;-), ale to wciąż TY. Może nawet fajniejsza niż kiedyś... Stara Dorota, Agata, Maria, Iwona czy Małgosia i Ty. Ty pogodzona z tym nowym dookoła Ciebie i lubiąca to nowe, mimo wszystkich niekorzystnych zmian... to ciągle Jesteś. Do cholery... zawsze może być gorzej... jeszcze będziesz tęsknić do dzisiejszej chwili, gdy masz 40, 50, 60 czy więcej lat. Za krótki czas okaże się, że ten dzisiejszy nie był taki najgorszy i trzeba było lepiej z niego korzystać, a nie rozmyślać, narzekać, martwić się na zapas. I? Kochać siebie mimo zmarszczek, zwisającej skóry, przerzedzonych włosów, bolączek wszelkiego rodzaju, plam starczych, zwiotczałych ramion itd. itp.
CIĄGLE
Jesteś. Jesteś Agatą z ciętą ripostą i poczuciem humoru... zdystansowaną do świata Beatką, empatyczną Basią, z seksownym spojrzeniem Aldoną, Małgosią z czułym sercem, inteligentną Moniką, ciekawą życia Asią, wrażliwą Alicją, ekstrawertyczną Donatą.... do tego masz mądrość życiową zdobytą i możesz z niej korzystać :-) Ta mądrość ma oparcie w przeżytym Twoim życiu, które nie zawsze prostą drogą było... czasem wyboistą... Ale ciągle nią podążasz :-)))
STARA KOBIETA i JA
STARA KOBIETA i JA to jedność (pogodzenie z nową sytuacją, zaprzyjaźnienie z nią).... Dorota w latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych i teraz to ciągle JA... . Co się zmieniło? Opakowanie, świadomość szczęścia, godności, radość wewnętrznej... A prezentem dla świata... ciągle jestem. Tak samo jak Wy Jesteście :-))) Nie oglądając się w tył, spokojnym krokiem podążam do przodu... które drzwi da się jeszcze otworzyć, to otwieram; których się nie da, to do następnych podążam bez żalu wielkiego. Dobra to metoda by korzystać ze wszystkich możliwości ukrytych za kolejnymi drzwiami, bez przejmowania się porażkami, a czerpania radości z małych sukcesów. Tak wygląda przyjaźń właśnie... przyjaźń do siebie. Jak siebie traktujesz, tak inni traktują Ciebie... dobrą energię czuć na odległość.