Panie Boże!
|
Wysłuchaj próśb mych, może szalonych, może niestosownych, ale kto ma mi pomóc jak nie Ty.
Proszę:
BŁĘDÓW tych, które
wobec innych popełniłam i na jakieś troski przez to innych
naraziłam - proszę o możliwośc naprawienia.
CIAŁO moje uzdrów,
zwłaszcza tę lewą nogę, co się złamała w tzw. kostce, kiedy
zbiegała nieostrożnie (obuta oczywiście w szpilkę) ze schodów,
bo jej właścicielka jak najszybciej chciała wpaść w ramiona (a
raczej w pęk 20 czerwonych róż ;) w ramionach swego, od 20 lat
męża. Za 20 dni minie 20 lat od tego dnia, który codziennym bólem
przypomina mi moja lewa noga, a ja ją bardzo potrzebuję. I nie
chodzi tu tylko o wkładanie szpilek. Mieli mi ją panowie doktorzy
uciąć, bo niby nie da się jej uratować, ale uparłam się.
Operacja trwała 4 i pół godziny, nie miałam chodzić, a proszę...
chadzam... tylko ostatnio jest nieusłuchana i sztywnieje z bólu.
Zaradź coś, bo jej stan martwi mnie bardzo, a ja chcę się
uśmiechać. Ja uśmiechy rozdawać muszę, nie grymasy. Już jej
daruję, że grubsza jest, ale niech nie boli. Przy okazji kręgosłup
jakby mi codziennie o sobie nie przypominał, też miło by było ;-)
Mój portfel nie spłaszczałby się tak szybko przez wydawanie
pieniędzy na mniej lub bardziej wyspecjalizowane środki
przeciwbólowe. A ja mam przez to kolejny ból, który określiłabym
mianem... chudego portfela.
DAR
zrozumienia tych, których nie rozumiem, może moje ich
zrozumienie pozwoli na nowo związać się z nimi, może pomóc im i
mi, wyjaśnić, co niezrozumiane... na to nigdy za późno.
EMPATIĘ
moją rozszerz też na osoby, które mnie skrzywdziły, abym mogła
dotrzeć do ich serc, to może przekonam się, że nic do końca nie
jest takie jakie nam się wydaje. I to będzie szansa na
przebaczenie.
FANTAZJĘ
mi pozostaw i jeszcze bez wstydu poluzuj jej wodze, choć jest w
rękach ( nader niebezpiecznych) Starej Kobiety.
GORYCZY mi oszczędź, bo
jak mam smacznie gotować czując na języku jej smak.
HARTU i sił mi dodaj
żebym mogła bez pochylania się przed byle dupkami (niestety tacy
są) niezależność swą utrzymać.
INTUICJĘ moją wyostrz,
abym nie musiała błądzić więcej, bo czasu nie mam, na kolejne
nawracanie z raz obranej drogi.
JASNOŚĆ i otwarość
umysłu zachowaj żebym nie zanudziła kogoś lub sama siebie.
I
właśnie w tym momencie JASNOŚĆ umysłu
mnie ogarnęła.
Wiem Boże, że nie możesz mnie
zostawić na ziemi, na drugie życie tak jak zostawia się ucznia na
drugi rok w tej samej klasie.
Ale
daj czas na poprawkę, żebym mogła jeszcze:
KOCHAĆ jeszcze raz
jakiegoś pana ;-)
LECIEĆ samolotem
ŁOWIĆ ryby w czystej
wodzie
MARZENIA mojej
najmłodszej córce spełnić
NA bal charytatywny iść
i być tam największą sponsorką
OPALAĆ nad morzem (i
żeby słońce nie zaszło ujrzawszy pergaminową skórę, i nie
zaczął padać deszcz, bo pomyślałby kto, że to baba w
ortalionie)
PIENIĘDZY tyle mieć,
żebym jeszcze w domu z ogródkiem (w nim pachnąca maciejka)
mieszkała, a on pozostał dla mojej córki, jej męża i dzieci
ROZUM swój wykorzystać
dla nauczenia wnucząt czytania i rysowania świata.
SAD posadzić, a w nim
jabłonkę z ulubionymi jabłkami mojego taty, dzisiaj zupełnie
niespotykanymi "kosztelami" Nie dużymi zielono-żółtymi,
bardzo miodowo-słodkimi jabłuszkami.
TORT upiec samodzielnie (
koniecznie z owocami i bitą śmietaną) – taki jak obiecałam jednemu panu, ale ciągle nie miałam czasu.
USKOCZYĆ jeszcze
umiejętnie, z parę razy ;-) w bok gdyby źle się działo i znów
na cztery łapy spaść
WADY swoje przekuć w coś
dobrego i znaczącego. W związku z tym, że ich jest sporo (i to
żadna kokieteria) to mogłoby być, naprawdę wiele dobrego. O NIE!
Nie będę
ich w tej chwili analizować. Aż
tyle dobra na raz nikomu by nie posłużyło ;-)
ZAMKNĄĆ wszystkie
rozpoczęte i niedokończone sprawy tak, żeby finał ich był dla
wszystkich ŚMIECHEM i UŚMIECHEM.
Z córą :) <3 |