"Wyrzuć, czego za dużo, i nieś tylko tyle, ile możesz udźwignąć."
W marcu pozbądź się więc nadmiaru skóry. Odważnie i natychmiastowo.
Peelingowanie powinno być nieodłącznym elementem pielęgnacji skóry ciała u każdej kobiety. Pozbywanie się starego naskórka prowadzi do oczyszczenia skóry, spłycenia defektów (i zapobiega powstawaniu nowych) oraz wygładzenia skóry, a dobrze dobrany peeling może pomóc w jej uelastycznieniu i nawilżeniu. Złuszczenie martwego naskórka wspomaga bowiem produkcję nowego. W drogeriach pełno jest peelingów – do twarzy jak i do ciała, jednak w ich wyborze należy się kierować przede wszystkim zdrowym rozsądkiem, ponieważ nie każdy peeling sprawdzi się w wypadku skóry wrażliwej i skłonnej do podrażnień.
Pamiętaj! Peelingi średnio i gruboziarniste powinny być stosowane wyłącznie do pielęgnacji ciała, szczególnie miejsc narażonych na nadmierna zgrubienia czyli pięty, ramiona, uda itp... I może na tym poprzestaniemy, ponieważ dzisiaj chcę się skupić na peelingach do ciała, a twarz pomijamy. Peelingach przystępnych cenowo, ciekawych i przede wszystkim dobrych (no może z małym wyjątkiem... 😉 )
Kilka zasad stosowania peelingu dla przypomnienia:
- Przed zastosowaniem peelingu usuń ze skóry wszelkie zanieczyszczenia i ew. pozostałości preparatów pielęgnujących (krótko mówiąc: kąpiel)
- Osusz skórę.
- Nałóż peeling, szczególnie na partie skłonne do powstawania zgrubień jak np. Stopy czy łokcie. Masuj przez kilka minut, a następnie spłucz.
- Nawilż skórę, ponieważ skóra po speelingowaniu jest przygotowana do maksymalnego wchłaniania substancji.
NIE STOSUJ PEELINGÓW
- dobę po depilacji, aby uniknąć podrażnienia. (Zaleca się jednak peelingowanie przed depilacją, aby ułatwić usuwanie włosków.)
- po opalaniu
- gdy twoja skóra jest podrażniona, nosi znamiona wysypki i skaleczeń. W przeciwnym wypadku Twoje dolegliwości ulegną zaostrzeniu.
Tyle wymądrzania się, a teraz konkrety wypróbowane na Starej Kobiecie.
Formuła pasty do ciała z drobinkami peelingującymi o odświeżającym, jakby mentolowym zapachu. Połączenie oliwy z oliwek, naturalnej glinki i soli, bez SLS, parabenów i silikonów. W połączeniu z wodą podczas masażu ciała tworzy delikatną, otulającą skórę pianę, która świetnie oczyszcza, nie podrażnia ciała, nie drapie, a jednak radzi sobie z martwym naskórkiem. Podczas masażu naskórek delikatnie złuszcza się i wyraźnie schodzi podczas spłukiwania. Skóra jest mięciutka, uelastyczniona i nawilżona do tego stopnia, że czasami już sama nie wiem czy balsam wsmarowałam czy nie... jak dla mnie: rewelacja! Tym bardziej, że jest to produkt bardzo wydajny i przystępny cenowo 😊 (ok. 8 zł – np. Tutaj).
Drugie miejsce w moim złuszczającym zaopatrzeniu zajmuje peelingujące mydełko melisa, dynia z mydlarni Cztery Szpaki. Silny zapach melisy, mięty i cytryny utrzymuje się na mojej skórze jeszcze kilka godzin po peelingowaniu. Oprócz melisy i dyni mydło zawiera masło shea oraz masło kakaowe, dzięki czemu w połączeniu z wodą tworzy gęstą pianę. Bardzo fajnie myje, delikatnie peelinguje za sprawą drobinek, a dodatkowo z racji tego, że posiada formę kostki przyczynia się podczas mycia do masażu ciała. Ma działanie antybakteryjne, delikatnie nawilżające. Bardzo przyjemny produkt, skóra jest mięciutka i naprężona, a nie "tępa". Dodatkowo mydełko jest produkowane ręcznie i nie zawiera substancji pochodzenia zwierzęcego. Bardzo udany i ciekawy produkt!
I znowu produkt niezawierający SLS, parabenów i silikonów. Złuszcza naskórek silniej niż pasta, ponieważ ma formę scrubu na bazie oleju z kawy i naturalnego cukru. Pachnie niesamowicie! Oczywiście dla osób, które lubię zapach kawy 😉 Jest bardzo wydajny, znakomicie oczyszcza, nawilża i uelastycznia skórę, a tym samym powoduje, że staje się mięciutka i przyjemna w dotyku. I jeszcze pozostawia po sobie subtelny zapach... dla wszystkich osób lubiących zapach kawy – marzenie! W reakcji z wodą tworzy delikatną pianę, tym samym oferując nam rozkosz dla zmysłów. (To ulubieniec mojej osiemnastoletniej córki 😉)
Miał zwiększyć sprężystość skóry, delikatnie ją nawilżyć, oczyścić, uelastycznić, a niestety jedyną jego zaletą w moim wypadku okazał się zapach, który przypomina zapach surowego ciasta na murzynka. Ale wracając do meritum... maseczki babuszki Agafii mnie zachwyciły, ale niestety ten produkt to zupełny niewypał. W paście jak i w mydełku, które Wam przed chwilą przedstawiłam drobinki peelingujące są mniejsze, ale i tak znajdują się blisko siebie, a więc dają uczucie speelingowania i oczyszczenia. Scrub babuszki Agafii okazuje się niestety jedynie żelem, który słabo się pieni (na szczęście nie zawiera SLS), a drobinki peelingujące posiada w ilości... żenująco małej. Jedno jest pewne: Ten gryczany produkt nie jest scrubem. Nie nawilżył mojej skóry, nie ujędrnił, cenowo w stosunku do tych pozostałych produktów przedstawionych przeze mnie także wychodzi niekorzystnie. Nie polecam. 😔
Tak więc mamy trzy świetne peelingi i jeden peeling, który okazał się wcale peelingiem nie być... jednak wybór należy do Was! 😊