"Samotność jest jak ogród, w którym dusza usycha, a kwiaty przestają pachnieć"
Karol Irzykowski
''Omijaj ten ogród"
Stara Kobieta
Jesteś samotna? Bo zmarł Ci mąż? Rozstałaś się z partnerem? Jako singielka nie czujesz się dobrze w towarzystwie par, więc zostajesz w domu z książką lub przed telewizorem. Dzieci... nagle dorosłe, wyprowadziły się na swoje. Twoja przyjaciółka nie ma dla Ciebie czasu, bo zajmuje się wnukami. A jak znajduje już czas, to potrafi gadać tylko o nich. Chociaż jest doktorem historii potrafi skupić się jedynie na historyjkach z życia dwulatka lub co najwyżej, o łupaniu w swoim kolanie przy wnoszeniu tego wyżej wymienionego, na trzecie piętro, bo mieszkanie jest bez windy. Czujesz się osamotniona w swojej klasie, na uczelni, bo nie lubisz chodzić do klubu, interesują Cię zupełnie inne sprawy? Czujesz się wyobcowana w firmie, bo choć jesteś zaangażowana w pracę i osiągasz dobre wyniki, ale nie potrafisz nawiązać bliższych relacji z innymi, bo wydają Ci się infantylni... nie lubisz rubasznych dowcipów i jeszcze patrzą na Ciebie z góry (więcej zarabiają). Do tego wszystkiego jesteś nieśmiałą introwertyczką. Jesteś samotna, choć obok w łóżku śpi Twój partner, ale on Cię nie rozumie, a Ty nie masz odwagi (nie chcesz go denerwować), żeby o tym z nim porozmawiać. Nie masz przyjaciół, bo nie masz czasu na spotkania z nimi... ogranicza Cię praca, dzieci, dom (jesteś bardzo obowiązkowa i nie potrafisz sobie odpuścić), a później... to już chcesz być naprawdę sama (i tylko sama... najlepiej na leżąco). Tak to się wszystko zapętla w koło i jest tylko gorzej... samotność zaczyna boleć. Jesteś samotna, bo boisz się wyjść do ludzi ze swoją widoczną nadwagą. Jesteś samotna, bo powymierali wszyscy znajomi, albo zmieniły im się horyzonty tak, że Ty już ich nie rozumiesz. Nowych ludzi nie chcesz poznać, bo nie masz zaufania, a Twoje kompleksy zamykają Cię na nich.
Tak naprawdę człowiek cokolwiek czyni... czy rozmyślając, czy pracując... zawsze jest sam. W tłumie największym jesteś Sama. Przebywając wśród ludzi możesz czuć się bardziej samotna niż pozostając w domu. Samotność (towarzyszy Ci w gruncie rzeczy wszędzie) okazuje się bardziej towarzyska niż największe przyjaciół grono, które (nawet najlepsze) Cię zmęczy i będziesz unikać go po pewnym czasie jak ognia. Po jakimś czasie (nawet przyjdzie Ci do głowy), że owe spotkanie, to nie tylko strata czasu, ale wręcz męczarnia była.
Z drugiej jednak strony, jak tu cieszyć się Samej i z czego, jeśli koło Ciebie nie ma tej drugiej osoby. Radość, której nie da się z kim dzielić... zamiera.
Wszystko się mieści w Twojej głowie. Samotność również. Nie pozwól zawładnąć temu destrukcyjnemu uczuciu Twoją osobą. Otrząśnij się. Zacznij od tego, że... zaakceptujesz Siebie. To nie znaczy, żebyś ignorowała swoje wady i mankamenty, i lekceważyła zdarzenia. To znaczy, żebyś uwierzyła, że jesteś ciekawym, wartym uznania człowiekiem, pomimo wszystkich wad (w większości tylko Ty masz ich świadomość), a przede wszystkim dlatego, że masz coś do zaoferowania temu światu. Nie masz prawa wymagać szczęścia, jeśli sama go nie tworzysz. A trudno czynić coś wspaniałego z cierpiętniczą miną (a taką mają ludzie odczuwający samotność).
Im dłużej żyję tym mam większe przekonanie, że jedyną rzeczą na świecie, dla której warto żyć, to jest uśmiech innych ludzi. Ale wiem też, że na to, by inni byli przy mnie, i żebym miała do kogo śmiać się, na to muszę sobie sama zapracować.
Możesz mieć trzydzieści lat... mnóstwo znajomych, telefon się urywa, a jednak czujesz się znudzona i samotna. I odwrotnie, możesz mieć dwa razy tyle, i więcej lat... Twój telefon milczy, wcale nie dzwoni za często, a mimo wszystko nie odczuwasz osamotnienia, bo (?)... bo masz w sobie iskrę, płonącą, dobrą energię i ogromną radość, świadomość wyjątkowości tego, że jesteś na tym pięknym świecie, i nie jesteś głupia, żeby nie docenić tego faktu.
Samotność jest nieodłącznym elementem naszego życia, nawet jak będziemy wypierać ją, ona tak naprawdę trwa. Tylko czasem mniej, a czasem bardziej jej doświadczamy i w różnym aspekcie życia. Trzeba robić wszystko by ją zminimalizować i dlatego... jeszcze raz powtórzę... trzeba siebie i wszystko, co nam się przydarza, absolutnie zaakceptować i nie wierzyć ludziom, których słowa wywołują u nas cierpienie.
Umiera nam najbliższa osoba... wydaje się, że to już koniec jest... nie... to początek innego życia. Twój bliski, jeśli Cię kochał i szanował chciałby, żebyś otwarta była na świat, czerpała z niego i dawała Siebie. Ciągle jesteś w tym świecie, i jesteś winna mu entuzjastyczne zaangażowanie (Twoim nadrzędnym obowiązkiem jest bycie szczęśliwą... nie możesz być umarłą za życia) Przy okazji wspomnij, że to dzięki owej zmarłej osobie, jej wspomnieniu, masz w sobie ochotę do udzielania się w dalszym życia biegu. Jeśli to zły dla Ciebie, toksyczny człowiek był, to bądź wdzięczna losowi, że dał Ci drugą szansę, a on niech spoczywa w spokoju. Odgradzanie się od ludzi, zamykanie w sobie nikomu nie pomoże. Tobie na pewno nie... Ty będziesz pogrążona w rozpaczy, gdy partner, z którym się rozstałaś (powód nieistotny), być może nawet przez moment o Tobie już nie pomyśli. Nowy początek, może lepiej, że tak się stało... teraz czujesz się samotna, bo do tej pory wszystkie myśli, radości z nim dzieliłaś, a teraz zostałaś z tym sama i po prostu boisz się. Jak sobie dasz radę... dzieci, praca, kredyt, obowiązki, bezsenne noce na zbyt szerokim łóżku... . Nie chcesz budzić się sama. Wszyscy mają kogoś, a Ty co? Z kim pójdziesz do kina? Kto będzie chwalił Twój wygląd i drapał po pleckach, kłócił i godził namiętnie? Nie chcesz być zahukaną kurą domową, osamotnioną w swoich troskach, decyzjach i nie mającą wspólnika do radości. Ten lęk przed samotnością... odrzuceniem przez znajomych jest zrozumiały, choć zupełnie niepotrzebny.
Jeśli już zaakceptowałaś Siebie... swoje nadkilogramy, zmarszczki wokół oczu, zmianę pracy, nie jesteś sama ze sobą skonfliktowana (za wszystko winisz Siebie), utratę partnera, zdradę przyjaciółki... to masz otwartą drogę do do dokonania zmiany. Dokonując tych zmian... dieta, może jakiś fitness, zaczęcie stosowania kremu na zmarszczki, odpoczynek, zaangażowanie w pracę, pogodzenie się z tym, że rozstania są koleją losu u każdego człowieka (i na to nie masz wpływu), zaproponowanie spotkania przy kawie innej koleżance, na którą wcześniej nie znalazłaś czasu (poświęcałaś go owej zdradzieckiej przyjaciółce)... dokonując tych zmian, nie będziesz miała czasu by pogłębiać się w samotności. Nie będziesz jej odczuwać, bo cele, które Sobie wyznaczyłaś... zajmą Cię zupełnie.
Wieczorem kładąc się do łóżka będziesz szczęśliwa, że jesteś sama i nic nie musisz, a możesz... nałożyć sobie maseczkę, nalać kieliszek wina, zwinąć w fotelu i wedle uznania poczytać książkę, czy obejrzeć film... a może po prostu zasnąć myśląc, że jutro będzie następny, dobry dzień i z pewnością uda Ci się poznać kogoś interesującego. Jeśli masz dzieci, to nie jesteś sama, a dodatkowo masz cel, dla którego musisz żyć, i dlatego nie możesz zamykać się w sobie, bo to zły przykład dla latorośli jest.
Wiem jak tęsknota potrafi drapać, jak roześmiane towarzystwo, gdzie Ty stoisz z boku, może ranić, a Ty czujesz się taka niepotrzebna, wyizolowana... a w pamięci masz jeszcze wspólne zakupy... tu właśnie idzie roześmiana para, trzyma się za ręce, choć to trudne, bo w tych rękach trzymają jeszcze pakunki, torby. Stoisz, patrzysz na nich jak zahipnotyzowana... koło Ciebie przechodzą następni ludzie... patrzysz w ich twarze i zastanawiasz się, czy ci co idą pojedynczo są tylko wyjątkowo tu sami czy samotni w ogóle (?).
Nie musisz być samotna. Masz wybór. Tylko musisz być gotowa na zmiany i mieć przekonanie, czego naprawdę potrzebujesz. To Ty nadajesz Sama znaczenie temu, co jest dla Ciebie ważne. Czy chcesz być z byle kim, by nie być z pozoru samotną, by okłamywać Siebie, że takie ważne jest poczucie zasypiania przy kimś i wspólne picie porannej kawy... To są tylko czynności, które być może dają poczucie bezpieczeństwa, ale nie uwalniają od samotności, gdy człowiek, z którym jesteś... nie rozumie Cię, nie patrzy w tym samym kierunku... jesteś mu obojętna... ale dzieci, ale co ludzie powiedzą, albo po prostu, tak na siłę chcesz mieć przy sobie parę spodni.
Mimo głęboko w nas zakorzenionego uczucia wykluczenia - nie możemy się w nim zamykać, ale i tak n
ie ma jednej, wyjątkowej recepty na pozbycie się samotności. Każdy ma swoje mocne strony i te musi wykorzystać w celu jej nieodczuwania.