Wreszcie! znowu! nie do wiary!... grudzień już mamy... a z nim zmiany, zmiany. Radość przynosi ten miesiąc, bo narodziny, więc szczęście... ale też pogrzeb starego, na co też ludzie się cieszą. Jedno przychodzi, drugie odchodzi i radość ta sama? A przecież już za te dwanaście miesięcy, to co za chwilę tak hucznie witane... z ulgą będzie żegnane.
Mam zamiar tym tekstem, wyprowadzić Was z błędu, że grudzień, a zwłaszcza jego końcówka to jakiś wyjątkowy dla życia czas.
Tak nie jest! Każdy wiek, każdy czas jest wyjątkowy jeśli dotyczy nas i kalendarz absolutnie nie ma w tym nic do rzeczy.
Życie to łańcuch składający się z wielu ogniw. Te ogniwa większe i mniejsze są... dla każdego inny jest ich ciąg... z mniejszych, większych, słabszych, mocniejszych, matowych i lśniących... składa się on. Jeszcze do tego ograniczona długość jest jego i dla każdego przeznaczona inna zupełnie.
Mam świadomość, że i ja - nie mam nieskończonej możliwości obchodzenia Tego Dnia... toż nie pałam entuzjazmem z przyjmowania go.
Zacznę nietypowo od N, choć w środku to N, bo ono wydaje mi się najważniejsze jest i reszta alfabetu też z N wynika :-))
- N - Nakazów nie znoszę, a ogólnie tkwi w większości z nas... zwłaszcza tej młodszej części - taki przekaz z nakazem połączony, by w dniu kiedy stare odchodzi, a nowe się rodzi... bawić się na potęgę i jeszcze w oprawie cudownej, w złocistych szpilkach, i odlotowym garniturze. A ja bawić się mogę o każdej, ale przeze mnie wymyślonej porze. Wtedy gdy ja, nie kalendarz czuję taką potrzebę. Kalendarz nie czuje, kalendarz pokazuje... daty... nic więcej.
- A - Absurdem jest myślenie, że Nowy Rok wszystko zmieni. To symbol jedynie. Zmieni tylko cyfrę dotyczącą długości naszego życia... reszta zależy od nas i danych nam okoliczności, z którymi sami musimy zmagać się... padać, wstawać, otrzepywać się i na nowo wznosić ponad wszystko ;-)
- B - Bilans - kluczowe słowo grudniowe... straty i zyski do policzenia. Ale nie u mnie... u mnie nie! Nie liczę ich. Teoretyczne straty w rezultacie przyniosły mi na dobre zmiany. A zysk, który na chwilę życie mi umilił, okazał się fałszywym... Suma summarum, to kolejne doświadczenia... ale one miesiąc w miesiąc mnie nawiedzały... wcale do grudnia nie czekały. A ja nie będę jak to się mówi: zbierać je do kupy i jakieś szczególne wnioski z nich wyciągać. Niepotrzebne mi te rachowania, a z nich może dodatkowe troski. O nie! Mam ich bez tego odpowiednio dużo :-) Skupiam się na tym co w tej chwili...
- C - Cele... dla ich wytaczania sobie niepotrzebne są święta, ani specjalne daty... zacząć się zdrowo odżywiać, przestać palić i smutkami zadręczać - można było od wczoraj, można od dzisiaj, ewentualnie najpóźniej od jutra... nie trzeba czekać na śnieg i błyszczące lampki, bujające na sztucznym lub pachnącym lasem świerku lub innej jodle. Zresztą jeśli o mnie chodzi to nie paliłam, nie palę i nie zamierzam, a co do innych spraw, to załatwiam je na bieżąco... aktualnie jestem zakochana... co wcale nie znaczy, że jutro też tak będzie ;-))
- D - Deja vu - co roku, tym samym ludziom te same krzywdy wybaczamy, albo liczymy, że oni nam wybaczą je... albo już nie ma ich koło nas i to jest jeszcze gorsze. Puste miejsce przy stole zamienia radość w smutek... kto tego nie przeżył? Mało kto.
- E -Ekspresowa pożyczka świąteczna. Reklamy w radiu, telewizji i na ulotkach zachęcają do pożyczania pieniędzy, żeby święta były wypas. Odradzam korzystanie z takiej pomocy... po świętach też trzeba żyć... a taka pożyczka może przybliżyć nas do problemów i faktycznego głodowania. Święta są dla nas... nie my dla świąt, więc bądźmy rozważni w planowaniu wydatków. Atmosfera przy stole zależy od ludzi przy nim zasiadających nie od ilości jedzenia.
- F - Flakon perfum... Chanel nr 5... pierwszy mój perfum... pierwszy prezent pod choinkę od mojego męża... i pierwsza filiżanka wypita z nim kawy... przedtem nigdy kawy nie piłam... grudzień 1976 rok... Najważniejszy mój grudzień.
- G - Gwiazdor - taki facet z wielkim brzuchem, długą brodą, śmiejącymi oczami jak u dziecka, który przynosi prezenty, ale też ma rózgę na wszelki wypadek gdyby spotkał niegrzeczne dziecko. Kto słyszał o jego dzieciństwie? Zadziwiający jest... zawsze stary i żyje tylko w grudniu... Dzieci piszą do niego listy i proszą o wymarzone rzeczy. Aczkolwiek najważniejszy prezent już od swoich rodziców dostali - życie... tu Gwiazdor ich nie przebije ;-) Gadżety, gadżety... z upływem czasu zmniejsza się na nich zapotrzebowanie. Zwiększa na święty spokój. (A myślałam, że nigdy tego nie powiem ;-))
- (c)H - Choinka - pod nią prezenty. Lista prezentów, które chciałabym dostać pod choinkę nigdy nie była zbyt długa i przeważnie dotyczyła rzeczy, których nie da się kupić za pieniądze. Los mi sprzyjał, bo nawet gdy byłam na samym dole, to odbicie dostawałam takie, że znowu spadałam na cztery łapy ;-) Teraz przydałyby mi się ze dwie łapy więcej, by stabilniej spadać bym mogła... a najlepiej, żebym sobie już tak wygodnie siedziała i tylko radość rozdawała, taka "przeterminowana" wróżka :-)dobróżka :-)
- I - Imponderabilia świąteczne... tych w grudniu jest szczególnie wiele... to one … zielone igły, oczekiwanie na pierwszą gwiazdkę, papier złocisty w białe bałwany z czerwonymi nosami, kolędy, pośpiech... ale też tęsknota za byłymi już grudniami, serpentyny, światła... ale też smutek gdy ktoś samotny w tym grudniu... nieuchwytne, niby widoczne, ale nie dające się zmierzyć i zważyć - emocje tworzą magię takiego samego jak inne miesiące - miesiąca grudnia. Tyle, że naznaczonego przez Święta Narodzenia Dzieciątka małego... pogrzebania Starucha roku byłego i witanie nieznanej przyszłości.
- J - Jedzenie to ważny element grudnia... smakołyki dodatkowe z okazji świąt przygotowane, nieraz zupełnie ponad miarę. Przyjemność oka i brzucha jednocześnie... chociaż dla tego drugiego czasem owa rozpusta kończy się boleśnie. Ale najistotniejsze to, żeby te wyjątkowe potrawy jeść wspólnie z miłymi sercu osobami. Słyszałam gdzieś zdanie, że nie należy jeść zbyt dużo, bo bramy raju są wąskie :-)
- K - Konflikty wcale nie pękają w obliczu świąt. Na tę chwilę bywają zasypywane... a nieszczere życzenia, bycie z ludźmi, których nawet się nie lubi, ale tak wypada... mierzi mnie ta obłuda ubrana w maskę miłości. I do tego Karp, który musi umrzeć, żeby sprawić innym przyjemność. W ciągu całego roku śmierć innych ryb w ogóle mnie nie zajmuje, ale ta jest niezwykle symboliczna i o jej ludzkiemu odbieraniu życia wiele się czasu poświęca w mediach... właśnie przed świętami. Smutna hipokryzja skądinąd radosnych świąt.
- L - Ludzie - bywają biedni, chorzy, bezdomni... w grudniu panuje tendencja do im pomagania... szlachetne paczki, specjalne prezenty, wspólne śpiewanie kolęd, ogólne zainteresowanie... datki, niezwykłe dodatki do ich "niezwyczajnego" przeżywania życia. A jest jeszcze styczeń, kwiecień, sierpień i inne miesiące... i gdzie ta troska, te teksty o szacunku, miłości, wspomaganiu... Oni żyją też w innych miesiącach i potrzebują światełek podczas całego roku. Grudzień ma w sobie hipokryzję jak żaden z miesięcy... udaje ciepło... gdzieś ma lipcowe zimno, które też potrafi być dojmujące.
- Ł - Łakomstwo - Zwłaszcza w grudniu przez tak wiele okazji staje się wręcz nieposkromione, a potem tylko narzekanie, że sukienki czy garnitury po prostu źle skrojone ;-) i do wymiany na większy rozmiar gotowe. Ja też jestem łakomczuchem tylko w innym wymiarze... jestem łakoma wciąż życia i do tego w słodkim, takim łasuchowym ujęciu :-))… i pora roku nie ma tu żadnego znaczenia. Grudzień mnie nie zniechęca swoimi podsumowaniami, zimnymi wieczorami... cieszy, że znów kolejnego udało się dożyć... i do dożycia następnego nakręca :-)
- M - Motywacja... początek nowego roku może być dla niejednego motywacją do wprowadzania w swoje życie bardziej niż zwykle konstruktywnych zmian... Jeżeli nie mamy innej, to warto choćby ten moment wykorzystać, żeby coś dobrego dla siebie zyskać.
- N - (już było na początku ;-))
- O - Optymistyczny w zamierzeniu jest to czas i nie mam zamiaru nikogo zniechęcać do tych wszystkich przygotowań, radosnego oczekiwania... pragnę jedynie wykazać, że życie jest też po świętach i do każdego dnia tak się przygotowywać jakby to był ten najważniejszy, w którym trzeba postawić kropkę...
- P - Pogoda ducha to najważniejsze czym możemy obdarzyć naszych gości przy stole. Od niej jak od niewidocznej szyby odbijają się wszystkie złe emocje i wtedy dobra atmosfera jest gwarantowana, i nikomu nic nie zaszkodzi... nawet łypiąca złowrogo teściowa ;-)
- R - Radość (z Nowego Roku)… z tego, że wszystko mija, jest dla mnie co najmniej niezrozumiała i dość osobliwa. Że mam się cieszyć, że starsza będę i krok mi bliżej do chwili straszenia facetów niż ich uwodzenia :-)) ? Uuuu ;-) Ten Świąteczny Dzień, to dzień reprezentujący przełom - uświadamiający przemijanie - z każdym takim dniem zmniejsza się odległość między tym dniem, a dniem naszej śmierci. Nie widzę powodu, żeby się cieszyć. W tym przypadku nieśpieszno mi do mety :-)
- S - Szczęście to nie tylko te dni, kiedy wszyscy siadają wokół jednego stołu, na którym na półmisku karp w galarecie i uszka w barszczu pływają... to również te wieczory gdy sami jesteśmy w domu, ale telefon dzwoni, a w nim troskliwy głos pyta: co u nas i czy może nam w czymś pomóc (?)
- T - Toasty - Wszystko co było odłożyć w niebyt i czcić toastem za przyszłość, za zamysł, że ma być dobrze. Przedwczesną uciechą gloryfikować, to co jest tajemnicą... to nierozsądne. Z drugiej zaś strony z optymizmem należy patrzeć w przyszłość, ale nie przekreślać wszystkiego byłego... kto nie ceni przeszłości nie jest godzien teraźniejszości i prawa do przyszłości.
- U - Udawanie... to pasuje do grudnia... jedni udają, że są mega dobrzy, inni, że jest im mega dobrze... jedni, bo tak wypada; drudzy, by kłopotu nie sprawiać. Bo to czas specjalny... jakby nic nie miało być potem.
- W - Wiara. Towarzyszy grudniowym świętom... to święta, które dają nam odwagę i wierzymy, że odtąd wszystko co złe, na dobre się obróci. I tak co roku pozytywnie się nakręcamy. Teraz tylko chodzi o to, żeby utrzymać się w tej wierze jak najmocniej i nie zwątpić, gdy nadejdzie słabsza chwila.
- Z - Ziarnko. Ziarnkiem piasku wśród innych ziaren piasku dni, nazwałabym Dzień Pierwszy Nowego Roku... może bardziej błyszczącym przez nadanie mu przez nas większego znaczenia... ale nic ponad to...
- Ż - Życzenia, bo okoliczności specjalne są... biały obrus, świece płonące, jadła wszelakiego gałązkami świerkowymi ozdobione pełne stoły... do tego opłatek cieniutki, biały jak śnieg... wszyscy, wszystkim życzą jak najlepiej. Doprawdy? A dlaczego nie dzień wcześniej? Z własnej, niewymuszonej przez świąteczne, tradycyjne dni, w kalendarzu na czerwono zaznaczone... A może tak codziennie, jednej, nawet nieznanej osobie... przysporzyć uśmiechu, pomóc zupełnie bez powodu, a nie szlachetnym być z "Okazji"... Życzenia grudniowe to takie same słowa jak te w lipcowe czy sierpniowe dni... mają tylko inną oprawę. Nie ma w nich konkurencji. Za jednymi i drugimi szczerość musi iść.
i***
Kochani... Z Okazji Świąt i z Okazji każdego dnia tygodnia przed nimi i po nich... Codziennie Życzę Wszystkim Wam, którzy mnie czytacie, czasem tu zaglądacie, komentującym i obserwującym … życzę byście mieli odwagę w sobie i robili, to na co macie ochotę... to co kochacie... to co robicie najlepiej... dzielili się pięknem i dobrocią... nie utrudniali innym życia, bo nam inaczej się coś wydaje... śmiejcie się głośno i płyńcie z prądem... koncentrujcie na pozytywach. Bądźcie sobą... oddychajcie. Nie pozwólcie by ktokolwiek zepsuł Wam humor. Wszyscy zasługują na radość!