15:46:00

GODNOŚĆ - tak sobie myślę :-)

GODNOŚĆ - tak sobie myślę :-)

NAUKOWO

O godności można prawić wiele i na rozmaite sposoby. Powszechna Deklaracja Praw Człowieka ONZ głosi, że godność jest przyrodzoną właściwością każdego człowieka, stanowiącą jednocześnie w parze z równymi i niezbywalnymi prawami wszystkich ludzi, podstawę wolności, pokoju i sprawiedliwości na świecie. Św. Tomasz z Akwinu uważał, że godność jest tym, ze względu na co możemy uznać człowieka za osobę. Tak rozumiana godność to godność ludzka. W tym tekście ważniejsza będzie jednak godność osobista.

DLA STAREJ  KOBIETY

Dla mnie najważniejsze jest rozumienie godności jako pozytywnej wartości człowieka (czyli mnie), która powinna przysługiwać mi w kontakcie z innymi ludźmi, w tym z reprezentantami takich instytucji jak publiczna służba zdrowia ;) Godność niesie za sobą świadomość własnej wartości (i nie mam tu na myśli żadnego zuchwalstwa ani próżniactwa), która sprawia, że inni powinni traktować mnie w sposób godny. I pamiętajcie... świadomość własnej wartości nie jest niczym złym - tak samo jak umiejętność mówienia o swoich sukcesach czy zaletach. Córka zwróciła mi uwagę, że gdy ktoś komplementuje mój strój nie powinnam mówić "a wiesz... a to w lumpeksie wygrzebałam" tylko z uśmiechem podziękować za komplement. Gdy ktoś pochwali mój makijaż nie muszę mówić "a to tak na szybko dzisiaj, tusz stary, pudru końcówka" - nie muszę umniejszać moim działaniom. O tym też mówi poczucie godności. Ale ale.. przejdźmy do właściwego bohaterki tego tekstu, czyli godności osobistej.

CO TO TA GODNOŚĆ? 

Godność osobista to pewna postawa, a zarazem cecha charakteru. Jest niezwykła, ponieważ w przeciwieństwie do godności ludzkiej (która jest niezbywalna), można ją nabywać lub tracić. Odwołuje się ona do poczucia własnej wartości jako osoby kierującej się w swoim postępowaniu określonym systemem wartości i ideałów, która potrafi bronić swoich racji - często nie zważając na konsekwencje. Ważna jest jednak umiejętność zachowania dozy krytycyzmu względem siebie... co nie oznacza zezwalania na buractwo i brak poszanowania przez innych.

JAK WIDZICIE...

Jak widzicie po zdjęciach dodawanych tutaj* - lubię się "stroić". Ubieram się tak na co dzień, a nie tylko na potrzeby "sesji". Jak już kiedyś wspominałam - ważne jest dla mnie dobranie koloru bucików do torebki oraz podkreślenie tego wszystkiego pasującym szaliczkiem. Najlepiej czuję się w intensywnych barwach - i mam tak już od młodości. 

O PŁASZCZYKU

A ja nawet w czasach szaroburego PRL-u, gdzie ciężko było coś kupić, dostałam od rodziców zimowy płaszcz w kolorze szafirowym (ciekawe gdzie go wytropili ;-)) Był to rok 1976 i to była nagroda za to, że urodziłam im pierwszego wnuka. Oczywiście kłułam tym płaszczem niejedno zazdrosne oko :-) 

GDY JEDNAK

...zostałam babcią po raz pierwszy (a miało to miejsce już 17 lat temu), zaczęto mi sugerować, że powinnam przestać używać intensywnych pomadek i zacząć się ubierać "stosownie do wieku". Odparłam wtedy te "dobre rady", lecz zrobiło mi się przykro. Przykro z powodu braku akceptacji tego jaka jestem i zachęcania, wręcz wywierania presji, abym się zmieniła. A skoro... nie robię nic złego i nikogo nie krzywdzę, dlaczego miałabym się zmieniać. Bo komuś coś we mnie nie pasuje? Byłam wtedy młodsza, pewniejsza siebie i "niebólowa" (co wydaje się być teraz z perspektywy czasu aspektem kluczowym i przeze mnie niedocenianym lub też po prostu pomijanym), a tym samym pewna obranej przez siebie ścieżki i tego co sobą reprezentuję. 

TERAZ

jestem Stara. Mniej pewna siebie i obciążona bólem, przez co zdarza mi się zastanawiać i wahać, czy może ścieżka, którą podążam jest tą właściwą. I to normalne. To momenty zawahania - nie ból. Ból nie jest normalny - jest informacją płynącą od naszego organizmu, że coś jest nie tak. Więc szukam... drążę... czy to naprawdę pogruchotany kręgosłup może tak silnie oddziaływać na cały organizm? Nadeszła pora na zmianę lekarza rodzinnego - tak aby był bliżej. O rzut beretem... nie na drugim końcu miasta. 

I?

I co usłyszałam? "Jak na chorą to dobrze pani wygląda", "nie mamy funduszy, proszę samemu pójść na morfologię i zapłacić za badanie", "inni mają gorzej"... A później już od innej osoby sugestię otrzymałam, że mogłam się ubrać skromniej, żebym następnym razem  poszła ubrana w kolorach czarno - szaro - białych, żeby wyglądać schludnie... włosy "przylizane", bez pomalowanych rzęs, z matowym spojrzeniem. Żadnych błysków i oznak do chęci życia. 

W środku często we mnie wrze i niestety albo "stety" ;-) nie zawsze potrafię utrzymać język za zębami, co nie przysparza mi przyjaciół. Ale rzeczy, zachowania, okoliczności, to co nas otacza należy nazywać po imieniu. Jestem na takim etapie życia, że dziwi mnie tylko fakt, że ja się niczemu nie dziwię... natomiast nie potrafię, nie chcę zaakceptować pewnych spraw. Wiadomo, to co nieuniknione, czyli śmierć... wpisana jest w życie każdego z nas. Reszta jest w naszych rękach, umysłach i sercach. I nikt nie ma prawa mnie klasyfikować na podstawie wieku ("czego się pani spodziewa w tym wieku"), wyglądu ("nie wygląda pani na chorą") czy w odniesieniu do innych ("inni mają gorzej").

Od nas tak wiele zależy! Wystarczy  tylko abyśmy tak działali wobec innych, jak sami byśmy chcieli by wobec nas działano. To proste. Wiemy czego chcemy, czego nie pragniemy. Potrzeba jednak szacunku do drugiej osoby.

Najważniejsza jest GODNOŚĆ człowieka. To czego nie powinien, nie ma prawa inny człowiek drugiemu zabierać, uwłaczać mu... z niskich pobudek, głupoty, chamstwa, pychy, próżności, braku empatii, złości.

Niestety w zwykłej codzienności obserwuję, a nawet doświadczam chwil, kiedy ktoś próbuje poniżyć, upokorzyć, uprzykrzyć życie drugiej osobie. Czasem nawet czerpie z tego jakąś niezrozumiałą satysfakcję. Bo? Bo czuje się lepszą, mądrzejszą, piękniejszą, ważniejszą istotą... bo ma więcej pieniędzy, władzę, możliwości wynikające z racji pełnionej funkcji, bo jest młodą, atrakcyjną, i czasu  więcej do życia... itd. itp. Bo ma przerost poczucia własnej godności, które sprawia, że czuje się nie dość, że dobrze we własnym ciele to lepszy i ważniejszy od innych.

MOJA GODNOŚĆ, TO COŚ CZEGO NIE POZWOLĘ SOBIE ODEBRAĆ

Dlatego nie zamierzam się "przebierać" do lekarza - mam prawo chodzić ubrana w kolory, które mi odpowiadają... w ubrania, które odpowiadają mojemu gustowi. Ba! Nawet jakbym miała tysiące na koncie mam prawo chodzić do lekarza pracującego w ramach NFZ i oczekiwać od niego pomocy. Nikt nie może zaglądać mi do portfela ;) Ani do szafy. Bo mam swoją godność i znam swoją wartość ;) I Wam też tej świadomości dotyczącej godności życzę :)

*dzisiaj przekornie ubrałam się na biało czarno, bo ja tak chciałam :-)








17:29:00

GOŚCINNIE (wyjątkowo) MŁODA KOBIETA U STAREJ NA BLOGU

GOŚCINNIE (wyjątkowo) MŁODA KOBIETA U STAREJ NA BLOGU

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!

A poniżej cały alfabet z życzeniami, otrzymałam od swojej córki i tak się wzruszyłam, że postanowiłam podzielić się nim z Wami :-)) i co nieco od siebie dodać.. ;)

Alfabet Młodej Kobiety do Starej Kobiety z okazji jej Urodzin stworzony 😊

A – Alfabety - to Twoja domena, napisałaś ich około dwudziestu, może więcej… pozwól jednak, że sił swych spróbuję i pomysł spapuguję 😊

Tak Alfabety Starej Kobiety lubię pisać, bo porządkują moje roztrzepane myśli. Napisałam alfabet o zwierzętach, kulturze osobistej, czerwieni, oczekiwaniu i kilku innych jeszcze kwestiach :) 

B - Babcią - genialną jesteś, cierpliwości pokłady nieskończone posiadasz… choć nie zawsze dysponować nimi chcesz... lub też cierpliwość testować 😊

Niespecjalnie przepadam za małymi dziećmi, a co za tym idzie odgadywania ich myśli, ale Dorotka ujęła serce moje, a poza tym chcę uratować moją córkę przed zwariowaniem zupełnym...

C – Cierpienie - jest Ci znane, niestety niezapomniane, a jednak wiem, że odejdzie od Ciebie… na skutek Romanowskiej terapii.

Romanowska terapia, tak nazwana od nazwiska osteopaty, który obecnie pomaga mi w ulżeniu bólu i wierzę (nadzieja umiera ostatnia), że przyniesie rezultaty i znów na 100% pożyję :)

D – Domeną - Twoją jest również specyficzne poczucie humoru… oj znana z tego na mieście jesteś.  To sprawia, że jesteś jedyna w swoim rodzaju.

Gdyby nie moje poczucie humoru i dystans do siebie musiałabym dokonać czynów, za które już dawno byłabym za kratami ;-)))

E – Egzamin - z bycia Mamą zdałaś śpiewająco, czego okazem i rezultatem najlepszym, a zarazem potwierdzeniem jestem ja… Alicja ;-) Reszta rodzeństwa też daje radę, dwa razy starsza ode mnie.

Macierzyństwo, to prawa, a przede wszystkim obowiązki kobiety, która urodziła dziecko. Popełniłam wiele błędów, a jednak mam to szczęście, że ludzie, którym dałam życie mogą wiele dać światu z siebie. Macierzyństwo wszystko zmienia, ale do końca nie zapomniałam kim jestem i kim wcześniej byłam nim dzieci urodziłam. 

F – Figlarstwo, choć negatywnie kojarzyć Ci się może z wiadomych względów… to jednak z pewnością jest częścią Twojej osobowości i nie zmieniaj tego 😉 Szczególnie przy Fig(l)arskim jednym 😊

Nie mam zamiaru niczego zmieniać, to życie niestety pewne sprawy weryfikuje i powoduje że zmiany w nim występują bez względu na wolę aktora ;-)

G – Grać na scenie życia chciałabyś aktywnie… i grać jeszcze będziesz – zobaczysz! Bólu pokonanie nowe siły przyniesie, możliwości otworzy i ukojeniem obdaruje 😊

Dzięki serdeczne za te słowa... taki mam plan, by jeszcze nie tylko cierpieć, ale jeszcze pobalować :-)

H – Hałasu nie lubisz, bo sama głośna jesteś… Hałas Ty masz robić, a nie otoczenie Twoim kosztem Mamusiu :-) I tego hałasu jeszcze mnóstwo narobisz!

Nic dodać nic ująć... no lubię gwiazdorzyć ;) 

I – Ironii i kąśliwości nie szczędzisz, choć przecież zawsze ostrzegasz… np., że właśnie masz zły humor 😉

No właśnie, jak ostatnio razem wchodziłyśmy do ulubionego "Armaniego", na wstępie zaznaczyłam , że dobry humor zostawiłam w domu i lepiej ze mną nie zaczynać :-))

J – Jajecznicę i nie tylko robisz najpyszniejszą na świecie!

Gotowanie to moja pasja, choć ostatnimi czasami, to skupiam się bardziej na pracy przedszkolanki, która mnie tak nie pasjonuje, ale uśmiech przynajmniej wywołuje. ;)

K – Kradzieży zawartości banku nie dokonasz, bo zbyt barwna na to jesteś, zapamiętuje Cię i dostrzega każdy… nawet osoby, przez które zapamiętana wolałabyś nie być.

Oj tam, oj tam... jestem sobą, taka jestem i zmieniać się nie będę. Choć niektórym to nie pasuje ;) To oni problem mają ;-)

L – Leków nasennych -  zużyłaś więcej niż lat masz na koncie… czyli wcale tak dużo tych lat nie masz 😊

Faktycznie z tym spaniem, to kłopot wielki... ale cóż poradzić, spać trzeba by siły mieć.

Ł – Łagodności jest w Tobie Mamuś mnóstwo, choć czasem udajesz, że wcale jej nie ma… jednak tak naprawdę jest mnóstwo, choć czasem przykrytej bólem ☹

Im człowiek starszy tym łagodniejszy, bo już wie, że wiele nie zwojuje ;-) A maski nieraz trzeba przywdziewać, by  nie odkrywać się zupełnie ;-)

M – Moda także Ci Mamuś sprzyja. Masz nadal więcej par butów niż lat.. a to znaczy, że mówiąc w ten sposób o wieku… większość da Ci nie więcej niż 30 lat 😊

O tak, buty, torebki, szale... nie mogę zastopować u siebie pasji do ich zmieniania, dobierania do różnych stylizacji :-))

N – NFZ kolejny rok możesz Mamuś dręczyć… i oby żadna wizyta ani droższa czynność niewykorzystana nie przepadła 😊

NFZ, to by się ucieszył, gdybym kwiatki nie podziwiała z góry za ich barwę, lecz wąchała ich korzonki od spodu. Ale tak łatwo się nie dam.

O – Okiełznana nie jesteś i liczę, że nigdy nie będziesz… choć łatwe we "współżyciu" czasami to nie jest.

Mam swoją godność i godność to jest to czego mi nikt nie jest w stanie odebrać, nawet ta pani, co robiła ostatnio mi zastrzyk i kazała spuścić majtki do dołu, co to zupełnie konieczne nie było. To wypięłam się na nią mocno tym gołym zadkiem, aż sama mi te majtki podciągnęła :-))

P – Ptakiem barwnym jesteś, który kocha wolność i umie ją wykorzystać. Taką pozostań bez względu na to, "co ludzie powiedzą".

Ludzie gadają i zawsze gadać będą i zupełnie mnie to nie obchodzi. Jeśli sprawia im radość komentowanie (czasem złośliwe) mojej osoby, to na zdrowie... jak im nie szkoda własnej wątroby, gdzie kumulują się wszystkie złe energie ;-)

R – Rządy PIS-U, a wraz z nimi więc Stara Kobieta, która w kraju PIS umierać nie zamierza… niech trwają jak najdłużej 😊 Tak powtarzasz, że "jedyne co trzyma Cię przy życiu, to - nie umrzeć w kraju PIS-U".

Nic więcej tutaj nie dodam :-)

S – Sesje - fotograficzne… wprawa już jest, skoro za nami jest ich 500 😊, tak samo jak 500 postów napisanych. 

Czas leci... chciałabym więcej pisać czy na stronie, czy na fejsie i instagramie, ale czas jest jeden i nie na wszystko zezwala.

T – Tropików - słońca żar… phii… to morze było i piasku dużo, do którego przyzwyczajać się miałaś…gdy zięć Cię zakopał w morskim piaseczku... :-) Na szczęście umiejętność nabyta, ale niewykorzystana. I oby tak jak najdłużej zostało!

Pamiętam jak to na moje stwierdzenie, że "kocham morze", zostawiliście mnie cały dzień na plaży bez możliwości opuszczenia jej.

U – Urok zły - został odżegnany i klątwa śmierci w 64 roku życia spełniona na szczęście nie została 😊

Mój tato umarł mając 64 lata, a ja jako jego wierna kopia wmówiłam sobie, że też w tym wieku skończę flirt z życiem :-)

W – Wnuczka - się Mamuś w cienie wdała, wieść gminna to wnosi… i okiełznania brak głosi.

Na szczęście! W Dorotce małej widzę siebie, więc ciągłość będzie :-))

Z – Zapiekanki, hot – dogi, kluseczki, gołąbeczki… z Tobą wszystko Mamusiu smakuje wspaniale!

Cieszę się bardzo, że moje towarzystwo Cię kochana nie nudzi i wzrasta Twój apetyt. Oby na życie też był taki wielki, więc dbaj o siebie i już dzisiaj zapisz się do ortopedy, to nie będziesz musiała później oczekiwać w wielkiej kolejce. Będzie jak znalazł :-))

Ż – Żyj, żyj i nie zmieniaj się! Kochamy Cię bardzo!

I ja Was kocham niesamowicie mocno i gorąco. Wiem, że mnie kocha się trudno :-) Tym bardziej Wam za Waszą miłość jestem wdzięczna :-))

Dziękuję za ten alfabet!






16:43:00

Makijaż po 60-tce...

Makijaż po 60-tce...

STAŁO SIĘ!

Już jestem nie tylko po 60-tce. W czerwcu skończyłam 65 lat i kolejny raz jak to mam w zwyczaju musiałam określić swój wiek, tak jak to zrobiłam przy 50 urodzinach... wtedy to na 49 się wyceniłam i tak prze dziewięć lat... teraz więc ustalam , że mam 56... jakby co, to taki czeski błąd ;-) Jeśli chodzi jednak o dowodowy wpis daty urodzenia, to jedna tego pozytywna konsekwencja... mogłam pobiec do punktu sprzedaży biletów i kupić bilet uprawniający do korzystania z komunikacji miejskiej... nie za 60 zł na miesiąc, ale za 90 zł... za cały rok! Jaka to oszczędność ;) Z racji poczynienia takiej oszczędności pobiegłam do drogerii z myślą, że mogę uzupełnić swoje kosmetyczne zapasy tzw. kolorówki... skończył się puder... pomadka też na wykończeniu... I wtedy przyszło zastanowienie, tak jak wcześniej w przypadku stroju i tego jak powinnam ubierać się według ogólnie przyjętych standardów po 60-tce... postanowiłam poczytać jak powinnam się w tym wieku malować i może coś należałoby zmienić.

W Internecie w temacie makijażu po 60-tym roku życia zwraca się uwagę na to, że... (Pominę aspekt, że w artykułach dotyczących tego tematu dominuje zwrot "dla starszej kobiety", którego wyjątkowo nie lubię ;) Można o mnie mówić, że jestem stara... ale starsza? Wypraszam sobie. "Starsza" to jak określenie, że woda jest "letnia", a zupa pomidorowa "dobra". Nie znoszę bladości, nijakich określeń... To tak na szerokim marginesie ;-)

A więc, że:

  • Kluczowe jest oczywiście nawilżanie skóry. I ja widzę to doskonale po swojej cerze: dzięki eliminacji suchych skórek łatwiej jest mi nałożyć makijaż, który się nie roluje i nie jawi jako nieestetyczne plamy. Gładka niełuszcząca się skóra to podstawa, więc peelingi też nie są mi obce.
  • W temacie podkładów szczególnie polecane są te w płynach oraz w kremach (u mnie pojawiają się różne marki i różnego rodzaju produktu... choć ostatnio prawdziwą furorę robią tzw. kremy CC), które swoim kolorem będą pasowały do naturalnego odcienia skóry, jednocześnie go ocieplając. Ważne jest, żeby nie nakładać go za dużo... i ja nie mam z tym problemu - w tej kwestii wolę mniej niż więcej :) 
  •  Rozjaśniacz nadal może znajdować się w mojej kosmetyczce, jednak nie powinnam rozjaśniać całej twarzy, a jedynie jej partie: punkty pod oczami, pod skrzydełkami nosa i w dołku oraz pod dolną wargą. Stosuję rozjaśniacz, ale nawet jeśli któregoś dnia zapomnę lub nie mam czasu... mogę ten krok pominąć i nie czuję jakbym wiele straciła :)
  • Bruzda nosowo wargowa powinna zostać przecięta w celu optycznego odmłodzenia twarzy np. jasnym podkładem. O! To jest bardzo ważna rada :)
  • Makijaż oczu może sprawiać pewne trudności ze względu np. na nadmiar skóry pojawiający się na górnej powiece, co skutkować może koniecznością pożegnania się z asortymentem cieni do powiek. Ja się nie rozstałam... i mam nadzieję, że na razie jeszcze rozstawać się nie będę musiała... zresztą... nawet jeśli miałam malować tylko malutki skraweczek Ważny staje się tusz do rzęs, aby nadać wyrazistości spojrzenia... Tu przyszedł czas na anegdotę. Kiedyś skusiłam się na doczepiane rzęsy... moje naturalne rzęsy nie były zadowolone, straciłam prawie wszystkie i byłam załamana. Ale... zaczęłam tak intensywnie smarować miejsca po rzęsach olejkiem rycynowym... że teraz mam lepsze rzęsy niż kiedykolwiek, aż niektórzy pytają czy mam zagęszczane ;) 
  • Brwi nie powinny być za ciemne... i zgadzam się z tym podejściem, łącząc hennę i kredkę do brwi, niekiedy porzucając je na rzecz jakiś pomad :) Przy hennie jestem ostrożna, staram się żeby nie trzymać jej za długo... żeby nie stwarzać srogiego i karykaturalnego wrażenia :) 
  • Róż powinien być nakładany skromnie - brzoskwiniowy, morelowy, nie różowy... ja ten etap często pomijam, choć faktycznie w jakiejś zbiorczej paletce do twarzy róż takowy, nie-różowy posiadam :)
  • Usta raczej delikatnie podkreślone jasną kredką i codziennie nawilżane. Oczywiście nawilżam usta, dbam o nie bardzo i nieustannie wręcz nakładam na nie różne smarowidła, z miodem włącznie - nie znoszę, gdy są suche i nigdy do tego nie dopuszczam... do tego stopnia, że niektórzy pytają czy coś z nimi robię, np. wypełnianie kwasem hialuronowym :) A co z kolorem? Zgodnie  ze swoim własnym gustem, używam pomadek w kolorach nasyconych i żywych. Od lat dominującym kolorem w temacie makijażu ust jest dla mnie czerwień :) Gdybym miała bardziej żółty odcień zębów, nie używałabym czerwieni, bo ona jednak uwypukla kolor zębów, ich ewentualne niedoskonałości i wtedy rzeczywiście lepiej nawet pominąć ust malowanie, a skupić się na oczach.

Makijaż nie jest obowiązkowy 

w żadnym wieku - ja maluję się od lat i nie wstydzę się tego. Nie podchodzę do tego na zasadzie, że maluję się, żeby coś ukryć... ale maluję się, żeby podkreślić atuty.
Istotne jest to, żeby wygląd podkreślonej makijażem twarzy nie różnił się od tej saute. By to w odbiorze, nie były dwie różne twarze. Najważniejsze jest dla mnie w temacie kosmetyki dbanie o to, żeby moja twarz wyglądała jak najlepiej także bez makijażu.
Choć... oczywiście warto wiedzieć jak się malować, żeby makijaż nie szpecił, ale dodawał dodatkowego blasku, którego my - kobiety - mamy wielkie pokłady również bez kolorowych dodatków. 
Moja 23 - letnia córka nie maluje się w ogóle, nie była także pomalowana na swoim ślubie i nigdy tego nie żałowała, mimo, że wiele osób ją namawiało, by tego dnia jednak się złamała. To pokazuje, że my - kobiety jesteśmy różne i nie musimy się poddawać presji jakiejkolwiek - także tej dotyczącej makijażu - jego braku, obecności lub konkretnego wyglądu :)
Nie może być tak, że kładzie się facet z kobietą do łóżka, a rano nie może uwierzyć, że on to właśnie z nią :-)))
I najważniejsze... dużo wody pić, owoców i warzyw jeść, i serce mieć radosne, a w głowie poczucie humoru i dystaaaaaaans..... o taki duuuużyyyyyyyyyyyyyyy ;-))

"Nie pomoże puder róż, kiedy gęba stara już" - powiadała moja babcia. A ja uważam, że kobietą się jest zawsze, do końca życia i odrobina upiększenia nie zaszkodzi, a samopoczucie własne podniesie, nawet gdy wiek już zdradza, że nie najmłodsze jesteśmy. I co z tego? Opakowanie, to rzecz wtórna :-)

*Dzisiejszy makijaż nie jest idealny... I te brwi... ech ;)







*post zawiera link sponsorowany :)

Copyright © Stara Kobieta... i ja , Blogger