16:09:00

PO LANYM PONIEDZIAŁKU - "wynurzenia" - oczywiście o wodzie ;-)

PO LANYM PONIEDZIAŁKU - "wynurzenia" - oczywiście o wodzie ;-)


WODA
- H2O,  dwa atomy wodoru i jeden tlenu. Te trzy atomy gdy się połączą, to tworzą sieć i więź - nierozerwalną przez miliony, a nawet miliardy lat. Woda występuje zarówno w stanie ciekłym, stałym i gazowym. Gorąca, ciepła, zaledwie letnia i bardzo zimna - jak kobieta: namiętna bądź nieczuła, dająca ciepło i odpychające zimno. Czasem ciepło zaborcze zanadto, a  czasem zimno ukojenie dające. Skomplikowane? Jak w życiu. Nic nie jest czarno-białe. W każdym razie ekscytująca tym co sobą przedstawia, jest Woda.

WODA to jeden z żywiołów stanowiących esencję świata, obok ziemi, powietrza i ognia. Oczywiście najbliższa człowiekowi jest ziemia, ona jest podstawą dla tych pozostałych. Woda dla mnie jest najważniejsza (w końcu spod znaku Raka jestem)... tak jak dla zwierząt i roślin, które mnie otaczają.  

WODA - leje się z kranu; leje się z nas, gdy zapaść ze wstydu pod ziemię się chcemy (ale nie możemy). Woda to 60% naszego organizmu, a 70% ziemi, to też ona. Słona i słodka woda jest na ziemi, również ta uwięziona w lodowcach, ta która krąży w skałach i w postaci pary wodnej się unosi. Woda to życie. Może być mała jak źródełko i wielka jak morze. Daje życie i je odbiera, daje siłę by statek płynął i jeszcze większą by go zatopić. Jest nieprzewidywalna jak każdy żywioł i każda niemal kobieta ;-)  Fascynująca jest woda i tyle może... może przystosować się do każdego naczynia, ale też małą kropelką krok po kroku drążyć skałę i zniszczyć ją. Och!

WODA NA WSZYSTKO

Nie wystarczy słów by ją opisać, jej właściwości, wpływu na nasze istnienie. "Jest początkiem wszechrzeczy" jak pisał Tales z Miletu.

W łonie mamy jesteśmy w wodzie, potem już woda towarzyszy nam przez całe życie. Bez smaku, bez zapachu, mokra, płynąca, czasem przez palce przepływająca. 

Dobra do mycia ciała, prania, brudów zmywania (tylko nie z sumienia), dobra na otrzeźwienie, jeśli zbyt wiele sobie obiecujemy, lub też na kacu po nocy przehulanej, na schudnięcie (po dodaniu  cytryny)... usuwanie toksyn, gdy trochę więcej piguł przeciwbólowych się najemy. Naczynia krwionośne wzmocnimy... a jeszcze cholesterol obniżymy ;-) jeśli wodę pić będziemy. 

Na sprawność, energię,  przemianę materii, na zdrowe nerki i do oddychania, bo nawilża powietrze.

Gdy kości Ci trzeszczą, gdy skóra matowieje i cera szarzeje - napij się wody.

Woda to transporter substancji odżywczych, enzymów i hormonów, reguluje temperaturę ciała. Prawidłowe działanie gospodarki elektrolitowej również zapewnia woda. 

Czyli wszystkie procesy życiowe zachodzące w naszym organizmie zależą od wody.

To dzięki niej krew krąży w żyłach, a stawy nią nasmarowane mniej trzeszczą, a gałki oczne się obracają... trawimy dzięki wodzie, wydalamy te składniki przemiany materii, które są nam zbyteczne.

WODA MOŻE... taka sodowa uderzyć do głowy może, gdy ktoś osiąga sukces jakowyś i wydaje mu się, że jest kimś lepszym ;-) Może też zatrzymać się w organizmie i spowodować wiele schorzeń. Zgasić pożar tylko woda może, ale zalać, podtopić i utopić też potrafi.

WODA JAK CZŁOWIEK może być twarda lub miękka... Twarda -  powoduje szkody w domu, a miękka pięknie się pieni z szamponem. I tutaj dłuższa powinna być na ten temat rozprawa, ale po co więcej lać tej wody o wodzie ;-) Przecież na pewno wiecie jaka jest to różnica i jaka Wam potrzebna jest woda... szkody czyniąca czy zdrowie przynosząca.

W WODZIE - tafli jeziora możemy przeglądać się jak w lustrze, a promykami słonecznymi w nim odbitymi opalać ciało swe. Takie lustro nie pokazuje zmarszczek, tylko falujące oblicze... intrygujące. Do tego powiew wiatru od wody niosący zapachy z łąki pobliskiej i lasu... to jest prawdziwe życie :-)))

WODA Z NIEBA... deszcz czy burza. Po to jest by nawilżyć ziemię, dać życie naturze, zmyć chodniki brudne... a może wyzwolić emocje, by tańczyć w deszczu, cieszyć się z niego, a nie uciekać przed nim. Jak z problemami - nie uciekać przed nimi, tylko je okiełznać... przyjąć, a potem strzepnąć z siebie jak deszcz i iść dalej :-)

Bez wody słabniemy, chorujemy, umieramy...

WODA NIE JEST POTRZEBNA DO ŻYCIA... WODA JEST ŻYCIEM!

DLATEGO... tak kocham morze. Bo to wiele, wiele wody. To wolność, piękno, ruch fal i wiatr tańcujący z nimi, to fascynujący widok, oddech świeży... poczucie bezmiaru życia, radości. Tylko ta wielka woda czyni takie cuda ze mną, że moje akumulatory ładują się bezbłędnie i dają mi siłę ogromną, napęd na wszystkie zmysły moje. Oczy niebieścieją, a serce drży młodzieńczo. Będąc nad brzegiem morza, nawet sama nad nim przebywając, nigdy nie czuję się samotnie :-))

ŚMIGUS DYNGUS czyli tradycyjne polewanie się wodą wiązał się z wyznawaniem uczuć do panien, które się kawalerom podobały. Ze mnie żaden kawaler ;-))) Ale woda to z pewnością płeć żeńska. Dzisiaj tym "laniem wody" pragnę WODZIE wyrazić swoją miłość i wdzięczność :-))))

A miłość jest jak WODA, zawsze ominie przeszkody, a wdzięczność w tym przypadku, to afirmacja tego wszystkiego co niesie ze sobą ONA, woda w każdym aspekcie i wymiarze :-)








14:00:00

ZATRZYMAŁAM SIĘ...

ZATRZYMAŁAM SIĘ...

PĘDZIMY

Każdego dnia układamy plany, pędzimy, żeby zdobyć: wykształcenie, pracę, dom na wypasie i samochód do kompletu. potem jakiś mąż, dzieci i dalej... by miały wykształcenie, pracę, dom na wypasie  i samochód w komplecie, potem jakiś mąż, dzieci i żeby one też miały wykształcenie, pracę........................... itd. koło się nakręca. Już nie pamiętamy, co było ważne, bo tylko gonitwa się liczy i liczyła.

Od dziecka wychowywani i tak nastawiani przez rodziców nabieramy skłonności by żyć bardziej  przyszłością niż dniem dzisiejszym. "Kiedy skończę szkołę, to znajdę super pracę, która będzie moją pasją, później odłożę pieniądze i zbuduję dom, kupię samochód najnowszej generacji. Znajdę męża, który będzie mnie nosił na rękach i urodzę mu dzieci, które będą wybitne, a one wykształcą się solidnie, znajdą odpowiednią pracę.... itd.

I wtedy zacznę naprawdę żyć! Serio? Przesuwając życie w czasie, odkładając wszystko na później, gdy już wszystko? naprawdę wszystko mieć będziemy, to wtedy zaczniemy dopiero żyć?

Nie żyjemy chwilą obecną, tylko mówimy, że dopiero jutro będzie lepsze jutro. Odkładamy życie w odległą przyszłość, nie umiejąc żyć w teraźniejszości. Nie dostrzegając jej, bo jeszcze nie jest taka jak byśmy chcieli... wymarzona. I ten nasz pęd przekładamy na dzieci.  Tyle, że to już są dorośli ludzie, którzy też nas nie zauważają, bo o środki finansowe na dom dla swoich dzieci zabiegają i jeszcze samochód w pakiecie... itd. i tak to się kręci. Wszyscy po kolei przekładają wszystko na później do dalekiej przyszłości, tak jakby dzisiaj w dzisiejszej teraźniejszości nie można żyć pełnią życia... bez domu na wypasie, samochodu w pakiecie i basenu, i ogrodu, jakiego nikt nie ma na świecie. 

TERAŹNIEJSZOŚĆ

Nasza dzisiejsza nie jest radośnie inspirująca... pandemia... drożyzna... śmierć... wojna... cierpienie. Ale to też jest moment by żyć pełnią życia. Oczekiwanie na lepszy czas, może skończyć się rozczarowaniem. Takie wyczekiwanie może zakończyć się tym, że nigdy nie doczekamy tej odpowiedniej chwili.

WIELU Z NAS

Tak przeżywa właśnie życie, że musi ono stanowić gotowy produkt, w którym jest wszystko poukładane i na miejscu. Dopiero wtedy, gdy według nas wszystko osiągniemy, to możemy radośnie zacząć żyć i wtedy stwierdzamy, że nasze życie jest wartościowe.

A PRZECIEŻ

Lepiej nie patrzeć na czas tylko w każdej chwili korzystać z uśmiechów losów, a przeciwności traktować jako zadanie i dalej cieszyć się obecną chwilą.

ZATRZYMAŁAM SIĘ

Po latach ganiania. Zrozumiałam, że: życie przeszłością wprowadza nas w samotność, pędzenie ku przyszłości powoduje, że między palcami przepływa nam życie i ważnych spraw nie zauważamy. Cieszyć się nie umiemy, bo nawet szczeliny sobie na radość w tym pędzie, nie zostawiamy. Marzenia zawsze wyprzedzają nas i nie pozostawiają chwili na uspokojenie i harmonię. A tylko równowaga, harmonia w doznaniach, emocjach, może sprawić, że będziemy szczęśliwi w każdym czasie. Nawet tym, który jest niewygodny, niepogodny, pełen smutku i cierpienia.

DOGADAĆ SIĘ SAM Z SOBĄ

To osiągnięcie, które powoduje, że jesteśmy zadowoleni z tego co mamy i teraźniejszość dostrzegamy. Wiemy wreszcie na co nas stać, czego pragniemy dzisiaj, na dzisiaj... nie jutro... znamy granice swojej odwagi, poświęcenia, swoje szczere, a nie pozorne cele.

DOBRE MYŚLI

Wszystkie dobre myśli, które kotłują się nam w głowie ożywiają nasze dobre "wewnętrzne krajobrazy" i pozwalają się cieszyć z tego co tu i teraz.

Życie chwilą obecną i korzystanie z dobrych nadarzających się teraz okazji, zamiast tracić czas na rozpatrywanie, albo odrabianie dawno przeszłych, zlekceważonych wcześniej spraw - to szczęśliwe życie. W przeciwnym razie, gdy nie przystaniemy, to błąkamy się, chwytając tysiąca mniej potrzebnych rzeczy... a tu kolejny rok, kolejna wiosna na świecie.

TYLKO

Pewni siebie, roześmiani, radośni, podporządkowani życiu, pełni pokory, nie udający niczego, jesteśmy w stanie pomóc innym i otoczyć swoich bliskich pokojem, A oni tak samo swoich. A tamci jeszcze dalej i tak kręgi coraz większe zataczając... jedni drugim, ludzie ludziom mogą zapewnić sobie wzajemnie szczęście.

DZISIAJ POZWOLIŁAM SOBIE ŻYĆ ZGODNIE Z NATURĄ

Nie przejmując się, że czajnik gwiżdże, telefon dzwoni, sąsiad wali w bęben (a to szósta rano), naczynia w zmywarce od wczoraj niewyjęte, pranie nierozwieszone, a wczorajsza zupa pomidorowa z białej bluzki niesprana... ja nieuczesana od rana... w telewizji leci tkliwy romans (nie znoszę romansów), ale muzyka była kojąca. Miałam ochotę na drożdżówki z serem i rodzynkami... zjadłam wszystkie trzy jakie miałam... Za oknem deszcz... Cieszę się, że to deszcz, czyli opad atmosferyczny w postaci kropel wody, a nie bomby z detonatorami, które niszczą wszystkie piękne widoki... zostawiają płacz, który nie jest życiodajnym deszczem tylko dramatem i tragedią w jednym.

Cieszę się, że "jestem dla kogoś całym światem" choć "dla całego świata może nikim" (Parafrazując słowa Małego Księcia :-))

Bez zamieszania, poganiania, popłochu i złych myśli, chłonęłam radośnie te chwile, pełne znaczenia, bo spokojne i pozbawione cierpienia. Cieszę się dniem dzisiejszym, bo nie wiem jaki jutro będzie i czy w ogóle. 

Inni, niedaleko stąd, zaledwie ok. 1100 kilometrów od Poznania (w Kijowie), tak nie mają... widzą wojnę, trupy, śmierć, pożary, doświadczają głodu i spania, gdzie popadnie. Widzą demoralizację napastników, degradację uczuć ludzkich, potworności trudno wyobrażalne.

CIESZMY SIĘ Z TEGO CO DZISIAJ MAMY... ja cieszę się ogromnie :-)

I na koniec niezwykle proste, ale wymowne słowa Swami Ramy "Biedacy pragną bogactw, bogacze - nieba, a ludzie mądrzy pragną pokoju".

Dodam, że mądrzy nie myślą iż żyć będą wiecznie, jak myśli pewien mały Rosjanin, który tak zapewne myśląc rozpętał wojnę, by być panem całego świata po wsze czasy. Na szczęście myli się. Tak nie będzie. Śmierć też jest procesem i capnie go również. Nie dziś, to jutro, może pojutrze, ale na pewno!!! On z pewnością powinien się zatrzymać póki czas, jeśli mu życie jeszcze miłe i nie chce na czarnych kartach historii zapisać się bezbarwnym atramentem. 









Copyright © Stara Kobieta... i ja , Blogger