TELEFON Z RANA
Telefon z rana, o 7-ej rano?... od przyjaciółki, która bardzo rzadko dzwoni (?) O, to nie wróży nic dobrego. Odebrałam z drobnym lękiem, gdzieś z tyłu głowy, który łaskotał nieprzyjemnie.
- Cześć! Może masz ochotę na wino? - bez zbędnych wstępów usłyszałam w słuchawce. To była Daria. Gwoli wyjaśnienia: Daria, przyjaciółka moja. Znam ją prawie od urodzenia. Nasze mamy równolegle spacerowały z nami w wózeczkach i o różnościach plotkowały. A myśmy wzrastały, wzrastały, aż do momentu, że my same zaczęłyśmy plotkować i wspominać nasze mamy, co do lepszego ponoć odeszły życia.
- Wino o świcie? O 7-ej rano, takie zaproszenie? - zdziwiłam się nieco - Stało się coś? - Zapytałam uzupełniająco.
- Mam przemyślenia i muszę szybko się z nimi podzielić z kimś, komu tłumaczyć nie muszę za wiele... proszę - Z tonu Darii przebijał smutek choć raźnym głosem (jak zwykle zresztą) mówiła.
- Tylko, że ja muszę i, i... - chciałam zaprotestować.
- Proszę! - nie dała mi skończyć zdania Daria.
- Okey, będę koło 10-ej.
- Nie, zaraz, zamówię ci taksówkę - tonem nieznoszącym sprzeciwu zakomunikowała mi Daria. Nie znałam jej z tej strony. Mój lęk już nie łaskotał mi karku, tylko go przygniatał.
- Dobra, gdzie ta taksówka?
- Za dziesięć minut będzie!
- Uduszę cię... - krzyknęłam. Wciągnęłam ciuchy (zawsze wieczorem poprzedniego dnia mam skompletowany zestaw, który mam ubrać dnia następnego... bardzo to ułatwia życie... wiem, wiem, pokręcona jestem ;-) ) i za chwilę byłam już w taksówce, która wiedziała dokładnie gdzie ma jechać.
DARIA
w drzwiach powitała mnie, z pełnym wdzięczności i serdeczności uśmiechem. Tylko w oczach jakieś otępienie dziwne, zamiast iskierek radosnych, serce rozpalających, niepasujące do Darii przygnębienie? Spoglądałam i zastanawiałam się, co mnie czeka za chwilę.
Przyjaciółka jakby nigdy nic zaprosiła mnie do zastawionego różnościami kulinarnymi stolika. Stały też butelki (nie butelka ;-) ) wina.
Zrzuciłam buty.
Usiadłam w fotelu, zwinęłam się w tak zwany skrętek z nastawieniem na słuchaniem.
- Jedz kochana i napijmy się za nasze spotkanie - zachęcała Daria
Ciągle jest piękna i taka zadbana, nie widać, że doświadczenie jej w życiu ma już ponad półwiecze plus. A figurę jak ta sosna smukła, no może trochę plus ;-), a buzia nie jak "chrust plus" tak dzisiaj bardzo upragniony... no ;-)) tylko jak jedwab gładki - patrzyłam z niekłamanym zachwytem na nią :-)
- Co się dzieje? Nie trzymaj mnie tak dłużej w niepewności? Skąd ta uczta od rana?
I tutaj między kanapkami z szyneczką, tudzież serkiem pleśniowym i pomidorkami, a talerzykami z truskawkami i borówkami, i kieliszkami z napisem grawerowanym "Kocham Cię" posypały się papiery* różnego formatu i z czcionką drukowaną... I zaczęła się opowieść, na której kanwie powstał ten Alfabet Starej Kobiety.
WCZORAJ, DUŻO NIE BRAKOWAŁO, A ZABIŁABYM SIĘ.
- Chciałam sobie odebrać życie - bardzo poważnie, patrząc mi prosto w oczy, powiedziała mi Daria.
Serek pleśniowy utknął mi w gardle, musiałam szybko popić czerwonym winem. Oczy prawie wyszły mi na wierzch, spod zapuchniętych jeszcze od snu powiek.
I bardzo głupio zapytałam... a dlaczego tego nie zrobiłaś?
Obie roześmiałyśmy się jednocześnie, z powodu tej mojej niezręczności. Choć taki dziwny to był śmiech. Ale znamy się tak długo, że wiele rozumiemy i sobie wybaczamy.
CO USŁYSZAŁAM? Co Daria między jednym, drugim a piętnastym łykiem wina mi powiedziała?
A - AMBICJE jedynie jakie mi zostały to przejść codziennie 2 tys. kroków.
eee... to faktycznie mało ;-) ale ja nawet takich ambicji nie mam - skwitowałam. Inne rozwijam - dodałam - nie wymagają chodzenia i kroków liczenia.
B - BÓL, to jedyne co mnie budzi rano i to bez żadnej czułości.
Też takiego znam i też niemiły jest... eh, eh... zawsze jest z kim pogadać, a nawet przekleństw poużywać. Znam go niestety. Walka trwa ;-(
C - CIERPIENIE to uczucie, które tak mnie nakręca, że zaczęłam być dla innych wredna.
Przedtem nie byłaś? - spytałam niewinnie, ale szybko uzupełniłam:
wydaje Ci się... Ja nie zastanawiam się już czy ktoś mnie lubi, tylko czy ja kogoś lubię... a jak się komuś wydaje, że ja "be" jestem, to ma problem ;-) i walczę o siebie.
D - DIAGNOZA, którą ostatnio otrzymałam dotyczącą mojego zdrowia i wzruszenie lekceważące ramion, co w języku migowym można by zinterpretować "czego stara babo chcesz, na coś umrzeć musisz" - ta diagnoza mnie przytłamsiła. Też będziesz stary, aby cię pokręciło, pomyślałam.
Mogłaś tak powiedzieć. Nie tylko pomyśleć ;-) Znam to, znam. Żadna nowina tam ;-)
E - EMERYTURA... tyle lat pracy, dziecko, studia i wystarcza na tyle, żeby papier toaletowy kupić. Ale na co papier, jak nie ma g...a, bo na jedzenie nie wystarczy, więc skąd to g...o miało by być (?)
Słabe to pocieszenie, ale to jest właśnie "dobra zmiana" i większość z nas tak ma. Ale pamiętaj, że gorzej miałaś i radę dawałaś.
F - FIGLE to już sobie mogę robić tylko tym na baterię... ale one też poszły w górę, więc lepiej tabletki na sen, ale coraz większe dawki jeść muszę ;-(
No, no, czuję tu usypiające opary ;-)
Sama dokonałaś wyboru, zbyt wybredna jesteś i dlatego sama. A ten na baterię przynajmniej nie gada trzy po trzy ;-) A w jakim kolorze go masz?
G - GDERLIWA się zrobiłam i rozdrażniona. Nie umiem być już naturalnie miła.
Bądź sobą i nie przejmuj się innymi... inni Tobą z pewnością się nie przejmują. Jesteś miła, a kto tego nie zauważa, to głąb.
H - HAMULEC - mam jeszcze w sobie, żeby nie wyjść na ogród i nie krzyczeć, nie wyć, że chcę bardziej komfortowo żyć. I nie chodzi tu o gadżety tylko o święty spokój, lepszą atmosferę...
A powinnaś! Wykrzyczeć. Byłoby Ci lżej :-)
I - INTROWERTYCZKĄ się staję, zamykam w sobie, bo mam odczucie, że mówię innym językiem i nikt mnie nie rozumie.
Milczenie złotem, więcej powie niż mówienie do kogoś co "ma kiełbie we łbie".
J - JABŁKA kiedyś prężyły mi się pod bluzką, teraz banany przejrzałe smętnie zwisają.
Banany lepsze niż parówki wyschnięte :-)
K - KOCHAM: już tylko wnuczek do mnie mówi i to wtedy jak chce ode mnie coś uzyskać.
Jak siedzisz zamknięta w domu i nikt Cię nie widzi i nie zna, to jak Ci o kochaniu ktokolwiek inny może gadać. A słowo "kocham" od Piotrusia na pewno jest słodkie. Gdyby jego nie było jeszcze gorzej byś miała.
L - LENISTWO mnie ogarnia i wygodnictwo, jakby nie było po co, cokolwiek robić.
Twoje prawo leniuchować albo pracować, czy czymś innym się zajmować.
Nie czyń sobie zarzutów, już nic nie musisz, a możesz wiele.
Ł - ŁAKOMSTWO, łaknienie życia, które kiedyś mnie nakręcało do czynu, teraz jedynie żarcia ponad miarę dotyczy. A to żarcie jest wtedy gdy dokonam wyboru i zamiast diclofenaca ;-) kupię kurczaka.
Może gdybyś kupowała częściej kurczaka, to diclofenak nie byłby taki potrzebny, bo zdrowsza byś była.
M - MIŁOŚĆ - Przestałam lubić filmy o romantycznej miłości, zaczęłam oglądać krwawe horrory i cieszę jak jak zło zwycięża. Chyba mi się w głowie pomieszało.
Też nie lubię filmów o romantycznej miłości... uruchom swoją wyobraźnię i zapoczątkuj nową siebie nie oglądając się wstecz., bo mam wrażenie, że zazdrościsz młodości...a ta się nie wróci. Pogódź się z tym. Tak jak moje "ja" pogodziłam ze Starą Kobietą.
N - NIC. Nic mnie już nie bawi i nie interesuje, bo w tym wieku to "powinnam szydełkować i oglądać seriale", a nie to co ja bym chciała, bo jestem za stara.
A kto Ci takich bzdur nagadał? Jesteś wolna i możesz robić co w duszy Ci gra - powtarzam to już nasty raz. A nie co komu się tam wydaje. Za dużo się przejmujesz ludźmi nieistotnymi dla Ciebie i tym co o Tobie powiedzą.
O - OKAZJE na suplementy diety mnie tylko interesują, poza okazjami na jedzenie, a kiedyś okazyjnie lubiłam kupować torebki.
Suplementy to sprawiają, że tak pięknie wyglądasz. Wydało się :-)))
P - PICIE, PALENIE, PIEP... - Phiii... teraz tylko PRZECHODZENIE NA PASACH zostało mi na P ;-((
Dzisiaj widzę, że jeszcze picie alkoholu ;-), a to co masz na myśli, to "o to!" wbrew Twoim narzekaniom, łatwiej niż o nową sukienkę". Wierz mi ;-) Teraz ruiny są w modzie :-))
R - RADOŚĆ - a co to jest? Mam się cieszyć, że potaniały lokomotywy i odbudowany zostanie zamek, co jego właścicieli od trzystu lat nie ma na tym świecie ;-( I że skróciła się kolejka na rehabilitację, bo już w kwietniu przyszłego roku mogę pójść na zabiegi, a miał być maj ;-)
Każdy powód jest dobry do śmiechu i widzenie szklanki do połowy pełnej, a nie pustej ;-) To szybciej niż za dwa lata ;-)
S - SEKS... "za młoda na sen, za stara na grzech" jak w tej piosence Rynkowskiego. Bardzo dołuje mnie ten fakt, że nie wiedzieć dlaczego grzech zarezerwowany tylko dla tych nieprzyzwoicie młodych.
Seks to grzech? ;-))
Znowu o tym, jakiś bzdur się nasłuchałaś. Zawsze jakiś niewidomy chętny by znalazł się dla Ciebie, jak tak wiary nie masz w siebie ;-)
T - TANATOFOBIA - mam lęk wielki przed śmiercią, a jednak wiem, że mogłaby mnie wyzwolić. Ogromnie się boję, że w tym momencie będę sama i nikt nie będzie trzymał mnie za rękę.
Już nie czytaj tego Freuda i Junga. Skup się na życiu. To jeszcze nie czas na myślenie o ciemności. Obudź swoje poczucie humoru i dystans miej do siebie, ludzi i spraw.
U - UCZUĆ żadnych już z siebie nie potrafię wykrzesać oprócz uczucia litości nad sobą. Ubieram się codziennie, nawet myję i krem wklepuję, ale bez przekonania.
Jakiegoś kopa dostać byś musiała w d..ę, jakiejś dać ponieść fantazji i byłoby Ci lepiej.
W - WIARA mi nie pomaga, choć kiedyś było inaczej.
Zacznij wierzyć w siebie, wróć pamięcią do tej mocnej z poczuciem humoru kobiety, dla której nic nie było kiedyś trudne.
Z - ZMARSZCZKI oglądam sobie na ciele i chcę je zahipnotyzować by nie pojawiały się więcej, zastopowały i? I nic. Nie podlegają mojej presji.
Oglądaj się bez okularów. Ciągle jesteś piękna i ponętna, tylko inaczej... Twoje doświadczenie, inteligencja i mądre spojrzenie, to urok Twój niezaprzeczalny, poza tym ciągle masz ładne zęby, i...,i... Skup się na tym, co ważne i warte zainteresowania. Resztę odrzuć jako zbędne.
Ż - ŻAL mi rozdziera i serce, i głowę, i ciało i nie mogę skupić się na niczym.
Za chwilę ten żal się powiększy, o to, że traciłaś czas na żale zamiast wykorzystać go w innej formie. Wtedy dopiero będziesz rozdarta i przykro Ci będzie. Jeszcze masz szansę na dokonanie zmian, które by Cię nie niszczyły.
* papiery - diagnozy, rezonanse, badania laboratoryjne, paragony... paragony i wydruki z konta... eh ;-(
NIE CHCE MI SIĘ JUŻ ŻYĆ - będę teraz pić i wszystko mam gdzieś.
Tak podsumowała swój wywód, przeze mnie skrócony, pełna frustracji Daria.
- Co myślisz? - Zapytała.
To co powyżej i jeszcze dodam -
Masz depresję i wyjdziesz z niej... obiecuję Ci :-)) Musisz wrócić na psychoterapię, ona Ci chyba pomagała... Każdy z tych punktów osobno trzeba będzie rozpatrzyć. Ale co Cię kochana wstrzymało i jak to uczynić chciałaś? To znaczy odejść sobie tam, skąd nie wraca się już :-(
- Tabletki na sen sobie od miesięcy szykowałam, ubrałam się pięknie, makijaż zrobiłam, położyłam i zasnąć chciałam. Przypomniało mi się jednak, że za dwa dni mam rezonans głowy, na który czekałam trzy miesiące, więc pomyślałam, że nie pozwolę by to skierowanie i termin przepadły, i by NFZ i ZUS zarobiły na mojej niemocy :-)))
- To dobre! To prawdziwa Ty... cha, cha, cha
- A tyle dobrego jedzenia, taksówka i wino, to skąd na to miałaś, jak narzekasz jak bardzo brakuje Ci forsy?
- Wczoraj wpłynęła emerytura 13-sta, cha, cha i właśnie ją zjadłyśmy i wypiłyśmy. W końcu żyje się raz :-))
- ???
- Masz rację kochana. Żyje się raz i przyjdzie Twój czas by odejść z tej ziemi, po co ułatwiać i pomagać w tym, by taki piękny dar odebrać sobie :), światu. Chyba nie pozwolisz by świat uboższy się stał ;-)
To co, która podleci po jeszcze jedno winko? Tak ku zdrowotności oczywiście :-))))