09:38:00

UPARCIE I JAWNIE...


NIE CHCIAŁAM JUŻ O TYM PISAĆ...

Ale się nie da, nie da... !

KOCHAM CIĘ ŻYCIE - uparcie i jawnie

i to wkurza innych. Bo zabiegam i staram się jak mogę by w komfortowych żyć bardziej warunkach, a wymaganie mam nieduże... nie chcę, żeby mnie bolało. I tyle!

Jak już nadzieja zaświeci, zastrzyki doktor specjalista zaleci, to pielęgniarka z POZ go nie poda. A dlaczego? Bo nie!  - Proszę innej pielęgniarki poszukać (gwoli uzupełnienia - jest piątek, piąteczek, piątunio czyli wytęskniony koniec tygodnia), bo tu pani doktor, lekarz rodzinny - przepisać zlecenia od specjalisty nie przepisze. Choć to jest jej obowiązek prawny i moralny.

Nie chcę znaleźć się w tej metalowej ich szafce, co w gabinecie pani doktor stoi w rogu, z napisem czarnym: zgony.

Oniemiałam - zdenerwowana, zbulwersowana, zmęczona, z ostrym bólem ;-( Choć poprzedniego dnia telefonicznie ustalałam co i jak, to na miejscu dowiedziałam się, że: nijak. 

I dziwi się przedstawiciel rzecznika tego od praw pacjenta, co na bezpłatnej pracuje infolinii... bulwersuje go sprawa i co z tego? jeśli zastrzyk, wykupiony, lecz nadal w torebce tkwi. Mam tylko satysfakcję, że miałam rację. Tylko ta satysfakcja, ani racja mnie nie uleczy... eh!

SZUKAM DALEJ POMOCY

Pielęgniarka środowiskowa? Zapisać się do niej nie możesz, bo za daleko miła mieszkasz, proszę szukać dalej... może przyjechać, ale za pieniądze. Ty dojechać zechcesz, ale ona i tak się nie zgadza, bo piątek jest. W piątek powinnam wstrzymać się ;-)

"Tak nie może być" - dowiadujesz się w Okręgowym Stowarzyszeniu Pielęgniarek, czy jak to się tam nazywa... ale dalej to nic nie zmienia.

WALCZĘ DALEJ Z ABSURDEM SYTUACJI

I tak niektórzy skrycie, podstępnie, chcą mnie chęci do życia pozbawić. Nadziwić się nie mogą, że ja tak trzymam się i chcę jak najwięcej z niego wycisnąć jeszcze. A przecież nie ma nic w tym złego, że jestem najważniejsza dla siebie. Jeśli sama nie zadbam, sama nie uszanuję siebie, to nikt zanadto się mną nie przejmie. Ja to wiem.  Nie ma w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że niektórzy mają zawodowy obowiązek wspierania mnie w tej miłości mojej, bo dostają za to pieniądze. Ale nie, dla nich jestem tylko peselem... następny proszę... . Procedury nie takie, które by człowieka jak najdłużej trzymały przy życiu, bo "popierać trzeba partię czynem i umierać przed terminem", żeby ZUS-u nie obciążać, NFZ-tu nie nadużywać i za bardzo nie zabierać czasu.

MOŻE? Gdybym przyszła w worku pokutnym i z głową na talerzu. Byłoby łatwiej. Albo może gdybym z innej pochodziła krainy? Może.

TYMCZASEM  DODATKOWO

... tracę czas i werwę, i zamieniam życie na trwanie od użerania się z jednym "bogiem" w lekarskim fartuchu i inną  "boginią" w podobnym odzieniu.

''Przepraszam", że tak uparcie i jawnie chcę o siebie zadbać. Może jako jednostka ludzka, która wiadomo bardzo podobna do świni, powinnam udać się do weterynarza i na niego płacić składki ZUS? Tam nie pozwolą zwierzątku cierpieć! 

DOBRZE, ŻE CHOCIAŻ ZWIERZĘTA MAJĄ DOBRZE (kocham zwierzęta).. nie są wyrachowane, a wrażliwe. Nadmierna empatia - usłyszałam ostatnio od pewnego dobrego osteopaty - może zabić. Jestem zatem spokojna o życie pań pielęgniarek z mojego ośrodka POZ w Poznaniu. Podziwiam za  asertywność - jest na najwyższym poziomie :-) 

ŻYCZĘ ZDROWIA TYM, SZCZEGÓLNIE TYM, którym się wydaje, że są lepsi, ulepieni z innej gliny, i że coś ich nie dotyczy. To przeświadczenie mylne jest. 

DOTYCZY!!!

HAPPY END jest... 

Zastrzyk wylądował tam gdzie powinien, bo choć trudno było, to znalazłam pielęgniarkę, a raczej pielęgniarza, który ludzki okazał się być ;-) choć to piątek był.

Zmieniłam Ośrodek POZ na inny. Żeby nie przeszkadzać paniom w ich pracy, gdzie widocznie znudzone mną też były... 20 przeszło lat... zablokowałam ten etap w moim życiu, zaczynam od nowa :-))

Co będzie? Zobaczymy. Dzisiaj spędzić mam zamiar wieczorny, miły czas, a jutro mam bilety do teatru  i bawić będę się cudownie. Taki jest plan! 









5 komentarzy:

  1. Serdecznie współczuję bólu i przeprawy z takimi ludźmi... Czasami też wybrałabym wizytę u weta, tam przynajmniej nie powiedzą, że w tym wieku się nie należy, czy że trzeba z tym żyć. Pięknie wyglądasz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam wrażenie, że dzisiaj zwierzę liczy się bardziej niż człowiek (lubię zwierzęta, żeby nie było), a przedstawiciele służby zdrowia niewiele mają wspólnego z troską o zdrowie, że już nie wspomnę o służbie.
    A Ty jak zawsze piękna i nigdy się nie podawaj!

    OdpowiedzUsuń
  3. Brawo Dorotko, wcale nie wyglądasz na chorą i tak trzymaj!! Odkąd mi ortopeda powiedział żebym sobie spojrzała w mój PESEL nie zaglądam do niego!! Trzeba żyć tu i teraz i olał choroby, obyśmy tych lekarzy z dala omijali.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. O zgrozo ! Wiem coś o walce z wiatrakami a raczej z paniami z recepcji w przychodni które , jak się im wydaje , są najważniejsze i tak tkwią w tym przekonaniu od kilkunastu lat. Oby jak najdalej od nich i ich szklanej ściany którą tworzą między pacjentem a lekarzem. Pozdrawiam Piękna Kobietko :-).

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękna Kobieta przez duże K 🙂

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Stara Kobieta... i ja , Blogger