Ileż to razy szukamy okularów czy pióra nie zauważając, że okulary mamy na własnym nosie, a pióro też spokojnie leży w zasięgu naszej ręki. Tak samo jest ze szczęściem... ono jest blisko, jest przy nas i w nas, tylko nie zauważamy go... bo nie wiemy czym ono naprawdę jest.
Codziennie kłopotów wiele: brak pracy, pieniędzy, zdrowia… te sytuacje skutecznie zamazują codzienność, po której wędruje szczęście. Zatopieni w problemach, które zakłócają naszą wewnętrzną harmonię, dajemy zwieść się pozorom, które kierują nas w nieodpowiednią stronę.... niezadowolenia, frustracji i smutku. A te doprowadzają do depresji.
Gdy zawładnie nami depresja to już zupełnie stracimy kontakt z rzeczywistością i nie zauważymy jacy naprawdę jesteśmy szczęśliwi.
Bo prawdziwe szczęście jest transcendentne: jego rozpoznanie wymaga mądrości i cnoty :-)
Szczęście to najwyższe dobro i trzeba do niego dążyć, choć jest takie ulotne.
Poranny prysznic i zapach żelu z białych kwiatów.
Ciepłe bułeczki z sezamem do porannej kawy.
Uśmiech nieznajomej osoby w tramwaju, gdy jesteś zaspana jeszcze i dokucza Ci ból.
Zadowolenie Twoje gdy uda załatwić Ci się załatwić sprawę, zgodnie z zaplanowaniem.
Kochasz i jesteś kochana,,, czujesz to każdego dnia. To więcej niż górę złota posiadać.
Znasz odpowiedź na pytanie: co przeszkadza Ci być szczęśliwą tu i teraz? Znasz ją? To wiesz czego Ci potrzeba. Wysuń wnioski i do szczęśliwości dzieła :-))
Akceptujesz siebie, umiesz z siebie się śmiać i do tego robisz to co chcesz robić, to już jest szczęście.
A jeśli okoliczności zewnętrzne powodują, że nie możesz pewnych spraw tak poprowadzić jakbyś chciała? To jeśli nie możesz tego zmienić, to przyjmij to spokojnie. To dobry krok by odnaleźć w sobie porozumienie z samą sobą. I to jest szczęście, nie każdy tak ma.
Szczęście to biochemiczna reakcja w naszym mózgu, na którą mamy wpływ, bo każdą rzecz możemy rozpatrywać albo z pozytywnej albo z negatywnej strony. Od nas zależy, którą opcję wybierzemy. Możliwość wyboru to też szczęście.
Najwięksi wrogowie szczęścia to zazdrość i zawiść... nie daj im szans w swoim życiu. Tylko pojednanie daje poczucie lekkości i zadowolenia. Do tego ciepła szarlotka z lodami i szczęścia pełnia.
Umiejętność rozwiązywania konfliktów i otwartość na cudowne doznania jakich dostarcza świat... dobry film, teatr, książka, podróż w ulubione miejsca... to szczęście.
Przyjaciółka, do której możesz zadzwonić, gdy jesteś strapiona.
Porcja spaghetti z sosem pomidorowym, a po drugiej stronie stołu bliski człowiek, który patrzy na Ciebie z uśmiechem.
Masz w sobie wiele odwagi i potrafisz słuchać, ale też zadawać trudne pytania, na które dostajesz proste odpowiedzi. Czyż to nie jest szczęście?
Twoje odbicie w lustrze, które mówi Ci, że mimo iż jesteś stara, może chora, może cierpiąca, ale jesteś, ciągle jesteś i się nie poddajesz.
Postanawiasz porzucić złe przyzwyczajenia i nawyki... zaczynasz się ruszać, doceniać świeże powietrze, skromniejsze, ale bardziej zbilansowane jedzenie - tak się zaczyna produkcja szczęścia.
Zaczynasz głośno mówić o swoich pragnieniach i nie boisz się swoich wyznań, to szczęście.
Masz talent, masz radość w sobie to szczęście... nie samochód czy inna rzecz. Bo szczęście to "jak" nie "co". Szczęście to nie przedmiot. To ulotność też jest i nieobliczalność. Takie cechy właśnie określały grecką boginię szczęścia Tyche.
Dobrze się czujesz we własnej skórze i do tego masz swoje przytulne miejsce, w którym się czujesz bezpieczna.
Piosenka w radiu, która porywa Twą duszę.
Peeling czekoladowy, którym wymasowałaś swoje ciało i kładąc się do łóżka poczułaś jego gładkość.
Gdy jesteś wyspana i budzi Cię słońce, a obok chrapie jeszcze ktoś kochany. I nie musi to być człowiek z Tobą związany... może piesek przeuroczy, albo kocie znalezione, w lasku przez kogoś pozostawione.
Pohuśtać się na huśtawce, przypomnieć dziecięce lata, gdy niczego nie musiałaś, za nic nie odpowiadałaś.
Chodzić boso, lepiej wyglądać niż się czujesz, mieć co w co się wierzy, okazywać sobie miłość, problemy traktować nie jak dopust boży, lecz jako wyzwanie... to też szczęście.
Jak stworzenie takiego miejsca, gdzie wszyscy przychodzący będą się czuć dobrze.
Umieć się cieszyć z małych rzeczy, wzruszać drobiazgami i drobnymi gestami okazywać życzliwość innym ludziom, to prosta droga do szczęścia.
Zdać sobie wreszcie sprawę z tego, że wcale najbardziej nie kochamy przemiłe istoty, tylko denerwujące nas cały dzień, nasze własne dzieci czy chrapiącego w nocy męża - cudownie mieć świadomość, ż nie wszystko co się świeci nadaje blask naszemu życiu.
Moment gdy zapadasz w swój zielony fotel i ze spokojem przekładasz kartka, po kartce książki, która wprowadza Cię w inne życie... na stoliczku Campari sokiem pomarańczowym, na dworze hula wiatr, a Ty szczęśliwa jesteś tak po prostu.
Gorący piasek, gorące słońce i podmuch wiatru od morza, a Ty leżysz sobie, a myślami możesz być gdzie chcesz... czujesz się wolna, swobodna i nic poza wdychaniem powietrza Cię nie interesuje.
Znowu miałaś odwagę i zmieniłaś parę rzeczy w swoim życiu. Do tego potrzebowałaś siły wielkiej. Ale odnalazłaś ją w sobie i wycisnęłaś do cna.
Rozumiesz, że prawdziwe szczęście to stan, nie wydarzenie. Nie marnujesz czasu na rozpamiętywanie straconych okazji, tylko koncentrujesz na tym co naprawdę umiesz i chcesz robić.
Gdy jesteś zmęczona po całym dniu, wchodzisz pod prysznic, na twarz nakładasz maseczkę z miodu, włączasz sobie Bacha, czujesz jak odchodzi od ciebie zmęczenie... uff jakie to szczęście. To jest taki moment podczas całego dnia za, którym być może cały ten dzień tęsknimy.... celebrowanie go to cudowna chwila.
Zmywanie naczyń, sprzątanie, zajmowanie dziećmi, prasowanie, wyprowadzanie psa... obowiązki, wręcz nie cierpimy, ale możemy też wykonywać je z przyjemnością, tylko znaleźć sobie na nie swój sposób. Przecież i tak trzeba je wykonać, więc lepiej zrobić to z przyjemnością... z myślą, że to jest szczęście, że takie prace do wykonania mamy. Niejeden też by tak chciał, ale leży złożony chorobą, albo zwyczajnie bez domu przyszło mu żyć. Docenianie tego co się ma, to szczęście niezwykłe jest.
Szczęcie to też śniadanie podane Ci do łóżka przez ukochaną osobę.
Mieć wyobraźnię, fantazję, umieć dostrzegać w promieniach słońca prześwitujących przez dziurki hamaka, w którym odpoczywamy, coś więcej niż iskrzące kreski....
Umieć dawać szczęście chwaląc tak prosto z serca czyjeś dokonania, albo po prostu wyrażając zadowolenie,że mamy tę osobę blisko siebie.
Słyszeć, że się jest kochanym, choć raz dziennie.... to prawdziwe szczęście.
Oczekiwanie na narodziny dziecka, potem ten moment gdy ono już na nim się pojawia i lata całe gdy możesz przy nim trwać i móc być częścią jego życia... to niebywałe szczęście.
Pozbycie się nadmiaru nieużytecznych rzeczy, toksycznych ludzi, we wszystkim postanowienie na jakość... to jest szczęście zrozumienia, że lepiej być niż mieć, a jak być to tylko w dobrym towarzystwie :-)) Bo szczęście to kwestia pewnej gotowości, woli. Bliższe jest umiarowi, niż przesadzie i niewiele ma wspólnego z dobrami materialnymi.
O wiele bardziej ma wspólnego z postanowieniem by nie brać udziału w chorych rywalizacjach, wyścigach o rzeczy. Takie wyzwolenie się ze spirali potrzeb, na rzecz spokojnego, pełnego czułości odbierania radości z relacji z ludźmi, zwierzętami, naturą... daje prawdziwe szczęście.
Bo rzeczy, pieniądze to są narzędzia potrzebne do życia, nie mogą być celem same w sobie... wtedy nie będzie szczęścia tylko bezmierna frustracja.
SZCZĘŚCIE, szczęście jest wszędzie, wszystko może być nim... w salaterce pod postacią galaretki z owocami, w łóżku pupa w pupę z bliską osobą, albo z psiakiem, albo pachnącą poduszką (bo nie trzeba być z kimś, żeby szczęśliwym być ;-) ), w autobusie (w limuzynach też ludzie płaczą), podczas kąpieli gorącą nocą w chłodnym jeziorze, podczas spotkania w gronie przyjaciół, w markecie na zakupach gdy trafi się do najkrótszej kolejki, gdy znajdziesz przyczynę swoich lęków i obaw, gdy dokonasz trafnego zakupu perfum, gdy ktoś wyrazi o Tobie miłe słowa podnoszące Cię na duchu. Gdy pracujesz ciężko, ale też wtedy gdy masz chwilę na podziwianie przepięknej tęczy na tle ciemnego nieba...
Szczęśliwe chwile zdają się nie mieć końca.... Tylko my musimy być sprawnymi wędkarzami by je wyłowić i odpowiednio zabezpieczyć by nie umknęły te zdobycze.
Rozglądajmy się, szukajmy, nie poddawajmy, bo przecież życie już nauczyło nas wiele, np. tego, że z każdego kryzysu wychodzimy wzmocnieni.
A jeśli coś nas irytuje... to przykre, ale pomyślmy o tym, że jesteśmy śmiertelni (jednak), to uwolnimy się od błahostek. Zaczynając doceniać to co mamy, a nie martwić o to czego nie mamy zrozumiemy jakimi szczęściarzami jesteśmy!!!