10:04:00

WOJNA XXI wieku

WOJNA XXI wieku


BUDZĘ SIĘ RANO (24.02.2022 r.)


Pandemia dalej na świecie rozkłada karty.
Ja mimo wszystko, jak zwykle z wdzięcznością witam ranek. Tłusty Czwartek. To znaczy, że będą pączki. Córka obiecała, że usmaży i przyniesie zaraz z rana :-) Włączam radio... 

Na świecie wojna, w Europie wojna, kilkadziesiąt kilometrów od naszej granicy - wojna. O godzinie 3.45  jeden psychopatyczny człowiek myślący, że będzie żyć wiecznie, dokonuje zamachu na Ukrainę. Wysyła młodych ludzi na nie ich wojnę. Sam chowa się daleko na Uralu, w schronie.  Giną ludzie i marzenia ich. Nie ma spokoju, jest rozpacz i strach.
 
Minął apetyt na pączki... gdy inni poszukują chleba :-((

 - Co ja mogę? Co my możemy? Co oprócz płaczu? - zastanawiam się. 
- Nie możemy zostać obojętni, na to co dzieje się na naszej wschodniej granicy. Tylko nasze człowieczeństwo i honor może dodać energii walczącym i wyrazić solidarność z nimi.
 - Ukraińcy walczą by się obronić, by przetrwać, nie żeby się poddać.
 - Ukraińcy mają marzenia, stąd mają wolę i siłę do walki. Wspierajmy ich.
Dla mnie świat się rozpadł... najpierw pandemia... teraz wojna. Wojna to rzecz straszna, która pokazuje przemoc i tylko prawem silniejszego kieruje.

MIŁUJĘ  ŚWIAT


A on teraz jest w rozsypce i cierpi. I to ludzie ludziom organizują to cierpienie :-(((
Wojna mnie przeraża... bohaterstwo na rozkaz, przemoc bez sensu, to gadanie o patriotach, którzy poświęcają swoje życie nie z własnej woli tylko z nakazu agresora. To przecież jest nieludzkie. Zabicie kogoś w walce o kawałek muru, a zamordowanie? Czym się różni?

WOJNA  JEST  STRASZNA i dlatego apeluję:


PREZYDENCIE  PUTINIE opanuj się, jeśli nie chcesz by świat zapamiętał Cię jako zbrodniarza, nieobliczalnego despotę. Popełniłeś błąd! Wcale nie jest Ci teraz lepiej. Masz 69 lat, wycofaj się i zrób coś dobrego... wycofaj się. Inaczej Twoi biografowie zapiszą na kartach historii jak morderca, psychol, nieudacznik, nie potrafił udźwignąć roli męża stanu tak wspaniałego kraju jak Rosja i stoczył się na dno moralnej zgniłej hańby, a imię jego to Władimir Putin.
Nie wstyd jest błądzić, hańbą zabijać jest ludzi. Ludzi, którzy jedynie chcą być wolni i żyć w swoim suwerennym kraju. 
Władimirze Putinie, też masz dzieci. Pomyśl o nich. Nie bądź tchórzem i egoistą!

NIE ZGADZAM SIĘ NA WOJNĘ!


Władimirze Putinie
pozwól: innym wieść spokojne życie, kłócić się o nieistotne powody, radować z błahych spraw, decydować we własnych sprawach, pozwól w ich rękach zostawić ich przyszłość, pozwól im płakać i śmiać się z ich inwencji... bez Ciebie, bez Twojej, niepotrzebnej im ręki. Ty nie jesteś żadną wartością. Odejdź! Nie da się wymazać niektórych spraw, ale masz jeszcze czas.
Bo inaczej ja Stara Kobieta, będę musiała się modlić, żeby piorun na Ciebie spadł i spalił tak, by śladu na ziemi nie było! By nawet proch po Tobie ulotnił się tak, jakby Cię nigdy nie było. Nie jestem już smutna, jestem wściekła!!!

A Ty UKRAINO walcz, bo bez Ciebie nie będzie wolnej, suwerennej Europy. Europy, w której mieszkam ja, moje dzieci, moi bliscy, przyjaciele.
DZIĘKUJĘ!

12:02:00

INSPIRACJE do życia. Z cyklu Alfabety Starej Kobiety.

INSPIRACJE do życia. Z cyklu Alfabety Starej Kobiety.

CO TO JEST INSPIRACJA?

To natchnienie, zapał, nić przewodnia, sugestia, wywieranie wpływu. żeby chcieć, mieć motywację. Inspiracją może być drugi człowiek, wschód i zachód słońca, zapach, kolor, obraz i odczuwane emocje.
Do życia zachęca nas wiele rzeczy.  Które dla mnie są ważne? Tym chcę się z Wami podzielić.

ZAMYKAM OCZY I CZUJĘ

Czuję, .że oddycham, że klatka piersiowa mi się unosi, w zależności od mojej woli... szybszego lub powolniejszego oddychania.  To mnie nic nie kosztuje i nie boli (choć wiem, że przy stanie zapalnym  oskrzeli, to idzie zwariować z bólu). Ale chwilowo mnie to nie dotyczy :-) Na szczęście moje :-) Cudowne uczucie takie oddychanie. Czuję jaki cudowny dar otrzymałam od swoich rodziców - życie. To zachwycanie się nim, nie mija żadnego dnia (piszę o tym już szósty rok do znudzenia ;-))) Doceniam każdy dzień i każdego dnia budząc się rano jestem wdzięczna za to, że mogę jeszcze korzystać z bycia na wierzchu tej Ziemi.
 Nie trzy metry poniżej gleby ;-))) I tak leżę sobie i zastanawiam się co mnie tak bardzo cieszy, co mi daje energię by chcieć jeszcze się "męczyć". Choć peselowa młodość minęła :-), to duch we mnie ciągle młody i do wariacji skory.

A - AKCEPTACJA... polubienie tego co przynosi dzień, bo to jest najlepsza ochrona zdrowia psychicznego. Najlepsza reakcja na problem. Choć trud niebywały. Zwłaszcza jak się ma taki charakter  jak ja, co cicho nie potrafię być i języka trzymać za zębami ;-) Babcia moja prawiła, że "tylko spokój nas wyzwoli" i, że " niech będzie co jest". Nawet jak to piszę, to mnie jeszcze trochę nosi, bo... wiecie, rozumiecie... ;-) jak zachować spokój? gdy smutek z różnych powodów rozrywa serce i duszę. W konsekwencji jednak to branie na  klatę tego co dzień przynosi, ułatwia życie.

B - BANAŁY, które pielęgnuję, tylko na swój sposób przerabiam, bądź szukam w nich sensu dla siebie. Taki przykład:
"Żyj po swojemu, bo nikt życia za ciebie nie przeżyje" To takie oczywiste. No właśnie.
Dlatego nikt nie powinien nam mówić jak mamy żyć. Bardzo pilnuję tego. Taki banał, ale jaki sensowny. Wszystko co powyżej i poniżej tu napisane, to banały. Jednak bez nich skąd by się iskra do życia brała. Zawsze można wymyślić coś nowego, ale z czasem i tak stanie się to ?... banałem?

C - CUDA. Nie można liczyć na cuda? Jak to jest? Można! Radzę każdemu spojrzeć w lusterko :-) I co? Może trochę sfatygowany, lekko przeterminowany, ale CUD :-))))
 
D  - DZIELNOŚĆ. Warto być dzielnym. Wykrzesywać z siebie wszystkie siły by przetrwać, wytrwać. Trenuję tę dzielność od dziecka. Od dentysty poczynając, poprzez złapanie myszy, której moja mama się bała i wejścia do ciemnego pokoju, w którym zmarła babcia. "Dam radę" powtarzam sobie w trudnych sytuacjach.  
 
E  -  ENERGIA  DOBRA - jest wtedy kiedy się nie rozdrabniamy, nie marnujemy czasu na plotki i o niczym rozmowy. Czuję w sobie misję, że mogę zdziałać jeszcze wiele dobrego i z radością dziką staram się innych motywować do działania, nie zasypiania. W końcu jeszcze się wyśpimy wszyscy, kiedyś ;-) Pretensje i narzekania też należy wyrzucić, bo szkoda czasu na nie, o ile one nie są twórcze. Według mnie, nie są!

F  -  FILM z nomen omen z 1957 roku (rok moich narodzin)"Siódma pieczęć'' Ingmara Bergmana, w której rycerz staje do szachowego pojedynku ze Śmiercią, gdzie stawką jest życie. Film ten oddaje atmosferę średniowiecznej Europy przepełnionej śmiercią, stojącej w obliczu zarazy. O sensie życia, wartości miłości i wierze. Wszystko jest powtarzalne. Mamy XXI wiek, pandemię i pytania, dylematy te same. 
 
G - GWARANT DOBREGO SAMOPOCZUCIA, to uścisk serdeczny dłoni, przytulenie i czułość. Przytulana osoba, czy to w wieku starczym czy dzieciątko malutkie... każdy w przytuleniu czuje się bezpiecznie i ma poczucie ważności. Czujemy się rozluźnieni i szczęśliwi. Dla samych takich chwil, warto jest żyć. Uwielbiam przytulać się.

H -  HAMULEC. Wypracowałam w sobie hamulec: Festina Lente. Śpieszę się powoli. Lista spraw do załatwienia jest zwykle długa. A ja wytłumaczyłam sobie, że gdy przystanę, to nic się nie zmieni. Muszę zatrzymać rozpędzoną machinę życia, przyhamować, żeby czegoś nie pominąć. W rozpędzeniu tracimy kontrolę nad życiem i nie mamy kiedy się nim zachwycić i chłonąć, to co najważniejsze. STOP! by pomyśleć i nie zapomnieć o czymś naprawdę istotnym: telefonie do przyjaciółki chorej czy w zmartwieniach tonącej.                                                                                                                                                                
I  - "I" to ważna litera. Z czasem zostaje tylko ona. Bo: byłam piękna "i" młoda "i" majętna. Teraz zostało "I".  "I" teraz co innego, wymiennego zaprogramować mogę "i" powinnam, sobie sama. "I" jestem piękna w pewnym sensie "i" młoda inaczej "i" bogata też...  w co innego :-))) Nie ma to, jak sobie wytłumaczyć wszystko umiejętnie :-))))

J - JESTEŚMY TWÓRCAMI. Każdy w swoim fachu, zakresie, woli, możliwości. Każdy z nas coś tworzy. Stąd ta różnorodność, zapach i smak i obraz w życiu. Dla tego wszystkiego warto ciągle się rozwijać i coś nowego wymyślać, wytwarzać. Być kreatywnym w najprostszych działaniach, w zwykłym układaniu książek czy kwiatów w wazonie. Choćby tylko w myśl serdeczną dla kogoś. Każde nasze życie... moje, Twoje, Jej i Innych jeszcze, to są swoiste dzieła sztuki. Tak pojmując swoją rolę, mamy więcej atencji dla siebie i innych osób. Ostatnio wymyśliłam, że każdy paznokieć pomaluję w innym kolorze: różowy, fioletowy, środkowy żółty i potem czerwony i zielony. Tak na każdej dłoni, by wiosnę przywołać:-))

K  - KSIĄŻKA. Pisałam, napisałam i wymaga tylko korekty, żeby ją wydać i dać do przeczytania tym, którzy potrafią wyciągać wnioski, albo chcą się przekonać jakie życie może być zaskakujące... że najtrudniejsze sytuacje nie zamykają chęci do życia. Jeśli to mi się nie uda, bo np. przykładowo, potknę się o kalendarz, a ten nie będzie dalej przewracał kartek... to dokończy tą historię ''Od gońca do szalonego końca" - moja córka- :) Cel więc jest :-))!

L - LISTA. Nie lista zakupowa, ale lista pięciu najsmutniejszych rzeczy, które wydarzyły się w moim życiu... pozwala mi przetrwać inne. Skoro z tamtymi sobie poradziłam. Czasem muszę ją uzupełnić. Po czasie czytam... znowu dałam radę:-)  W ten sposób moja nadzieja nigdy nie znika z serca mego. Jeszcze mogę się dzielić nią. 

Ł -  ŁASKA PAŃSKA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI  - czyli przychylność innych zależy od innych kaprysów. Dlatego nie czekam na łaskawość innych, tylko sama w swoje ręce wszystko biorę. Jeśli chce mnie ktoś obdarować, przyjmuję z wdzięcznością.  O ile ta osoba obdarowuje mnie z własnej, nie przymuszonej woli. Żadnej łaski. Łaska mnie obraża. A poza tym wyznaję zasadę, że kto chętnie daje, dwa razy daje:-))) I nie chodzi tu li tylko o materialistyczne sprawy. Lepiej czegoś nie otrzymać niż z łaską być obdarzonym. To poniżające wielce. A godność człowieka jest najważniejsza.                                                                                                                                                                                               
M - MIEJSCE MOJE ULUBIONE. To każde gdzie jestem z moimi bliskimi, gdzie śmiać się i być sobą mogę.

N - NAUKA. Każdego dnia się uczę. Zaraz przypomina mi się polityk, który wszem i wobec to ogłosił. Ale nie ma we mnie ani odrobiny ironii, sarkazmu. Tak naprawdę jest. Ja jak nigdy, teraz, chłonna jestem tej wiedzy... ciekawość wszystkiego jest we mnie ciągle... ona dodaje mi energii. 

O - ODPORNOŚĆ. Mam w sobie DNA mojej matki chrzestnej, ciotki Marty. Gdyby jeszcze żyła, miała by dzisiaj 109 lat. Tyle razy upadała i podnosiła się, i na nowo walczyła. Nie pozwoliła się złamać. "Koniec tego dobrego" - uśmiechnęła się i odeszła mając 93 lata. Że też trzeba zamykać na stałe drzwi. Eh...

P - PRZEPRASZAM. Umiem przeprosić, wybaczyć. Dalej będę tak czynić. Przeproszenie jest wstępem do wolności w głowie i sercu, w którym ja nie mam specjalnej celi dla uwięzienia kogoś nie miłego (że tak delikatnego użyję tego określenia ;-))  Dzięki temu czuję się lekko ;-) Jeśli ludzie tego nie potrafią, to im współczuję. Ale też nie katuję się znajomością z kimś, kogo z jakiś przyczyn nie chcę mieć koło siebie.

R - ROZPIESZCZANIE. Jestem rozpieszczana. Przez los, ludzi, przez siebie. Bo nawet jak idzie coś nie tak, to i tak minus i minus daje plus :-)) Jestem pieszczochem, który pozwala sobie na rozpieszczanie  bez żadnej żenady. Jak ktoś chce mnie rozpieszczać, to nie opieram się wcale :-) Co mam ukrywać... taka jestem :-)) Z drugiej strony sama też rozpieszczać innych, umiem i lubię. 

S - SŁUCHANIE, to sztuka. Świadomie słuchanie jest najważniejszym elementem w relacjach z ludźmi. I od umiejętności słuchania, nie zbywania słuchacza, nie oceniania - zależą nasze relacje z ludźmi. To bardzo ważne dobrze słuchać i wyciągać prawidłowe wnioski. Rozmowy zbliżają lub oddalają. Wybór należy do nas. A droga jest prosta: zanim zaczniemy mówić, musimy wysłuchać. A kiedy mówimy, musimy upewnić się czy jesteśmy słuchani. Słuchanie innych, może być naszą inspiracją do tworzenia też swojego życia. To takie ekscytujące.                                                                        
T - TANIEC.  Tańczenie nawet tylko przed lustrem. To nie tylko świetna gimnastyka, ale dotlenienie organizmu i wywołanie uśmiechu na ustach. Tutaj taka anegdota: zatańczyłam dla wnuczki "kaczuszki", a moja córka zaczęła mnie nagrywać. Wiesz mamuś - zagaiłam - wyślę to do twojego ortopedy z NFZ, żeby widział jak ich naciągasz ;-)))))))))))) ze śmiechem powiedziała. A ja padłam :-)

U - UŚMIECH. Bez niego czuję się nieubrana. To moja broń. Dlatego też dentysta w moim życiu, od lat jest najczęściej odwiedzanym przeze mnie specjalistą ;-) Poza tym... lubię go ;-)))

W - WDZIĘCZNOŚĆ. Mam długą listę rzeczy, za które jestem wdzięczna :-) Z życzliwości dla Was, nie będę jej przytaczać w całości ;-))) Najważniejsza wdzięczność to ta, że jestem na tym świecie. Druga, że miałam i mam koło siebie wspaniałych ludzi... mam się do kogo przytulić...  Itd. Na przykład - dzisiaj, jestem wdzięczna za to, że miałam okazję spotkać się z fajnymi ludźmi i usłyszeć kilka super dowcipów... do powtórzenia w ścisłym gronie, bez kontroli w słuchawce telefonu ;-)

Z - ZABAWA. Życie jest za krótkie by tak bardzo je poważnie traktować, więc nie należy unikać zabawy. Wiek tu nie odgrywa żadnej absolutnie roli. Dobre towarzystwo, dobre wino, smaczne jedzonko i hulaj dusza:-))))

Moja ostatnia inspiracja z dnia 28.01 br. dotyczy wywiadu Z Miką Brzezinską, córką Zbigniewa Brzezinskiego, która wypowiedziała się o kobietach, że: powinny w siebie wierzyć, nie śpieszyć się, bo sukces może osiągnąć nawet kobieta po 50-tce, 60-tce, 90-tce. Super mnie jeszcze dodatkowo dowartościowała! 
- A po setce? Takie uzupełnienie ;-) - że zapytam przewrotnie ;-)))
Tak czy inaczej, wszystko przede mną, mam potencjał jeszcze w sobie :-)))))))))))))))))))))










12:24:00

O IDZE CO BLUSZCZEM BYŁA i Igorze co tym bluszczem opleciony był

O IDZE CO BLUSZCZEM BYŁA i Igorze co tym bluszczem opleciony był


IGA  

Kobieta nieduża, tuż po pięćdziesiątce, czyli młoda jeszcze. Dwie córki wykształcone i mąż kochany, jedyny, a ona w niego zapatrzona. Mając ukończone studia wyższe popracowała trochę w szkole, ale mąż ją przekonał, że lepiej będzie jak ona zajmie się domem i wychowywaniem córek. Iga na to przystała, okna co drugi dzień szorowała, zmieniała obrusy i kwiaty świeże w wazony wstawiała, a on Igor zajmował się biznesem. Niczego im nie brakowało. Z pieniędzmi nie musieli się liczyć. Iga codziennie wszystkie czynności domowe z nawiązką wykonywała, wszędzie pachniało czystością. Tylko od jakiegoś czasu w ich sypialni wiało chłodem, choć kaloryfer na piątkę nastawiony.

Córki już dorosłe ze swoim życiem tak czy inaczej poukładane, ona czeka z obiadem, który zjada sama. Potem kolacja... Igor zjawia się późno i nie jest głodny. Kładzie się do snu od razu. Na inne zdarza się, że kolacje nie przychodzi wcale. W Idze zaczyna kiełkować podejrzenie, że jest jakaś inna kobieta, która mu smaży wieczorem kotleta.

Dalej jest miła i usłużna, pyta co się dzieje, smsy wysyła, kiedy wrócisz najmilszy (?) Czasem nawet krzyczy, są awantury, nie ma rozmowy, nie ma porozumienia... są epitety i rozżalenia. Zaborczość Igi, u Igora powoduje niepewność, brak komfortu, niepokój. Iga nie wie jak dotrzeć do Igora. Igor nie wie jak jej wytłumaczyć spokojnie, że bycie w związku nie uprawnia partnera do nabycia praw własności drugiej osoby. Miłość to partnerstwo, a nie niewolnictwo. Z drugiej zaś strony Iga przez to siedzenie w domu, ciągłe oczekiwanie czuje, że jest samotna. Za mało czuje Igora, chce go bardziej przy sobie, bliżej mieć. Chce by on na to przystał. On jednak czuje, że jest tak mocno opleciony jej wyrzutami, jej pretensjami, że dusi się i chce uwolnić. Ale Iga bez tego zaciskania się na jego emocjach, na wszystkim co jego dotyczy... ona bez funkcjonowania bez niego, nie potrafi żyć.

CO SIĘ WŁAŚCIWIE DZIEJE?

1. Iga tak się boi, że straci Igora, że nie daje mu w ich relacji ani drobiny miejsca na budowę swojego fragmentu życia. Igorowi nie pozwala na jego związki z innymi ludźmi, rozwój osobisty. Ale sobie też zamyka tę drogę, bo skupia się tylko i wyłącznie na Igorze. Nie robi niczego dla siebie, co by w kontekście nie wiązało się z Igorem. I jemu też zabrania wyjścia poza obręb ich dwojga. A przecież prawdziwa dojrzała miłość nie ogranicza żadnej ze stron... ich miejsce, w którym codziennie są, to bezpieczna przystań, w której powinni liczyć jeden na drugiego bez przywiązywania na siłę. I to jest uczciwy układ. Gdy jesteśmy razem, ufamy sobie i nie ograniczamy naszych chęci i możliwości czerpania ze świata radości. Tylko, że Iga tak nie myśli i jeszcze bardziej oplata się jak bluszcz wokół Igora. A on? Dusi się i chce uwolnić jak najprędzej.

2. Iga bazowała wyłącznie na Igorze i wokół niego układała swoje życie. Wszystko co czyniła robiła wyłącznie z myślą o nim. Oplatała go swoją troską i miłością, nie zostawiając mu nawet szparki na oddech bez jej kontroli.

3. Nawet będąc sama nie myślała, żeby zająć się swoją pasją, bo jej pasją był wyłącznie Igor. To dla niego się myła, ubierała, malowała usta szminką. Gdy go koło niej nie było, to na poduszce w łóżku się skupiała i łzami twarz obmywała. Nie mogła pojąć, że nie jest samotna tylko przez to przywarcie do Igora staje się niesamodzielna po prostu. 

4. Brakowało jej pewności siebie. Nie pracowała. Każdą złotówkę od Igora dostawała. Swoje życie wypełniała tylko Igorem i jego sprawami. Swoich nie miała, pomijając pranie i koszul prasowanie. Nie myślała o swoich potrzebach, bo uważała, że wychodzą one zanadto ponad ich związek. Tego nie chciała. I dlatego coraz częściej wieczorem zostawała sama i płakała.

5. O swoim ego nie pamiętała, jego podbudowywała. Ubierała się tak jak Igor tego pragnął. Wszystko było tak jak Igor chciał. Wszystkie jego oczekiwania były spełniane. Iga nawet nie zastanawiała się nad tym czy nie są sprzeczne z jej pragnieniami. Nie zastanawiała się, bo Igora pomysły były jej. Inaczej niż z Igorem, życia nie wyobrażała sobie. Swego zdania nie miała. W ogóle płynnie zmieniała zdanie byleby nie urazić miłego. Jedyne co się dla niej liczyło to uznanie Igora i poczucie pozornej jedności płynącej z ich zgody. 

6. Nadskakiwanie Igorowi, rozpieszczanie jego, pokazywanie swojej uległości i oddania na każdym kroku, to była jej codzienność, którą w pełni akceptowała. 

6. Siedziała cicho, gdy Igor kolejny raz wychodził, nie pytając jej ani nie informując o niczym. Nie zadawała pytań, nie komentowała poczynań. Kochała go i zgadzała się na wszystko.

I PRZYSZEDŁ TEN MOMENT

Że gdy Igor kolejny raz wychodził, nic nie mówiąc, ani o niczym nie informując. To Iga nie zadawała już pytań, tylko pokornie czekała, nie komentując jego  poczynań. Kochała Igora i zgadzała się na wszystko, byleby przy niej trwał.

I DRUGI MOMENT PRZYSZEDŁ

Igor wyprowadził się. Nie chciał już być kochany tak bardzo, oplatany miłością zaborczą. 

Iga stała kolejną noc w oknie i bezradnie czekała, płakała, SMS-Y  pełne miłości, ale też żalu i złości do niego... wysyłała. Nie miała pomysłu na siebie, bez Igora czuła się nikim. On był jej sposobem na życie. 

CO TERAZ U IGI?

1. Nie potrafi samodzielnie podjąć żadnej decyzji, bo dla kogo (?), skoro Igora nie ma.

2. Odczuwa lęk, bo boi się samotności i tego, że sama sobie nie poradzi.

3. Nie potrafi stawiać wymagań ludziom, od których jest zależna.

4. Zastanawia się, kto teraz przejmie odpowiedzialność nad nią. O sobie nie myśli w tym kontekście.

5. Przestała dbać o siebie, schudła 10 kilo, wpadła w depresję...

NAJWAŻNIEJSZE... dostała pozew rozwodowy... czyta go codziennie... codziennie też zastanawia, co uczyniła nie tak... przecież kochała i dbała...

Kto popełnił w ich związku błąd? Kto nie podołał tej miłości, tej relacji w niej? Nic nie jest w życiu czarno-białe... są też szarości. Teraz rozpatrywać tego nie będziemy, bo trzeba pomóc Idze. Pomóc Idze wrócić do swojej tożsamości, o której zapomniała będąc z Igorem.

IGO! TERAZ TWÓJ MOMENT

Skoro Igor nie chce już z Tobą być, to Ty musisz się odwrócić. Musisz to zrobić i iść w swoją stronę, chociaż ciągle kochasz Igora i to trudne jest. Nie możesz z nim być, choć kochasz, kochasz i nie umiesz przestać. Masz teraz ten moment, tu i teraz by podjąć decyzję o swoim dalszym życiu. 

Nie da się nikogo na siłę do siebie przywiązać i zmusić do miłości... do obowiązku - tak... do miłości - nie. Miej odwagę zadecydować o sobie i otworzyć się na nowy etap w życiu.

Powodzenia Igo. Trzymam kciuki!



Copyright © Stara Kobieta... i ja , Blogger