PROKRASTYNACJA
To trudne słowo, określenie potocznie utożsamiane z lenistwem. Ale to zupełnie, zupełnie coś innego. Prokrastynacja to odkładanie swoich spraw, zamierzeń, pracy, obowiązków. Odkładanie na inny czas, przekładanie na inny termin. Zwalnianie, odraczanie. Zaraz mi tu przychodzą na myśl słowa Scarlett O'Hary z "Przeminęło z wiatrem" - "pomyślę o tym jutro". Ale to też nie to. Prokrastynacja, to znacznie głębszy i złożony problem. Powiedziałabym, że to intensywna praca, tyle, że wykonywana na ostatnią chwilę. Tak w skrócie ogarniając temat. W przeciwieństwie do LENISTWA, które wynika z niechęci bądź przewlekłego nicnierobienia, bez wyrzutów jakichkolwiek z powodu opóźnienia, kompletnego pracy zawalenia.
POWODY PRZYPADŁOŚCI
jaką niewątpliwie jest prokrastynacja.
1. Wysoki, trudny stopień zobowiązania, do którego realizacji się zobowiązaliśmy. I Ci, którzy są perfekcjonistami (odczuwając jednocześnie, że nie są dość kompetentni), obawiając się porażki, wstydu, braku sukcesu... odwlekają wykonanie zadania, bo tak lękają się, że zostanie obniżona ich wartość w oczach innych, przez w ich mniemaniu nie taką jak się spodziewano realizację, że po prostu uciekają przed tym projektem.
Żeby nie ponieść porażki - nie robią nic. Zapominając, że człowiek nie da rady niczego osiągnąć bez podejmowania prób. Tylko metoda prób i błędów może doprowadzić nas do sukcesu. A jeśli nawet się go nie osiągnie, to wobec siebie mamy czyste sumienie, że próbowaliśmy, a nie siedzieliśmy w kącie i oczekiwaliśmy na cud.
2. Może też tak być, że ogarnia nas strach przed sukcesem, który możemy osiągnąć. Według nas, w rezultacie on się obróci przeciwko nam i będzie się od nas wymagać jeszcze więcej. A my przecież boimy się, że nie nadążymy i pracy mieć więcej będziemy. Ten lęk przed przyszłym sprostaniem z jakimiś obowiązkami nie pozwala nam na jakąkolwiek inicjatywę w naszej pracy.
3, Przewidywanie, że wytyczony cel nie da natychmiastowych, pozytywnych efektów również może nas zniechęcać do realizacji jakiejś pracy i odkładanie jej. Skupiamy wówczas uwagę na czymś innym.
KUNKTATORSTWO
to też przewlekanie zobowiązań lecz umyślne, w celu zaszkodzenia komuś lub wywarciu presji. W prokrastynacji do czynienia mamy bądź ze zmęczeniem decyzyjnym, bądź z kłopotami emocjonalnymi, trudnościami egzystencjalnymi, depresją. Ciągle jesteśmy w tzw. niedoczasie i zamiast wziąć się do pracy, to robimy tysiące innych rzeczy, by nie wykonać tego co założyliśmy lub powinniśmy. Nie jesteśmy leniami, co to w wierszu Brzechwy był taki jeden... na tapczanie siedział cały dzień i nic nie robił... muchy łapał... dłubał w nosie i odnosi się wrażenie, że nic go nie zmusi do pracy, bo on dokładnie wszystko ma w tym swoim nosie. Lenistwo to jest "ciężka praca" ;-)) męczy nicnierobienie bardziej niż wysiłek jakiś. Każdy intelektualnie średnio rozgarnięty człowiek to wie, że lenistwo mimo, że stanowi atrakcyjną propozycję na spędzenie czasu, to w miarę gdy za bardzo się z nią zwiążemy, to wygasa nasza dusza i tak rozpoczyna się proces umierania.. Bo człowiek jest tak skonstruowany, że musi działać i działanie go nakręca i przynosi radość, i dalszą chęć do życia. Przynajmniej ja tak mam.
DLACZEGO PROKRASTYNACJĘ TU PORUSZAM?
Dlatego, że zauważyłam, że wbrew temu co napisałam powyżej... zdarza mi się, że przejawiam tendencję do opóźniania w czasie swych zamierzeń. Szukam wytłumaczeń sama dla siebie i najczęściej jest to takie wytłumaczenie: nap...a mnie tak, boli haniebnie, że lepiej poddam się słodkiemu nic nierobieniu, odpoczynkowi i jutro będzie nowy dzień i będzie może lepiej, wtedy zabiorę się za to. Tyle, że następny dzień wcale nie jest łatwiejszy, tym samym lepszy i znowu to samo - oczekiwanie i brak entuzjazmu by zacząć w ogóle.... To ociąganie się, odraczanie terminów powoduje, że jako świadoma i odpowiedzialna kobieta, za jaką uważam się - wprowadzam się w stan niepokoju, niezadowolenia, a stąd kolejny ból - ból głowy i tak nakręca się koło marazmu, z którego bliska droga do załamania nerwowego.
NA OSTATNIĄ CHWILĘ
Już grecki poeta Hezjod pisał "żeby nie odkładać na jutro tego, co masz zrobić dziś".
Tak naprawdę, przekonałam się, że nigdy nie ma dobrego momentu, zawsze może być gorzej. Tak więc wyczekiwanie go nie jest najlepszym rozwiązaniem.
Ignorowanie podjęcia trudnych czynności i w tym momencie zajmowanie się przyjemnościami, oddala tylko moment, przez który i tak przyjdzie nam przejść. Tylko dodatkowo z serduchem na ramieniu, sparaliżowani strachem, że nie zdążymy, nie damy rady. Błędne koło tworzymy i w poczucie winy niejednokrotnie się wpędzamy. Człowiek, który odkłada sprawy na później, najbardziej lubi słowo JUTRO. A przecież "jutro" problem nie będzie mniejszy. Może być jeszcze większy.
DLATEGO
Ja sama postanowiłam sobie, żeby ułatwić sobie życie i nie poddać się prokrastynacji, ustalić sobie plan :-) I tak:
1. Stawiam sobie małe cele. Biorąc pod uwagę, by każdego dnia zrobić też coś wyłącznie dla siebie :-)
2. Rozłożone w czasie. Tak by nie gnać z wywieszonym jęzorem i tracić przyjemność z wykonywanej pracy.
3. Konkretne. Żadne tam lelum polelum, tylko to i to określone dokładnie.
4. Nie mnożę priorytetów. Mam jeden: zdrowie. Bo dzięki niemu, wszystkie inne ważne w życiu sprawy też mogą potoczyć się szczęśliwie, nie tylko dla mnie, ale też dla kilku innych osób.
5. Organizuję tak czas, by w jednym dniu zrealizować 3 ważne rzeczy. Kolejność ustalam poprzedniego dnia. Kolokwialnie mówiąc "Nie biorę sobie zbyt wiele na głowę".
6. Nie skupiam się na efektach, tylko na rozpoczęciu pracy. Niestety jestem perfekcjonistką i to zabiera mi mnóstwo czasu. Jest tak, że mówię: po co to robić, skoro nie będzie idealnie jak chcę? I to błąd w myśleniu. Zawsze wszystko dopieścić można. Tylko trzeba zacząć, żeby mieć co dopieszczać.
7. Przestałam myśleć o zadaniach. W popłochu o nich intensywnie rozmyślać i rozkminiać na części w mojej i tak skołowanej głowie. Wpisuję na listę (i zapominam). W ustalonym terminie realizuję. Myślenie niczego nie przyśpiesza, a tylko zabiera przyjemność z życia.
8. Nawet jeśli czegoś, z powodu tzw. obiektywnych okoliczności nie uda mi się wykonać, to nie zakładam korony cierniowej i nie katuję się myśleniem cierpiętniczym. Wrzucam na luz, odpuszczam... zjadam coś dobrego, zatapiam się w dobrej książce czy w filmie, który mnie interesuje. Następnego dnia mam lepsze nastawienie i zaczynam od początku.
9. Odpuszczam też wtedy, kiedy nie mam na coś wpływu, ale gdy jest choćby iskierka nadziei to ją wykorzystuję.
10. Nagradzam się, za drobne nawet sukcesy. Jak? To różnie bywa ;-) Ale w związku z tym, że lubię siebie, to potrafię się rozpieścić :-)
POPRAWA SAMOPOCZUCIA
przy prokrastynacji jest niewątpliwa, lecz tylko na krótki moment możliwa. Radość i ulga, że trudną chwilę można odłożyć w czasie, a teraz korzystać z przyjemności, to tylko złudzenie. Prokrastynacja, która spowoduje opóźnienie w realizacji zamierzonego celu, spowoduje tylko to o czym pisałam wcześnie, ale powtórzę raz jeszcze - niepotrzebne nasze nerwowe osłabienie. Doświadczyłam tego na własnej skórze. W tak drastyczny sposób, że przez odkładanie i to ciągłe, nie wróciłam już do tematu i kto inny - odważniejszy, pracowitszy... zajął moje miejsce. Żałowałam okrutnie i przeprowadziłam z sobą rozmowę dyscyplinującą, żeby błędu nie powtórzyć.
ASPEKTY PROKRASTYNACJI
Jest wiele i wielu tu nie poruszyłam, np. cech osobowości, które decydują o tym jak się zachowujemy.
Jedno jest pewne od najdawniejszych czasów, już od Cycerona i Tukidydesa wiadomo, że tylko nieodkładanie pracy może zwiększyć zbiór naszych dokonań i spokojne, w miarę udane życie.
PUENTA jest zaskakująca! Dużo poważniejszym problemem niż prokrastynacja jest PREkrastynacja (też trudne słowo:-)) PRZECIWIEŃSWO prokrastynacji - to skłonność do zbyt szybkiego wykonywania wszystkiego ;-)))
I tak źle i tak niedobrze. Jak to w życiu, trzeba wszystko dokładnie wyważyć i słuchać siebie, swojej intuicji. To chyba najlepsza droga :-)