19:02:00

Mini przegląd produktów arganowych Equilibra

Mini przegląd produktów arganowych Equilibra

Linia Argan od Equilibry to oferta produktów do twarzy, stworzonych na bazie olejku arganowego, który słynie ze swoich właściwości nawilżających, chroniących naturalną barierę lipidową naskórka, przeciwstarzeniowych i opóźniających tworzenie się wolnych rodników. Olejek arganowy jest bogaty w: 
  • takoferole
  • witaminę E
  • kwasy tłuszczowe
  • flawonoidy
W końcu nie bez powodu olejek arganowy zwany jest najcenniejszym olejkiem świata. Equilibra wypuściła na kosmetyczny rynek kremy, a także produkty do demakijażu. Miałam przyjemność używać chusteczki do demakijażu oraz olej arganowy i już mogę napisać, że jestem ogromnie zadowolona!




Chusteczki do demakijażu
... czyli najwygodniejsza opcja, kiedy jesteśmy wykończone po całym intensywnym dniu, marzymy jedynie o łóżku, ale... ale cały czas pamiętamy o konieczności zadbania o kondycję naszej cery. Uwaga! Nie zmycie makijażu na noc postarza naszą skórę o 14 dni!

W takim przypadku sięgam po chusteczki Equilibra – wystarczy jedna, aby rozprawić się z całym makijażem – także tym wodoodpornym. Oczywiście postępuję tak jedynie w sytuacjach kryzysowych – energiczne pocieranie twarzy i okolic oczu takimi chusteczkami – prowadzi do przedwczesnego starzenia się skóry (a temu nie będę sprzyjać z własnej woli).

Nie powodują uczucia "lepienia" się skóry, a wręcz przeciw: pozostawiają ją świeżą i miękką. Dzięki lekkiej formule (zostały nasączone olejkiem micelarnym) - nie czuję, żeby moja skóra była tłusta, lepiąca się, że pozostały na niej jeszcze jakieś nanodrobiny makijażu (wiem... wiem... pewnie zostały...). 

W razie kryzysowych sytuacji demakijażowych dla mnie są po prostu idealne: 
  • 97 % naturalnych składników
  • olejek arganowy (odżywia i odmładza)
  • olejek ze słodkich migdałów (utrzymuje nawilżenie)
  • olejek z otrębów ryżowych (działanie przeciwutleniające) 
  • wyciąg z gardenii (zmiękcza)
  • Olifell (składnik roślinny ułatwiający aplikację produktu na skórę)
Co więcej... doszły mnie słuchy, że mogą je stosować także osoby z cerą wrażliwą. Chusteczki oczywiście nie zawierają alergenów, sztucznych barwników, wazeliny, silikonów, formaldehydu, olejów mineralnych, parafiny itp. składników, które tak naprawdę robią dla naszej skóry więcej złego niż dobrego.  Z chusteczek jestem bardzo zadowolona!

Moja ocena: 5/6



"Olejek" arganowy miałam już niejeden. Dlaczego piszę to w cudzysłowie? Jako osoba przez długi czas nieuświadomiona kosmetycznie kupowałam "olejki"..., które z olejem arganowym wiele wspólnego nie miały.  Olejek Equilibra powstaje jednak rzeczywiście w wyniku przetwarzania nasion drzewa arganowego. I to jednak nie jest tak 100% czysty olejek arganowy, ponieważ znajdziemy w nim także olejek ze słodkich migdałów, ale to... akurat dobrze.

Olejek niestety dosyć ciężko się wchłania i pozostawia na skórze tłustą warstwą. Przez wzgląd na to - używam go jedynie podczas wieczornej pielęgnacji. Można go oczywiście stosować także na paznokcie i włosy, jednak u mnie wiedzie prym w pielęgnacji twarzy przed nałożeniem kremu na noc (choć... lubię także dodawać jego odrobinę do maseczek). Przy regularnym stosowaniu zmiękcza, odżywia i nawilża skórę. To taki produkt, którego szczególnie długie stosowanie przynosi wielkie korzyści dla naszej skóry 😊 To naturalna i sprawdzona pielęgnacja dla kobiet w każdym wieku - sprawdzi się dobrze zarówno u pań 20+ jak i 60+ i więcej 😊

Moja ocena: 4/6

17:51:00

Przegląd paczki BeautyBigBang

Przegląd paczki BeautyBigBang
Przyszła. Wreszcie jest! Kolejna paczka z BeautyBigBang - w dodatku tak udana jak jeszcze nigdy. Pamiętacie? Zawsze miałam jakieś zastrzeżenia. A to... korektor do paznokci był śmieszny, ceny były zmieniane, a to zestaw do paznokci trafił w moje ręce połamany. Dziś mogę napisać, że paczka jest super. Wszystko wygląda tak jak miało, w dodatku jest bardzo fajne jakościowe... no może oprócz jednego produktu 😉



Muszę przyznać, że te trafiły do mnie przypadkiem. Nie mniej - sprawdzają się u mnie bardzo fajnie. Włosie, choć syntetyczne jest dobrej jakości. Jest niesamowicie mięciutkie i niezwykle delikatne.  Malować się nimi... to sama przyjemność. Nie są za mocno "zbite", dzięki czemu ryzyko powstania plam zostaje zniwelowane prawie do zera - można je łatwo wydmuchać. Jak możecie zobaczyć na naprędce robionych fotkach - aktywnie ich używam. Nie łysieją, nie tracą miękkości - nawet po czyszczeniu. Wyglądają  dosyć specyficznie. Włosie zostało utrzymane w bieli oraz kolorach tęczy. Dodatkowo posiadają plastikowe "uchwyty", które imitują róg jednorożca. Zdecydowanie przyciągają wzrok! Czy sama bym się na nie zdecydowała? Nie jestem pewna. Chyba jednak wybrałabym bardziej stonowany model, choć szalona trochę jestem... 😉 Stanowią świetną opcję szczególnie dla zakręconych kobiet, które chcą odmłodzić troszkę wygląd swojej łazienki / toaletki. Pędzle były oczywiście zabezpieczone (każdy z osobna) folią. Na razie się nie rozklejają i wyglądają solidnie. Podoba mi się kształt tych pędzli, ich grubość i przede wszystkim różnorodność, która pozwala na wykonanie (prawie) pełne make'upu 😊 Cenowo także są przyjazne, ponieważ średnio koszt  to ok. 4 zł za pędzel. Co prawda... trzeba troszkę poczekać nim do nas dojdą, ale warto się im przyjrzeć. 😊 Jakościowo to zdecydowanie najlepsze pędzle jakie do tej pory miałam. 

Moja ocena: 5,5/6



In conclusion: 
- Handle Material: Plastic
- Brush Material: Synthetic 
- Hair Color: White & Rainbow
- Package Contents: 10Pcs
- Used for eyebrows, eyelashes, eyes and cheeks makeup 
- affordable price
- good quality of implementation
- soft hair
- interesting visually
- extremely delicate
- Great product at a good price. 
- Great for twisted women!



Bardzo dobra wodoodporna kredka do oczu (u mnie kolorek 3c, w sumie do wyboru jest 12 kolorów). Jest połyskliwa, błyszcząca, często używam jej zamiast cieni do oczu. Ślicznie rozświetla oko, łatwo się rozprowadza. Nadaje błysk i nie zbryla się, jest wydajna. Kredka jest lekka, stosunkowo mała, a więc można mieć ją zawsze pod ręką, aby ewentualnie poprawić makijaż oka. Z jej trwałością bywa różnie... i z tą wodoodpornością także. Jednak rzeczywiście woda nie ma na nią wpływu, jeśli nie idzie w parze z pocieraniem. Krótko mówiąc spacer w deszczu mi niegroźny 😉

Moja ocena: 5/6

In conclusion: 
- eye shadow pencil
- glitter colour
- portable and lightweight
- perfect, great choice
- long - lasting
- waterproof
- very good
- efficient
- good price
- Great product! 




Rewelacyjna kostka (z wszystkich czterech stron) do polerowania paznokci, która powinna się znaleźć w prawie każdej kosmetyczce. Bardzo przydatny i jakościowo dobry produkt 😊 Szczególnie dla osób, które manicure wykonują samodzielnie, w domowym zaciszu. Polerka jak polerka 😉co tu więcej pisać.

Moja ocena: 5/6

In conclusion: 
- Nail Buffer
- Handy tool for nail art
- 4 sided nail buffer
- useful product
- convenient to use
- good quality of implementation
- Good product!



Paleta cieni w 40 kolorach; wybrałam kolory stonowane - brązy i beże, które towarzyszą mi w makijażu najczęściej. Cienie mimo, że są małe - są bardzo wydajne i nie zbrylają się. Nie mogę także powiedzieć nic złego na temat ich trwałości. Mimo, że nie nakładam pod nie żadnej bazy - wykazują dobrą trwałość. Są dobrze napigmentowane, jednak wiadomo, że nie ma co od nich oczekiwać mocnego koloru... szczególnie ja takiego nie oczekuję, ponieważ posiadam ciemniejszą karnację, a więc moją powiekę jedynie podkreślają, a nie nadają wrażenia maski lub bardzo wyrazistego makijażu. Ja właśnie taki efekt lubię najbardziej. Lekko przydymione / błyszczące / podkreślone oczko. W palecie znajdziecie cienie bardzo błyszczące jak i matowe. Ten zestaw kolorystyczny daje bardzo dużo możliwości, aby optycznie otworzyć nasze oko, a tym samym - odmłodzić się. Paleta jest mała (15*10*0.9cm), a dzięki temu poręczna.  Jestem z nich niesamowicie zadowolona! 

Moja ocena: 5,5/6


In conclusion: 
Eyeshadow Makeup Palette Shimmer Matte
- warm colors - brown and beige
- wide range of colors
- efficient
- handy and small palette
- well-groomed
- lasting
- in good price
- shiny and matt
- 40 shadows
- they do not clump
- A great product that will be useful to almost every woman.



Jedynie tu mam małe zastrzeżenia - to co miało stanowić osłonę przed światłem i tym samym ułatwiać zasypianie... w rezultacie mnie rozbudzało, ponieważ rzep na który jest zapinana - wplątywał mi się we włosy i sprawiał, że byłam wyrywana ze snu przez ciągniecie / wyrywanie włosów. Czuję się w niej wyjątkowo niekomfortowe - trochę tak jakbym próbowała spać w kasku.. i w dodatku się dusiła. Zbyt gumowate! Tu muszę nadmienić, że miałam podobną maskę na gumce, która sprawdzała się u mnie super. Krótko mówiąc: spokojnie mogłabym się bez niej obyć 😁No i śpię bez zasłaniania oczu. Zasłaniam rolety 😉😉😁

Moja ocena: 2/6

In conclusion:
Eye Mask Shade Eye Patch Sleep Goggles for Travel
- uncomfortable
- is caught in the hair
- makes breathing difficult
- has velcro
- unsuccessful product

17:11:00

Kolory w wydaniu Starej Kobiety.

Kolory w wydaniu Starej Kobiety.

Każdy kolor widzi inaczej i każdemu kolor z czymś innym się kojarzy. Od tego jak padają promienie słoneczne zależy to jak odczytujemy kolory świata. I nasza wyobraźnia wyraźnie podtyka nam to jak je odbieramy i jakie mają oddziaływanie na naszą psychikę. Wszystko można zawrzeć w kolorze: i radość, i smutek, żal, i cierpienie, zazdrość, i uwielbienie; powiew wiosny i smutek listopada, dojrzałość lata i tęsknotę za nim oraz jesienną refleksję związaną z przemijaniem i chłód zimy, gdzie wszystko zamiera, a ptaszek świergoli o okruszek chleba. Bez kolorów świat byłby szary i przygnębiający w swej istocie.
  • Atramentowy –  kałamarz na ławce, pióro ze stalówką wymienną i kaligrafia, łączenie liter po kilkanaście kartek dziennie – zatracałam się w tym pisaniu, uwielbiałam pisanie tak perfekcyjne, żeby w odpowiednim miejscu litery było jej zgrubienie, a potem nagle cienka się robiła i to było TO. Do dzisiaj pisanie piórem sprawia mi niezwykłą frajdę i patrzenie jak kształtne literki, równo osadzone tworzą na kartce niezwykły pejzaż. Pisanie ręczne jest dla mnie uzewnętrznieniem siebie, odkryciem tajemnicy. Myślę, że ręczne pismo zwłaszcza piórem może wiele powiedzieć o piszącej osobie.
  • Biały – kolor niewinności i modlitwy, przypomina mi moją białą, niezwykle wyrafinowaną w swej skromności komunijną sukienkę.. .czułam się wybranką losu i bardzo ważną w tym dniu osobą, choć nie rozumiałam może zbyt wiele. Biel to świetny dodatek do wszystkiego dla podkreślenia czasem luksusu w stroju, a czasem zaczepiającego specjalnie wzrok, niby niewymuszenie 😉 Biel jak żaden kolor pięknie podkreśla opaloną skórę.
  • Błękitny – błękitne, głęboko osadzone oczy i koszula w tym samym błękitnym kolorze... morze, piasek... już nie myślałam, poddałam się i zanurzyłam w tej niebieskości... to są cudowne wspomnienia. To wiara, że niebo błękitne nade mną widzi jaka jestem naprawdę i nikt nie powinien mnie, ani ja nikogo oceniać.
  • Czarny – najciemniejsza z barw, kojarzy mi się ze smołą i sadzą, powagą, żałobą i smutkiem... noszę czarne ubrania ale zawsze okraszone radosnym kolorem, bo czarny to nie kolor, to pustka, to kolor bez aury... noc, zniszczenie, rozpacz. Miałam dwa latka, gdy umarła babcia ze strony taty, a pamiętam dokładnie jak na okrągłym stole mama prasowała czarne szmatki i płakała... dzień wcześniej babcia leżała na wiśniowej kanapie, a ja podałam jej nóż, bo chciałam kawałek chleba. I tak ją zapamiętałam jak masłem smarowała mi ukrojoną kromkę.
  • Czerwony – to ogień, namiętność, to podniecenie, symbol seksu, energia, ale też złość, agresja i przemoc. Przyciągający kolor, motywujący do działania. Ten kolor potęguje moją siłę i energię. W tym kolorze czuję się pewnie. Róża czerwona w ogrodzie, miłość, która nie pamięta złego i czerwona spódniczka, w którą byłam ubrana. gdy poznałam swojego męża (do tego ciemnogranatowa bluzka baskinka w czerwone różyczki).
  • Fioletowy – to kolor, za którym nie przepadam. Mam płaszczyki w jego odcieniach od jasnego do ciemnego i nawet bardzo dobrze się w nich czuję (taka ważna 😉), choć wywołuje we mnie tęsknotę za czymś bliżej nieokreślonym.
  • Granatowy – mundurek szkolny i biały przypinany na guziczki kołnierzyk... zunifikowani wszyscy, wszyscy tacy sami z komunistycznymi wierszykami na ustach, wyuczonymi na pamięć i recytowanych z wielką emfazą na szkolnych akademiach: ku czci rewolucji! Okropność!
  • Herbaciany – jesienne, smutne herbaciane róże, jak w słowach piosenki gdzie jeszcze mowa o drzewach w purpurze...niedawno był maj, a tu różę więdną już i wszystko jest złudą i snem. Z tą piosenką kolor herbaciany łączy mi się niezmiennie.
  • Jaśminowy – jaśminowa herbatka, zapach perfum i ryż jaśminowy z krewetkami, i chilli i pewien niemiecki przedsiębiorca  patrzący mi w oczy (tylko te oczy były skierowane w inną już stronę... trochę się spóźnił chłopak 😉– to wszystko przypomina mi jaśmin.
  • Karminowy – to ulubiony kolor mojej pomadki...nasycona, głęboka czerwień podkreślająca biel zębów i nadająca uśmiechowi promienny wygląd.
  • Lawendowy – ciepła barwa pochodząca z rodziny fioletu, powstająca z połączenia czerwieni z niebieskim daje barwę działającą niezwykle uspokajająco i relaksująco. Z dodatkiem bieli to połączenie luksusowo wyglądające.
  • Łososiowy – zdecydowanie kolor mięsa mojej ulubionej ryby i płaszczyka wiosenno-jesiennego; Rybę łączę z warzywami w różnych barwach, a płaszczyk z czarnymi spodniami , białą bluzką i szalikiem jedwabnym dwa tony ciemniejsze od płaszczyka.
  • Mahoniowy – to kolor mebli, który od lat preferuję .Dają wnętrzu ciepło i wszystko do nich pasuje...zwłaszcza beże, pomarańcze i delikatne brązy. 
  • Miodowy – w różnych odcieniach, to smaki dzieciństwa. Taki balans między kolorem blond a kolorem brązowym. Podobają mi się panie noszące ten kolor włosów.
  • Niebieski – jedzenie na niebieskich talerzach podobno zniechęca do jedzenia i można schudnąć. Nie wiem, nie próbowałam, nie mam niebieskich talerzy 😉 Dla mnie niebieski to wielkie niebo nade mną, nieograniczona przestrzeń, która mnie fascynuje i daje poczucie wolności... chcę jak najdłużej móc delektować się patrzeniem w niebo.
  • Pomarańczowy – nosi w sobie odcienie żółci, czerwieni, niesie radość i kojarzy ze smakiem pomarańczy, pobudza łaknienie... sam widok pomarańczy cieszy oko i pobudza ślinkę na języku. To też owoc dyni, czyli pewność, że już jesień przyszła, pełna bogactwa, łagodności i spokoju, a jednak kolorem swym ożywiająca przygaszone zielenie, zszarzałe trawy.
  • Różowy – to taki wrażliwy kolorek, najczęściej pojawiający się na policzkach zawstydzonego dziewczątka, na końcówkach uszu zażenowanego chłopaczka. Kolor wrażliwych, empatycznych osób. Kojarzy mi się głownie z paniami, romantyzmem i lekką infantylnością. Oraz z bielizną mojej mamy, która w całości była różowa, innej nie używała 😉
  • Szafirowy – ciemnoniebieski z domieszką zielonego to pierścionek, który dostałam łącznie z kolczykami od swojego męża, bez specjalnej okazji – tylko dlatego, że byłam.
  • Śliwkowy – wiadomo śliwki węgierki i godzinne smażenie powideł, a potem zamykanie ich w słoikach, a na Gwiazdkę smażenie pączków z tymi krojonymi nożem powidłami, bo tak mocno były wysmażone że aż twarde.
  • Turkusowy – świeżość , młodość, pozytywna energia. Moja bluzka w tym kolorze pięknie współgra z szarymi spodniami i białym krawatem. Lubię ten zestaw.
  • Wrzosowy – to kolor jesieni, zimny kolor, a ożywia lasy i skwery dodając swą barwą radości tym miejscom.
  • Zielony – jedyny kolor, który niesie nadzieję i uspokojenie, który nie zarażony jest nerwowością... to lasy, które przebyłam, łąki, po których biegałam jako mała dziewczynka i polana, na której się kochałam, a jeszcze rosły na niej białe kwiatki z różowym serduszkiem. Ukochane Bory Tucholskie i czterolistna koniczyna, której ciągle szukam.
  • Żółty – to energia , radość i światło, ale też żółć wylana przez zawistne osoby...kolor nerwowości, ale też życia od porannego wstawania ze słońcem.

Kolory to wibrująca energia, która bardzo waży na tym jak się zachowujemy, jakie mamy nastawienie do świata, jakie przeżywamy emocje. Od otaczania się właściwymi kolorami zależeć może nasze zdrowie i nasza radość, bądź zupełny jej brak. Kolory jakimi się otaczamy często wskazują na stan naszej psychiki, stan naszego zdrowia. Od barw zależy nasz spokój, energia, relaks, optymizm, ciepło, pewność siebie, witalność, mądrość, odwaga, wyciszenie, stabilność, wiedza, odbiór emocji.

Cała tajemnica naszego życia zawiera się w kolorach... któżby pomyślał?

Ile jest kolorów? Tyle ile widzimy, tyle ile chcemy dostrzec. Umiejętność widzenia barw, to umiejętność dobrego, szczęśliwego życia. Można być wielką malarką, abo zwykłym zakreślaczem grafitowym pisakiem. Mamy prawo wyboru! Każdy człowiek umiera, ale czy każdy żyje naprawdę... nie widząc kolorów?










13:36:00

Kawy jak marzenie...

Kawy jak marzenie...
czyli historia o tym jak uzależniłam się od kawy i stałam kawoholiczką. Celowo nie używam tu pojęcia kofeinizmu. Z tym "uzależnieniem" to oczywiście hiperbola - spokojnie 😉 Zawsze bardzo lubiłam herbaty, ale kawy... nawet te najlepsze jakoś nigdy nie zdobywały mojego nadmiernego uznania, a ich picie nie sprawiało mi wielkiej przyjemności. Fakt - czasami zaczynałam dzień od filiżanki kawy, ale jedynie wierząc, że to pomoże mi się trochę rozbudzić. Picie kawy nie było dla mnie codziennym rytuałem, który sprawiałby mi przyjemność... rytuałem, którym uwielbiałabym się cieszyć każdego dnia. Tak sytuacja wyglądała do momentu, gdy trafiłam na kawy Skworcu. Wtedy nawet ekspres do kawy poszedł w odstawkę...


Picie kawy stało się dla mnie wyczekiwanym momentem dnia, przyjemnym pobudzaczem. Nic dziwnego - kawy Skworcu odziałują na mój węch, kubki smakowe. Pijąc je czuję orzeźwienie, przyjemność, luksus... związany z niesamowitymi doznaniami smakowymi. Posiadają niezwykły aromat, są przepyszne, a ponadto nie kosztują stosunkowo wiele - 8 zł za 100 gram (otrzymujemy je w plastikowych woreczkach - płacimy za produkt, a nie za zbędną otoczkę). To kawy, którymi trzeba się rozkoszować, a nie pić jednym haustem... wymagają picia ze swego rodzaju namaszczeniem. To rytuał.
Miałam przyjemność pić następujące kawy rozpuszczalne Skworcu:
* Kawę piję z mlekiem... i w takim połączeniu... dla mnie prawdziwa bomba.



- Czekoladowa - o smaku czekoladowym. Czuć kawę... i oczywiście czekoladę. Pycha! (Zresztą jak wszystkie ;))
-  Krem Brulee - zdecydowanie najpyszniejsza z tych przeze mnie pitych. Śmietanko - waniliowy aromat sprawia, że jest naprawdę niezapomniana.
- Rumowo - wiśniowa - oryginalna smakowo
- Rumowa - bardzo intensywna!
- Orzechowa - takie nuty w kawach doceniałam zawsze, ale po raz pierwszy spotkałam się z nim w tak dobrym wydaniu w kawie, której nie piłam w kawiarni.

Chwila z książką, pod ciepłym kocykiem w deszczowy jesienny deszcz... na podorędziu z przepyszną, aromatyczną kawą i bliską osobą obok. Jesienna chwila prostego szczęścia. Gorąco polecam! I kawę (i chwile z książką ;)). Tu nie ma co opowiadać - po prostu trzeba je kupić, spróbować, pić  i rozkoszować się ich smakiem 😊😊

15:39:00

Przegląd produktów Bourjois

Przegląd produktów Bourjois


W moje łapki trafiły ostatnio kolejne produkty marki Bourjois. Podkład, błyszczyk, tusz i kredka do oczu... w dosyć specyficznym kolorze jak na makijaż oka 😉 Prezentowane poniżej produkty bardzo dobrze się u mnie sprawdziły, a wśród nich znalazł się nawet prawdziwy hit. 😊





Błyszczyk w bardzo poręcznym i estetycznym opakowaniu  posiada delikatny, różowy kolorek z wykończeniem nude. Bardzo łatwo się go aplikuje. Daje wrażenie pełnych ust, nadaje im aksamitny wygląd, delikatnie nawilża i utrzymuje się od dwóch do czterech godzin. Fajny produkt, który dobrze się u mnie sprawdza, jednak efekt jaki otrzymuję po jego nałożeniu nie chwyta mnie za serce ani nie powala na kolana 😉 Choć... wiem, że kolor z tej linii Carton Rouge... to jedno z moich kosmetycznych pragnień 😊 Krótko mówiąc: grunt to wybrać odpowiedni dla siebie kolor!

Moja ocena: 5/6

Porównanie cen: 

Drogeria Estrella: 17,19 zł
Największa sieć drogerii w Polsce: 34,99 zł




Muszę przyznać, że w pierwszej chwili byłam święcie przekonana, że to kredka wokół ust... dopiero, gdy wczytałam się w jej opis doszło do mnie, że powinno się ją stosować do makijażu oczu. Tylko ten kolor - przyznaję - daje ciekawy efekt... W końcu się skusiłam na jej używanie, zaryzykowałam i byłam zadowolona. Dzięki delikatnym drobinkom ładnie rozświetla oko (szczególnie nakładana w kąciku oka). Cechuje ją dobra pigmentacja i trwałość (wodoodporna formuła). Dobry produkt z dodatkiem olejków jojoba oraz ekstraktu z bawełny.

Moja ocena: 5/6

Porównanie cen: 

Największa sieć drogerii w Polsce: 36,99 zł





Dla wielu to mascara najlepsza pod słońcem. Jak się już pewnie zorientowałyście - nie dla mnie. Nienawidzę malować rzęs - to dla mnie czynność irytująca, męcząca... niezależnie od produkty z pomocą którego to robię. Produkt Bourjois znajduje się w eleganckim, czarnym opakowaniu ze specjalnym lusterkiem za sprawą, którego - makijażu możemy wykonać wszędzie. Dodatkowo posiada potrójmy zoom, który pozwala dostrzec nawet najmniejsze włoski... aby uzyskać perfekcyjny makijaż. 

Atutem tego tuszu jest fakt, że nie obciąża nadmiernie rzęs oraz nie sprzyja powstawaniu grudek dzięki kremowej konsystencji oraz specjalnej szczoteczce Ultra Gliding z miękkich, neopronowych włosków. Mascarę używa także moja córka i nasz werdykt jest jednomyślny: ładnie wydłuża i pogrubia rzęsy, nie tworzy grudek, ale... niestety nie da się uniknąć sklejania rzęs.  Tusz nie osypuje się z rzęs nawet po kilku godzinach, ale "świeżo" po jego użyciu lubi odbijać się na powiekach... Bardzo dobry produkt, aczkolwiek posiadający bardziej zachwycające opakowanie niż działanie. 

Moja ocena: 5/6

Porównanie cen: 

Największa sieć drogerii w Polsce: 57,99 zł 



W końcu doszliśmy do prawdziwego hitu tego przeglądu 😊 Podkład posiada kremową, świeżą konsystencję, którą bardzo dobrze się rozprowadza unikając smug. Jest ogromnie wydajny, stapia się z kolorem skóry (oczywiście gdy wybierzemy odpowiedni kolor 😉). Nie tworzy wrażenia maski i sprawia, że cera wygląda na wypoczętą, świeżą i promienną. 

Podkład zawiera mieszankę witamin i składniki odżywcze takie jak: witamina C, E i B5, które odżywiają i nawilżają skórę. Ma lekką formułę i utrzymuje się na mojej skórze nawet kilkanaście godzin. Świetnie kryje wszelkie niedoskonałości, zaczerwienienia, cienie. Nie zatyka porów, ślicznie pachnie i nie "waży" się na mojej skórze. Daje naturalny efekt, jedwabiste wykończenie i to zdecydowanie mój hit wśród podkładów! Myślę, że zadowoli nawet najbardziej wymagające kobiety 😊

Moja ocena: 6/6 

Porównanie cen: 

Największa sieć drogerii w Polsce: 62,99 zł

17:43:00

Znalazłam swoją drogę... a tu turbulencje znowu

Znalazłam swoją drogę... a tu turbulencje znowu

To jest jedyna droga. Zbyt późno zrozumiałam, że nie da się iść jednocześnie kilkoma drogami i to w tym samym czasie. Zaczadziała młodością błądziłam, gubiłam się, wracałam do miejsca startu, pędziłam, potem zbyt zwalniałam, znowu przyśpieszałam, ale to nie był dobry kierunek, bo w tym pośpiechu zbytnio się nie zastanawiałam. Nie słuchałam żadnych wskazówek, nie czytałam drogowskazów, z klapami na oczach jak koń ciągnący wóz po wyboistej drodze to człapałam, to popędzałam nie rozglądając się na boki, a historia się działa... kwiaty rozkwitały, liście z drzew opadały, a śnieg zakrywał drogi, a ja tylko zmieniałam ubrania dbając o to by nie zaziębić się lub nie przegrzać... a historia się działa... dzieci rodziły, starsi umierali, a ja oczarowana światem i młodością podążałam różnymi drogami... nie myśląc w ogóle, że to nie jest możliwe tak jechać w różnych kierunkach i jeszcze bez zatrzymywania... a historia się działa. Działa i dzieje do dziś... tylko teraz ja jestem w niej (choć z lekką zadyszką), a nie obok, bo znalazłam swoją drogę i równo podążam nią w pełnym zachwycie, podziwie, wyrozumiałości, wdzięczności... rozumiem, że życie to plątanina dobra i zła, litości, nadziei, miłości, strachu, piękna, okrucieństwa, przemocy, przypadku... w tym wszystkim należy odnaleźć swoją drogę by móc powiedzieć, że warto było szukać swojej drogi... bo wtedy dopiero zauważamy co piękne i ważne jest... las w  wielu zieleni odcieniach, morze i jego szum i wschód słońca zza góry; miłość w dotyku rąk, szale uniesienia, spojrzenia tajemnego, czyjegoś przyjścia, i zdrady czyjejś, oczekiwania i spełnienia, zaczarowane w historie z książek, i okrutność  choroby... słonie, i mrówki, brzęczące owady, wredne meszki; miód i piołun; kobieta i mężczyzna; łagodność i upór. To wszystko było... jest inne... będzie jeszcze inne, a ja jestem na mojej drodze szczęśliwa, bo moja droga to: bycie ponad to, co słabe, złe i zrozumienie. 
  • Słabość - to mściwość i nieprzebaczanie.
  • Zło - to niedocenianie wszystkiego co nas otacza(w tym siebie) i niszczenie tego.
  • Zrozumienie - że wszystko po coś jest, także moje życie i nie muszę odkrywać tej tajemnicy dokładnie po co jestem, żeby doznać szczęścia na tym świecie... muszę po prostu żyć w harmonii serca, umysłu – pragnień i możliwości.

I wiem, że najważniejsza misja dorosłego człowieka to: uczyć dzieci, od pierwszego dnia, że trzeba kochać świat, doceniać życie i szanować wszystko dookoła, i nie wolno, w żadnym razie odkładać tego na późniejszy, nieokreślony czas. 
Nie można żyć byle jak, bo to wstyd zabierać komuś miejsce, kto mógłby żyć lepiej ale nie otrzymał takiej szansy. 

Teraz gdy wreszcie moja droga stała się prosta, spokojna, wyważona i radosna zaczęły się dziać nieoczekiwane dla mnie rzeczy, rzekłabym turbulencje, które w pierwszej chwili doprowadziły mnie do rozpaczy... ale? ale podniosłam się i w trakcie wstawania następne mnie dopadły... jeszcze gorsze...jeszcze bardziej niezrozumiałe i niesprawiedliwe ze strony osób, które  dawno wykreśliłam. Szłam pieszo przez całe miasto kawał drogi nie zważając na nikogo... jechał tramwaj za tramwajem, autobusy mnie mijały. Do żadnego nie wsiadałam... nie wiem skąd miałam tyle siły, żeby tak iść i iść... szłam przeszło cztery godziny... połykałam łzy, ocierałam oczy i znowu na nowo. Znowu to zostałam załatwiona od ręki, czyli odmownie, bo jedna wielka pani kierownik nie chciała ze mną rozmawiać, bo w swoich godzinach urzędowania czynnych dla petentów (ja byłam owym petentem) twierdząc, że nie ma czasu. Nie ma dla mnie czasu, jestem stracona i ona w niczym mi nie pomoże. To była moja ostatnia deska ratunku – tak by rzec można. Byłam rozgoryczona, świat zaczął niebezpiecznie mną chybotać i tak szłam, i pojąć nie mogłam... po co, dla kogo są, te urzędy, te sądy, instytucje wszelakie... już wiem... DLA  KASY, bo przecież nie dla ludzi, tak idę pieszo kolejny kilometr i nie wiem co mam z sobą zrobić, dokąd skierować swoje kroki by nie zejść ze swojej wymarzonej drogi, by sprawiedliwość i prawda się nie rozjeżdżały, i żeby nikt nie wchodził buciorami na moją drogę, po której chcę iść tylko z wybranymi osobami. Nagle potknęłam się, zahaczyłam czubkiem buta o wystającą płytę chodnika... to mnie wyrwało z rozgorączkowanego zamyślenia... pomyślałam o tekście, który napisałam poprzedniego dnia, a jeszcze nie opublikowałam.Tytuł... W chwilach chandry...: 

...wydaje się, że wszystko wali Ci się na głowę,  jesteś wściekła nawet na słońce, że świeci... jakby ono nie dla Ciebie swe promienie rozprzestrzeniało... dochodzi do Ciebie, że zostałaś oszukana... nie rozumiesz dlaczego... czujesz się samotna i niepotrzebna nikomu... nie chce Ci się nic, bo wszystko wydaje się niepotrzebne, nieistotne... od złości przechodzisz do obojętności... od otępienia do rozpaczy i potoku nieposkromionych łez... patrzysz w lustro i nie poznajesz swojego odbicia... i nawet łzy się wyczerpują; suche oczy, głuche uszy -  nie słyszysz dzwoniącego telefonu... nie chcesz go słyszeć... zaczynasz działać bezwiednie... wykonujesz czynności niepotrzebne... odbijasz się od ściany do ściany... nie widzisz sensu... nie wierzysz w ratunek... jesteś rozbita i załamana... obwiniasz wszystko i wszystkich... wyjesz bezgłośnie... czujesz się upokorzona... cierpisz i to cierpienie jest bólem, który odczuwasz jakby odbezpieczony granat rozszarpywał Cię od środka, rozdzierał... masz wrażenie, że pękasz, a za chwilę jesteś bezwładnym, ociężałym workiem napełnionym powietrzem, które i tak za chwilę już z Ciebie uchodzi...

... skąd ta chandra?
Powodów może być wiele, których skutkiem jest uczucie, że sprawiedliwość i prawda są zupełnie ze sobą sprzeczne. I w chwili gdy Cię ta wiadomość tak dotkliwie dotyka to... to masz chandrę. Ona zamyka Cię na jasne myślenie i zabiera to co najważniejsze w takim momencie: wiarę, że jeszcze będzie dobrze. 
I co wtedy, jakie myśli Ci podsuwa skołatany umysł? Nie chcesz już żyć... pierwszy taki moment
  • Możesz rzucić się z mostu? - ale umiesz pływać, jeszcze się uratujesz...
  • To może pod pociąg wejść po prostu ? - jesteś estetką, a ten widok nie będzie najładniejszy...
  • Powiesić w szopie, na drągu? - wisielców przeklinają, nie chcesz być wyklęta...
  • To może tabletki nasenne spożyte w nadmiarze, zasnąć i już? -  ale skąd załatwić receptę na tyle prochów, i to takie banalne...
  • Można gaz odkręcić? - ale tam gdzie mieszkasz wszystko jest na prąd...
  • Może w wannie się utopić i pomóc sobie włączoną do prądu suszarką do włosów? - ale w ubraniu czy bez, zbyt wielki to dylemat...
  • Iść na grzyby zrobić sobie obiad, taki ostatni w życiu swym? - tylko takie zatrucie może boleć, a Ty boisz się bólu...
Spójrz w lustro, ogarnij włosy – jesteś smutna i rozżalona. Nie czujesz, że sięgnęłaś dna, Ty już to dno przebiłaś swoimi niedorzecznymi myślami o pozbawianiu się największego daru i cudu jakim jest życie. Jesteś tchórzem! Nie powinnaś się z nim rozstawać tylko dlatego, że jesteś aktualnie w dolinie łez. Śmierć jest nieodwracalnym końcem. Nie idzie się z niej wycofać. Nie można rezygnować ot tak sobie z życia, oddawać go walkowerem dlatego, że sprzeczności w nim tak narastają, że nie potrafisz ich ogarnąć i w obłęd popadasz.

Łatwo wydaje się radzić, bo nikt w niczyjej głowie nie siedzi i trudno pojąć o co i jaka walka w niej się toczy, a później beznadziei uczucie ją składa na ramieniu... ale czy to grzecznie, czy wypada oddawać prezent, który został nam darowany: życie. Nie podoba się, nie jesteś zadowolona... nie bądź idiotką... masz dwie ręce i nogi dwie, twarz całkiem ładną, coś niecoś wiesz, potrafisz pięknie śpiewać albo inne masz przymioty (wady jak każdy), ktoś Cię lubi, ktoś uważa za nudziarę, ale Ty JESTEŚ niezależnie od oceny innych i traktowania przez świat... nie musisz rozumieć świata, wszystkie jego tajemnice znać... to nie Twoja zasługa, że jesteś na nim i dlatego nie masz prawa z niego rezygnować, bo nie stać Cię na mały wysiłek by docenić to co masz i nie poddawać się. W tej chwili zrób, uczyń to co lubisz robić najbardziej, przywołaj swoje dobre wspomnienia i nie rozczulaj nad sobą... są tacy, którzy mają gorzej. Znasz takich, porozmawiaj z nimi. Chcesz zamienić się z nimi? 
I wiecie co? Prawdziwie to napisałam. Ja jeszcze wszystkim pokażę, czym jest wola i siła przetrwania Starej Kobiety!!! Macie czego się obawiać wy...(jestem zbyt dobrze wychowana, by użyć adekwatnych epitetów 😉 )







19:01:00

Przegląd produktów Rimmel

Przegląd produktów Rimmel

Rimmel to marka, którą bardzo lubię - szczególnie za genialny tusz, rewelacyjny puder do brwi i świetny czerwony błyszczyk z linii Oh My Gloss (numerek 520)! Dzisiaj przyszła pora na kolejne produkty: cztery bardzo fajne błyszczyki do ust oraz róż do policzków. 


Błyszczyki Oh My Gloss Oil Tint - wiedziałam, że mnie nie zawiodą. Numerek 520 służy mi do dnia dzisiejszego, sprawiając, że moje usta ładnie wyglądają i są świetnie nawilżone. Dzięki technologii Glass Lock zapewniają ustom blask. Po nałożeniu błyszczyków z tej linii stają się optycznie pełniejsze, wygładzone i powiększone. Błyszczyki Rimmel do ust Oh My Gloss sprawiają, że usta odzyskują świeżość i miękkość, a przy tym są jedwabiście gładkie. Produkty Rimmel nie rozmazują się ani nie sklejają warg. Kiedy nie jem utrzymują się nawet do trzech godzin (szczególnie pigment), ścierają się równomiernie. Gdy piję i jem - błyszczyk wytrzymuje godzinę - dwie.  Słodki zapach (i smak), formuła między innymi z olejem arganowym i kokosowym, która pielęgnuje i nawilża usta; piękne kolorki z delikatnymi drobinkami sprawiają, że błyszczyki od Rimmel są kosmetykami, które idealnie wpasowują się w mój gust. Spełniły moje wymagania i zachwyciły. Dla mnie: kosmetyczne cudeńka, które sprawiają, że usta wyglądają całuśnie (choć do całowania nadal nikogo  odpowiedniego nie znalazłam... 😉).


Kolorki, które pojawiły się u mnie tym razem (w kolejności jak na ręce): 
  • 500 Pop Poppy - wyrazisty, czerwono - winny kolor, zdecydowanie mój numer jeden w tym zestawieniu 😊
  • 400 Contemporary Coral - nienachalny, koralowy róż - idealny na co dzień!
  • 200 Master Pink  - delikatny, nierzucający się w oczy róż. 
  • 100 Smart Pink - delikatny kolorek, prawie bezbarwny. Podkreśla naturalny kolor ust, nadaje im piękny połysk 😊
Cenowo także te błyszczyki wypadają super!

Drogeria Estrella: 12,99 zł 
Największa sieć drogerii w Polsce: 24,69 zł


Róż zdecydowanie nie jest produktem bez, którego nie potrafię się obyć, a jednak z różem Rimmel Lastin Finish (150 Live Pink)... polubiłam się. Róż w kamieniu, czyli róż wygodny wraz z pędzelkiem do aplikacji, ten jednak nie zachwyca. Zresztą - stosuję własny pędzel, który w połączeniu z różem sprawdza się bardzo dobrze. Produkt Rimmel jest matowy, ale posiada delikatny połysk... co mi nie przeszkadzało, a nawet było dodatkowym atutem! Jest dobrze napigmentowany, bardzo łatwy do rozprowadzania, nie "nawarstwia" się, a tworzy całość z resztą makijażu. Ogromnie wydajny, w dziewczęcym odcieniu. Bardzo fajny produkt, ale nie jestem pewna czy gdyby np. został przeze mnie zgubiony... czy bym wylewała potoki łez z powodu jego straty;-)

Porównanie cen:

Drogeria Estrella: 14,99 zł
Największa sieć drogerii w Polsce: 34,99 zł

17:41:00

Terapia dla włosów Mediceuticals For Women

Terapia dla włosów Mediceuticals For Women

Terapia Mediceuticals For Women jest dedykowana kobietom borykającym się z problemem wypadania włosów szczególnie z powodu zaburzenia gospodarki hormonalnej, a także:
po przebytej ciąży,
  • przy zespole policystycznych jajników
  • przy zbyt wysokim poziomie prolaktyny
  • przy podwyższonym poziomie hormonów androgenowych,
  • przy stwierdzeniu zmian w endometrium
  • przy zaburzeniach pracy tarczycy 
  • w trakcie lub po menopauzie.
Już kiedyś opowiadałam Wam o problemach mojej córki z wypadaniem włosów, które głównie spowodowane były osłabianiem oraz ogólnym rozstrojeniem organizmu związanym z wrodzą anemią hemolityczną. Na obecną chwilę - z każdym kolejnym dniem jej włosy są w lepszym stanie. Nie zamierzamy spoczywać na laurach, więc cały czas szukamy tego pielęgnacyjnego ideału, który będzie powstrzymywał wypadanie także podczas zaostrzenia choroby oraz w okresach szczególnie stresogennych. 

Terapia (w przypadku córki - do skóry normalnej oraz ze skłonnością do przetłuszczania się) składa się z trzech kroków.


1. Preparat  Folligen™, czyli szampon, który nakłada się na wilgotne włosy, pozostawia na 2-3 minuty, a następnie wykonuje delikatny masaż; myje i oczyszcza dokładnie włosy i skórę głowy. Potem następuje spłukanie preparatu... i powtórzenie wszystkich kroków. Następnie osusza się włosy ręcznikiem. Folligen to szampon, który rewelacyjnie oczyszcza włosy – otwiera łuski włosa i sprawia, że włosy stają się wręcz szorstkie (konieczne jest nałożeniu odżywki – kolejnego kroku – preparatów nie powinno się stosować osobno!). Ładnie pachnie i dość dobrze się pieni, dzięki czemu jego niewielka ilość wystarcza na pokrycie włosów i skóry głowy. Jedyne zastrzeżenie jakie można mieć do tego szamponu to to, że stosunkowo trudno wydobyć go z butelki, która została wykonana z naprawdę porządnego tworzywa, które oprócz tego, że świetnie prezentuje się na półce – trudno ścisnąć.


2. Preparat Vitatin™, czyli odpowiednik odżywki nanosi się dokładnie na skórę głowy, pozostawia na 2 – 3 minuty i obficie spłukuje wodą. Vitatin sprawia, że włosy stają się miękkie, gładkie i łatwe do rozczesania. Pachnie bardzo podobnie jak szampon – tak samo ma się także sprawa z wydajnością. O dziwo – na pokrycie włosów nie musimy wykorzystać ogromnej ilości preparatu. I tu minus stanowi jednak komfort użytkowania... butelka jest wykonana z jeszcze solidniejszego materiału, przez co próba wydobycia odżywki z butelki mokrymi rękoma – nie raz, nie dwa skończyła się lotem butelki przez pół łazienki (a w każdym razie – daleko od wanny).


3. Preparat Cellagen™ - aplikuje się w porcjach 3 – 5 pompek na suche lub lekko wilgotne włosy, a także bezpośrednio na skórę głowy. Wykonuje się delikatny masaż i rozprowadza preparat dokładnie po całej powierzchni skóry głowy. Uwaga! Nie powinno się spłukiwać ani suszyć włosów! Ten ostatni krok może spowodować szczypanie oraz zaczerwienienie skóry głowy. Jest to normalny objaw i całkowicie bezpieczny. W takim wypadku preparat powinno rozcieńczać się w stosunku 1:1 z wodą. (U mojej córki jednak zaczerwienienie się nie pojawiło). 

Kluczowym pytaniem odnośnie tej terapii jest to, na jaki czas wystarcza? Według 85% Klientów – na cztery i pół miesiąca. Oczywiście to wszystko zależy od zagęszczenia włosów, ich długości oraz częstotliwości stosowania terapii – nie chciałabym więc tego przesądzać. Moja córka cały czas terapię tę stosuje... jednak nie codziennie i nie przy każdym myciu włosów. Alicja myje włosy co 2 dni, jednak jak zdążyłyście się zorientować po poprzedniej części wpisu – na terapię Mediceuticals trzeba przeznaczyć trochę czasu (szczególnie gdy musicie wychodzić z wanny, żeby "dogonić" latającą odżywkę ;-)). To nie zawsze jest możliwe. Czasami konieczne jest szybkie umycie włosów, wtedy terapia idzie w odstawkę. 

Jednak po dwóch miesiącach naprawdę regularnego stosowania mogę stwierdzić, że na szczotce mojej córki pojawia się o dobrą połowę mniej włosów. Dodatkowo: zwiększyła się ilość tzw. Baby hair. Włosy po jednorazowym użyciu są pełne blasku, wyglądają na silne, mocne i ogromnie zadbane. Przy regularnym stosowaniu te efekty utrzymują się nawet przy stosowaniu od czasu do czasu innych, gorszych jakościowo produktów do włosów. Bez wątpienia warto zwrócić uwagę na terapię Mediceuticals – szczególnie jeśli zmagacie się z bardzo zaawansowanym wypadaniem włosów, a Wasze włosy są krótkie i cienkie – wtedy ta niezwykle silna i skoncentrowana terapia będzie dla Was wyjątkowo opłacalnym zakupem. Nowe lśniące włosy, utrzymanie przy "życiu" starych, to komfort psychiczny, który dodaje zwłaszcza kobiecie – pewności siebie :-)

17:02:00

Zabij smoka!

Zabij smoka!

W bajce zły smok zieje ogniem, porywa wrażliwe, piękne księżniczki i zjada. Smok to monstrum z ogromną siłą niszczącą. Każdy zna doskonale bajkę o smoku wawelskim, który budził ogólne przerażenie i grozę. Wielu znamienitych rycerzy próbowało go zabić... i nic. Aż szewczyk Skuba podstępem go zniszczył, podrzucając  wypchanego smołą i siarką barana. Łakomy smok zżarł baranka, a potem tak długo pił wodę z Wisły aby ugasić pragnienie, że pękł. I koniec smoka i legendy koniec.

Morał z niej jest taki, że nie trzeba być kimś wielkim, by pokonać smoka tylko trzeba mieć odwagę i pomysł jak poradzić sobie z potworem dla spokojnego, przyjemnego życia.

XXI wiek, a ja przywołuję smoki?

Tak, czynię to z premedytacją! Chcę Wam uzmysłowić, że smoki istnieją i każdy ma swojego smoka – jednego, a nawet kilka, ziejących ogniem problemów i strachu tak wielkiego, że boimy się być sami ze sobą. Sami często winni jesteśmy, że te smoki pojawiają się w naszym życiu. Dzieje się tak dlatego, że w jakimś momencie życia zamiast miłości, harmonii ze wszystkim co żyje, tolerancji, uwagi dla wszystkiego – poddajemy się tendencji czerpania, wykorzystywania, gromadzenia, a potem niszczenia wszystkiego co daje nam świat. 

Te smoki, to potwory nie dające spokojnego snu, oplatające nasze zmysły; różnorakie lęki powodujące, że uciekamy od nich topiąc zszargane nerwy w alkoholu, narkotykach, dopalaczach, lekach, seksie, telewizji, internecie i nie wiem w czym jeszcze. Zamiast zniszczyć te smoki, to uciekamy od nich w te inne przestrzenie i przestajemy być sobą. Ta ucieczka jest chwilowa, a ogień strachu, że może coś złego  się wkrótce wydarzy, szybko powraca.  Widzimy swój  tylko czubek nosa... dla dóbr materialnych, które mają rzekomo być podstawą naszego bytu, zwykłe i naturalne potrzeby zastępujemy zachciankami. Te zabijają naszą empatię, a w końcu budzą smoki, które nas przerażają, ale tak głęboko tkwimy, oplątani jesteśmy mackami złych wyborów, myślenia nieodpowiedniego, że nie mamy odwagi wyzwolić się i przeciwstawić smokom zatruwającym nasze życie. Z takiego strachu rodzi się - 
chciwość, ignorancja, bezwzględność, zawiść, nienawiść, złość, obojętność – one powodują , że myśli stają się szalone i stajemy się gniewni... gniew zabija w nas wiarę, że jeszcze coś dobrego zdarzyć się może i sami stajemy się smokami. Smokami dla innych. Czy tak chcemy żyć, tak być zapamiętani?

Miej odwagę - zniewól swoje smoki, oswój je, znajdź na nie sposób by nie rządziły Tobą, a potem zabij je! Zewsząd atakują nas newsy, media, telewizja, tabloidy, internet i namawiają, przekonują, że w świecie, w którym żyjemy najważniejszy jest ten, który ma najwięcej zabawek, i ten właśnie przez to rządzi..., a władza jest najistotniejsza. Wystarczy uzmysłowić sobie, że nie jesteśmy tu na zawsze i jeszcze jest czas, żeby być hojnym, kompetentnym, troskliwym, szczerym, otwartym, uśmiechniętym, wyrozumiałym... i wdzięcznym zamiast roszczeniowym. Tylko - takie "Bycie" jest najlepszą na smoki bronią! 














Copyright © Stara Kobieta... i ja , Blogger