I nie chodzi mi bynajmniej o to żółte z góry, które zamiast uśmiech na twarzy wywoływać, to zaczyna lekko swoim parzeniem irytować, źle na nas wpływać. Wszystkim, nawet tym spokojnym, koncyliacyjnym osobom ciśnienie zaczyna iść w górę. Co za tym idzie jedni drugim dokuczają bardziej świadomie czy też zupełnie niechcąco... wychodzić czasem prawdziwa osobowość, natura - zaczyna.
Tak! Na to słońce wielkie i parzące wolę zganić te przeróżne żółcią przyprawione, doprawione zachowania, bo nie chcę ani nikogo osądzać ani posądzać o złą wolę.
Czasami ta żółć jest nawet uzasadniona gdy czytam, że dzieci niepełnosprawne od września będą izolowane i koniec z integracją ze sprawniejszymi kolegami... tylko szkoły specjalne (brr... jak to brzmi!) będą dla nich. Taka segregacja według mnie może spowodować w tych bardziej niedojrzałych głowach myśl, że są wybrańcy, lepsi i gorsi, a u tych chorobą doświadczonych, że nic nie znaczą... Te grupy tak podzielone przestaną się rozumieć... empatii jedni się nie będą mieli jak nauczyć, a drudzy z piętnem ofiary żyć będą.
Trudno by żółć w takim momencie człowieka nie zalewała, ale tak myślę, że jest ona jak najbardziej uzasadniona.
Kolor żółty ma też moja rozpacz, że z mojej osoby, którą jako zbiór matowych, ciemnych, kolorowych i bardzo świecących kamyczków – postrzegam – wykruszają się te świecące, na których powstałam... Zmarła Kora, Stańko Tomasz, niedawno jeszcze Wodecki, Irena Szewińska, przedtem jeszcze Pyrkosz, Szaflarska, Miecugow... nie wymienię wszystkich (nawet tych z ostatniego czasu) różnych sfer kultury, muzyki, sportu, którzy mnie ukształtowali. Oni – pisarze, poeci, muzycy, artyści, ludzie kultury – wrażliwi ... zostawiają po sobie coś, czego dokonali i to zawsze będzie o nich przypominać. A ja taki mały żuczek, szaraczek każdego dnia przez ich odejście staję się coraz biedniejsza, smutniejsza... czuję się jakbym sama odchodziła... i żółć ze złości mnie zalewa.
Lecz to innego rodzaju jest żółć... nawet usprawiedliwiłabym ją... choć niedobrze być sędzią we własnej sprawie... ta żółć motywuje mnie, żeby nie narzekać, cieszyć się tym, co mam, a nie martwić tym czego nie mam i zrobić coś by nie pozostało po mnie tylko nazwisko i imię.
Ale jest też żółć inna, która zatruwa nas i odsuwa od nas innych.
Rozmowa Starej Kobiety z nazwijmy ją "Inną", bo żadne imię nie zasłużyło sobie na to by być kojarzone z niżej przedstawionymi zachowaniami. Nie o imię tu zresztą chodzi lecz o wartości... o nich później.
''Inna" jest zadbaną, tuż przed czterdziestką przedstawicielką tzw. średniej klasy z ukończonym licencjatem, z dochodami powyżej średniej. Stąd możliwości (większe niż średnie) wojaży po Europie, eleganckie mieszkanie i samochód luksusowy. Niezła osoba, pomocna, życzliwa ale do momentu... do momentu gdy się dowiaduje, że kogoś spotkało szczęście i to jakby niezasłużenie, bo "Innej" bardziej się należy. Dłużej o nie walczy i przecież ma... ma i to i tamto, i na inne ją stać, i to ona warta jest wszystkiego najlepszego... "Inna" nie kto inny.
To "Inna" wszystko ma najlepsze i wie wszystko też najlepiej... ale też "Inna" jest sama. Będąc w kilku związkach, nie znalazła jak dotąd dla siebie nikogo odpowiedniego, kto na "Inną" by zasłużył... bo to nie wystarczy by kochał ją i dawał jej wszystko czego zapragnie... a pragnie dużo... to i tak o wiele za mało... Bo wszystko musi być jak "Inna " sobie wymyśli. A myśli, że wszyscy to wokół niej durnie, tylko "Inna" jest najmądrzejsza.
Przez taki stosunek do ludzi, traktowanie ich z góry (choć to trudne przy jej wzroście) zraża do do siebie osoby... co zresztą jej wcale nie obchodzi, bo to ona za wszystko zło, nie siebie tylko tych drugich obarcza. W jednym dniu obrzuci cię prezentami, w drugim żółcią obleje i jadem ukąsi.
A dlaczego? Bo zamiast w sobie szukać odpowiedzi, nabrać dystansu do siebie i wykazywać szacunkiem do ludzi, to "Inna" uważając siebie za kogoś lepszego, zalana żółcią zazdrości i nawet łagodnej zawiści (którą starannie pod wystudiowanym uśmiechem ukrywa)... jest po prostu nieszczęśliwa.
Zamiast próbować się ogrzać przy radości innych, ona im jej zazdrości... zamiast smutek swój zmniejszyć dzieląc się z drugą osobą. "Inna"... owszem to robi, tylko później tę samą co do niej wyciąnęła rękę osobę wyśmiewa.
Nie oceniam "Innej" zachowania, postępowania... tylko żal mi jej.
Te emocje "Innej" nie sprawiają, że pięknieje. Gniew, frustracja powodują, że zalewa ją żółć i zaczyna cierpieć więc chce, chce się uwolnić od niej... tylko wybiera złą drogę... tą uwolnioną żółć zamiast wyrzucić gdzieś za siebie, wykrzyczeć gdzieś głośno za domem, wypłukać usta i zacząć od nowa... wylewa ją na innych.
Te emocje "Innej" nie sprawiają, że pięknieje. Gniew, frustracja powodują, że zalewa ją żółć i zaczyna cierpieć więc chce, chce się uwolnić od niej... tylko wybiera złą drogę... tą uwolnioną żółć zamiast wyrzucić gdzieś za siebie, wykrzyczeć gdzieś głośno za domem, wypłukać usta i zacząć od nowa... wylewa ją na innych.
Rozmowa 1:
- Jestem szczęśliwa!
- To dobrze. Nawet ładnie, naprawdę ładnie masz zrobione brwi.
- Też możesz mieć takie. Chcesz to skieruję Cię do osoby, która tak ładnie mi je wyczerniła :-)?
- No coś Ty... tu masz dłuższą, tu masz krzywo... tu jaśniejsza jedna jest... ja, ja to muszę mieć porządnie. Mnie nie wypada tak słabo mieć... ja jestem "Inna".
Rozmowa 2:
- O jest winko, to co lubię, w promocji? Zwykle jest bardzo drogie.
- Nie, nie kupuj... kup to tańsze... ja to co innego... mnie nie wypada pić taniego. Saama wiesz, ja to coś innego... hm
Rozmowa 3
- Córcia mi się zakochała, maturę zdała i na studia wymarzone dostała, a ten chłopak to jest wspaniały... dobrze się rozumieją i ja mam z nim świetny kontakt... nawet powiedział, że chciałby, żeby ona za za 42 lata była taka sama jak jej mama teraz :-))
- Każdy tak mówi na początku, by się przypodobać, a potem się okaże jak ściemniał. Po co się tak angażować? Pewnie nic z tego nie będzie... wykorzysta ją i rzuci...
- Dlaczego tak mówisz? Ja wierzę, że się im uda i będą żyli długo, i szczęśliwie.
- Jaaasne, jasne... ciekawe! ja jestem "Inna" i czemu mnie się nie udało?
- ???
- Głupia nie jestem, żeby z byle kim się zadawać.
- ???
Rozmowa 4:
- Jak było na wakacjach?
- Super, dobrze!
- Coś smutna jesteś?
- Nie, tylko zmęczona. Od dzisiaj już w pracy. A Ty gdzieś jeszcze wyjeżdżasz?
- Nie wiem, może do Grecji, może do Turcji, nie wiem co się wydarzy... mam te niezmienne kłopoty z kręgosłupem i nie chcę wyjazdu ryzykować, który miałby być niekomfortowy przez ból.
- Tak? Ty wyjechać chcesz? Ja wszędzie tam byłam, ale w pięciogwiazdkowych hotelach i w tych stronach, no wiesz tych droższych bardziej luksusowych. Ty raczej tam nie pojedziesz... na co Ci takie luksusy? hm... i za co?
Przy każdej tej rozmowie wydęte, z lewej na prawo przekrzywione, lekceważące usta "Innej"... jedno oko też w powątpiewaniu uniesione, drugie z lekceważącym mrugnięciem. Jej frustracja z powodu mojego dobrego humoru i moje próby do sięgania do tej półki, które "Inna" uważa za specjalnie zarezerwowane dla niej... bo jest "Inna"... ważniejsza, młodsza, ładniejsza, mądrzejsza, majętna bardziej na pewno... ta gorycz i niezadowolenie, że ktoś taki, taki dla niej nikt ( Stara Kobieta, której kończy się droga) może ładnie wyglądać, cieszyć i radować, z uśmiechem paradować spowodowała, że zaczęła wylewać się z "Innej" żółć.
UFF!!!
Gdy się nam coś nie udaje i zaczyna nas to bardzo irytować, to nie złość, gniew i wylewanie złych emocji nam pomoże. Każdy ma prawo mieć gorszy dzień, ale gdy zbyt często nam się to zdarza przede wszystkim powinnyśmy zastanowić się nad sobą, a nie gromadzić własnego na swoje sprawy wzburzenia i trzepać nim po innych.
To zupełnie niepotrzebne.
Nie tędy droga.
Może aktywny sport, wysiłek fizyczny by się odstresować, posłuchanie życzliwej rady, nie negowanie wszystkiego, nie lekceważenie innych, łagodność i dobre, serdeczne myśli zamiast psucie sobie wątroby.
Nikt (tu się powtarzam) nie wie wszystkiego najlepiej, ale zalewając się niepotrzebnymi złymi emocjami łatwo się pogubić. "Inna" – fajna babka jesteś, po co masz się utopić w swojej własnej żółci?
Gdy się nam coś nie udaje i zaczyna nas to bardzo irytować, to nie złość, gniew i wylewanie złych emocji nam pomoże. Każdy ma prawo mieć gorszy dzień, ale gdy zbyt często nam się to zdarza przede wszystkim powinnyśmy zastanowić się nad sobą, a nie gromadzić własnego na swoje sprawy wzburzenia i trzepać nim po innych.
To zupełnie niepotrzebne.
Nie tędy droga.
Może aktywny sport, wysiłek fizyczny by się odstresować, posłuchanie życzliwej rady, nie negowanie wszystkiego, nie lekceważenie innych, łagodność i dobre, serdeczne myśli zamiast psucie sobie wątroby.
Nikt (tu się powtarzam) nie wie wszystkiego najlepiej, ale zalewając się niepotrzebnymi złymi emocjami łatwo się pogubić. "Inna" – fajna babka jesteś, po co masz się utopić w swojej własnej żółci?
Kora już nie zaśpiewa, Stańkę też tylko z płyty usłyszymy, to są powody, dla których krew może zalać człowieka , ale żeby się wkurzać, że ktoś jest szczęśliwy... wyrządzać mu przykrość wskazując, że nie należy do jakiejś wartościowszej puli... dlatego, że Tobie coś nie wyszło jak trzeba (?)
Może to przez to gorące słońce?
Tak, to napewno przez tą żółtą ogromną kulę :-)))
*Znałam jeszcze inną "Inną", starszą, w moim wieku, która również (pod płaszczykiem sympatii) swą żółcią mnie zalewała i próbowała zachwiać moją wiarą w siebie... nie mam już z nią kontaktu, bo nie ma powodu bym z własnej woli truciźnie się poddawała. Życzę Wszystkim by na żółć uważali ;-) i sami jej nie stosowali;-)
Na pytanie: dlaczego w rozmowie celną ripostą nie zareagowałam? Od razu odpowiem: chciałam! nie odpowiedziałam!... nie dlatego, żebym się w tym błotku dalej nurzać chciała, czy kultura osobista nie zezwalała... Nie będę czarować! Ze zwykłego ludzkiego rozsądku!!! Gdy ja mówiłam i "Inna" się pluła to jednocześnie w swoich dłoniach me ręce miała i ostrym pilnikiem piłowała. I co bardziej ja uśmiechnięta i zadowolona, to ona mi brzzytt po pazurach. Im ja się bardziej wzbraniałam tym ona głębiej i opiłki po mych oczach leciały. To się wstrzymałam, język zagryzłam choć palce (z przykrości) u ręki mi drżały... Zaczekałam na ostatni czerwonego lakieru sznyt i... i uwolniona ze złej energii wróciłam w swój zadowolony świat :-)) Uff! Jak przyjemnie!