19:07:00

25 czerwca 2048 rok... Refleksje wyprzedzające...*


Jestem wybitnie pomarszczoną staruszką ze sztuczną szczęką... Do cholery... i mnie dogoniła ta  (stara:-))  starość... nie wiem kiedy...
Ale jestem bardzo zadowolona... bo wiem ;) , że wykorzystałam każdą szansę i nie bałam się żyć... robiłam wszystkie te rzeczy, które chciałam.

Jak to dobrze, że nie zaprzepaściłam żadnej sekundy by żyć jak pragnęłam. Żadne wydumane lęki nie zatrzymały mnie w moim dążeniu do układania spraw po swojemu. I nawet jak przyszedł już czas, że nie mogłam mieć dzieci i żylak mi wyszedł na nodze, kręgosłup skręcił mnie wpół, to ani przez moment nie dałam zwieść się gadaniu, że jutro może... że kiedyś może... O nie! Nie dałam się oszukać, że to nie ten czas i nie tkwiłam w marazmie. Nie ubolewałam, że wraz z krótkimi spódniczkami i szpilkami zatraciłam swą kobiecość... O nie! Tak nie było!

Miałam odwagę mieć marzenia i spełniać je każdego dnia, nie patrząc i nie słuchając co rzekomo mi już nie wypada, że niby wstydliwe to jest.
Byłam wolna, nie bałam się żyć i korzystać z tego co dawało mi ono.
A kiedy dawało mi w kość i łzy drążyły mi w policzkach dolinę łez, to patrzyłam w lustro, i mówiłam do tej przygnębionej kobiety: do diabła z tym wszystkim. Nie jestem na świecie sama. Są inni i mają gorzej. Jeszcze nie czas chować się w ukryciu!
Trzeba walczyć... od mojej decyzji zależy jakie będzie dziś. I choć ta wczorajsza wiadomość była z gruntu zła... to było to wczoraj, a dzisiaj jest ten czas, kiedy można zacząć wszystko od nowa.

Niby, że stara jestem? Nieważne: liczy się to co czuję i czego chcę, nie to co powinnam... powinności zostawiam młodości ;) 
I w ogóle nie brałam tego pod uwagę. Bo co? Dostanę mandat, albo grzywnę mi ktoś przysoli czy zamknie w odoosobnieniu za to, że żyję sobie po swojemu?
Będę siebie oszukiwać, robić sobie wymówki za to, że inaczej niż większość pojmuję swoje życie? O! właśnie SWOJE, więc nie czekałam na lepszy czas, tylko ten, w którym żyję maksymalnie wykorzystywałam.

I nie udawałam dla zrobienia komuś przyjemności, że uwielbiam czerninę i jeszcze osobę, która mi ją podała... nie przybierałam maski dla wygody swojej, dla dobrego samopoczucia kogoś innego. Nie odgrywałam ról by komuś stworzyć strefę komfortu w zamian za mój płacz w poduszkę, bo tak by to się skończyło gdybym zmuszała się do dopasowania do kogoś, w zamian za swoje wewnętrzne stłamszenie... przestanie bycia sobą.

Stereotypom mówiłam NIE! Choć nieraz złość, rozżalenie i gniew miotały mną i eksplodowały w najróżniejszy sposób... alkohol nie pomagał, bo rozpacz doskonale pływa i nie da się jej utopić. Zalać można, ale ta się szybko, sama z siebie reanimuje... i wszystko wraca z podwojoną, jeśli nie potrojoną siłą.
I gdy przychodził moment uspokojenia, to i refleksja, że te wszystkie emocje należy ogarnąć, bo problemy zawsze będą, i lepiej rozwiązywać je na bieżąco niż doprowadzać do sytuacji ich kumulacji, która nie przynosi wygranej jak Totto Lotku... tylko upadek... bolesny i w wielki dół...

A taki upadek – to samotność. Odczułam ją! Ale znowu rano słońce wstało jak gdyby nic się nie stało i wtedy pomyślałam, że ja też tak mogę. Wstawać co rano i układać wszystko na nowo, bo jestem malutkim ziarenkiem i nikogo nie obchodzę (już na pewno nie słońce, które ma to gdzieś... na zachodzie ;-)) ... dlatego sama muszę zadbać o siebie... odrzucić formę, skupić się na treści... żeby nie odczuwać na własnej skórze błędów, które już dawno ktoś popełnił... wykorzystać swój potencjał... w każdym momencie... Podejmowałam decyzje nie zawsze najlepsze, ale swoje własne... dzięki temu nikt nie mógł przejąć kontroli nad moim życiem... i zawsze miałam możliwość startu... Nigdy nie myślałam zbyt długo... uważając, że myślenie przed podjęciem decyzji jest czasem straconym. W związku z tym, zamiast stać w miejscu ciągle ruszałam do przodu... zamiast w głowie godzinami wszystko układać... ja działałam.

Uważałam, że mam misję, że po coś jestem na tym świecie, i że tego obdarowania życiem nie mogę zmarnować... I tak codziennymi sprawami dyrygować by jednocześnie żyć pełnią życia... znajdowałam sobie cele i one motywowały mnie, dawały napęd do życia, i sprawiały, że nie pamiętałam swojego wieku.

Byłam szczęśliwa i tą szczęśliwością obdarzałam innych... odsuwając frustracje wszelkie... Jak to robiłam? Dbałam o siebie po to, żeby wypełnić motto życia mojej Babci "Szczęśliwi ludzie dają szczęście wszystkim wokół. Od Ciebie zależy jaka będziesz dla siebie, taka dla innych będziesz".

Doświadczenia, których doznawałam wykształciły we mnie własne poczucie bezpieczeństwa, które straciłam gdy inni zawiedli: drugi mąż, przyjaciółka nieszczera... to właśnie te relacje uświadomiły mi jak kruche są związki z innymi ludźmi i jak złudne jest budowanie swojej strefy komfortu w oparciu o świat zewnętrzny.

Naiwności powiedziałam stanowczo nie i zaczęłam budować swój świat w oparciu o swoją wiarę w siebie.

A mimo to niejedno déjà vu przeżyłam przez to, że nie wyciągałam wniosków w odpowiednim czasie z raz już przeżytych doświadczeń. I kończyło się to jak zwykle... zamiast niezwykle... przez niedocenianie siebie i zbytnie zaufanie do innych. Zamiast pławić się w rozkoszy szczęścia, byłam wykorzystywana i cała poraniona. Ale? Ale do momentu gdy zrozumiałam, że jestem taką osobą jak o sobie sama myślę, a nie jakie zdanie ma jakiś jełop, choć najprzystojniejszy.

I koniec! I opór! Sama zaczęłam stawiać warunki, bo moja wiosna już minęła, lato przeszło (choć czasem naprawdę było gorąco :-)) a jesieni już nie oddam – poddaję się jej rytmowi na moich zasadach i już nikt nie zakłóci mi żadnych uroków mojego postrzegania świata.
Nadszedł ten czas gdy zaakceptowałam w tak naturalny sposób jak naturalnie przychodzą pory roku (tylko mnie to szło jednak, tak naprawdę bardziej opornie ;-)), że jestem "Stara Kobieta i... i ja..." pogodzić się z tym muszę. Gorzej już być nie może, bo życie to są zmiany i tych nie da się zatrzymać... trzeba je zaakceptować. Zamiast lękać ich i opierać, to wysysać z nich jak najwięcej dla siebie i nie dać się! Nie dać!

Można je przechytrzyć i wyjść im naprzeciw krzycząc do nieba, kręcąc się w kółko: mam sukces: żyję, jestem silniejsza niż kiedykolwiek myślałam, dałam radę, zaufałam sobie i mimo upływu lat ciągle jestem KOBIETĄ.

Pozbawiona zewnętrznych atrybutów kobiecości, nawet tych najbardziej oczywistych, w moim wewnętrznym systemie odczuwania, w moim mentalnym odczuwaniu – wciąż jestem sobą mimo moich 91 lat.
Wypiłam już swój kieliszek szampana – mogę  czekać na następne nalanie.
A dlatego, że pozwoliłam ze spokojem odpłynąć moim falom życia i z cierpliwością oczekiwać na nowe. To właśnie spokój daje nadzieję na następne nadpłynięcie kolejnych fal.

A skąd go wziąć? To akurat proste jest. Człowiek ma lepsze i gorsze dni, ale gdy pielęgnuje wspomnienia tych lepszych, a wypala jak chwasty te złe – to osiąga spokój. I ja go osiągnęłam... bez krzywdzenia siebie poprzez rozpamiętywanie urazów i bóli... przeszłam nad tym wszystkim do porządku dziennego... wybaczyłam sobie i innym... nie pozwoliłam by coś uwierało mnie.

Dlatego mam 91 lat i siedzę sobie tutaj wygodnie w fotelu, bo w porę oddzieliłam siebie od tej sprzed lat, od tego jaką byłam, jaką jestem i jeszcze chce być.
W porę to uczyniłam, "zwalniając" ze swojego życia ludzi, którzy je psuli, a wiążąc z takimi, którzy z szacunkiem, bezwarunkowo przyjęli mnie taką jaką jestem... czyli niezłą zołzą ;-)
Do tego momentu, w którym jestem w odpowiednim czasie odnalazłam siebie i bez strachu podejmowałam się kolejnych wyzwań. I zawsze dobrze czułam się w swojej skórze. Nie przez brak skromności czy pokory, tylko przez odrzucenie narzuconych przez innych limitów, ograniczeń i wyznaczenie swoich  własnych priorytetów.

I właśnie PRIORYTETY, czyli to co w życiu ważne jest! Trzeba sobie ustalić na początku, by do 91 lat dożyć. Więc weź oddech... jeden, drugi, trzeci... i zaufaj sobie! I wytrwaj przy swojej wersji przeżycia życia! Zamiast dawać prawo innym do bycia egoistami sama zostań egoistką... wiele osób nie dorasta do Twojego poziomu... powiedz to sobie i postaw na najlepszego konia jakim jesteś Ty.
Sama wykreowałam siebie, nigdy nie byłam biernym oglądaczem świata, ani nie brałam udziału w Mistrzostwach Bylejakości... Nie dam rady... Nie da się...Niemożliwe... Nie potrafię... Nie używałam tych słów!

*Mam odwagę być i to wszystko napisać!
Piszę to 30 lat wcześniej, żeby po pierwsze: dać sobie spokój z corocznymi wyznaniami urodzinowymi ;-)
Po drugie: mając nadzieję, że nic w tym pisaniu zmieniać nie będę za 30 lat musiała... jeśli twardo trzymać się będę tych zasad, przeżyję życie, które spełniało moje oczekiwania. 
Nadal tkwi we mnie mała dziewczynka i wiara, że szczęście jest czymś tak naturalnym jak niebo i słońce. I za 30 lat to się nie zmieni :-))  Mimo upływu lat, zmarszczek, kilogramów, nie w tę stronę skręconej figury, ograniczeń fizycznych – nie straciłam radości, kontaktu z dziewczyńskimi marzeniami – nadal wszystko mogę. I tego co jest we mnie nie zabierze mi nikt.
Jestem tego pewna :-))













41 komentarzy:

  1. Wiesz, co ja myślę?
    Myślę, że jesteś śliczna, a naprawdę źle to by było wtedy, gdybyś była chuda jak śmierć na chorągwi, poorana zmarszczkami i z wszystkimi żyłami, ścięgnami etc. na wierzchu. I jeszcze myślę, że dopóki żyjesz, dotąd wolno Ci robić z własnym życiem to, na co masz ochotę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak myślę,że każda z nas dopöki żyje ma prawo do wolnomyślicielstwa... .nawet jak będzie tak Stara,że aż pochylona.Buziaki i wdziēczne uśmiechy przesyłam😊

      Usuń
  2. Piękne słowa, pięknie wyglądasz :) Tak trzymaj i nie zmieniaj się, ja sobie też wezmę Twoje słowa do serca. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wdzięczne za Twoje słowa...pozdrawiam serdecznie😀

      Usuń
  3. Świetny, bardzo pozytywny tekst. Podziwiam umiejętność lekkiego pisania. Niezwykle przyjemnie się czyta takie teksty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki,dziēki,dziēki i ściskam z całego serca😊😊😊

      Usuń
  4. Patrzac na te zdjecia odnosi sie wrazenie ze do starej kobiety jescze ci bardzo daleko i tak trzymaj, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 2048 rok teraz wydaje się odległy... zupełniie jak w 1978 ten dzisiejszy 2018... ściskam serdecznie😁😁

      Usuń
  5. Jesteś wspaniałą Kobietą!!!
    I dobrze o tym wiesz :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swoje mam za uszami... zwłaszcza za tym jednym odstającym😂😂😂Dziēki serdeczne😊

      Usuń
  6. Ja dopowiem tylko Amen - niech tak się stanie:)
    A swoją drogą nie powinnaś marnować pisarskiego talentu.
    Jestem przekonana, że książka spod Twojego pióra byłaby rewelacyjna.
    Szczególnie dla tych, którzy potrzebują motywacji.
    Uwierz mi - wiem co mówię i mam oko do ukrytych talentów:)
    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierzē,że masz oko... wdzięczna Ci jestem... wszystko w roku... tylko w moim życiu ciągle coś siē dzieje... zmieniają się plany jak pogodowe urlopowa😉Całuski😊😊😊

      Usuń
  7. Przeczytałam jednym tchem,super tekst,skłania do zastanowienia się co lub kto w życiu najważniejszy..i co można jeszcze zmienić,pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze jest by woköł nad było ludzie,ktöry nad rozśmieszają... nigdy nie doprowadzają do łez... A jeśli... to że szczęścia😊Buziaczki😊

      Usuń
  8. Dorotko, naprawdę powinnaś pomyśleć o napisaniu książki. Nie tylko zresztą pomyśleć - powinnaś ją napisać.
    Serdeczne uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą Małgosiu... nawet wstaję dwie godziny wcześniej... tylko w moim życiu każdego dnia dzieje się coś czego nie ma w moim scenariuszu... nie nudzę się😐A Ciebie ściskam serdecznie😄

      Usuń
  9. Uwielbiam, po prostu uwielbiam Twoje podejście do świata i Twoje posty:D
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On dłużej żyję tak jeszcze bardziej chce mi się wariować������Dzięki i gorąco ściskam��

      Usuń
    2. Miało być... Im dłużej... ten on to chochlik😃

      Usuń
  10. Wszystko się zgadza,tylko ze szczęką przesadziłaś. Chyba ,że nie wierzysz w postęp stomatologii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja wiara jest wielka... W postęp wierzę tylko nie w NFZ,który chciałby mi to zafundować😊😊

      Usuń
  11. Aaaa to tak napisane z wyprzedzeniem :D Tak się zastanawiałam gdzie ta twarz ze zmarszczkami :). Życzę aby ten zapał i duch wolności dotrwał do tej później starości. - Ale mi się zrymowało. Ale dołożę do niego chociaż trochę rozsądku tak na wszelki wypadek, bo wszystko musi mieć granicę. Dam przykład o co mi chodzi pod kątem tego mandatu. Jedna osoba dostanie mandat a druga zrobi komuś krzywdę :) Ja jestem mocno osadzona w zasadach i dobrze mi z tym, więc nie do końca mogę rozumieć jego przesłanie w każdym razie życzę Ci abyś była tak promienna i szczęśliwa ,,na starość" jak w tym poście :D
    Moc uścisków...
    No i bym zapomniała - cudna... cudna sukienka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przejmuj się... ja sama czasem siebie nie pojmuję... i ciągle zaskakuję😂A dzięki,dzięki za sukienkę... moja córka na taką samą tylko mniejszą😊😊😊Całuski😊😊😊

      Usuń
  12. Jejku, twój post jest niezwykle piękny, wzruszający, osobisty... Masz wspaniałe, pozytywne podejście do życia. Wierzę, że z nim zawsze będziesz szczęśliwa :). Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem bardzo szczēśliwa... poukładałam sobie wszystko tylko czasami los mi coś niezapowiedzianego zsyła,żeby nie było tak gładko... Ale podnoszę się, bo nad życie kocham życie😊😊😊Ściskam😊

      Usuń
  13. Wyglądasz super i tak trzymaj. Lubię Twój pozytywizm . Lata lecą i trzeba się pogodzić ze zmaianami , ale w duchu i w głowie ciągle jesteśmy młode . Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciągle... młode,nawet czasami mam ochotę przypalić komuś jak Maciusiowi gdy bawiłam się z nim w piaskownicy😂😂😂Ściskam😊

      Usuń
  14. zapisałam sobie Twój post na lapku i będę czytać codziennie przed snem, może w końcu przestanę sie przejmować ludzkim gadaniem:(
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie zawsze będą gadać...żyjesz więc gadają... może zazdroszczą,może nie mają własnych doznań... Twoje życie jest Twoje i nic im do niego... wytnij się na nich... Ściskam gorąco😊😊😊

      Usuń
  15. ŻYJESZ JAK CHCESZ,
    BO DOBRZE WIESZ,
    ŻE ZYCIE TYLKO JEDNO JEST.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Kochana!
    Wyglądasz kwitnąco i szczęście od Ciebie emanuje:) tak trzymaj!
    Pozdrowionka ślę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem szczęśliwa.A wszystkie''pomimo'' zajadam😊😊😊Buziaczki😊😊😊

      Usuń
  17. Jak zwykle refleksyjnie i z pazurem. Mam o czym pomyśleć. Tak trzymaj.
    Sukienka śliczna - zwiewna, elegancka i radosna.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wdzięcznej dziēkuję😊😊😊Ściskam serdecznie😀😀😀

      Usuń
  18. bardzo ciekawy, pasjonujący i piękny post, bardzo podoba mi się że jesteś taka szczera radosna i to widać po tobie że cieszysz się każdą chwilą. Pozdrawiam cię cieplutko, buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kazdä chwilą cieszę się szaleńczo i wkurza Ją mnie Ci wszyscy,którzy mają się za lepszych i zabierają innym adość.Ściskam goraco😊😊😊

      Usuń
  19. Im dłużej żyję tym cieszē się bardziej😊Dziēki za dobre słowa i ściskam mocno😊😊

    OdpowiedzUsuń
  20. Dziēkuję wdziēczne i z całego serca😊😊😊

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Stara Kobieta... i ja , Blogger