15:40:00

Świadomość



CO TO JEST ŚWIADOMOŚĆ? 

Świadomość to wiedza, która pochodzi z naszego przeżytego życia... z informacji, wiedzy, którą nabyliśmy... pełna jest wtedy gdy się od niej nie odwracamy i nie lekceważymy. Świadomość wytwarza lęk... nieświadomość strachu nie ma... spokój daje... ale nie obroni, nie powstrzyma, nie przemyśli, nie wytłumaczy.

Świadomość to wiedza, zależna od człowieka... od jego obserwacji świata, od jego empatii, bystrości, umiejętności kojarzenia faktów, wyciągania wniosków. Dwie czy trzy osoby deklarujące, że są świadome czegoś tam... zupełnie inaczej dochodzą do tej wiedzy, inaczej ją odczuwają i interpretują. Są takie osoby, które w ogóle nie dopuszczają do siebie pewnych spraw, odrzucają je od siebie... ignorują.

W świadomości było wczoraj, jest dzisiaj i będzie jutro... Ludzie świadomi wiedzą, że nie mogą zmienić wczoraj, bo takie jest prawo fizyki. Ale mogą coś zrobić dzisiaj i planować jutro. 

Będąc świadomi tego, że żyjemy, istniejemy na tym świecie... jesteśmy też świadomi, że to niedługa chwila i może skończyć się każdego  dnia. Nim jednak ten moment zapadnie, żyjemy w polu wszelkich informacji, zdarzeń, naszych poczynań... wiele czerpiemy z doświadczeń naszych poprzedników. Suma naszych obserwacji, naszej intelektualności, naszej fantazji, przyjmowania iluzji, myśli duchowych składa się na naszą świadomość.

SAMOŚWIADOMOŚĆ

Dla mnie najważniejsza... to ona określa mnie... kim jestem... kim chciałabym być... jak traktowana... jak odbierana przez innych ludzi. I to nie jest wymyślone wyobrażenie o sobie, tylko pełna świadomość kim jestem i za kogo biorę pełną odpowiedzialność. Moja samoświadomość dokładnie określa, jakim jestem człowiekiem, jakie mam możliwości i co mogę robić, a czego zupełnie nie powinnam.

Samoświadomość nie jest prosta - wymaga autorefleksji i uczciwości wobec siebie... bez bujania w obłokach i zaklinania rzeczywistości. Nie pozwala na odwracanie się od problemów, udawanie, że ich nie ma. Nie można jej zagłuszyć wypadem do głośnej dyskoteki ani zapić szklanką whisky.... bo w końcu przychodzi cisza i myślenie.... cóż trzeba będzie wysłuchać siebie. Brak świadomości, ucieczka od niej... to tylko krótki moment. Przychodzi smutna myśl, powraca prawdziwie i to wcale nie znaczy, że musi pozostać. Przecież nikt nie doświadcza tylko szczęśliwych chwil... samego słońca, letniego deszczu i porywistego wiatru. Samoświadomość pozwala ogarnąć wszystko i zrozumieć, że nie jest się porywistym wiatrem, ani burzą, tylko SOBĄ. A Ty masz w sobie niesamowitą siłę przetrwania, bo wszystkie doświadczenia, które masz za sobą i dzień, w którym teraz jesteś, są Twoją podporą. I nie znikną nieszczęścia, choroby, lęki; gdy je prześpisz, zapijesz... nie uciekniesz od nich. Musisz je zaakceptować, bo wiesz, jakie niosą zagrożenia i wiesz też, że Ty musisz znaleźć rozwiązanie, albo pogodzenie z nimi... akceptacja - klucz do uspokojenia. Musimy zrozumieć, że wszystko co po drodze trafia się złe, jest jak przelotny deszcz, wichura też przejdzie.

Samoświadomość własnego ciała, wyglądu, stanu umysłu, istnienia, upływu czasu, zrobienia czegoś dobrego lub czynu złego... to największa satysfakcja... nie pozwala na to, żeby ktoś inny ciągnął nas w dół.

DAR

Gdzieś przeczytałam, że świadomość to dar albo ślepy proces. Dla mnie to dar... świadomość pozwala mi nie potknąć się zbyt wiele razy, podnosić za każdy razem, wierzyć, że wiele jeszcze mogę, a czego nie mogę, to zawsze mogę sobie przypomnieć, że bywało gorzej ;-) Nic nie trwa wiecznie - zło i ból przemijają... . Każdy z nas mógłby znaleźć powód, żeby narzekać, żeby siebie nienawidzić, żeby mieć podłe, dołujące myśli... czasami jesteśmy dupkami, czasami wspaniałymi ludźmi... mamy tego świadomość... i to jest dobre. Świadomość nie pozwoli zdusić naszej godności własnej. Dzięki niej nie poddajemy się, nie pozwalamy sobie wchodzić komuś na głowę i nią potrząsać nie w naszym rytmie.

NIEŚWIADOMOŚĆ

Nieświadomość... chęć tkwienia w nieprawdzie, złudzenia, oddalanie od siebie rzeczywistości dla źle pojętego wewnętrznego spokoju - to szkodzenie sobie. Prawda przy ujawnieniu może być bardziej okrutna. Człowiek od małego jest przygotowywany do tego, że tylko w bajkach jest zakończenie... żyli długo i szczęśliwie... choć nikt nie pisze jak ta długość długo trwała i czym jeszcze złym po środku tego szczęścia obfitowała ;-)) a na końcu i tak śmierć przyszła mimo tego szczęścia, piękna i bogactwa... i tak naprawdę na ziemi przychodzi co rusz wymiana... i co rusz na tej ziemi inna się porusza parada. Każdy przygotowany jest na śmierć... każdy inaczej do niej podchodzi... jeden spokojny i nie odczuwa smutku, kiedy jest jej obserwatorem... nie odczuwa szkody lub by nie okazać się małodusznym w szlochy uderza duże, a trzeci szczerze bardzo jest rozżalony. Nieświadomość przy śmierci, akurat nie istnieje... bo kto wierzy, że nie umrze nigdy ;-) Co najwyżej odsuwa tę myśl w czasie... a czas? dla świadomych najdroższa waluta... dla nieświadomych, to pieniądz rządzi. W nieświadomości nie ma pytań o sens istnienia, są tylko problemy związane wyłącznie z używaniem. Dla jednych to błogosławieństwo, dla innych wyrachowanie. Dla mnie nieświadomość, to jak pływanie w dziurawej łódce bez koła ratunkowego... to trwanie jak przedmiot - może jeszcze pobędzie, może go odrestaurują, może wyrzucą. Tyle, że przedmiotowi jest wszystko jedno... przedmiot nie ma duszy. Nie ma duszy, więc się nie lęka ;-) ... nie czuje, nie przeżywa. 

JESTEM ŚWIADOMA

Jestem świadoma tego, że jestem kobietą... jestem świadoma swego ciała i swych dolegliwości, upływającego czasu, swoich zalet i wad... orientuję się w jakiej żyję rzeczywistości (i stąd nie daję się indoktrynować).  Posiadam wiedzę na parę tematów, więc nie daję się zapędzić w tzw. kozi róg... wiele też nie wiem, ale świadomie się do tego przyznaję (tak łatwiej jest obu stronom). Nie daję sobie wciskać ciemnoty ani nie zadawala mnie byle jaka odpowiedź... w stylu... tak już jest, albo nie, bo nie... co pani może wiedzieć, nie jest pani lekarzem... w tym wieku czego się pani spodziewa? Ooooo... to moje ulubione pytanie... zadawane przez nieświadomego lekarza, że pacjent, to myślący człowiek :-)))) i odróżnia wątrobę od trzustki, wie co to kręgosłup i o czym świadczą podwyższone hematokryty i jakich lekarstw nie powinno się łączyć oraz co to są inhibitory MAO....  






6 komentarzy:

  1. A wiesz, doszłam do tego, że nie da rady wiecznie być świadomym. I uczę się ufać własnej nieświadomości. To trudne dla mnie, wiecznej kontrolerki, ale zauważyłam, że kiedy pozwolę sobie płynąć, nie analizować, zgodzić się, jest łatwiej. Wyszło mi na to, że między świadomością a nieświadomością najlepiej też wytworzyć harmonię. Niełatwe, ale powoli ćwiczę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetne ! Będę ćwiczyć chociaż , od czasu do czasu udaje mi się tak własnie czynić . maria

      Usuń
  2. A ja nie mogę się napatrzyć na wspaniałą stylizację. I tą piękną torebeczkę.
    Uściski, Dorotko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty jak zwykle wygladasz kwitnąco :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super teksty i super stylizacje. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Stara Kobieta... i ja , Blogger