Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dom. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dom. Pokaż wszystkie posty

18:56:00

Słodka przekąska dla dwojga ;)

Słodka przekąska dla dwojga ;)

Gdy życie goryczą nas przytłacza... warto je sobie osładzać chociaż kulinarnymi wytworami ;) W myśl tej zasady w mojej kuchni pojawiły się racuszki? Placuszki z jabłkami? Racuchami tego nie nazwę, bo zięć się czepia, że racuchy są z drożdżami, a tu ani grama drożdży nie znajdziecie ;) Są pyszne, ogromnie wciągające, porcja dla dwojga :) Przepis inspirowany różnymi znalezionymi w internecie, tymi babcinymi i przeze mnie, pod siebie i moje gusta dostosowany :)

Składniki: 

- 2 duże jabłka 

- 2/3 szklanki mąki (u mnie tortowa)

- 5 łyżek mleka

- 1 jajko (rozmiar M)

- 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia

- 1 czubata łyżka cukru pudru

- 1/2 łyżeczki cukru waniliowego

- 1 porządna łyżeczka oleju

- malutka szczypta cynamonu 

-  jeszcze mniejsza szczypta soli

Przygotowanie: 

Jabłka obieramy i kroimy w kosteczkę. Z jajka oddzielamy żółtko od białka. Białko ubijamy na sztywno. Pozostałe składniki (pomijając również jabłka) miksujemy ze sobą. Do powstałej, dosyć gęstej masy, dodajemy pokrojone jabłka. Całość mieszamy łyżką. Do otrzymanej masy jabłkowej dodajemy ubite na sztywno białko i delikatnie mieszamy. 

Na patelni rozgrzewamy olej i na porządnie nagrzany wykładamy po jednej łyżce masy (jeśli chcemy uzyskać małe racuszki). Olej musi być gorący! Smażymy z obydwu stron około minuty.. Zobaczycie jak szybko i pięknie się przyrumienią :) Tak usmażone racuszki wykładamy na ręcznik papierowy, żeby pozbyć się tego niedobrego tłuszczu... ;) A jeśli nie macie akurat ręcznika papierowego - warto je wyłożyć chociaż na raszki, żeby ten tłuszcz chociaż odrobinę z nich spłynął ;) Po co podwyższać sobie aż nadto cholesterol - :) 

I na koniec... 

Najlepiej smakują jeszcze świeżutkie i cieplutkie, podawane obsypane cukrem pudrem lub z bitą śmietaną. Niesamowita rozkosz dla podniebienia ;) Znikają w tempie ekspresowym... choć jeśli jakieś się ostaną - na zimno też są bardzo smaczne :) Smacznego:-))


15:06:00

Pomysł na jajka z pomidorami

Pomysł na jajka z pomidorami

Dzisiaj kulinarnie ;) W ostatnim tekście o wolnej niedzieli wspomniałam Wam, że na śniadanie przygotowałam wyjątkowe (dla siebie ;)) jedzonko z jajek, cebuli, czosnku, pomidorów i przypraw ;) Dziś chciałabym się z Wami podzielić swoją wersją jajek w pomidorach (czy też szakszuki) ;) Niezwykle aromatycznym i pysznym w moim odczuciu daniu ;) 

Składniki: 

  • 1 mała cebula
  • 1 ząbek czosnku
  • 1 puszka krojonych pomidorów
  • 3 jajka 
  • 1/4 lub nawet 1/3 pęczka pietruszki (zależy jak lubicie ;)) 
  • 1 porządna łyżeczka przyprawy: suszone pomidory z czosnkiem i bazylią (dostępna np. w Biedronce ;) lub szczypta czosnku granulowanego i 1/2 łyżeczki bazylii
  • 1/2 łyżeczki słodkiej papryki mielonej
  • szczypta ostrej papryki mielonej
  • szczypta soli x2
  • szczypta pieprzu x2
  • odrobina oleju do podsmażenia cebuli i czosnku

Przygotowanie: 

Siekamy drobno cebulę i czosnek, przysmażamy na patelni ze słodką i ostrą papryką, pieprzem i solą. Gdy cebula z czosnkiem zostaną już podsmażone, wlewamy na patelnię pomidory. Dodajemy suszone pomidory z czosnkiem i bazylią. Całość mieszamy :-) Czekamy aż sok z pomidorów w większości odparuje. Gdy to nastąpi - robimy trzy wgłębienia w masie i w każde wbijamy po jednym jajku. Jajka doprawiamy odrobinę solą i pieprzem. Siekamy pietruszkę i posypujemy nią całość :) Przykrywamy patelnię pokrywką na ok. 6-10 minut w zależności od naszej kuchenki i tego jak bardzo ścięte jajka lubimy. Dla mnie najlepsze są takie z rozpływającym się żółtkiem i ściętym białkiem. Na to nie ma gotowego przepisu, który sprawdzi się u każdego ;-) Trzeba obserwować ;) 

Uważacie, że jajka ścięły się już dostatecznie? ;) Można więc zabrać się do jedzenia :) Polecam wcinanie prosto z patelni postawionej np. na talerzu lub jakiejś podkładce, tak żeby nie uszkodzić stołu ;) 

Podsumowując... 

To danie z pewnością nie przypadnie do gustu każdemu, ale ja... pokochałam je od pierwszego kęsa ;) Tanie, szybkie i będące świetną alternatywą dla typowych śniadań ;) czy po prostu jajek sadzonych :) Zamiast pietruszki można dodać oczywiście świeżą bazylię lub inne lubiane przez nas zielone co nieco ;) Do mojego podniebienia pietruszka przemawia jednak świetnie ;-) Ach! Aż zgłodniałam :) 

22:12:00

Nie tylko dresy ;)

Nie tylko dresy ;)

Zachęcani usilnie do siedzenia w domu, nie tyle przez pandemię, co przez niesprzyjającą aurę za oknem... coraz częściej sięgamy po ciepłe spodnie dresowe i wygodną bluzę ;) Nie czułam jednak ciśnienia w tym temacie, choć gdy dostałam maila od Femme Luxe zachęcającego do wybrania sobie co nieco do jesiennej garderoby... zgodziłam się z wielką radością ;)  I wyszło pół na pół... dwa dresy i dwie sukienki ;) Ostatecznie na mnie zobaczycie jeden dres, który postanowiłam sobie zostawić... pozostałe rzeczy pójdą dalej w świat, ale... choć ofertę Femme Luxe nadal trzeba brać z przymrużeniem oka pod kątem ich rozmiarówki ;) (rzeczy wypadają mniejsze o jeden, niekiedy nawet dwa rozmiary niż te standardowe... do których jesteśmy przyzwyczajeni ;) Warto więc sprawdzać wymiary podane w ich tabeli rozmiarów :))... to jednak z jakością ich ubrań jest coraz lepiej! Jakież było moje miłe zdziwienie, gdy okazało się, że zestaw dresowy jest niezwykle mięciutki... i ma w składzie aż 65% bawełny, a sukienki to nie 100% poliestru, a 95% wiskozy :) 


Czarny zestaw dresowy - spodnie i bluza / Black Boxy Cropped Hoodie Cuffed Joggers Loungewear Set - Cailleigh - to właśnie ten zestaw, który postanowiłam sobie zostawić :) Na stronie możecie zobaczyć, że bluza nie należy do najdłuższych... jednak mi brzuchola nie odkrywa ;) Z boku posiada sznureczki do ściągania, dzięki którym możemy ją regulować :) Bluza ma duży otwór na głowę i mega wygodną kapocę ;) Cały zestaw jest w środku mięciutki, spodnie mają na dole zwężane nogawki ;) Przy zakupach warto zdecydować się na co najmniej jeden większy rozmiar, niż nosicie normalnie ;) Jakościowo ten zestaw naprawdę ogromnie mnie zaskoczył! Obawiałam się, że będzie bardzo sztuczny... a tu naprawdę wow! Porządny, wręcz elegancki zestaw... w którym można swobodnie wylecieć do sklepu lub apteki bez obaw, że spotka się koleżankę, której nie widziało się od lat... i wygląda się jak kocmołuch ;) Będę go nosić!


Zestaw dresowy w kolorze camelowym / Camel Boxy Cropped Hoodie Cuffed Joggers Loungewear Set - Cailleigh - brat bliźniak tego powyższego zestawu, z tym, że w innym kolorze. Kolorze zabójczym, bo camelowym ;) Ja jednak się w nim kolorystycznie nie odnajduję, puszczam więc go dalej w świat :) I tu taj jakość jest naprawdę świetna... i macając go... mam wrażenie, że dotykam ekskluzywnego, naprawdę porządnego dresu :) Układa się na ciele tak samo jak czarny :) Mnie jednak... zdecydowanie w czerni lepiej. Super jest także to, że te spodnie dresowe posiadają kieszonki :) 






Opinająca czarna sukienka z bufiastymi rękawami / Black Belted Bodycon Midi Wrap Dress - Angelica - podobne sukienki mogłyście już kiedyś u mnie zobaczyć ;) To moim zdaniem najpiękniejsza z sukienek znajdujących się na stronie Femme Luxe. Bufiaste rękawy, długość za kolano, możliwość seksownego jej opuszczenia i odsłonięcia ramion... uwielbiam ten krój i zamawiam zawsze, gdy tylko pojawia się taka możliwość i obdarowuję koleżanki. Szyk i elegancja! W dodatku 95% wiskozy. Co prawda wersja z czarnym kolorze... nie jest moją ulubioną, ale przyda się na niejedne eleganckie spotkanie... także to przy kolacji, przy świecach w domu ;) 






Opinająca sukienka z bufiastymi rękawami, w kolorze khaki / Khaki Belted Bodycon Midi Dress - Angelica - siostra bliźniaczka tej sukienki powyżej :) Dla mnie osobiście... w o wiele ciekawszym kolorze, który jednak bardzo trudno oddać na zdjęciach ;) Ten krój jest naprawdę piękny, jednak i tu trzeba pamiętać, żeby zamawiać jeden - dwa rozmiary większą, żeby później nie musieć się denerwować niepotrzebnie ;) 




Ubrania Femme Luxe tym razem naprawdę bardzo pozytywnie zaskoczyły mnie swoją jakością - znaleźć można na ich stronie zarówno ubrania eleganckie jak właśnie te sukienki powyżej, sukienki gorsetowe / corset dress, spodnie dresowe i nie tylko / trousers (także z tych zestawów powyżej ;)), standardowe dżinsy / jeans  oraz mnóstwo t-shirtów, bluzek, body / bodysuits. Chciałoby się rzec... dla każdego coś dobrego ;) 

Jak widzicie... bardzo pozytywnie odnoszę się do tego zamówienia i jeśli tylko będzie taka możliwość... z pewnością zaopatrzę się w kolejne świetne dresy czy też ubrania z innych kategorii :) A Wy? Zaopatrzyłyście się już w jakieś fajne ciuszki po domu? :) 

13:43:00

Smakowite kruche ciasteczka :) na gorzki teraz czas

Smakowite kruche ciasteczka :) na gorzki teraz czas

Już niebawem nadejdzie czas wypieku pierniczków... jednak jako, że nie jestem fanką pierniczków - zresztą jak wszyscy w mojej rodzinie, w chwili, gdy pragnę sięgnąć po coś słodkiego, a zarazem kruchego... majstruję w kuchni kruche, maślane ciasteczka ;) Dzisiaj zdradzę Wam swój sekretny przepis ;) 

Składniki: 

  • 250 gramów mąki
  • 125 gramów zimnego masła
  • 100 gramów cukru pudru (jeśli nie macie tyle cukru pudru... zwykły - choć najlepiej trzcinowy też da radę ;) Po prostu masa nie będzie tak jednolita ;)) 
  • 1 torebka cukru waniliowego (u mnie najczęściej 18 gramów) 
  • 1 jajko

Wykonanie:

Banalne ;) Najlepiej przesiać mąkę do miski (choć bez przesiania też da radę ;)), dodać masło (najlepiej pokrojone na mniejsze kawałki), jajko, cukier puder i cukier waniliowy ;) I wyrabiamy... jedynie do połączenia składników ;) Tak przygotowane ciasto formujemy w bardziej lub mniej zgrabną kulę, owijamy folią spożywczą (reklamówka też da radę ;)), wkładamy do lodówki na 60 minut - jeśli nie mamy tyle czasu - korzystamy z zamrażalnika (tu Wam od razu sprzedam patent, że ciasto można mrozić do późniejszego wykorzystania :)) ;) Po tym czasie rozwałkujemy ciasto na ok. 3-4 cm... i wycinamy ciasteczka ;) 

Nagrzewamy piekarnik do 190 stopni, wykładamy formę papierem do pieczenia, układamy ciasteczka i wkładamy do piekarnika na 13-15 minut - musimy kontrolować ich stopień wypieczenia :) Nie zostawiamy ich bez opieki ;) 

Gdy stopień zarumienienia jest już dla nas odpowiedni... wyjmujemy ciasteczka - u mnie lądują na raszkach. szykujemy kolejną porcję do wypieku ;) W czasie pieczenia pierwszej partii najlepiej jest pozostałe ciasto schować spowrotem do lodówki :) 

Czekamy aż ostygną i wcinamy... ;) Tak upieczone możemy przechowywać w metalowej puszcze nawet kilka dni. Pogłoski głoszą, że wytrzymują nawet 7 dni..., ale u mnie nie ma nawet okruchów, najpóźniej czwartego dnia ;) 

SMACZNEGO... 

taki mamy okres w naszym życiu, że jeszcze mocniej niż kiedyś należy cieszyć się drobiazgami. Pracą przy wypieku, podaniem najbliższym, samej zjedzeniem słodkości przy herbatce, czy kawce. Tak mało i tak wiele by choć przez moment odkleić się od rzeczywistości tej smutnej - tak niewielkim kosztem :-)





20:07:00

Ciąg dalszy smakowitej opowieści :)

Ciąg dalszy smakowitej opowieści :)

Już kiedyś o kawach Skworcu Wam opowiadałam... dzisiaj do tej aromatycznej, smakowitej opowieści chciałabym powrócić ;) W 2017 roku moje serce podbiła rozpuszczalna kawa o smaku kremu Brulee, w 2020 roku królową mojego serca stała się kawa o smaku Toffee... ale po kolei ;) 

Skworcu to polska firma, która w sprzedaży posiada przyprawy, kawy, herbaty, wszelkie bakalie, miody, przetwory, syropy, słodycze, przekąski, oleje i wiele innych produktów. Nie da się ukryć, że w przypadku tej marki nie płaci się za oprawę graficzną produktów, nowocześnie wyglądającą stronę, ale za same produkty. Stąd też cena tych produktów jest niższa niż w innych sklepach oferujących tego typu produkty. Szata graficzna Skworcu może nie przyciąga swoim wyglądem. Ale? Pamiętajmy o nieocenianiu książki po okładce, a na skupianiu się na jej treści :) 

A treść produktów Skworcu jest bardzo smakowita! Dziś będzie więc o kawach :) Skworcu w swojej ofercie posiada kawy mielone, ziarniste i zielone. U mnie na razie w grę wchodzi sama mielona - za 100 gram należy zapłacić 8,50 zł. 

Tym razem zdecydowałam się wypróbować trzy nieznane mi jeszcze kawy:

- Toffee - to kawa zdecydowanie dla tych, którzy lubią słodycz... jeśli nie wyobrażacie sobie kawy bez łyżeczki cukru czy miodu... ta zdecydowanie się bez tego obędzie! To także kawa, do której zdecydowanie nie musicie przegryzać słodkości w stylu krówki, ona smakuje bowiem jak taka płynna krówka ;) Nie da rady pić jej ciągle, ale od czasu do czasu... słodka rozpusta!

- Bananowa - przyjemny, intensywny zapach z wyczuwalną w smaku nutką banana.

- Advocatowa - kawa rozpuszczalna o aromacie likieru jajecznego, której smak bardzo podbija odrobina śmietanki lub mleka :) 

Kawy rozpuszczalne Skworcu mają to do siebie, że najlepiej smakują w akompaniamencie odrobiny mleka lub śmietanki. Nabiał zdecydowanie podbija ich smak i aromat! Tak więc, jeśli lubicie ciekawe smakowo kawy rozpuszczalne z odrobiną mleka lub innego białego dodatku - kawy Skworcu naprawdę mogą przypaść Wam do gustu :) 

A jak jeszcze w dobrym towarzystwie, przy rozmowie przyjemnej, delektowaniu napoju podanego w oka cieszącej porcelanie... mmmmmm... nic nam więcej do szczęścia nie trzeba ;-)

20:10:00

Dystans i ubrania :-)

Dystans i ubrania :-)

Trzeba mieć dystans* do innych ludzi... trzeba mieć jednak także dystans do samej siebie ;) I nie przejmować się błędami... na przykład takimi, że zamówi się coś za małego ;), bo?... bo myśli się o sobie daleko lepiej niż się wygląda ;-)))) Zdarza się najlepszym - także mojej córce, która wiele rzeczy zamawia na oko... czyli bez przymierzania i dotykania. 

Przychodzę dzisiaj do Was z kolejną paczuszką z Femme Luxe, która tak samo jak poprzednia - przyszła w iście ekspresowym tempie. Niecały tydzień i już była u mnie :) A w sumie to u nas... bo Ala też wybrała coś dla siebie - trzeba przyznać, że dość niefortunnie... ale cóż - życie ;) 

W Femme Luxe, brytyjskim sklepie, znaleźć można mnóstwo sukienek, bluzek, dresów (jednak z tego co zauważyłam... najwięcej jest tych malutkich ;)), torebek, dodatków, butów... Nie miałam jeszcze jednak nic z ich "galenterii", więc w tym temacie wypowiadać się nie mogę ;) Ale ubrania - szczególnie niektóre - są naprawdę fajne!... swoją drogą od ostatniego mojego zamówienia... zmieniło się jedno... powstał dział "stay home". Czyli pojawiła się możliwość zakupienia maseczek (co pewnie  nikogo nie dziwi ;)) i naprawdę masy ciuchów do noszenia po domu :) 

Alicja wybrała dla siebie czarny zestaw z działu loungewear, czyli tzw. odzieży wypoczynkowej, która przydaje się nie tylko podczas akcji #zostańwdomu. Zestaw składa się z legginsów i bluzki z długim rękawem z dekoltem w literę V - w rozmiarze S/M. Bluzka - bardzo przyjemna, choć składająca się w 95% z poliestru - no nie jest to ideał ;)

Femmeluxefinery.co.uk


 A spodnie... spójne z bluzką, ale na pupę niewchodzące ;) Krok znajdował się między kolanami... i to zdecydowanie nie jest kwestia źle wybranego rozmiaru, ale kwestia jakiegoś błędu przy szyciu. Bluzka mogłaby być odrobinę mniejsza, a spodnie większe... tym samym zamówienie rozmiaru M/L nie rozwiązałoby sprawy, ponieważ bluzeczka wtedy bardzo źle by leżała. Szczuplutka S mogłaby się w tym zestawie odnaleźć :-) 

Angelica to moje ulubione imię związane z tą marką i jej ubraniami... piękne sukienki z długim rękawem, który jest delikatnie rozkloszowany... a co więcej z rękawami, które można seksownie opuścić i odsłonić zgrabne ramiona :-)

Femmeluxefinery.co.uk


Warto odsłaniać, to co zgrabne może jeszcze zostało ;) U mnie tym sposobem znalazły się trzy sukienki - biała (to naprawdę wręcz śnieżna biel!), czerwona i wiśniowa. Dekolt na zakładkę, wiązanie w pasie, długość za kolano. Pięknie podkreśla talię i kobiece kształty - idealne sukienki na wesele jak i spotkanie biznesowe. Delikatnie uwydatniają kobiecy seksapil, a przy tym nie są wulgarne. Jeśli chcemy mniej wyeksponować - nie opuszczajmy po prostu materiału i nie odsłaniajmy ramion - choć ja bym Was do tego gorąco zachęcała :-)

Femmeluxefinery.co.uk


Femmeluxefinery.co.uk


Ogółem jestem zadowolona z jakości ubrań Femme Luxe - są porządnie wykonane i wykończone, a na stronie znajdziecie także mnóstwo odzieży do noszenia właśnie po domu, do śmietnika czy gdy chcecie wyskoczyć na luźny spacer po lesie ;)
Ala już zaczęła buszować z myślą o kolejnym zamówieniu... w zakładce t-shirts oraz joggers… . Choć patrząc po szerokości większości spodni dresowych tam się znajdujących oraz przygodach z legginsami opisanymi powyżej - raczej zostanie przy t-shirtach ;)

* Co prawda to 2019 rok ogłosiłem rokiem dystansu (o czym możecie przeczytać tutaj), ale warto o nim pamiętać zawsze :) 

10:18:00

Murzynkowe babeczki.

Murzynkowe babeczki.

Nie muszę chyba nikogo uświadamiać, że boczki nie rosną same z siebie... to raczej kwestia braku ruchu, częstszych wypraw do lodówki... i częstszego w kuchni przebywania ;) (Swoją drogą nigdy u "Armaniego" ;-) nie słyszałam tyle przekleństw, co teraz.... Raz po raz daje się słyszeć. "K...! Ale jestem gruba!" Śmieszy mnie to i rozbraja, że tylko o jednym teraz z ust kobiecych daje się słyszeć i to tak w dosadny sposób.)

Dzisiaj murzynkowe babeczki :-)) Tak na przekór właśnie :-) W tym przypadku nie moje, ale Alicji, która uwielbia piec... i w myśl tego sukcesywnie poszerza mój pas i swojego narzeczonego... Nie no... nie jest tak źle... (chyba?) ;-)). Ale piecze pysznie, a jej wypieki chwytają za żołądek i za serduszko ;) Z racji tego, że ostatnio jej murzynkowe babeczki podczas spotkania z moją przyjaciółką zrobiły furorę... podkradłam od niej przepis - i również tutaj się nim dzielę :)

Moc wilgoci i jabłek!

Murzynkowe babeczki są bardzo wilgotne, najeżone jabłkami (im więcej jabłek tym lepiej - w tej sytuacji, to więc nie ciasto z jabłkami, a jabłko z ciastem - tak uwielbiamy!) i trafiają... nawet w te najbardziej oporne podniebienia kulinarne ;) Jak np. narzeczonego, który zarzeka się, że ciast kakaowych i czekoladowych nie znosi... a jakoś tu wszystko błyskawicznie znika ;) 

Tak więc... przejdźmy do przepisu :) W nawiasach dodałam uwagi jak to dokładnie wygląda u Ali :)

Składniki: 

Ciasto na 12 babeczek:

- 1 szlanka mąki (u Ali tortowa)
- 1/2 szklanki cukru (u Ali najczęściej cukier trzcinowy)
- 1 opakowanie cukru waniliowego (u Ali takiego na 1 kg mąki)
- 2 jajka (u Ali rozmiar M)
- 1 porządna łyżka kakao (u Ali to z Biedronki) 
- 1/4 szklanki oleju (u Ali słonecznikowego)
- 1/2 porządnej łyżeczki cynamonu
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia 
- 2 - 3 szklanki jabłek obranych i pokrojonych kostkę (u Ali najczęściej ligole, wkładacie tyle jabłek ile jesteście w stanie wmieszać w masę. Nie martwcie się także wielkością kostki... większa lepiej smakuje i jest lepiej wyczuwalna :))

Lukier - proporcje według uznania i ilości, którą chcecie osiągnąć :) Można po prostu posypać babeczki cukrem pudrem :) One nie są bardzo słodkie... więc to stanowi taką kropkę nad "i" … choć bez Moniki Olejnik;-))) 
- cukier puder
- sok z cytryny 
- woda 

Przygotowanie:

Ubijamy białka jajek. Do ubitych białek dodajemy zwykły cukier i cukier waniliowy oraz żółtka. Ubijamy na jasną, puszystą masę. :) Do tego olej i dokładnie miksujemy.


Mąkę, kakao, cynamon i proszek do pieczenia mieszamy, przesiewamy i dodajemy w partiach do masy z jajek, cukru i oleju. Miksujemy na wolnych obrotach. 

W ten sposób dostajemy bardzo gęste ciasto... i jest to zupełnie normalne :) W końcu nie ma w nim dodatkowej wody ani mleka. Dlatego wolne obroty są konieczne, żeby nie "zajechać" miksera... przy szybkich bowiem, już raz nam się zdarzyło, że całe "mieszadło" się powyginało ;)
Gdy czujecie, że mikser już nie daje rady... przerzućcie się na łyżkę :) 

Do ciasta dodajemy partiami jabłka i dokładnie łączymy łyżką z ciastem - ciasto zmieni odrobinę swoją konsystencję na rzadszą. Dodajemy tyle jabłek ile się zmieści :) Na oko ok. 2 - 3 szklanki :) Zadbajcie o to, żeby mieszać ciasto również od dołu... bo tam zawsze chowa się dużo ciasta bez jabłek ;) 

Nagrzewamy piekarnik do 180 stopni :) Wypełniamy formę do babeczek (u Ali forma z Pepco na 12 babeczek) papilotkami, a papilotki ciastem. Wierzcie mi... 12 to właśnie ideał i nie dodawajcie czasami kolejnych poza ;) Wypełnioną formę wkładamy do piekarnika i pieczemy 35 - 37 minut w zależności od piekarnika :) Warto upewnić się patyczkiem, czy nie mamy do czynienia z surowym ciastem ;) - gdy będzie surowe... zobaczycie... ;) 

Po tym czasie wyjmujemy z pieca. Chwilę studzimy w formie, a potem z formy ewakuujemy je najlepiej na raszki - tak żeby babeczki nie zaparowały od dołu :) Jeśli tego nie zrobicie... może nic się nie stanie ;) - ale już na dekorowanie lukrem (oczywiście już wystudzonych babeczek).... koniecznie przenieście je na raszki ;)

I tyle. Proste? Proste. I w dodatku bardzo smaczne :) Smacznego!




16:43:00

Ptysiowe cuda!

Ptysiowe cuda!

Dieta dietą, a pyszne ptysie pysznymi ptysiami ;) Mój przyszły zięć, który miał być już obecnym... (ale koronawirus poplątał młodym plany... więc zamiast być nim od 25 kwietnia... może stanie się nim pod koniec czerwca ;)) uwielbia ptysie. Ptysie oczywiście z bitą śmietaną, oprószone cukrem pudrem. Pobiegłam więc po ptysia do cukierni, gdy wspomniał, że wpadnie kilka godzin później na kawkę... a tu w cukierni zamiast ptysia... klops (a to kawka miała być, a nie obiad;-) - Nie ma ptysi. Skończyły się - odparła na moje zapytanie o nie, uśmiechnięta i jak zawsze przyjazna pani.

No to skomplikowało się... skąd tu skombinować obiecanego ptysia, którego nierozsądnie już zapowiedziałam? Piekarnik jest, czasu jeszcze trochę zostało... więc pobiegłam szybko do sklepu po zakupy, tak by uzupełnić produkty, których nie posiadałam, a które na poniższej liście się znajdowały. I powstały ptysie... pyszne i jak stwierdził (nie)zięć wyjątkowe :) Tak więc dzisiaj dzielę się z Wami przepisem, na którego pełne wykonanie wraz czasem studzenia ciasta potrzebujecie maksymalnie 1,5 - 2 godzinki :) Za jego sprawą otrzymacie jedną blachę mini ptysi - bo małe jest słodkie, choć powoduje zwiększenie obwodu niesłodkiego brzucha ;)  A roboty przy tym... zaskakująco mało!

Przepis na ptysie

Potrzebne produkty: 

Ciasto: 

- 1/2 szklanki wody (125 ml) 
- 62,5 g masła (tj. 1/4 kostki masła 250 g)
- 1/2 szklanki mąki pszennej (75 g)
- 2 jajka 

Masa śmietanowa: 

- 200 ml kremówki 30%
- 1 opakowanie śmietan-fix 
- 1 łyżka cukru pudru


Przygotowanie ciasta:

W garnku podgrzewamy wodę. Gdy już się trochę podgrzeje... dodajemy masło, które rozpuszczamy. Całość doprowadzamy do wrzenia. Na wrzącą wodę z masłem wsypujemy mąkę, cały czas energicznie mieszając (u mnie świetnie sprawdza się szczególnie na początkowym etapie trzepaczka, później przerzucam się na kwirlejkę, która jest pod ręka). Gdy ciasto będzie gotowe... zobaczycie to, ponieważ stanie się gęste i zacznie odchodzić od garnka tworząc zbitą masę. Odstawiamy taką masę do ostygnięcia - warto już na tym etapie przełożyć ją do miski, w której nie będziecie się obawiały używać miksera. Ciasto szybko zostanie wystudzone, a Wy przynajmniej będziecie krok do przodu :) 

Gdy ciasto zostaje wystudzony dodajemy jedno jajko (to bardzo ważne, żeby dodawać jajka pojedynczo - dopiero po dobrym połączeniu poprzedniego z ciastem!) i miksujemy wraz z ciastem. Gdy jajko nr 1 zostanie połączone z ciastem... dodajemy jajko nr 2 i je także łączymy z ciastem. I tyle. Ciasto na ptysie gotowe! 

Wyjmujemy z piekarni płaską blachę, kładziemy na nią arkusz papieru do pieczenia. Nagrzewamy piekarnik do 200 stopni. 

Przekładamy ciasto do rękawa cukierniczego z końcówką w kształcie gwiazdki i wyduszamy na papier do pieczenia... u mnie były to ślimaczki o średnicy ok. 3,5 - 4 cm. Łyżeczka także dobrze się sprawdzi ;) Pamiętajcie, żeby zostawić między nimi dość duże odstępy... ponieważ ciasto znacząco wyrośnie :) 

Wkładamy do piekarnika i pieczemy ok. 20 - 23 minut - w zależności od piekarnika. Uwierzcie mi... zobaczycie, gdy będą gotowe :) 

Wyjmujemy i zostawiamy do wystudzenia - najlepiej na raszkach :) 

Wystudzone ptysie przekrajamy wzdłuż i "faszerujemy".

Dobry , prawidłowo upieczony ptyś powinien być w środku pusty ( w przeciwności do głowy, która powinna zawierać choć drobną myśl;-) )... (nie)zięć lubi ptysie na słodko, więc tym razem zaprezentuję Wam "wkład na słodko",  choć sama uwielbiam je w wytrawnej postaci.

Bita śmietana: 

Ważna sprawa: kremówka powinna być schłodzona. Dobrze byłoby gdyby miseczka, w której będziemy ją ubijać... również taka była! Do kremówki dodajemy "śmietan-fix", łyżkę cukru pudru... Miksujemy, miksujemy aż ubijemy... tak długo aż zrobi się gęsta :) 

Tak wypełnione ptysie, przykrywamy górną warstwą ciasta i posypujemy cukrem pudrem. 

Smacznego! :) 

Tak zbieramy plusy, tak poprawiamy sobie i innym nastrój... tak poszerzamy się w biodrach... dzięki czemu możemy wymienić sobie garderobę... . Ptysie to potrafią czynić cuda! 




13:03:00

Sposób na chleb bezglutenowy

Sposób na chleb bezglutenowy

Staram się unikać pieczywa - szczególnie tego zwykłego, "pszennego". W mojej kuchni często natomiast gości chleb wieloziarnisty. Istnieją jednak takie potrawy, do których wieloziarnistych chleb, w stylu "ziarno w ziarno" nie pasuje. Wtedy idealnie sprawdza się smaczny, chleb bezglutenowy. Dlaczego bezglutenowy? Uważam, że nie warto dostarczać sobie niepotrzebnych dawek glutenu, a poza tym... chleb bezglutenowy także jest smaczny - dla bezglutenowców natomiast niezbędny. 

Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam trzy chlebki marki Schar, które były tak smaczne... że wciągnęłam je tak szybko, iż... nie zdążyłam ich porządnie sfotografować.... mam nadzieję na wybaczenie. Żeby nie było nudno... przedstawię Wam trzy chleby i trzy pomysły na zdrowe, i orzeźwiające pasty. 

Zaczęłam sama robić pasty w momencie, gdy w lodówce znalazłam gotowy hummus, który otworzyłam dwa miesiące wcześniej i potem jakoś mi umknął... w ciągu dwóch miesięcy nie stało się z nim kompletnie nic... wyobrażacie więc sobie jak musiał być naładowany chemią... od tego momentu gotowym pastom mówię stanowczo "nie!". Pasta przygotowane własnoręcznie w lodówce może przetrwać 3 - 4 dni. Jest o wiele smaczniejsza, zdrowsza... i tańsza. Przy zmniejszeniu kosztów pasty można zainwestować w bezglutenowy chleb ;) 

Wypróbowałam trzy chlebki: 
  • Pan Blanco - biały, krojony chleb, bez glutenu, skrobi pszennej, laktozy, mleka, jaj, konserwantów.
  • Pan Rustico - chlebek w którym znajdziemy soję, sorgo, siemię lniane, płatki prosa, płatki jaglane... stworzony na zaczynie z mąki ryżowej. Bezglutenowy odpowiednik chleba wiejskiego :) 
  • Pan Multigrano - mięciutki, biały, krojony chlebek z siemieniem lnianym, nasionami słonecznika i prosa. 
Wszystkie były PRZEPYSZNE! 

Mam dla Was trzy propozycje zdrowych past na chleb :) 

Pasta z zielonego groszku: 
  • 1 puszka groszku konserwowego (ok. 2 zł) 
  • 1 łyżeczka suszonej bazylii
  • 1 łyżeczka ziół prowansalskich
  • 1 pęczek zielonej pietruszki (ok. 2 zł)
  • 3 ząbki czosnku
  • 2 łyżki jogurtu naturalnego 
  • sól (u mnie himalajska) 
  • pieprz kolorowy 
Odcedzamy groszek, wszystkie składniki ze sobą miksujemy... i zajadamy ;) 

Pasta z białej fasoli z suszonymi pomidorami: 
  • 1 puszka białej fasoli
  • 100 gram cebuli
  • 2 ząbki czosnku
  • odrobina oleju do smażenia
  • pieprz kolorowy
  • sól 
  • ostra papryka
  • bazylia
  • 8 suszonych pomidorów
  • 6 łyżek oleju z suszonych pomidorów
Cebulę i czosnek kroimy, przysmażamy na patelni. Odstawiamy do ostygnięcia. Fasolę przecedzamy - wszystko razem miksujemy i doprawiamy do smaku przyprawami :) 

Pasta - smalec? 
  • 1 puszka białej fasoli
  • 2 cebule
  • 4 liście laurowe
  • 4 suszone śliwki
  • 3 x ziele angielskie
  • 3 x jałowiec
  • 3 x goździk
  • 2 łyżeczki majeranku 
  • łyżka sosu sojowego 
  • sól
  • pieprz
  • odrobina oleju do smażenia
Kroimy cebulkę, przysmażamy wraz z liśćmi laurowymi, zielem angielskim, jałowcem i goździkami. Dodajemy majeranek. Gdy cebulka będzie złota, wyjmujemy liście laurowe, ziele angielskie, jałowiec, goździki. Pozostawiamy do ostygnięcia. 

Odcedzamy fasolę. Dodajemy przestudzoną cebulę, sos sojowy, pieprz, sól, ok. 50 ml zimnej wody, śliwki. Miksujemy do uzyskania pożądanej przez nas struktury - fajnie jeśli pozostaną wyczuwalne kawałeczki śliwek i cebuli - wszystko zależy jednak od naszej preferencji. :) 

Smacznego!
Dodam jeszcze, że wypróbowałam te pasty(chlebki sama wcześniej pożarłam;-)) na kubkach smakowych moich gości i oni byli zachwyceni, a nie należą do ludzi, którzy z grzeczności(źle pojętej;-)) zachwycaliby się nieszczerze.

18:04:00

Przepyszna wegańska szarlotka wg Starej Kobiety

Przepyszna wegańska szarlotka wg Starej Kobiety

Święta, święta i po świętach, jednak... to nie znaczy, że musimy przestać raczyć się słodkościami ;) Dzisiaj mam dla Was propozycję słodką, ale zdrową, wegańską i co najważniejsze - naprawdę pyszną! Wystarczy nam lodówka / zamrażalka, blender, nóż, jakaś foremka i kilka przepysznych, zdrowych składników :) Warto zafundować sobie (i swoim bliskim) porządną dawkę witamin na początku wiosny - zapomnieć na chwilę o pysznych kiełbasach, ciężkostrawnych mięsach i sięgnąć po rozpływające się w buzi ciasto :) Z przepisem na tę szarlotkę spotkałam się po raz pierwszy w internecie, jednak musiałam go poddać sporej modyfikacji... przedstawiam Wam więc swoją wersję :) To proste do wykonania i niezwykle smakowite ciasto :) 

Przygotowanie: 
Składniki potrzebne do przygotowania spodu:
  • 2 szklanki suszonych owoców (u mnie były to jabłka, morele, śliwki, gruszki.... jednak myślę, że dobrze sprawdzą się także owoce morwy, żurawina itd.)
  • 1 szklanka daktyli (bez pestek)
  • 1 szklanka orzechów (u mnie była to mieszanka: orzechy włoskie, laskowe, nerkowce, migdały) - moczyły się w wodzie przez całą noc
  • 1 łyżeczka cynamonu
Wszystkie składniki miksujemy ze sobą w blenderze. Otrzymujemy w ten sposób lepką masę, którą wykładamy na foremkę (u mnie była to foremka do babki posmarowana olejem kokosowym i oprószona mąką, jednak możemy także użyć innej foremki i np. wyłożyć papierem). "Ugniatamy" ten spód równomiernie, żeby nigdzie nie zostawić żadnej dziurki, dociskamy do ścianek naczynia... i odkładamy na bok. Przechodzimy do kolejnego etapu ;) 

Składniki potrzebne do przygotowania masy:
  • 5 dużych jabłek (lub 8 małych ;))
  • 1/2 szklanki daktyli (bez pestek)
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 2 łyżki stołowe nasion chia
3 jabłka kroimy w kosteczkę (usuwamy pestki, obieramy według uznania - ja ich nie obierałam) i odkładamy na bok. Pozostałe dwa jabłka kroimy w większe kawałki, wrzucamy do blendera, miksujemy wraz z daktylami i cynamonem aż do uzyskania w miarę gładkiego musu. Dorzucamy dwie łyżki stołowe nasion chia (które zagęszczą ten mus) i mieszamy. Uzyskany mus dodajemy do pokrojonych wcześniej w kosteczkę jabłek i dokładnie mieszamy. Wykładamy na nasz spód :) Przechodzimy do wykonania swego rodzaju "kruszonki". 


Składniki potrzebne do wykonania "kruszonki" :
  • 3/4 szklanki orzechów (włoskie, laskowe, nerkowce, migdały) - moczyły się w wodzie całą noc
  • 2 łyżeczki cukru trzcinowego
  • 1 łyżeczka oleju kokosowego
  • 1 łyżeczka cynamonu
Wszystkie składniki wrzucamy do blendera i miksujemy. Kiedy już wszystko będzie rozdrobnione (to od nas zależy do jak dużego rozdrobnienia będziemy dążyć - jak widzicie na zdjęciu - ja na końcu dorzuciłam jeszcze na wierzch kilka zabłąkanych, a już wcześniej namoczonych orzechów) i tak przygotowaną "kruszonkę" wykładamy na masę jabłkową. 

Co dalej?
Tak przygotowane ciasto wkładamy na całą noc do lodówki lub na godzinę do zamrażarki (ja zdecydowałam się na tą drugą opcję). Dzięki temu całość ładnie się ze sobą łączy i po godzinie w zamrażarce ciasto jest gotowe do krojenia i podawania. 

Z czym podajemy?
Zdrowie zdrowiem... ale niekoniecznie musimy się decydować na podanie takiego ciasta "bez niczego". Bardzo dobrze smakuje z lodami waniliowymi lub bitą śmietaną. :) Wtedy to już stuprocentowa uczta dla podniebienia!


To chrupiące, bogate smakowo ciasto... zadowoli niejedno podniebienie :) A bez dodatków... tak szybko nie wchodzi w biodra ;) 
Smacznego! :) 

19:37:00

10 pomysłów na spersonalizowany prezent z okazji Dni Babci i Dziadka

10 pomysłów na spersonalizowany prezent z okazji Dni Babci i Dziadka

Dni Babci (21 stycznia) i Dziadka (22 stycznia) zbliżają się wielkimi krokami. Jestem pewna, że każda Babcia uzna, że najpiękniejszych prezentem z okazji Jej dnia... jest laurka od ukochanej wnuczki, obrazek narysowany przez ukochanego wnuczka. To oczywiste i piękne. Każda Babcia chce otrzymać prezent, który będzie pochodził wprost z serduszka małego szkraba, ale co jeśli ten brzdąc już nie jest wcale takim brzdącem? 😉 Moja najmłodsza córa w tym roku skończy 19 lat, a jej  (przybrana, choć najukochańsza 😊) Babcia zawsze goni ją.... "Po co wydajesz na mnie pieniądze?! Lepiej sobie byś coś kupiła" itd. itp... Córka reaguje na to z przymrużeniem oka i... kupuje dalej. Prezenty mądre, prezenty piękne i choć już niewykonane samodzielnie, to jednak gruntownie przemyślane i ich zakup to nie zakup na zasadzie - byle coś kupić, a czyn przemyślany i powodowany miłością...chęcią sprawienia ukochanej Babci przyjemności. 

Na moim blogu mogłyście już dwa razy przeczytać opinie na temat spersonalizowanych prezentów ze strony MyGiftDNA. MyGiftDNA to sklep ze świetnymi jakościowo produktami, których personalizacji możemy dokonać bardzo łatwo - w dodatku personalizacji nie musi stanowić imię. Jak dotąd skusiłam się na karafkę, kieliszki, pióro Parkera, kubek termiczny, deskę, kalendarz i bidon - ze wszystkich tych produktów jestem ogromnie zadowolona. Ogromnie satysfakcjonujący był także czas wysyłki

Jesteście umówieni na uroczysty obiad, macie już wszystko zaplanowane, prezent zamówiony... a kurier nadal nie puka do Waszych drzwi? To niezwykle stresogenna i irytująca sytuacja. Także pod tym względem nigdy się nie zawiodłam. Zamawiając produkt w dzień roboczy do godz. 14 - ej kurierem DHL, przesyłkę zawsze otrzymywałam następnego dnia roboczego. Sami więc widzicie, że zamawianie prezentów na MyGiftDNA sprawdzi się nawet w przypadku kupowania prezentu na ostatnią chwilę 😉 No chyba, że wymyślicie coś tak skomplikowanego...,że będzie to wymagało Waszej specjalnej akceptacji. Z reguły do większości personalizacji macie na stronie od razu podgląd, więc możecie sprawdzić czy lepiej będzie się prezentowała Babcia Jadwiga czy Babcia Jadzia 😉 Wasza Babcia / Dziadek na pierwszej stronie gazety w pięknej ramce? A może wolicie prezenty użyteczne? Z pewnością (prawie) każdy znajdzie coś dla siebie. Ja dzisiaj zaprezentuję Wam 10 moich propozycji 😉

PS. Pamiętajcie o tym, że wszystkie te produkty występują w różnych odsłonach - inne ułożenie grafiki, główne hasło... dlatego najlepiej posługiwać się podczas wyszukiwaniem hasłami np. "portfel", aby zobaczyć wszystkie dostępne wzory 😊

1. Kartka z życzeniami - piękny dodatek chociażby do zwykłej bombonierki. Personalizowana, drukowana na wysokiej jakości papierze. Piękne jest w niej przede wszystkim to (występuje w różnych konfiguracjach, pionowa, pozioma, złożona ma wymiar A5, rozłożona A4), że kartką możemy uczynić zdjęcie ukochanych osób. Odpowiadamy także za treść życzeń, które znajdą się w środku. A w przypadku kartek z imiona na wierzchu... także za nie ;) Oczywiście - do mnie najbardziej przemawia wersja, w której na "wierzchu" znajduje się zdjęcie wnucząt lub dziadków z wnukami 😊


2. Portfel - to akurat opcja prezentu dla dziadka, ponieważ obecnie w ofercie sklepu niestety nie znajdziemy damskich portfeli. (Nad czym po cichu cały czas ubolewam 😉). Oprócz portfela w zestawie znajdziemy także brelok na klucze, metalowy długopis oraz pudełko.  Portfel wykonany jest z ekoskóry. Każdy element zestawu oprócz długopisu jest grawerowany. To klasyczny, a zarazem elegancki pomysł na prezent. Personalizacji podlega grawer imienia (równie dobrze może nim być "Dziadek") oraz grawer na pudełku. Można się także zdecydować na sam portfel (w tym wypadku skórzany) wraz z pudełkiem. 


3. Skrzynka na wino z akcesoriami - prezent dla koneserów wina. Zarówno płci męskiej jak i żeńskiej. W sprzedaży niestety bez wina 😉 Zestaw składa się z noża kelnerskiego, zatyczki, termometru oraz lejka z zatyczką. Wszystko zamknięte w eleganckiej skrzynce z bordowym welurem. Przy okazji przypominam, że powinno się wypijać kieliszek czerwonego wina dziennie - dla zdrowia 😉 Personalizacji podlega najczęściej imię / inicjały. 


4. Patera - szklana, na nóżce, idealna do kuchni i salonu, na owoce, ciasta, ciasteczka... będzie służyła całej rodzinie 😉 I często przypominała o darczyńcy. Mamy wpływ oczywiście na imię / przydomek 😊


5. Nóż  - teoretycznie nie powinno się dawać noży w prezencie, ale ten... zasługuje na uwagę i może ucieszyć niejednego dziadka 😉 Drewniana rękojeść, nóż marki TASMAN, etui z naturalnej skóry. Sprawdzi się idealnie podczas grzybobrania i wędkowania - do polowania nie zachęcam 😉


6. Kubek - tego nigdy za wiele 😉 Ceramiczne, porządne i co najważniejsze... personalizowane! W dodatku występują w różnych rozmiarach. 


7. Multitool - wielofunkcyjne narzędzie. Wszystkie funkcje narzędzia to nóż, śrubokręt krzyżowy i płaski, otwieracz do butelek, piła, pilnik, przecinak do drutu, kombinerki, młotek. Całość została zapakowana w wygodne etui. 


8. Karafka z kieliszkami - prezent dobry zarówno dla Babci i Dziadka. 😊 Bardzo podoba mi się to, że ilość kieliszków / szklanek w zestawie jest zależna od nas. To dobrej jakości produkty. Sama mam karafkę i kieliszki - mogę więc potwierdzić, że nic złego w trakcie używania się z nimi nie dzieje 😊


9. Deska obrotowa - idealna na przekąski! Została wykonana z drewna bukowego i zabezpieczona olejem roślinnym. Lubicie jadać u Babci? Może jej się przydać 😉


10. Kufel do piwa - spodoba się szczególnie wszystkim dziadkom. Mają różne pojemności, wzory, jednak i tutaj personalizacja zależy od nas. 😊 Do picia piwa nie zachęcam, ale... czasami można. 😉


Ile razy obdarowani takimi imiennymi, zindywidualizowanymi prezentami Babcia czy Dziadek spojrzą na nie, tyle razy wspomną o darczyńcy - gwarancja murowana! I możecie myśleć, że nie potrzebujecie takich prezentów by serce kochało tych najbliższych .... ale przecież to takie miłe, dodatkowe stuknięcie w tym sercu 💓💝💗💚
Wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony: https://mygiftdna.pl/
Copyright © Stara Kobieta... i ja , Blogger