19:16:00

Jak koronaŚwirus wyostrza język?**


Przytyło Ci się... ni to pytanie, ni to stwierdzenie może teraz spotkać niejedną z nas. Wiadomo dlaczego. Mieliśmy (dotyczy to pań i panów) szczególny czas... leżenia, braku aktywnego w życiu uczestniczenia... mięśni ćwiczenia... kroków jedynie do lodówki liczenia. Dodałabym jeszcze stres... brak poczucia bezpieczeństwa, rozleniwienie, tęsknoty wszelakie i nie tylko wolne soboty, lecz wszystkie inne też dni tygodnia (choć wiadomo, że nie we wszystkich przypadkach :)). Wreszcie odmrożenie gospodarki i odrzucając dres, wchodzimy ciężko w spodnie czy sukienkę... trzeszcząc w szwach wychodzimy do ludzi... tak bezpośrednio... nie online... . Nie dość, że sami jesteśmy niezadowoleni, czego świadomość pełną mamy... to jeszcze ktoś nam gada z grubej rury, że... w wersji delikatnej oczywiście... przytyło Ci się... dobrze sobie wyglądasz ;-), ależ Ty wyglądasz? (takie troskliwe zdziwienie, a tak naprawdę być może złośliwa uciecha).

Nie zawsze zachowujemy się w porządku


Zawsze byłam, jestem otwarta (ufna) do ludzi i nie chcę podejrzewać nikogo o złe zamiary... lecz stara już jestem zarówno z małej jak i z dużej litery... znam dobrze życie i ludzi maniery... i wiem, że nie zawsze jest z nami wszystko okej.
Bazując na własnym doświadczeniu, jak również na tym, co słyszy na bieżąco moje ucho i widzi oko... pozwalam sobie na małe rozważenie... jak sobie poradzić z kłopotliwym jednym pytaniem, oceną nas.


Nie zaprzeczajmy - lecz odpowiedzią zniewalajmy ;) 

Bo....

Nie ma się jednak co załamywać... ronić łzy... przejmować... tylko zgodnie ze swoim charakterem, poczuciem humoru, wrednością wrodzoną, czy życzliwością z domu wyniesioną... odpowiadać. I co najważniejsze nie zaprzeczać zaistniałym faktom. Nie migać się z odpowiedzią i nie dać po sobie ujeżdżać, zapędzać w kozi róg i tede, i tepe.

* "Tak, przytyłam... ale mnie w krótkim czasie centymetrów ubędzie, a Tobie w najdłuższym nawet rozumu nie przybędzie." I powiedzieć to należy z szerokim uśmiechem. Na ten moment uchylić wolno maseczkę. Prawdę należy wypowiadać z uchyloną przyłbicą.
* Tak, przytyłam... bo moja energia nie mieściła się w poprzedniej mnie. I tu głęboko, z zadowoleniem odetchnąć pełną piersią, tak by biust uniósł się wysoko:-)
* Tak, przytyłam... ale grubsza czy chudsza, jestem szczęśliwa. A Tobie do szczęścia potrzebna jest moja smutna mina? To się pomyliłaś:-)) Najlepiej wyrazić to głosem, w którym wyczuć politowanie.
* "Tak, przytyłam... ale dzięki temu co rusz mogę chodzić w innej kiecce, a nie przez osiem lat na naradzie z szefem siedzieć w tej samej bluzce." I nieistotne, że się szef co roku na stanowisku zmienia. ;-) Atmosfera może lekko zgęstnieć... ale co tam... warto było, tej (co wyżej s.., niż d..ę ma;-) ) przyłożyć :-)
* "Tak, przytyłam... ale przynajmniej nikt mnie nie pomyli z deską do prasowania... nie mam figury jak dla hecy... z przodu plecy, z tyłu plecy." I tu niewinnie zatrzepotać rzęsami lub złośliwie zmrużyć oczy. Zależy od dnia ;-)… od tego, którą wstaliśmy nogą.
* "Tak, przytyłam... ale wiesz co, Twój Tadek też woli grube... sam mi powiedział kiedyś, że lepiej by kobieta miała pięć kilogramów więcej niż dwa kilogramy za mało. Kochanego ciała powinno być jak najwięcej." Niby delikatna (lekko perfidna) taka konstatacja powinna nieźle zadziałać :-))
* "Tak, przytyłam... teraz mojemu mężowi przysłaniam cały świat. Twój poza Tobą inne widzi. I korzysta z tego co wiem ;-)"  Powiedzieć i spadać, żeby na drugie pytanie się nie narażać.
* Tak, przytyłam... z każdym moim kilogramem, mam w sobie kilogram dobroci więcej na wydanie. A Ty co możesz zaoferować?" Pytającym wzrokiem, pełnym ironii tonem... wbić w ziemię człowieka, czy to mężczyznę czy kobietę. Nieważne kto zadał pytanie, czy stwierdził fakt stety, niestety ;-))… nie jest wart, by zatrzymać się przy nich dłużej. Szkoda bowiem czasu, na takie bzdety.
* "Tak przytyłam... ale lepiej wyglądać jak lukrowany pączek, niż suchar nadęty. Mężczyźni wolą smakować słodkości niż poodzierać sobie kości."Tutaj lubieżnie odsłonić wydatny dekolcik ;-)
* "Tak przytyłam... ale mam gładką twarz, a niepooraną jak ziemia po letnim plonowaniu."
* "Tak przytyłam... masz z tym problem? Gratuluję!" Lekceważącym tonem zagaić i bez dalszego słowa... oddalić.
* "Tak, przytyłam... ani mnie to ziębi, ani parzy... mam to w swojej szerokiej d...e." Tu popatrzeć należy z lekką pogardą, może wyższością... wszystko zależy od stanu ducha. I najlepiej zakręcić się na pięcie i ukryć w ten sposób na d....e  niezaszyte jeszcze pęknięcie ;-)
* "Tak, przytyłam... ale nikomu tłumaczyć się nie muszę, bo to prywatna moja sprawa. Ty patrzeć na mnie nie musisz."
* "Tak, przytyłam... wreszcie mam napiętą gładką skórę i wchodzę w te piękne spodnie, które kupiłam dwa miesiące temu... o dwa rozmiary za duże."Tu roześmiać się wesoło i okręcić kosmyk włosów wokół palca... bardzo zalotnie zmrużyć oko.
* "Tak, przytyłam... wreszcie mnie zauważyłaś..." kpiarsko zaśmiać się i wrócić do swojej roboty.
* "Tak, przytyłam... nie marzyłam o tym, ale jestem wyjątkowa... nie muszę marzyć, by coś dodatkowo mieć." Rozmarzone tu oczy utkwić w interlokutora.
* "Tak, przytyłam... od leżenia wszakże się tyje... mnie stać na to by leżeć i tyć, i sobie wygodnie żyć."
* "Tak, przytyłam... kto mi zabroni ponętną być?" Tu należałoby wymownie przewrócić oczami :-)
* "Tak, przytyłam... znaczy anoreksji nie mam. A to dobra nowina, bo innych dolegliwości to już nadmiar mam." Ucieszonym głosem to wypowiedzieć. Dla podniesienia wrażenia :-)
* "Tak, przytyłam... za szczupła byłam, przez to jeszcze bardziej zgryźliwa, bo ciągle głodna chodziłam, żeby figurę utrzymać :-)  - Teraz jestem szczęśliwa..." dodać...  i ręce na boki rozłożyć, zakołysać się w bokach. Kołysanie przy kilogramach jest bardzo zabawne, a my poczucie humoru mamy niepoprawne;-)))
* "Tak, przytyłam... znaczy wreszcie mam czegoś więcej!" To radośnie trzeba wyrazić i nader głośno, najlepiej trzy razy powtórzyć.
* "Tak, przytyłam... może nie cieszy mnie to zbytnio, ale też nie martwi  przesadnie... tym bardziej Ty nie powinnaś się mną zajmować... i sama spojrzeć w lustro." Tonem krytycznym, choć czułym nieco... to wypowiedzieć.
* "Tak, przytyłam... to dobrze, bo piękno powinno się poszerzać, rozlewać, czy tam jeszcze co... tylko diabeł nie lubi piękna. A Ty przecież za anioła się masz, więc chyba nie razi Cię to, że mnie przybywa." Ten wywód z wielkim rozmyśleniem należy wypowiedzieć patrząc w oczy kobiecie, bo mężczyzna, to prędzej tylko omiecie Cię krytycznym lub namiętnym spojrzeniem (zależy na kogo trafi ;-)) niż wypowie te (tu przymiotnik każdy sobie dopowie) słowa.
* "Tak, przytyłam... pytasz, bo masz mi do zaoferowania jakiś wspaniały preparat do odchudzania (na którym zarobisz), czy stwierdzasz fakt radosny, że być może (w co nie wierzę ;)) bardziej niż ja, Ty teraz będziesz podobać się Wojtkowi?" Z niedowierzaniem w głosie i spojrzeniu... tonem spokojnym zadać pytanie będące twierdzeniem ;-)) I  sobie pójść.
* "Tak, przytyłam... przynajmniej łatwo się rzucam w oczy i niełatwo mnie zapomnieć... dwa w jednym... rzekłabym." To wypowiedzieć z pewnością w głosie i rozbrajającym uśmiechem, takim od ucha do ucha... widocznym spoza maski :-))
* "Tak, przytyłam... nie wprowadzisz mnie w kompleksy, bo ja mam wysokie mniemanie o sobie" (tu wybuch śmiechu :-))  - "I co? Głupio Ci jest?" Obojętnym, nieco drwiącym tonem wygłaszamy to pytanie.
* "Tak, przytyłam... mnie to się darzy, wszystkiego aż nadto mam, czego nie można o Tobie powiedzieć." Zironizować ten przytyk i jakby nigdy nic, dalej prowadzić rozmowę, jeśli w ogóle jest o czym gadać, po takiej energicznej ripoście.

Mogłabym mnożyć te przykłady, bo co osoba to odrębny temat, inny obraz osobowości i inaczej trzeba na nią reagować. Czasem ktoś nie z podłości, nie żeby wyrządzić nam przykrość... jeno (jak to się kiedyś prawiło), jeno z głupiej (w tym przypadku) troski, bądź z zazdrości, Bóg wiedzieć czemu zada to pytanie dotyczące naszego ciała... zapominając o naszej głowie i naszym sercu...

Nie można mieć żalu do głupoty, jedynie chamstwo potępiać... najlepiej to robić poczuciem humoru i dystansem do wszystkiego :-))

Warto mieć na wszystko szybką odpowiedź. Na wszystkie trudne, głupie, niewygodne pytania mieć odpowiedź, ripostę... albo? Albo pominąć... pominąć milczeniem.
 Milczenie też jest wymowne... może być wesołe, ponure, groźne, lekceważące, lodowate, obojętne... Milczenie może dawać wiele do myślenia... nawet tym, co nieczęsto myślą i myśleniem się męczą.

**  Należy czasem uszczypnąć, drasnąć głębiej nawet, lecz bez zbytniego ranienia (tak by duszy nie było zakażenia). Wiadomo karma wraca. Nie o nią nawet chodzi. Nauczyłam się, że otaczających nas osób nie należy tak traktować, jak my sami byśmy chcieli być traktowani, lecz tak jak oni chcą być traktowani;-). Co uczynić więc gdy chcą by dać im małą nauczkę (?) :-))))








6 komentarzy:

  1. Ha, ha, dobre :) najlepsze jest " twój Tadek woli grube" :) :) :) Ja właśnie dokopałam sie do fryzjera i co tam , ze 120 nie moje, ale za to fryz lepszy niż przed kwarantanną i tylko na tym sie skupiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapamiętam te wszystkie powiedzenia, teraz mi się przydadzą, dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hhahahahahahahha No teraz super fajowo spędziłam czas, wszystkie odpowiedzi mnie powaliły i to na plus. :D Chyba mam komu powiedzieć jedną z Twoich propozycji. hihih Jesteś prześliczna za zewnątrz i wewnątrz, super z Ciebie kobieta, budzisz uśmiech, dziękuję. :))))))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietna jesteś ''Stara kobieto'! Jestem tak stara jak ja .Nie boisz sie kleszczy ,lezakujac tak na łonie natury? Dopiero Ciebie odkrylam ale już Cie lubie!Masz łeb kobieto żeby to wszystko wymyślić.:)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Stara Kobieta... i ja , Blogger