21:45:00

Przeciąg... pociąg... ciąg...


Jest rok 1964 ubiegłego wieku.
Babciu, skąd się biorą dzieci? - pyta 7-letnia Donatka swojej babci.
Pyta babci, bo tato na tak zadane pytanie, nieodmiennie odpowiadał, że albo dziewczynka ma zająć się swoimi sprawami i zacząć uczyć literek, bo niedługo idzie do szkoły, a mama robiła się różowa na policzkach, A przecież Donatka widziała, że jeszcze nie robiła sobie policzków tą watą z różowego puzderka, z tym magicznym różowym proszkiem.
Robiła się różowa i zaraz potem nie miała czasu i mówiła, że później, że jutro, i Donatka ma umyć ręce, bo zaraz będzie obiad. Jednego razu właśnie tak było i Donatka troszkę zdziwiona była, że ma umyć ręce do jedzenia obiadku jak tu jeszcze nie myła do śniadanka. Poszła umyć te rączki, nawet mydła użyła, choć nie pachniało za ładnie.
Wróciła do mamy by zaświecić jej rączkami przed jej oczami. Wymachiwała i pokazywała... no popatrz mamuś umyłam już rączki, to powiedz mi... wywróciła oczkami prosząco Donatka...i dlaczego Mariolka, i Iwonka, Przemko mają braci lub siostrę, a nawet po dwie, a ci Wiśniewscy, ty mamuś wiesz, to tatuś mówił, że mają tuzin dzieciaków. Tuzin to ile mamuś jest? Dociekliwie dopytywała dziewczynka.
Tuzin, to dwanaście jest? - odpowiedziała mama, na to z wygodniejszych dla niej pytań.
Ojoj... 1, 2, 3.... 10 – odliczała Donatka na paluszkach przy rączkach, bardzo zbulwersowana.
Ojoj, dwie całe rączki i jeszcze dwa paluszki od nóżki – wskazała rezolutnie  na nóżkę Donatka, którą wcześniej pozbawiła bamboszka i skarpetki.
Trrrrr ..... Trrrr ..... dzwonek do drzwi. Mama Donatki odetchnęła z ulgą. Poszła otworzyć drzwi. To babcia.
Hurra ... uwiesiła się na rękach wchodzącej babci Donatka.
W tym czasie mama była już ubrana i wychodziła, teraz babcia przejmowała pieczę nad jedynaczką swojej najstarszej córki ( miała jeszcze dwóch synów)
Donatka była przeszczęśliwa, że zostanie sama z babcią, która była jak książki, co jej rodzice na zmianę, różne historie opowiadała i jeszcze do tego je rysowała.
-  Babciu, skąd biorą się dzieci, ale ja już wiem, że bocian ich nie przynosi, bo sama widziałam jak brata Mariolki przywiozła taksówka, a w kapuście u cioci Jasi były tylko robale. Przysięgam, szukałam jak byliśmy u niej w niedzielę ... jednym tchem wyrzuciła z siebie Donatka i jeszcze dodała ... podsłuchałam jak ciocia Ania mówiła cioci Róży, że jak nie wie to ma się spytać cioci Maryni, bo ona wie i kłamać nie będzie.
Po zakończeniu tej recytacji, Donatka wyczekująco spojrzała na babcię i cmoknąwszy ją w policzek (to zawsze działało) zaczęła powtarzać ...to skąd...
Babcia weszła jej w słowo i spokojnie odpowiedziała .... z przeciągu.
No fakt, czasem słyszała jak babcia mówiła, gdy okno otwarte było lub drzwi, że nie ma stać w przeciągu, bo z tego tylko grypa, głowa boli ... ale dzieci ?
Zaskoczenie Donatki było niezmierne. Otwarła buzię równie szeroko jak oczy. Za chwilę w tej buzi poczuła słodki smak rogalika (wsuniętego przebiegle przez babcię) i wnuczka zaraz po przełknięciu smakowitego kęsa, o drugi zaraz się dopominała.
Trzask ... trzasnęły jednocześnie drzwi i otwarte okno. To przeciąg tak zadziałał pod wpływem nagłego wiatru . 
Ale przeciąg – prychnęła babcia.
Będę miała siostrę? – zapytała Donatka
Co?  - zdziwiła się babcia.




Minęły lata. Donatka, już teraz Pani Donata ma lat 33, męża  troje dzieci i stanowisko wysokie, choć w firmie niedużej. Babcia Donaty zmarła dwa lata temu. Ona często o niej myśli i jej historie przywoływała i opowiadała już swoim swoim dzieciom. Teraz najstarszy syn ma lat 14.
Przypominają jej się historie, np. ta, gdy oczekiwała na przyjście, na świat siostry Tomka. 
Syn widział jak mamie rośnie brzuszek i ta mu od początku powiedziała, że w nim jest jego siostra lub braciszek.
A jak tam wszedła? - zapytał synek w trakcie zabawy pociągiem (znaczy kolejką)
Mówi się weszła, ale to może być braciszek ...
To jak tam wszedł – drążył temat malec
Przez przeciąg – uśmiechnięta zażartowała
Aha – przyjął  z udawanym ( albo nieudawanym, to faceta przecież każda odpowiedź  zadowoli, gdy jest w trakcie zabawy) zrozumieniem.
I co to robi ten przeciąg? - bawiąc się dalej jednak pytał dalej
To jest taki pociąg raczej? - odpowiedziała Donata, reflektując, że nie powinna małemu robić wody z mózgu
Pociąąąg? - malec ze zdumieniem podniósł wagonik kolejki i oglądając ze wszystkich stron, dopytywał ... z pociągu biorą się dzieci ... 
Nie, z takiego pociągu  mamy i taty... co ja klepię ... 
Z pociągu mamy i taty ? - zapytał niedowierzająco synek
Świetnie rozumiesz, właśnie z pociągu wzajemnego
To my mamy pociąg, i z niego wyjdzie dziecko?  -  jeszcze szerzej otworzył swoje i tak wielkie oczy synek, zostawiając zabawę w kolejką.
Nie, kochanie, to nie tak ... miałam na myśli wielkie kochanie mamy i taty ... 
W pociągu? - wtrącił w pół zdania syn.
Otworzył szeroko buzię, a Donata, że nie ma pod ręką kawałka drożdżówki, za którymi przepadał.
Potem przyjechała do domu z maleństwem ze szpitala, a Tomek patrząc na Adelkę z dezaprobatą i z pytaniami, czemu jest taka mała, czemu nie ma włosków i nie chce się z nim bawić... pobiegł do prababci, która właśnie u Donaty była i powiedział ... wszystko przez ten przeciąg i pociąg.
Jak urodził się Janek, Tomek już wiedział, co ma myśleć o przeciągach (w końcu już inne czasy były, a on już na swój sposób doświadczony) i pociągach wszelakich.

Ciąg zdarzeń jest taki, że mijają kolejne lata...
Donata dużo pracuje, dzieci coraz starsze, oni z mężem już w rutynie małżeńskiej obcują, wszystko mechanicznie i szybko się odbywa. Nie jest źle, ale powietrze jakby z ich życia ciut uszło jak z tej opony, od nowego Peugeota, co z salonu najlepszego w mieście ledwo co wyjechali, a tu ... pif, paf.... Pociągu między nimi wielkiego już nie było ...
Firma pod kierownictwem Donaty prosperuje świetnie. Donata nie lubi wracać do domu, gdzie od jakiegoś czasu... (ale to inna historia).

Trzask .... rumor straszny ... trzasnęło okno za plecami wychodzącej ze swojego gabinetu Donaty.
W tym samym momencie zatrzasnęły się drzwi za wychodzącym ze swojego pokoju Teodorem, pracownikiem księgowości.
Oboje odruchowo spojrzeli na siebie, znali się od lat, ale tak jak teraz, pierwszy raz.
To wszystko przez ten przeciąg... pomyślała Donata czując jakiś pociąg do myśli, o tamtej chwili przeciągu, gdy w domu głowa ją bolała, (dziwnymi myślami się zajmowała)

Po tym przeciągu nastąpił ciąg dalszy i o tym jeszcze będzie mowa.

Na parterze jest znana sieciówka drogeryjna, a obok w wejściu schody. One prowadzą do sklepiku (całkiem wielkiego.) W nim dwie Anny, uśmiechnięte i życzliwe... te Stara Kobieta pozdrawia.




17 komentarzy:

  1. Ja jako dziecko słyszałam, że dzieci przynoszą bociany!

    OdpowiedzUsuń
  2. haha.... a mi mówiono , że dzieci znajduje się w kapuście . Pozdrawiam , fajnie piszesz lubię tu być . Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd ja to znam :) Tylko niektórzy dodawali jeszcze niewybrednie że dlatego niektóre dzieci bywają głąbami.

      Usuń
  3. Nie pamiętam kto mi tłumaczył skąd się biorą dzieci...rodzice raczej nie :P Historia świetna, przeczytałam jednym tchem...nie ważne że jestem w pracy :D

    OdpowiedzUsuń
  4. O wielu teoriach słyszałam,a le o przeciągu i pociągu nie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie napisane:-) Ja oglądałam jeden film w którym kobieta usiadła na krześle na którym wcześniej siedział mężczyzna i myślała ,że zaszła w ciążę bo krzesło było ciepłe...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No z tym krzesłem to wymiata :)

      Usuń
    2. A już myślałam, że nic nie zdoła mnie zaskoczyć :D Ta historia z krzesłem przebiła wszystko ;)

      Usuń
  6. To babcia miała poczucie humoru hehe, fajna historia

    OdpowiedzUsuń
  7. Od przeciągu do pociągu krótka droga jak widać.
    A gdzie mogę znależć te SH, gdzie znajdujesz takie cudne ciuchy?
    Pozdrawiam.:)

    OdpowiedzUsuń
  8. "a w kapuście u cioci Jasi były tylko robale":D
    Śliczna jesienna sesja:)
    Pozdrowienia!:))

    OdpowiedzUsuń
  9. Hehe, fajnie napisane :))). Historyjek nie mało na ten temat :). Super wyglądasz, bardzo energetycznie!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. słyszałam o takim sposobie by nie odsyłać zainteresowanego dziecka gdy nie chce sie wtajemniczać bo jeszcze nie czas dobrze zanudzić, albo przekierować uwagę by zainteresowało sie czymś innym

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajnie napisane, ja nie pamiętam kto mi opowiadał, bo daaaawno to było he :-). Świetne zdjęcia :-))))))

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana muszę przyznać, że się uśmiałam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mi co osoba to co innego mówiła, jedni że dzieci wychodzą z kapusty, inni historie o bocianie :P a brat mi mówił że byłam adoptowana także hehe :) ale post fajny na poprawę humoru :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Stara Kobieta... i ja , Blogger